Kurde brzmi fajnie. Gdyby nie to, że nie jestem w stanie zdzierżyć anime to bym z pewnością obejrzała :)
Cholera, nie wierzę że to napiszę, ale - Pączuś mi się podobał w tym odcinku i w poprzednim też. Oczywiście jego żądania do Ricka że ma teraz, już, natychmiast przyprowadzić morderce, czy jego załamanie, trącają trochę obnoszeniem się ze swoim cierpieniem, ale w tej kategorii palmę pierwszeństwa ma Rick :).
Pewnie dlatego Pączek mi się podobał w tym epizodzie, bo był mniej Pączkowy, a nieco bardziej Tyreeseowy.
Scena z walkersami - well..tak samo debilne to było w komiksie, tak samo jest i tutaj. Pączuś jak Philip. Ale co wolno Philipkowi to nie Pączkowi smrodkowi!
Rick - dobrzem zrobiła, że nie napisałam w wrażeniach do poprzedniego odcinka że żywię nadzieje na ogarniecie się Szeryfa, bo znowu by to spełzło na niczym.
Hershel - to przede wszystkim jego odcinek. Cieszy mnie to, że Dziadek ma jakąś większą rolę. Nie pitoli się, tylko bierze wszystko w swoje łapy i bez zbędnych ceregieli robi to co należy, wykonując swoje zadanie. I jeszcze se pożartuje trochu.
Napis z obrazka - dobre!
Carl - trochę mnie zirytował tym, że "on nie będzie siedział z dzieciokami, bo on jest już duży", ale tak to na plus. Podobał mi się jego team z Hershelem.
Daryl i Michonne - jw. dobry z nich team. Liczę że będą częściej wychodzić razem na małe wypady i tym samym Darlena nie będzie skazany na Wiadomo Kogo. Ogólnie to jakoś póki co oboje dupy nie urywają. Już bardziej Pączek błyszczał w tym odcinku, niż Daryl. Jesus...
Carol - wiedziałam że to ona. Tak jak jedna użytkowniczka bardzooo mądrze napisała - ZAMORDOWAŁA i to jeszcze w bestialski sposób dwójkę niewinnych ludzi! Po co? Dlaczego odebrała im szansę na wyleczenie?Do tego zero jakichkolwiek skrupułów - potrafiła Pączkowi (żal mi go) powiedzieć prosto w oczy że jest jej przykro. Co za odrażająca sucza! Jeszcze wykazała się kompletną tępotą, wychodząc za ogrodzenie i pchając się w sam środek tłumu zombiaków. Oczywiście jak zawsze musiał jej ktoś ratować tyłek.
Ewidentnie widać że jej odbija - nikt mi nie wmówi że normalne jest mordowanie i palenie niewinnych osób jak jakiś hitlerowiec.
Ale cieszy mnie to - bo może skończyć się to dla niej tak jak w oryginale. Tyle że skoro w serialu bardziej jej odbija, to mam nadzieje że tutaj ktoś ją ubije. Chciałabym żeby to było Carl.
Aha - i mam nadzieje że Rick tak tego nie zostawi (dla siebie) i jej to nie ujdzie płazem.
Beth - już się bałam że zacznie śpiewać.
Maggie & Glenn - Maggie jak się odkleiła od swojego "męża", to trochę była ciekawsza, ale tylko trochę. Korean bez zmian.
Ogólnie to odcinek momentami mnie nudził i nie zabrakło słabego pitolenia o dupie Maryni ("Wyzdrowiejesz" "Będzie dobrze" "Przecież już tyle przeszliśmy" bla bla bla...). No ale bardziej mi się podobał niż poprzedni (scena z hordą zombiaków - aż mi ciary przeszły). No ale bez jakiegoś wielkiego szału. Takie 7/10.
Poprawa stanu Ricka to już niestety mrzonki wieku dziecięcego. A już myślałam, po końcówce odcinka 1, że najgorsze za nami. Wykazałam się przewidywaniem jak Bilbo Baggins.
Tyreese błyszczał, bo jego hebanowa, zlana krwią, łzami i potem skóra odbijała światło. Mnie on śmieszył, co tylko dowodzi nieudolności całego wątku, bo powinnam mu współczuć. Doskonale rozumiałam Ricka, bo sama miałam ochotę sklepać mu maskę.
Daryl bardziej się wg mnie wykazał się w tym odcinku. Kiedy Tyreese skakał do Ricka, ten od razu zajął miejsce za Murzynem, żeby w razie czego go powstrzymać. Potem nie dał się sprowokować do walki (wykazał większe opanowanie niż policmajster Rysiek, no i ja :P). Kiedy padło hasło o wyprawie po leki, od razu wstał i zaczął organizować, w umiejętny sposób odmawiając udziału Hershowi i nienachalnie perswadując Tyreesowi udział. O ile zmaścił sprawę na wyprawie (nie oczekujmy od niego samych cudów), to w sytuacji podbramkowej wykazał się opanowaniem, szybko wydał polecenia i poprowadził grupę.
Kiedy ostatnio widziałaś Daryla robiącego coś SAM, podejmującego decyzje, prowadzącego ludzi? Bo ja go praktycznie zawsze widzę podążającego za kimś i wykonującego czyjeś polecenia.
Tyreese w międzyczasie kazał Rickowi szukać mordercy jego dziewczyny (podstaw mi go pod nos, wtedy ja go zabiję, kurde, może jeszcze nożyka dać do rączki?), smędzi się i obnosi zbolałą minę, wymaga od wszystkich łażenia koło niego na paluszkach bo cierpi, wynajduje najłatwiejszą robotę, żeby uratować siostrę, czyli trzymanie warty (niech inni się martwią o jej wyzdrowienie), a jak w końcu łaskawie godzi się na wyprawę po leki, to dokłada Carol opiekę nad siostrą (pewnie temu, że jest samotną kobietą bez męża i dzieci, jak wiadomo, takie się nudzą i trza im znaleźć zajęcie, no i instynkt opiekuńczy ma we krwi, bo baba), a na koniec odstawia emo-wyskok prawie zabijając przy tym martwiących się o niego kolegów.
Fak him.
Chyba trzeba będzie się pogodzić z Rickiem Wiecznym Cierpiętnikiem.
Z tym błyszczącym Pączusiem to chodziło mi o to, że w porównaniu do tego co było to tej pory, coś tam robił i miał co do powiedzenia. Pokazał Pączusia Wkurzonego i Pączusia Zrozpaczonego. To mi się dosyć spodobało i trochu mnie ruszyło. Zrobiło mi się go żal z powodu Karen. Jednak tak jak pisałam wyżej - jego roszczenia do Ricka były dupne. Sama rozpacz dla mnie ok. EmoDonat mi pasuje. Byle nie za długo.
Co do Daryla to nie mogę się nie zgodzić. Działał w tym odcinku, ale jakoś tak mało spektakularnie (Dziadziuś Green bardziej mnie ujął) Jednak miał jakieś gadki z Mich i to było na plus. W kolejnym odcinku wyprawy ciąg dalszy, więc i Darlena będzie się mogła więcej wykazać.
Wiesz, może po prostu my to widzimy tak, że zarówno Tyrees jak i Daryl może i nie wykazali się jak Hersh, ale w porównaniu z poprzednimi odcinkami, to był szał.
Dziadziuś Green orbituje na niedostępnej zwykłym śmiertelnikom wysokości, która nosi naukową nazwę super-awesome-kozak-badass-madafaka. Do tego najlepiej się prezentuje z tym zawadiackim wąsikiem i koszulą, spodniami z szelkami ala farmer z reklamy Partii Herbacianej.
Oby go tylko nie zestrzelili ://///////
Zapewne tak. You know, teraz jeśli któryś bohater zrobi cokolwiek dzięki czemu wychodzi przed szarą masę jaką jest reszta, to już się wyróżnia.
I kucyczkiem.
Oby nie, bo się sam Carl ostanie.
ZAPOMNIAŁAM O KUCYKU.
Hehe, wiesz, chyba masz racje. Czy zauważyłaś, jak w związku z ubóstwem fabularnym tego serialu, jak tylko coś ktoś zrobi ponad ustalony poziom, to już dorabiamy do tego ideologię i zakładamy, że o! już się poprawi!, albo ulala, chłopina walną dobre hasło, zrobił na mnie wrażenie! albo: o! ta kobita rzuciła badassowym tekstem, pewnie bezie silną postacią kobiecą, filarem grupy, dopinguję jej!
Odnoszę wrażenie, że uczepiamy się tych pojedynczych zdań i scen i - przez tą posuchę - za bardzo wyolbrzymiamy ich znaczenie.
A Merla, Hersha i Carla obdarzamy czcią, bo mają same dobre sceny i kwestie. Mimo tego, że Hersh i Carl wcale nie są jacyś wyjątkowi na tle postaci z innych seriali. Jednak w TWD rządzą!
Teraz przypomnij sobie BB, które mimo równie wielu (jak nie więcej) scen statycznych, długich rozmów i długich ujęć kamery, było tak naładowane treścią i wyrazistymi bohaterami, że analizy odcinków trwały bez końca ;) bo WSZYSTKO miało znaczenie.
Oczywiście że ogólnie to Hershel czy Carl, jakimiś super wyrazistymi, charyzmatycznymi i barwnymi postaciami to nie są, ale jak na standardy obecnego stanu składu serialu, to takowymi są.
Merle nie tylko na tle TWD, ale też ogólnie ma dla mnie wszystkie cechy postaci na poziomie.
W BB to nawet jak Walt i Jess łapali muchę to miało to emocję i napięcie.
Merel jest wyjątkowy i w każdym serialu byłby na przodku.
Hersh i Carl mają swoje wybitne momenty, którymi mogą zaszpanować w serialowym towarzystwie, ale ogólnie nie są jacyś mega. No ale to fakt, w TWD teraz nie mają konkurencji.
co do Carol i tego "morderstwa"
przecież nie mamy pewności, że David i Karen już nie zmarli na ta grypę, może pozbyto się ich żeby się nie przekształcili w zombiaki
Emodonat :D
Podoba mi się to co napisałaś o Carlu i Ricku. Młody ma większe jaja od ojca, jest rozsądniejszy, stabilniejszy i racjonalniejszy, choć on też przeżył ogromną traumę, jak nawet nie wiem czy nie większą ( w końcu to on był przy Lori i to on ją dobił). Lepszym autorytetem dla Carla jest teraz Hersh, który ładnie powiedział Rickowi że nie można wiecznie użalać się nad sobą i chodzić z miną cierpiętnika.
" Niestety scena została zyebana przez Emodonata. Acha! Uwaga uwaga, mamy konkurencję dla Filipa - nie tylko on ucieka z okrążenia zombi!"
Ej, ej! Motyw iście komiksowski, który mi pasował.
Bardziej mi chodziło o to siedzenie w aucie :)
W nieco mniejszym - ale równie ważnym stopniu chodziło mi o okrążenie przez zombi. Dopiero co Mich LEDWO dała rady 2 napierającym sztukom. Obejrzałam ten kawałek jeszcze raz i Tyreese jest w naprawdę ciężkiej sytuacji i na dodatek nie ma ubrania ochronnego.
Być może w komiksie jest t inaczej pokazane, ale w serialu jednym udaje się uciec z sytuacji bez wyjścia, a inni cap! przez randomowego zombi i umierają. Albo tracą nogę.
To było tak: ht tp://tiny.p l/qm6hj też bez ubrania ochronnego.
No musiał posiedzieć. Zastanowić się jak to rozegrać i te rzeczy. Wiesz... :D
To wygląda jeszcze gorzej w komiksie :D
No w sumie ja też lubię posiedzieć, podumać, więc nie mogę rzucić w niego kamieniem. Ok, w takim razie wycofuję się z moich zarzutów i o wybaczenie proszę.
Swoją drogą w takich scenach się trzymają pierwowzoru, ale już bohatera poprowadzić chociaż zgodnie z duchem komiksu, to się już nie chce!
Poprowadzić bohatera jak z duchem komiksów? A za dużo to ty nie chcesz? Nie szalej kobieto!
No dobra.... Niech będzie. Niech Merle i Daryl (albo jak to niektórzy piszą Merl i Deryl itd., itp.) ci wybaczą.
Ja ich w głowie nazywam Meryl i Deryl i muszę bardzo uważać jak o nich piszę na forum, bo o ile Daryla mogę pomylić i nic mi się nie stanie, o tyle bojem się Tortugi w kwestii profanacji imiona Merla.
To zostanie między nami okej?
Meryl Streep?
Meryl i Deryl to normalka. Ale raz się spotkałam z "Baryl".
Rooker pisze Merle & Derle :D
Przypuszczałybyście, że takie proste imię jak Daryl czy Merle sprawi ludziom tyle problemów?
I dlatego najlepszym rozwiązaniem jest dawanie bohaterom przydomków lub spolszczanie ich imion. Więc jest Szejn i Karolinka i Pączuś i Filip i Darylek i Knur i Dziadzio Green i Mich i policmajster Rysiek :)
Rozbawiło mnie jak ktoś tutaj nazwał Ricka milicjantem. Tak że wolę wersję Milicjant Rysiek.
Może być Merlcysia.
Ekhm, ekhm... Muszę to wybitnie podkreślić, żeby nie było niedomówień, a więc... Jako wieloletnia (ponad 10 lat!) fanka Normana, która zaczęła oglądać TWD tylko dla niego i jego postaci dostaję szewskiej pasji, gdy ktoś dokonuje profanacji imienia Daryla.
Spoczko zostanie między nami :D
Byłam lekkomyślna na tym forum jak nie przymierzając Karolinka za siatką. Niebezpieczeństwo czyhało na mnie z dwóch stron! Teraz muszę jeszcze bardziej uważać!
Nom. Jak cię dopadniemy to nawet nie będziesz wiedziała kiedy! Ani z której strony! Ani jak! ANI ZA CO!
i znowu czepianie się że Michonne wyjątkowo nie dała rady dwóm zmarłym, przecież wtedy ona miała problem aby po katanę sięgnąć bo już ją złapały a później się jeszcze potknęła o linę i upadła, nie jest superbohaterem jest człowiekiem, superbohaterem jest Gubernator który w tamtym magazynie czy budynku rozwalił jaką grupę trupów no i tu super Tyreese który dostąpił transformacji z potulnego murzynka który nie lubi przemocy na super wojownika niczym Son Goku z Dragon Balla.
No ale właśnie chodzi o tą niekonsekwencję: Michonne nie daje rady 2 zombi, Tyreese jest otoczony, ma tylko młotek i daje radę uciec. To nie jest Old Boy i słynna scena z młotkiem. Tu jest stado zombi, które chcą się nachapać, a facet daje im rady. To nie jest nawet Filip ze spluwą, tylko człowiek uzbrojony w młotek, żeby go użyć potrzeba czasu, jest zamach, wbicie, wyrwanie z ciała, znowu zamach. Żeby dał radę, to musiałby naku*wiać jak młot pneumatyczny :D
Do tego w tym samym odcinku pokazują, jak "łatwe" jest zabijanie na przykładzie Carol. Co prawda nie może się równać ona z siłą zranionego w uczuciach Barry White'a, ale daje pokaz, że to zaciukanie zombi takie proste nie jest, szczególnie jak się ma kilka niezywych uwieszonych u ramienia.
Mich została powalona przez 2 zombi i ok (chociaż też nie pasowało do tej kreowanej na Niezniszczalną bohaterki), ale w następnym odcinku Tyreese daje radę stadu, które nie jest tylko przed nim, tylko go otacza. Son Goku, jak w pysk strzelił.
Najlepszy odcinek w tym sezonie ale fajerwerków nie ma.
Kilka akcji było fajnych ale sporo też "paczenia"
Najbardziej rozbawiło mnie, jak Misch otoczona stadem trupów przedziera się niczym Terminator, kiedy w poprzednim odcinku dwójce nie dała rady :) Ale cóż - niech wraca na dawne tory :) Podoba mi się, że zostało coś wspomniane o czasach z przerwy. Czyli jednak Darylinka gdzieś wędrowała. ciekawe
Pączuś od dłuższego czasu jest moją ulubioną postacią. No nie można podchodzić do tego serialu na poważnie i on jest tego ucieleśnieniem. Cukier, lukier a do tego jeszcze w wersji Gubciowej. Już się nie dziwię dlaczego oni tak lekko do trupów podchodzą :)
Czyli np wpadnijmy w stado trupów ale nie wrzucajmy od razu wstecznego i nie uciekajmy. Poczekajmy aż się wokół nas skupią i dopiero startujmy (mogli jakoś lepiej tą scenę nakręcić, bo motyw ogólnie był fajny)
No i nie mówiłam z Carolką? Ale muszę przyznać że moje uczulenie w stosunku do tej postaci zaczyna troszkę blednąć. Dalej jej nie lubię ale przestaję mieć odruch wymiotny na jej widok. Po prostu jest beznadziejną postacią ale chyba nauczyłam się ją ignorować. Tylko nie wiem za bardzo o co chodziło z tą chorą dziewczynką, bo kurcze nie chciało mi się słuchać ;/
Ale za to następny odcinek zapowiada się całkiem ciekawie. Czyżby serial wracał na dawny poziom przestał być poradnikiem działkowca?
Do Ponczka nie można podejść na poważnie :D
Scena z autem wpisuje się w kanon TiDabljuDi Lodżik. Oprócz tego, że jak piszesz na widok hordy stoją se i podziwiają widoki (w sumie się nie dziwię, ja też bym podziwiała epickość), to kryterium do wyboru samochodu na taką wyprawę, jest jego szybkość. Normalnie jak to Darylek walnął, to się poplułam po brodzie z uciechy :D Taaak, bo akurat szybkość ma największe znaczenie w świecie zombi (chłopaki chwilę potem uciekają im NA NOGACH i uciekają! jak mam rozumieć, w dupie mają silniki ferrari).
No bo przepraszam bardzo - ale że niby przed czym oni muszą uciekać SZYBKO? Przed człapiącymi zombi? :D
Tyle razy napotykali zombi, tyle razy napotykali przeszkody na drogach i nie wiedzą, że na taką wyprawę to bardziej pikap, czy jakiś inny trak by się bardziej przydał? Przecież Filip zostawił im w spadku takie auta. Jadąc większym autem jechaliby może i wolniej, ale przez to ostrożniej i może nie wpieprzyliby się ten bajzel.
pewnie chodziło im o to, że wiesz.... puste drogi, korków nie ma to się szybko pyknie trasę w dwie strony i na obiad wróci :P
Chociaż powiem Ci.... autko było naprawdę śliczne :D Też bym chciała takim pojeździć :)
a co do faktycznego sensu wyboru, to przy takim refleksie to oni by czołg musieli wziąć. Wtedy by sobie mogli stać do woli i podziwiać widoki :)
Zgadzam się co do tych śmierci. Umieralnie zbudowali, ludzie padają na każdym kroku a ja nic. Ani poczucia zagrożenia, ani smutku. Totalna znieczulica - psycholodzy prawdę prawią :P Raczej bym powiedziała - niech się ta epidemia kończy nuuuuuuuuuuudno
Team H&C jest fantastyczny. .
Każdy odcinek zapowiada się całkiem ciekawie jak również i następny :D
Dla mnie również był to jeden z tych lepszych odcinków i chyba nawet najlepszy w tej serii. Dużo gadania, ale to już standard się zrobił. Teraz wychodzą na jaw inne twarze bohaterów tak jak Carol, Hershel czy nawet Pączuś, który wcześniej jakoś nie miał ochoty zabijać trupów przy płocie.
Teraz przez dwa może trzy odcinki pewnie będą podzieleni, Michonne z resztą będą chcieli leki i/lub wrócić no i reszta w więzieniu z innymi problemami. Szkoda, że Glenn jest zarażony, bo ostatnio nie był w zbyt dobrym świetle pokazany. Jeszcze mógłby trochę powalczyć.
No i Rick nasz świetny policjant, który dość szybko odkrył kto zabił i spalił ciała. Ii ta jego koszula, mimo że wcześniej ją spalił to jednak miał jeszcze jedną w zapasie ;)
Carl nie jest najgorszy, w tym odcinku widać było, że chce być dorosły i robić to co ojciec a nie siedzieć z dziećmi. Normalnie aktor ma 14 lat to przypuszczam, że w serialu też, więc to etap jakby gimnazjum - wszyscy to przechodziliśmy i też już myśleliśmy, że jesteśmy dorośli. On ma tak samo więc jak dla mnie to tyle w jego temacie ;)
trochę ten sezon bez sensu, bez motywu przewodniego jakiegoś, bez continuum, takie życie na prerii, nawet zapomniałam że dzisiaj jest nowy odcinek aż do tej chwili...nie tak jak wcześniej,że się wstawało z samego rana żeby jak najszybciej zobaczyć
Nie byłbym taki do końca pewien, ze to Carol zabiła DAvida i Karen. Podejrzewam jednak tę małą dziewczynkę, w końcu Carol uczyła dzieciaki jak posługiwać się nożem. A w trailerze do kolejnego odcinka widać jak ktoś ciągnie zwołki. Ta dziewczynka mogła specjalnie udawać chorą by dostać się do zarażonych (jakoś dziwnie wyglądała ta scena, kiedy ona kaszle w rękaw) by móc znów kogoś z nich zabić.
fakt, lecz jakby zrobiła to mała to Carol by posprzątała, ale to nie miałoby najmniejszego sensu, bo po cholerę mała nawet szalona poszłaby zabić kogoś i to w sytuacji gdy ona nie wiedziała co z tymi ludźmi jest nie tak.
lecz Carol jako morderczyni pasuje, wiedziała gdzie oni są trzymani, wiedziała że są chorzy i się ich pozbyła, a czy ta nowa ofiara to nie przypadkiem Sasha?
Jakoś wydaje mi się to być zbyt naciągane i absurdalne że mała dziewczynka dostanie szału i będzie zarzynać ludzi,a Carol będzie po niej sprzątać. Jak z jakiegoś głupawego horroru.
Carol w poprzednim odcinku była na korytarzu kiedy okazało się że Karen jest chora i mówiła o Davidzie. Poza tym stała potem pod ścianą i jakoś dziwnie dumała nad tym.
Widać tylko nogi, więc ciężko powiedzieć kto to jest.
Scena ciągnięcia zwłok, które widzimy w promo będzie zapewne flashbackiem z wydarzeń morderstwa Karen i Davida. Zapewne dostaniemy szamotaninę itd. A dlaczego tak sądzę? Prosta odpowiedź. Osoba ciągnięta wygląda dokładanie tam samo jak Karen w dniu jej zgonu, a poza tym na podłodze nie ma nawet śladów krwi.
Źle to ująłem. Chodzi mi o to, że gdyby była to ofiara nr 3 to na podłodze widzielibyśmy ślad wcześniejszego wynoszenia zwłok, bo choć krew została uprzątnięta to dobitnie wżarła się ona w podłoże. W scenie z promo natomiast widać, że jest to dopiero pierwszy zamordowany człowiek.
Zasadniczo dalej czekam niecierpliwie na kolejne odcinki, ale najnowszy sezon niestety rozczarowuje. Jak na mój gust za dużo zbędnego gadania, a za mało konkretnych wydarzeń. Liczę, że się wkrótce rozkręci. Pomysł z epidemią w więzieniu bardzo fajny, ale niewiele jego potencjału wykorzystano.
Jak na razie za mało akcji -napięcia towarzyszącego im w zagrożeniu. Jeszcze bym to przebolał gdyby była jakaś głębsza fabuła lub wątek główny, a ich złapała grypa i duża część po prostu choruje. Jedyne co było mocne w tym odcinku to jak wjechali w tłum zombie. Oby to był koniec odcinków "wprowadzenia" do serialu w sposób spokojny, bo oglądam ten serial na luzie, a nie by myśleć za bardzo nad rozterkami bohaterów. Te dialogi są po prostu nudne. W zasadzie chyba zacznie się coś rozkręcać, bo w końcu nasi dość ważni bohaterowie utknęli gdzieś w lesie. W ostatnim odcinku Carol mnie irytowała, ale w tym jestem bardziej na plus za tą bohaterką. Nie jest pustą postacią i zyskała trochę charakteru. Jestem ciekaw co stanie się z tymi chorymi, bo nie chce by Glen zakończył przygodę z serialem. Swoją drogą trochę przegięli z tym tłumem Zombie. Akurat na środku drogi harda umarlaków... Wcześniej gromadzili się jedynie w budynkach (co jest zrozumiałe) lub gromadziły się po usłyszeniu huku. Mam nadzieję, że naznaczy się jakiś wątek przewodni i wypełzną gdzieś z tego więzienia, bo ten obraz więzienia staje się monotonny.
Odcinek na początku dobrze się zapowiadał a potem wiadomo jak to tym serialu nic nic a tu akcja hehe norma w tym serialu no nic czekam na następny odcinek zwiastuny bardziej wciągające hehe.
Nie wiem czy przysnęłam czy niedopatrzymałam, ale w którym momencie Hershel odzyskał nogę? Bo warto zauważyć, że nie była złamana tylko amputowana, więc sztuczne postękiwanie kiedy chodzi jest absurdalne -,-
Już w 1 odcinku tego sezonu widzimy że ma protezę. Skąd, gdzie i jak - to już jest tajemnica.
Postękuje bo starość, nie radość :P
Piękną ma tą protezę, tak realistyczna, że aż to prawdziwa noga :)
Staro wygląda także Rick, przez ten zarost! Czekam niecierpliwie az użyje maszynki, którą dostał w prezencie.
Ale kuśtyka przynajmniej, żeby nie było!
Rick mógłby sobie chociaż te loczki zarzucić do tyłu, bo wygląda jak pomyleniec.