Cotygodniowy temat dla wszystkich chętnych do wspólnego dyskutowania, wyrażania opinii,
przewidywań, zachwytów oraz krytyki na temat ósmego odcinka piątego sezonu TWD w jednym
miejscu. Korzystanie z tematu dobrowolne.
Previously on AMC's The Walking Dead:
- podczas gdy grupa Ricka przygotowuje plan odbicia Beth i Carol z rąk atlantyckich Szpitalników,
Sasha z pomocą Boba 2.0 zderza się z rzeczywistością
- w trakcie lekcji przetrwania udzielanych przez Carla ksiądz Gabriel wymyka się z kościoła na
wagary
- Abraham klęczy, Eugene leżakuje, a w tle horda spaceruje...
Również nie kumam tłumaczenia Beth jako poświęcającej się świętej. JEŻELI byłaby to prawda, to tym samym Becia okazałaby się jeszcze bardziej ułomną mentalnie tępotą, niż oryginalnie myślałam. No bo jak rany - po obu stronach mamy zdesperowanych, bardzo zdenerwowanych ludzi uzbrojonych po zęby, którym pociągnięcie za spust przyjdzie szybciej, niż pomyślenie "dude... wait...what?". Czym ona myślała, że skończy się ten atak na Dawn? Jej policjanci zaczną wznosić okrzyki radości i zrobią Jacksonowy moonwalk do tyłu?
Pomijam już fakt, że wystarczy postawić się na chwilę w sytuacji Beci, która straciła rodzinę, Daryla, została porwana, miała "ciekawe" przygody w szpitalu, boi się, dokonała dwóch zabójstw, która nagle w tym wszystkim dowiaduje się, że oto jej bliscy przyszli po nią, że nie jest sama (powinna również już widzieć, że Maggie, Judith, Daryl żyją, piszę 'powinna', bo zakładam, że doszło do rozmowy z Carol).
Poziom szczęścia, radości, nadziei powinien z Beci zrobić osobę, która raczej nie myśli o atakach. Uważam, że bardziej wiarygodnie by wyglądało, gdyby próbowała w tej scenie przegadać do Dawn, przecież cały odcinek pokazywano nam, że nawiązały nić porozumienia, Dawn się tej smarkuli TŁUMACZYŁA, Becia mogła to wykorzystać.
No ale mam wrażenie, że twórcy położyli krzyżyk na Beci i nie starali się uratować tej postaci, dajaą jej jakąś bardziej sensowną rolę do zagrania. Pozostała idiotką do końca.
Nie chcę wyjść na ignoranta, ale w którym momencie serialu widać było Morgana? Bo aż drugi raz obejrzałem i się go nie dopatrzyłem.
Też nie widziałam tej sceny, ale znalazłam ją tu:
https://www.youtube.com/watch?v=TP4OVGoGBSI
Oglądaj prędko, bo pewnie szybko usuną!
Dzięki śliczne! :) nie czytałem komiksu, od początku serialu bardzo lubiłem Morgana i szczerze mówiąc byłem zły, że jego postać została zapomniana, choć z krótkim powrotem i małym epizodem w poprzednim sezonie. Mam nadzieję, że postać Morgana będzie odgrywała teraz jakąś ważną rolę w serialu :)
Ciekawe właśnie, co planują do niego twórcy. Również nie znam fabuły z komiksu i nie mam pojęcia, czego się spodziewać. Morgana nigdy jakoś specjalnie nie lubiłam, ale jeśli patrzeć na to tak, że pozbywamy się Beth a dostajemy Morgana - twórcom niech będą dzięki!
BTW ciekawe co Morgan sobie pomyślał, widząc ów napis na mapie. Oby nie skierował się do Waszyngtonu :P
Mam nadzieję, że go nie uśmiercą. I mam nadzieję, że w jakiś magiczny sposób spotka się z grupą Ricka i do nich dołączy :)
Beth nie żyje :( Idę się popłakać.
To jest pierwsza śmierć z bardziej lubianych przeze mnie bohaterów od kiedy oglądam TWD regularnie, wiec trochę mocno to przeżywam :( Trochę szkoda postaci, z każdym odcinkiem stawała się coraz lepsza.
Szkoda mi trochę Beth, ale postać totalnie bez pomysłu.. W sumie mega ciekawa i zarazem śmieszna rzecz - nudna postać, czasami wręcz głupia a chyba miała najsmutniejszy koniec opatulony kapitalnym utworem końcowym. BTW - ktoś ma namiary? :P
P.S. Byłbym wniebowzięty gdyby nie zrezygnowano z postaci Oficer Shepherd graną przez Teri Wyble bo wyglądała mi na postać z potencjałem i tym czymś. Chciałbym też zobaczyć jeszcze siostrę Tary, Lily.. kompletnie pominięto ten wątek na tę chwilę.
Coś tam Tara kiedyś wspomniała że widziała jak Lilly zostaje otoczona przez walkery pod więzieniem i ginie :/
Niby tak ale dalej ślepo wierzę :D Dobrą aktorkę wzięli, chociaż zbyt podobną do Maggie.
Obawiam się, że płonne są twoje nadzieje w tej kwestii - ale kim że ja jestem, żeby ci je odbierać, tak samo uparcie wierzyłam w nie-śmierć pewnego bohatera Hannibala :D
No cóż, na pewno dużo pomaga ci w kwestii wiary w życie Lily fakt, że po jej siostrze nie widać jakiejś specjalnej żałoby, wręcz można powiedzieć, że dzioucha tryska humorem :)
Czy oficer Shepherd to ta policjantka, która na koniec powstrzymała nieuniknioną rzeź?
No niby nie żyje, ale może dostaniemy kolejny absurd od twórców :P
Tak, o tej Pani właśnie mówie :D
Czy bym się zdziwiła, jakby się pojawiła Lily? Nie zdziwiłabym się :)
Ta Pani była spoko, bo była konkretna. Choć kto wie, czy nie przejęłaby pozycji po Dawn, jako liderce w stylu: nic nie widzę, nic nie słyszę, nic nie mówię. Z drugiej strony widać było, że łatwo przejęła dowodzenie i się jej słuchają. Może ona - w przeciwieństwie do Dawn - oprze swój autorytet na sile charakteru, a nie klepaniu po pleckach i drałowaniu na rowerku stacjonarnym :)
Szczególnie tryskała humorem, gdy po tym, jak przeżyła szok spowodowany prawdziwymi zamiarami Gubernatora i widziała na własne oczy samobójstwo swojej siostry, zamknęła się za kratą w więzieniu i nie chciała stamtąd wyjść. Serio, bądźmy poważni.
Po pewnym czasie się rozchmurzyła, każdy indywidualnie przeżywa żałobę. Ktoś inny na jej miejscu pewnie do tej pory wątpiłby w sens życia albo chciałby się zabić jak Andrea.
Nie wiedziałam, że żałoba kończy się przed upływem 24 godzin. A najpóźniej po około tygodniu.
Kto tu jest poważny.
Na pewno nie serialowa comic relief Tara :P
Beth kandydatem na idotkę całej serii. Popisała się ładnie i zapłaciła najwyższą cenę.
Trochę absurdalna była akcja pod kościołem. Ksiądz długo uganiał się skuteczenie przed zombiakami, ci zatrzymali się na przeszkodach, ale jak już wbiegł do środka, to nagle wszystkie zombie wparowały do budynku. I to wszyscy co do jednego. Trochę głupie.
Ogólnie dziwne jak ten ksiądz przeżył tyle czasu.
Finał trochę średni, zabrakło jednak emocji. Popis Beth, nic poza tym. Szpital, nie okazał się tym, czym go kreowano w trailerach.
Tyreesa, jego miny i gadki powinni wyciąć, bo trzeba te pierdoły przewijać.
Najlepszy moment to Rick na otwarciu odcinka. Dialog z policjantem Bobem też niezły.
Ogólnie czuję niedosyt po finale połówki serii.
Było jasno powiedziane, że przez ponad rok nie wyściubiał nosa spoza kościoła (jadł konserwy) i dopiero od niedawna zaczął szukać zapasów poza nim, omijając szwendaczy.
epizod był całkiem całkiem
Coraz bardziej podoba mi się postać księdza - jest on czymś nowym i widać, że się rozwija.
Świetny był moment kiedy Carl,Michonne ,Judith i Gabriel uciekli z kościoła - Gabriel powiedział to teraz uciekamy ( tu była konsternacja z mojej strony,że znowu się wszyscy zgubią) a Carl powiedział ,,nigdzie nie idziemy,, po czym zamknęli kościół:) Fajny motyw był też jak Abraham zablokował drzwi kościoła rozwiązując nam wszystkim problem.
Ten odcinek według mnie nie miał jakiś znaczących błędów i głupot.Każda sytuacja została szybko i sprawnie rozwiązana.
Nowy odcinek możemy zacząć oglądać ze ,,świeżą głową,, - wszystko mamy jasne - jedynie Morgan gdzieś tam się wlecze za naszą grupą.
Można zadać sobie pytanie co myślała sobie Beth wbijając nożyczki w Dawn? Naraziła wszystkich ludzi.Może gdyby wiedziała, że Megi żyje postąpiła by inaczej?Po prostu chciała chyba uwolnić szpital z pod rządów niezrównoważonej osoby.Swoją drogą w momencie kiedy Beth zepchnęła tego policjanta w szyb windy , przez chwilę obawiałem się, że Dawn zepchnie też Beth,kiedy stały obie blisko krawędzi.
Małym minusem jest to , że w mieście mamy bardzo mało zombie (strzał Ricka na początku epizodu nie wywołał po raz kolejny trupiego chaosu )
Należy również zwrócić uwagę, że któryś raz z kolei ważny bohater ginie z rąk ludzi - nie zombie - to traktuje również jako minus.
Pytanie co dalej z naszą grupą?
Uważam, że mogą zostać kilka dni w szpitalu lub w jego okolicy , gromadzić zapasy i wtedy ruszyć dalej. Nie zdziwię się tez jak Rick przejmie przywództwo nad szpitalem a w dalszej części część ludzi ze szpitala ruszy w podróż z naszą grupą.
Widocznie rodzina Greene-ów musi umierać efektownie. Pytanie, kto będzie teraz umilał czas przy ognisku, piosenką?
Ledwo Beth się pojawiła po dłuższej przerwie a tu już dead :( Moja ulubiona postać, lubię nieoczekiwane zwroty jak np: w "Gra o Tron" ale to już przesada :( Łapę dał bym sobie urwać, że jak Beth pojawiła się ponownie po dłużej przerwie to już zostanie a tu ZONK :( Trzeba to jakoś przeżyć :(
Może mi ktoś powiedzieć co było napisane na kartce która czytał Morgan w scenie po napisach? Oglądałam w tv i mi umkneło.
,,Nowy świat będzie potrzebował Ricka Grimmsa,, - to napisał Abraham odjeżdżając z kościoła
Wyjeżdżając do Waszyngtonu, tak? Nie przypominam sobie tej sceny, ale i tak dziękuję za natychmiastową odpowiedź :)
Tuż przed tym jak odjechał autobusem, wręczył Rickowi mapę z zaznaczoną drogą do Waszyngtonu i tą właśnie wiadomością.
Ubolewam strasznie nad śmiercią Beth, że też to się musiało zdarzyć akurat teraz i w dodatku w dosyć głupi sposób...
Nigdy nie zapomnę, jak wędrowała z Darylem i jak (w pewnym sensie) pomogła mu się uporać z przeszłością - chodzi mi oczywiście o podpalenie tej chaty i pokazanie jej "faka" :)
No i chyba jej jedynej udało się wycisnąć z Daryla trochę więcej emocji, otworzył się przed nią i nawet rozryczał, bo czuł się winny, że nie ochronił ekipy.
Dlatego nie mogę przeboleć, że świeżo po czymś takim ją uśmiercili >.<
Ty, ta poniżej i kilka innych osób, wy na serio z tą Beth ?? Przecież to była najbardziej irytująca, naciągana, najgłupsza, najgorzej rozpisana i niewiarygodnie wręcz wkurzająca postać. Podpalenie chaty i ten "fak"... no litości, przecież nie dało się nawet patrzeć na tą beznadziejną scenę, jak w jakimś sitcomie dla nastolatków.... Te jej wieczne aforyzmy, śpiewy przy ognisku, drętwy optymizm i moralizatorstwo były nie do zniesienia. Dzięki wielkie twórcom że w końcu postanowili skończyć z Beth. Lepiej późno niż wcale :D
Każdy ma prawo do własnego zdania. Jak śpiewała itd to mi się nie podobała, ale miała fajny wpływ na Daryla i tyle, moja opinia :)
Chyba jestem jedną z niewielu osób, które koniec odcinka wprost wstrząsnął.
Beth była moją ulubioną postacią żeńską, już od pierwszego odcinka, w którym się pojawiła...kompletnie się tego niespodziewałam i jest mi naprawdę smutno z powodu tego, że jej już nie będzie. Pierwszy raz od dawna popłakałam się, bo ktoś w serialu został zabity. Jestem tak przeogromnie wściekła.
Na początku sobie pomyślałam, że Beth ją zabije, a tu coś takiego. Przez chwilę miałam jeszcze nadzieje, że mnie oczy mylą.
Po co ją przywracali na kilka odcinków, skoro i tak zamierzali się jej pozbyć...
To Carol powinna wtedy zginąć.
Odcinek (oprócz końcówki) naprawdę mi się podobał i był ciekawy.
Ale nie mam nic do ddodaniaq, bo kipie smutkiem.
Mam taki san nastrój jak Ty (Angeelaa) w tej chwili :( aż mi się nie chce teraz oglądać następnego odcinka :(
To było po prostu tragiczne. Do tej pory ryczę.
Aż oglądam powtórkę, bo nadal nie mogę w to uwierzyć.
I ta reakcja Daryla i jak ją wynosił....dobiło mnie to doszczędnie.
To Carol powinna zginąć, irytuje mnie od samego początku. Swoją drogą szybko się pozbierała po wypadku samochodowym, taka umierająca była.
Mam ochotę wpaść do scenarzystów i rostrzelić im łby, tak jak oni to zrobili mojej biednej Beci ;(
+ Cały czas się trzymam tego, że to był tylko sen i ona żyje!
Jesteście nienormalne..... Zmieńcie serial, koniecznie, bo chyba oglądacie Walking Dead z niewłaściwych pobudek, a to co z tego serialu wyciągacie to już w ogóle przechodzi ludzkie pojęcie....
Według mnie to ty powinieneś zmienić serial, trzeba dostrzegać w "kinie" różne jego aspekty a Ty chyba tylko to oglądasz z nudów, taki wniosek wysunąłem po Twoim poście. Emocje pokazują jak mocno widz zagłębia się w film, jak przeżywa wraz z aktorami różne Ich perypetie. Wtedy widać kto umie oglądać filmy, a kto tylko patrzy się ślepiami ale już do głowy nic nie dociera. Puste oglądanie. Po drugie co kto wyciąga z filmu jest jego sprawą, nie jesteśmy tacy sami, bo gdybyśmy tacy byli świat byłby nudny. Twoje ostatnie słowa dla mnie są niestosowne. I tu zakończę moją ripostę :)
Pozdrawiam,
W sumie to przepraszam za wyrażenie "nienormalne", nieładnie wyszło. Wszystkie swoje wypowiedzi podtrzymuje, ale bez tego obrażania, przepraszam.
I właśnie przez takich widzów jak wy ten serial momentami zamienia się w jakieś niestrawne, cukierkowe g****....
@UPUP po raz kolejny mnie zadziwiacie.... serial The Walking Dead nie oferuje w żadnym stopniu jakichkolwiek wyższych emocji, tu nad niczym nie można się rozwodzić (no chyba że nad debilnymi zachowaniami, np takiej Beth), nie ma czego wyciągać z tego serialu. Te "wzruszające" sceny walą tandetą na kilometr, w sumie to mogliby je ograniczyć do minimum. Wasze podnietki i rozkminy są wręcz zabawne i na swój sposób urocze :P
Druga sprawa, jeśli potrafisz tak bardzo zaangażować się w TWD i odczuwać tyle "emocji" podczas oglądania to raczej nie jesteś zbyt ambitnym kinomaniakiem, no nie ? Nawet powiedziałbym że do szczęścia jest ci potrzebne naprawdę niewiele....
@UP Nie od tego jest forum by dzielić się komentarzami ? Czy może, jak to bywa wśród fanów TWD, akceptujecie tylko te przychylne komentarze mając oczy całkowicie zamknięte na krytykę....