Cześć. Czy może ktoś wytłumaczyć mi po jakie licho wywabiali całą tą armię zombie z kamieniołomu?
Ja wziąłbym kogo się da i z góry rzucał na te zgromadzenie koktajle Mołotowa, zombie chodzą w ubraniach. Na pewno zginęła by ich znaczna ilość.
Podobne odczucia miałem gdy oglądałem połowę fali zombie pod płotem - zamiast rzucać z góry na nich koktajle, przebijać dzidą zombie przez otwory w płocie, czy zwyczajnie strzelając to wszyscy mają gdzieś fakt, że ogrodzenie sie sypie...
Po pierwsze ogień nie zabija zombiaków (z tego co każdy z nas widział na farmie lub koło tego domku gdzie była Carol i Tyresse i te dziewczynki), po drugie to było by trochę nie kontrolowane, a w razie czego to nie można wezwać straży pożarnej.
PS nie wiem czy dobrze to napisałam, bo nie wiem aż tak mega dokładnie co to jest koktajl mołotowa.
Koktajl Mołotowa, jak nazwa sama wskazuje, to taki pyszny drink.
A temat palenia łokerów trzeba rozważyć - z jednej strony pamiętamy akcję z Tajrisem, Karolem i dziewczynkami, gdy zostali napadnięci przez chmarę nadpalonych łokerów, a z drugiej osadę Martineza, która paliła łokery w dołach do tego stopnia, że te nie miały już jak się poruszać z powodu zwęglonych ciał.
Jest też inny myk - surowce. W kamieniołomie zebrała się cała horda, i do jej spalenia wbrew pozorom poszłoby sporo wachy, a w świecie post-apo każda kropelka jest na wagę złota. Nie mówiąc już o tym, że plan musiałby wypalić za pierwszym razem, żeby nie poświęcać na niego kolejnych porcji paliwa.