Niestety ale serial zrobił się przewidywalny i nudzi mnie powoli. Ta sama grupa, ciągle te same schematy, ktoś na drodze, pukpuk i ktoś z ekipy głównej musi umrzeć. Słusznie założyłem, że Abraham umrze producent już przygotowywał nas na to od kilku odcinków. Ustabilizował się, zaczynał być szczęśliwy na tyle ile można w takim świecie i jego postać przestała się rozwijać. Glen kolejna już mało ważna postać ale tutaj obstawiałem na Meggie, że to ona umrze. Chociaż tyle, że było widowiskowe :). Łypał okiem ale ten ostatni tekst to już mogli sobie darować taki na miarę żałosnej romantycznej śmierci. Rick powoli też zaczyna się nudzić i tutaj wydaje mi się, że wszystkich wkurzający Carl przejmie powoli dowodzenie w którymś z najbliższych sezonów po śmierci Ricka. Daryla powinni uśmiercić dawno temu ale jest to postać po której część widzów zwyczajnie przestanie oglądać serial więc budują mu wątki na siłę przez co wychodzi różnie. JUż człowiek myśli, że w końcu pokażą go więcej i bach na 2 odcinki po parę scen.
Niefortunnie obsadzili w roli oprawcy glena aktora który jest zupełnie miałki nie lubiłem jego filmów były słabe tj. rola którą odgrywał nie czułem, że to jest TEN GOŚĆ a jedynie nadający się do krótkich ról serialowych ale nie tego gatunki bardziej familijny shit. Ja tam się zawiodłem.