Cotygodniowy temat dla wszystkich chętnych do wspólnego dyskutowania, wyrażania opinii,
przewidywań, zachwytów oraz krytyki na temat czwartego odcinka piątego sezonu TWD w jednym
miejscu. Korzystanie z tematu dobrowolne.
Previously on AMC The Walking Dead:
- Gareth i przyjaciele raczą się popisowym daniem szefa kuchni "Tainted Meat"
- kanibale odkrywają, że jedzenie skażonego mięsa prowadzi do zgonu w przeciągu kilku godzin
- drużyna Pierścienia rozdziela się, a z zarośli niespodziewanie wyłania się Daryl prowadzący
niezidentyfikowaną postać
"... Mam wrażenie, że po tym epizodzie grono hejterów Betheu się powiększy, co zresztą mnie nie dziwi ;) ..."
True! Do tej pory się uchowałam taka oto, że żadna postać nie wkurzała mnie na tyle, by życzyć jej rychłego spotkania z walkersem. No i proszę... stało się. Wątek Beth powinien się już zakończyć, co wszystkim wyjdzie na dobre.
"Odcinek z pewnością zasługuje na tytuł nadziwniejszego i najnudniejszego w historii TWD..." - trochę przesadziłeś. fakt pierwsza połowa odcinka było nudna, ale druga już była nieco lepsza (dla mnie najnudniejszy odcinek w historii TWD to nadal odcinek z szukaniem alkoholu i paleniem chaty nocą)
"...a nagłe pojawienie się Carol pomijam milczeniem..." - przynajmniej wiadomo kogo Daryl przyprowadził do Ricków :P
Nic nie jest wiadome jeśli chodzi o Tewudeu a Was przywołuję do porządku za zwrócenie uwagi Prezydent Pieseu. Nakładam sankcjeu na Wasze Ministerstwo a losy Waszego uszanowanka ważą się w moich puchatych łapkach >:] Such dramatic much emotions momenteu ;]
I podtrzymuję swoje zdanie o tym epizodzie - naprawdę poczułem się tak, jakbym oglądał webisode, a nie kolejny odcinek z 5. serii - recka tombeu-głombeu na strefie zawiodła Prezydent Pieseu. Odcinek dostarczył wiele materiału do tego by nie raz nazwać go "retardacyjnym" (WTW? - What the WOW?) ale to słowo nie padło ani razu. Szkoda!
Za to ostrzę sobie ząbki na kolejny epizod - trailery są zacne i zwiastują ciekawą zabawę. Przyda mi się coś takiego po obejrzeniu niezwykłych przygód pielęgniareczki Beth.
Dlaczego jeszcze nie ma tych z udziału goWOW!ermentu? Inna sprawa, że tego nie zleciłem, jeszcze, ale to nie zmienia faktu, że zawiedliście, Ministreu! ;]
Moje Ministerstwo padło jak Termity przestały dostarczać nam pożywienia :P
Czasem trzeba zanudzić widza na śmierć, by ten docenił kolejny odcinek :P Ale dla mnie i tak ten odcinek był lepszy od "Still". Na "Still", by nie zasnąć z nudów włączyłem pasjansa na telefonie i cierpliwie "czekałem" aż odcinek się skończy.
"Przyda mi się coś takiego po obejrzeniu niezwykłych przygód pielęgniareczki Beth."
Radziłbym nie złościć Beth xD
http://2.bp.blogspot.com/-KwpkONdeokg/UT4H1sGMALI/AAAAAAAABhE/IPhEtQ8z1ZA/s1600/ The_Walking_Dead_Season_3_Meme_Beth_Tired_Your_Shit_DeadShed.jpg
Eee BETHEU bez wytrzeszczu oczu nie przestraszy Prezydent Pieseu nawet z pistoletem :]
I co to za konszachty za moimi plecami z Termosami??? O czymś nie wiem, Ministreu?
Odcinek klimatyczny, Beth pokazała wielkiego faka reszcie Ricków, bo sama potrafi utrzymać cały odcinek, bez żadnej pomocy.
+ Beth (widać że nie jest już małą dziewczynką i potrafi o siebie zadbać)
+ postać Dawn (możliwe, że to właśnie ona będzie głównym antagonistą tego sezonu, poor Garret)
+ motyw uratowanie Noah (ciul z nim, ale fajnie to pokazali, że Beth ma wielkie serce i ucieszyła się, że chociaż on uciekł)
+ Carol na końcu (jestem ciekaw czy to Carol z 4 czy 5 sezonu, bo jakaś różnica czasowa była od czasu pobudki Beth w szpitalu a przedostatnim odcinku (masakrze w kościele, no ale chyba to ta z 5 sezonu, nie wiem)
- doktorek, mam wrażenie że już to gdzieś widzieliśmy...
- jakim cudem działaja im zegary, żelazka i inne tego typu rzeczy? wtf
Działają póki paliwo się nie skończy. U mnie w szpitalu agregat jest na olej. Tyle, że wszystkie gniazda nie są z niego zasilane. Jeśli znajdują odpowiednie paliwo to może to działać, ale żeby tak wszystko to wątpię.
strasznie nudny, nie lubie przeskokow z odcinkami, nie mozna po prostu w jednym odcinku zmieniac scen...? ehh taki filler
Daję temu odcinkowi 3/10...
No niestety, ale takich nudów dawno nie było (albo i nie było nigdy). Do tego wprost nierealne sytuacje, sceny i mnóstwo kiczu. Powtarzane schematy i brak świeżości - takie mam odczucia. Tak nawiasem mówiąc twórcy może pomyśleliby czy nie warto wytoczyć sobie jakiejś konkretnej mety, bo stoczą ten serial na dno i będę jeździć tylko na znanej marce. No chyba, że Waszyngton ma być końcem (ale coś czuję, że jednak nie). Bo tak w sumie to już wszystkie społeczności w "TWD" oblecieliśmy:
- gangi/mafie
- bezlitosny dyktator
- kanibale
- pojedynczy psychole
W sumie to jeszcze pozostała grupka jakiś nazistów, którzy chcieliby wykorzystać takie czasy na budowanie nowego porządku świata. A może nawet są takie plany.
A co do odcinka:
Jakoś nie przekonała mnie pani policjantka. Taka bez charakteru i wyrazistości, lekarz nawet może być, reszta załogi - po prostu nudna. Nic nowego, więc powtarzamy to co już widzieliśmy. Ta ich placówka cała też jakoś mało ciekawa. Kanibale byli dużo lepsi. Masakrą była Beth - wyrosła na nową Larę Croft. Jej headshoty były faktycznie śmiesznie. W ogóle ostatnia scena w zwolnionej wersji była beznadziejnie przeprowadzona. Uśmiech powalonej Beth - tandetny. Coby tu jeszcze napisać o odcinku - niech najlepszym, podusmowaniem będzie, że właśnie nie wiem. Odcinek tak mnie znudził, że nie ma pojęcia, którą scenę mógłbym wyróżnić, który wątek mógłbym opisać. Na szczęście w następnym odcinku wróci Rick i spółka i zapewne też serial wróci na właściwie tory. Oby.
Oniee, czyli jednak CALUTEŃKI odcinek o Beth? Wow, ale się zapaliłam, aż obejrzę go sobie dopiero o 22 w tv...
No cóż, po 3 naprawdę udanych odcinkach wróciło stare, dobre(?) TWD. Swoją drogą to chyba rekord, po pierwszym sezonie nie przypominam sobie tak długiej passy trzymania wysokiego poziomu. Martwi mnie tylko kwestia przyszłych epizodów, jeśli faktycznie do sceny wracającego Daryla z Chrisem (bo raczej nikt w to nie wątpi) dojdziemy dopiero w połowie sezonu, to mogą nas czekać kolejne nuuudne odcinki.
Co do samego odcinka, to nie bardzo wierzę w to, że Carol dała się złapać, to jest tak niedorzeczne i głupie, nawet biorąc pod uwagę to do czego przyzwyczaili nas już twórcy. ;)
Wiadomym było, że odcinek o Beth będzie szitem, ale takiej maniany się nie spodziewałam. Autentycznie jestem pełna podziwu dla ekipy TWD :D
Ogólnie mam wrażenie, że tak jakby wszystko się nagięło, żeby dostosować się do Beth, a przecież wcale nie musiało tak być - szpital mógł być doskonałym wątkiem pobocznym TWD przysłaniającym drewnianego Bethnokia. Niestety twórcy pojechali po najniższej linii oporu: ojejujeju, co my tu mamy, jakąś nową grupę, co by tu z nimi... hmmm.. ummmm.... no koledzy burza mózgów, czegośmy tu jeszcze pokazali? *ręka w górę* wiem! ja wiem! ŚWIRY! *noga w górę* ja też się dołożę z pomysłem: okropność i zgnilizna pod przykrywką porządku! *macka w górę* ooo, a może przywódca dopuszczający się brzytkich rzeczy pod dorobioną ideologię? *raciczka w górę* okrutne przydupasy szefa?
Wszyscy *z uznaniem* oooooo, such ideas, many creativity, much shock! *gratulacje, klepanie po pleckach, szampon krąży, bombelki musują w zadowolonych z siebie główkach*
No więc panowie: było, było, było. Mało tego - było DOPIERO KU*WA CO, odcinek TEMU. Czy naprawdę, NAPRAWDĘ, nie ostali się w Murice inni dobrzy, albo przynajmniej nie bardzo poyebani ludzie oprócz Ricków? Czy nie ma możliwości, żeby ekipa potkła się o grupkę ludzi, których życie nie zajmują morderstwa, gwałty, wymyślanie dziwacznych zasad i nurzanie się we własnej szajbie?
O Beci się poznęcam :) Aktorsko - Drewutnio Bethnokio. Wszystkie normalne reakcje, normalne grymasy na twarzy człowieka ona gra w dziwaczny przerysowany sposób. Charakterystykę jej gry aktorskiej nazywam tak: ona Gra. To widać. Większość aktorów TWD gra w taki sposób, jakby się wczuwała i jest to bardzo naturalne. Ale ta panna Gra, ustawia dziwacznie ciało i mam wrażenie, że np. liczy kroki w głowie, albo patrzy pod nogi, gdzie jest iksik, na którym ma stanąć, tak jakby nie potrafiła naturalnie się poruszać, swobodnie stanąć, uśmiechnąć się z triumfem a nie jak Joker. Młody dzieciak grający Carla w 1 sezonie wypadł naturalniej niż ta dorosła kobita.
Do tego dalej gra rolę lekko upośledzonej dziewczyny (no chyba że taki był intencjonalny zamiar). Co chwilę zaliczałam facepalmy, a to kiedy mówi, że ona dalej śpiewa, a to że nie może pomóc w trakcie amputacji TAKIE SAMEJ, JAKA URATOWAŁA JEJ WŁASNEGO OJCA, że nie prosiła o pomoc (LOL), widząc strach doktora na widok zombi dalej dopytuje o to, dlaczego zostaje w szpitalu, "you call this living?" (omujborze).
Do tego genialny plan ucieczki z Murzynem, który również jest pełnosprytny, szczególnie kiedy lezą na zombi, zamiast obczaić auta, a nuż by miały kluczyki :D No i te headshoty i to ze złamanym nadgarstkiem? Skoro Beth jest tak dobrym strzelcem, to dlaczego nie uczestniczyła w akcjach? Dawn miała rację: Becia jest bezużyteczna i miała do tej pory za dobrze.
Najbardziej mnie wkurzyła mówiąc do doktora o tym, że jak może nazywać to życie w szpitalu życiem, dziwując się, że nie ucieka, a potem osądzając go, kiedy zabił tamtego lekarza. Beciu koffana - ty do tej pory miałaś zayebiście, nie poznałaś wcale mrocznej części apokalipsy, nie poznałaś prawdziwego strachu. ZAWSZE byłaś chroniona, przez Ricka, Daryla, siostrę i ojca. Przez wszystkich właściwie. Nie masz prawa oceniać kogokolwiek, bo ty sama nie dokonałaś ani jednego strasznego wyboru w swoim życiu, które spędziłaś na śpiewaniu i bawieniu dzieci, a kiedy było ci źle - wybrałaś ostateczna ucieczkę. W porównaniu z takim Carlem życie cie oszczędziło.
A tu nagle panna doskonała najpierw ocenia Daryla, a teraz doktora. I po dokonaniu oceny postanawia zabić doktora. DOKTORA. Gdyby się pospieszyła, ciekawe kto by ratował Karolcię :D
Podsumowując: wtórność, wtórność i jeszcze raz wtórność. Plus głupiutki drewniany kołek. Można sobie spokojnie odpuścić.
Odcinek słaby.
PS. To w końcu oni ją porwali kiedy się mocowała z zombi za domem? Bo niby powiedzieli, że ją znaleźli na drodze otoczoną przez walkersów, ale jak Daryl wybiegł, to chyba żadnego zombi, z którym ona by walczyła nie było. No to jak to w końcu wyglądało? Czyżby została porwana przez Gormana, bo potrzebował nowej kobiety? Trochę się ta cała historyjka nie trzyma kupy.
Można to skomentować jeszcze dosadniej: żałuję, że popaczyłem na ten epizod. :)
(i cały czas naliczam Was za niepełnoprawne używanie "such" i "much" >:])
Przecież to całe 4 złote!! Za to mogę mieć mnóstwo użytecznych rzeczy, np. śmiejżelki, małe kapuczino z maka albo dwa mydełka daw!
Gorman wygląda na takiego co 'lubi' dzieci. A tego jeszcze w TWD nie było więc to spora odmiana, szkoda, że go zabili, mógłby do Carla się zacząć dobierać :D
A co do aktorstwa Beci - myślę, że jej po prostu mało płacą. Bardziej mnie drażni gra Glena, Carla i Carol. O Darylu nie wspominam bo on gra w tym serialu mocno upośledzonego wieśniaka i to mu dobrze wychodzi.
Coś mi się jarzy ale nie pamiętam o co tam chodziło i kto to był. Ale faktycznie coś takiego było już :) Czyli wszystkie wątki już były ( nawet naziści - vide motorek Daryla). Aaa, nie było kosmitów jeszcze :D
Nie wiadomo, czy ją porwał dla siebie, wmawiając że ratował, czy faktycznie uratował, bo takie "lubi" xD Anyway, trafne te spostrzeżenia o kolejnych przykładach niedojrzałości Beth. Ludzie w tym serialu mają jakieś poważne skłonności destrukcyjne xD
O mamciu, dzięki Ci za Twój post, idealnie oddaje on wszystkie moje odczucia... Dodam tylko, że oglądając odcinek, cały czas miałam nadzieję, że zaraz coś się stanie, zaraz ruszy, zaraz zacznie się jakaś normalna i logiczna fabuła... Ale do samego końca było po prostu SUABO. Ech, nie mogę uwierzyć, że tak się jarałam ostatnimi odcinkami. Rick, wróć.
Proszę :)
Zdecydowanie wolę oglądać Ricka, on jak prowadzi rozmowę, to w niej przynajmniej uczestniczy, nie tak jak Becia z doktorem, czy z Dawn.
Jak na odcinek poświęcony jednej z jak rozumiem głównych bohaterek coś mało dowiedzieliśmy się o samej Beatce. Ani ona nie wpłynęła na nikogo, ani nikt nie wpłynął na nią. Niepotrzebny odcinek, w którym tak jak sprawy stały na początku, stoją na końcu. Dawn, doktor i Becia są dokładnie w tym samym miejscu, szefowa nie zmieniła swojej postawy, doktor jest taki sam jak był, Becia stoi z czymś ostrym w ręce :D Szkoda tych 40 minut.
Dokładnie. Ktoś wyżej napisał też, że można by zupełnie darować sobie ten odcinek w serialowej przygodzie. Skojarzyło mi się to z tym, co często przytrafia się dobremu anime: biedne fillery.
Odcinek wprowadzający nową lokację, nowych bohaterów i niejako łączący (zaczynający połączenie) wątki Beth oraz grupy Ricka jest niepotrzebny?
Co z tego, że wprowadza to wszystko, skoro kompletnie nic z tego nie wynika, a sam odcinek jest zwyczajnie suaby? Równie dobrze Beth mogła zwiać, odnaleźć Ricków i streścić im gdzie była i co porabiała w kilku zdaniach. A tak cały odcinek zmarnowano na jej snucie się po korytarzach i powielanie schematów.