Cotygodniowy temat dla wszystkich chętnych do wspólnego dyskutowania, wyrażania opinii,
przewidywań, zachwytów oraz krytyki na temat ósmego odcinka piątego sezonu TWD w jednym
miejscu. Korzystanie z tematu dobrowolne.
Previously on AMC's The Walking Dead:
- podczas gdy grupa Ricka przygotowuje plan odbicia Beth i Carol z rąk atlantyckich Szpitalników,
Sasha z pomocą Boba 2.0 zderza się z rzeczywistością
- w trakcie lekcji przetrwania udzielanych przez Carla ksiądz Gabriel wymyka się z kościoła na
wagary
- Abraham klęczy, Eugene leżakuje, a w tle horda spaceruje...
To, że niejedno przeszedł, że przyjaciel chciał go zabić, żona mu umarła, był pewien, że stracił nowonarodzone dziecko go usprawiedliwia ? A to on jeden przeszedł takie straszne rzeczy ? Czyli Rick jest ofiarą ? Te przeżycia przeżywało zapewne więcej osób i nie tylko podczas zombie-apokalipsy, czy każdy który coś przeszedł jest usprawiedliwiony ? Czy np. Morgan który musiał zastrzelić własną żonę lub np. Maggie, która widziała dekapitację własnego ojca, była pewna, że chińczyk przepadł ( w takich samych okolicznościach jak ta mała Ricka (podobno, bo nie wiadomo czy nie Shane'a), straciła siostrę dwa razy, może sobie teraz po nazistowsku rozstrzelać kogo będzie chciała ? No nie dajmy się zwariować, mordowanie w taki sposób jest chore i nie można tego usprawiedliwiać przeżyciami. Postać Ricka budzi we mnie odrazę.
Skoro postać Ricka budzi w Tobie odrazę, to takie same uczucie powinni w Tobie wzbudzać: Carol, Darryl, Michonne, Sasha, Abraham... I tak dalej i tak dalej, czyli te postacie, które po prostu są świadome tego, że albo zabiją, albo dadzą się zabić.
Poza tym Rick nie strzelał "po nazistowsku", ostrzegał tego kolesia i zabił go w ostateczności, gdyż ten w oczywisty sposób chciał im zaszkodzić. Mam wrażenie, że oglądasz ten serial od wczoraj albo nie pamiętasz już, przez co musieli przejść bohaterowie.
Oglądam od początku ;)
Wybacz, że dzielę na kilka postów odpowiedzi ale trochę chaotyczne to forum jest.
Ciężko mi tutaj pojąć obronę Ricka, że strzelał w ostateczności i nie po nazistowsku. Jedynie czego w tej scenie brakowało to tylko munduru ss bo w taki sposób to mordowali naziści. Co innego strzelać do uzbrojonego/stanowiącego zagrożenie przeciwnika. Mógł gościa zostawić, goniły go zombiaki i pewnie by dopadły, szpital mieli obstawiony, facet był bez broni i możliwości jej zdobycia na dodatek skrępowany ( z tego pewnie by się uwolnił ale raczej by go schrupały zombiaki wcześniej).
Idąc tym tokiem rozumowania, że albo zabić albo dać się zabić to powinni zrobić czystki w swojej grupie, oto lista ( rysiu zawsze lubił rysować plany, tutaj ma jak na tacy)
- zabić Tyresse bo jest nieprzydatny a jego czyny to przeważnie zwyczajna dywersja i sabotaż (np. kłamstwo nt. zabicia kanibala który groził Judith a potem zjadł częściowo Boba, niepopieranie świetnych planów rysia),
- zabicie Judith bo małe dziecko jest kłopotliwe, nie może samo się bronić, trzeba go pilnować i płacze w nieodpowiednich momentach, poza tym, nie wiadomo czy jego
- kolejnym do ostrzału jest naukowiec-kłamczuszek, bo przez niego ryzykowali ( a mimo to wydawało się, że gorszy badass niż Rick, Abraham go nie zabił)
- Sasha - bo utracie Boba jest stan psychiczny jest niestabilny, nie wiadomo co jej odbije - potencjalne zagrożenie
- księżulo kolejny na liście - za akcję z kościołem i ogólny całokształt
- kogo by tu jeszcze ? Ooo, Carol - swoje zrobiła, teraz na wózku jeździ a to nieporęcznie inwalidę taszczyć podczas zombie-apo
- Tara - jej zabawa jojem będzie wkurzać i rozpraszać ryszarda w kreśleniu swoich morderczych planów
- chińczyka - a to już ze względów rasowych
Póki co tyle, zobaczymy kto w lutym rysiowi podpadnie.
Oj widzę,że po prostu nie lubisz postaci Rick.No i ok,każdy ma prawo do swoich przekonań i swoich gustów.
To może napiszę tak jeśli idzie o Ricka:
- pogoń za zbiegiem,który zaatakował jednego z członków grupy i zagraża całej reszcie.
- ostrzeganie przez megafon zbiega o konsekwencjach jeśli się nie zatrzyma.
- zastrzelenie go na miejscu,biorąc pod uwagę,że był poważnie ranny i nie mógłby uciec przed pożarciem nadchodzących szwendaczy.
- zlikwidowanie osoby,która może stanowić poważne zagrożenie całemu planowi odbicia Beth i Carol ze szpitala.
Ja tu nigdzie nie widzę negatywnego działania z strony Ricka,który chcąc nie chcąc stał się przywódcą swojej grupy i biorąc pod uwagę post-apokaliptyczny świat pełen zombi,kanibali,morderców,gwałcicieli czy fałszywych gliniarzy.
Od razu podkreślam,że lubię Ricka,ale nie jestem jego zgorzałym obrońcą i jak faktycznie postępuje źle czy głupio to nie ma dla mnie problemu go krytykować.Ale w tej scenie nie postąpił źle.To już bardziej można by mu zarzucić zaszlachtowanie Garetha w kościele czy Pedofila z zimną krwią.
Pozdrawiam ;)
Ja tej postaci jakoś nie lubię od jakiegoś czasu, w moim odczuciu twórcy popadają w skrajności i przeginają w złą stronę jeśli chodzi o Ricka.
Również pozdrawiam :)
Postać Ricka w ostatnim czasie stała się dość kontrowersyjna.Dokąd zaprowadzi go ta przemiana,zobaczymy.
Z jednej strony dobrze,że już nie jest takim zasadniczym harcerzem i więcej działa niż się zastanawia,z drugi zaczyna sprawiać wrażenie zatracenia się w tym całym bajzlu ;)
Wooow wooow, widzę tu zupełne odbiegnięcie od tematu... Kto tutaj mówi o selekcji i mordowaniu nieprzydatnych do społeczeństwa? To nie w grupie Ricka takie rzeczy. Ten facet jest bezwzględny jeśli chodzi o wrogów, ale dla swoich umie być wyrozumiały, nawet jeśli go zdradzą lub dokonają rzezi (nie zabił Carol, kiedy dowiedział się, że zabiła chorych, dał jej szansę na przeżycie). Poza tym, jak dla mnie to zostawienie tego gościa na pożarcie zombiaków byłoby dopiero bezlitosne. Poza tym, co z tego, że reszta bohaterów zachowuje się podobnie do Ricka, uczepmy się tylko jego.
Osobowość Ricka jest jednym z najbardziej złożonych wątków serialu i jednym z jego największych plusów, jest też przykładem tego, jak zwykły, praworządny człowiek zmienia się w obliczu zagrożenia, żyjąc w świecie, gdzie bardzo często obowiązuje wywrócony na drugą stronę kodeks moralny. Scena z odgryzieniem ucha była po prostu genialna. Mimo wszystko jednak Rick nie utracił swojego człowieczeństwa, nie pozabijał wszystkich w szpitalu, to Daryl pociągnął za spust, zabijając Dawn. Nie jest eksterminitą, jest po prostu facetem, który zrobi wszystko, aby ochronić swoich. Nie zabija niewinnych, nie urządza ludobójstwa jak Gubernator.
Przeinaczasz, nie mówię o selekcji i przydatności ale o stwarzaniu zagrożenia dla grupy a przecież o nią tutaj chodzi. Postacie które wymieniłem przyciągają niebezpieczeństwa dla grupy, czyż nie ?
A że dla swoich jest 'wyrozumiały' ? No cóż, Gareth zapewne też był, podobnie jak Gubernator.
Bronisz Ricka jak niepodległości, 'czepiam się' jego bo akurat komentuję scenę gdzie był tylko on i gliniarz, innych poczepiam się kiedy indziej. Skoro Gubernator dla Ciebie jest postacią złą i ludobójcą to jaki jest teraz Rick ? Jego osobowość nie jest złożona, w moim odczuciu jest chaotyczna i nie zachowuje się racjonalnie. Jego wątek jest dla mnie prosty - równia pochyła. On po prostu odstaje od grupy co raz bardziej. Może tego nie widzisz bo po prostu lubisz jego postać i inaczej na to patrzysz.
Lubię go, ale też bardzo często go krytykuję lub się z niego nabijam. Nie mam tak chyba tylko z Darylem, do którego chyba jeszcze nigdy nie miałam żadnego zarzutu. Jednakże w tej sytuacji nie wyobrażam sobie jak inaczej Rick miał postąpić - dał facetowi szansę a ten ją zmarnował. W tym serialu było naprawdę milion takich sytuacji i gdyby po prostu zapakował Boba do samochodu i wrócił z nim do reszty to chyba bym zaśmiała się na głos z głupoty Ricka i uznałabym, że jest idiotą, bo przez te wszystkie lata nic się nie nauczył.
No tak,ale jak to ktoś kiedyś słusznie zauważył,świat TWD rządzi się innymi prawami.Właśnie o to chodzi m.in. w serialu,ukazanie jak zachowuje się człowiek jednostka w obliczu zagrożenie,niebezpieczeństwa, śmierci i nowo zaistniałej nieprzyjaznej rzeczywistość. Jak widać każdy reaguje w inny sposób,a często popada ze skrajności w skrajność.Weźmy np. takiego Ricka,jego przemiana następuje stopniowo,najpierw jest zagorzałym stróżem prawa,przestrzegającym kodeksy,kierującym się moralnymi zasadami i regułami.W obliczu nowo zaistniałej rzeczywistości,w której budzi się po miesiącach śpiączki z wzorowego policjanta i Lidera(sezon 1 i 2) zaczyna przeżywać schizę na poziomie psychiki i egzystencji(sezon 2,3 i 4),aż w końcu staje się człowiek kierującym się i wyłącznie chęcią przetrwania i pierwotnym instynktem(sezon 4 i 5). W związku z czym np. w 2 sezonie miał mocne rozterki w sprawie zabicia młodego chłopaka-szpiega,a już w 4 sezonie nie zastanawia się nad zaszlachtowaniem niedoszłego gwałciciela - pedofila jego syna,a w 5 najzwyczajniej z odcinka na odcinek szlachtuje i odstrzeliwuje poszczególne osoby bez zbędnych ceregieli.
Wiadomo,że każdy z bohaterów przeżył w tym serialu jakąś stratę,załamanie psychiczne czy stracił wiarę i nadzieję.Powiedzmy sobie jasno człowiek z natury jest egoistą,myśli często o własnych potrzebach,tak jest też z ludźmi z TWD,ale przeważnie są to osoby,które nie kierują się altruizmem,a chcą zadowolić własne potrzeby kosztem skrzywdzenia czy zabicia kogoś.Wyjątkiem jest tutaj grupa Ricka,w której są osoby kierujące się innym wartościami i zasadami.Ale jestem przekonany,że żyjąc w takiej rzeczywistości,gdzie przypadkowo spotkana osoba,która przetrwała za cenę fajek czy wody jest w stanie cię zgwałcić,torturować,zjeść czy po prostu zabić,to nawet osoba,która nadal kieruje się jakimiś wartościami,w którymś momencie by pękła i przekroczyła granicę,stając się podobną do oprawcy.Naturalny instynkt bierze górę i całość nie jest już postrzegana na zasadzie właściwe/sprawiedliwe,a przetrwaj każdym kosztem albo zginiesz ;)Do tego nie zapominajmy,że wszędzie kręcą się zombi,które mają ochotę na świeże mięsko ;)
Jakiego sadystę? O czym mowa w ogóle? Bob gliniarz zaczął go bajerować, że on chce tylko wrócić do domu i wszystko można załatwić bez rozlewu krwi, a on im pomoże, bo z Dawn można się dogadać. Rychu dał się trochę przekonać jego gadce. Potem wszystko okazało się kitem, kiedy rąbnął Saszę i uciekał, a gdyby mu się udało, z całej akcji byłyby nici, mogliby nigdy nie odzyskać Beth i Carol. W dodatku, nie chciał się zatrzymać, tak jak prosił Rick.
Zobacz ile napięcia było w scenie w korytarzu szpitalnym, jak dwójka policjantów musiała skłamać, żeby nie prowokować rozwałki. I pomyśl, co mógłby odwalić tamten... i jak jeszcze próbował mieszać we łbie Rickowi swoją gadką, że on tak naprawdę uciekał dla ich dobra.
Równie dobrze można powiedzieć, że Daryl jest psycholem, bo z miejsca odstrzelił Dawn, kiedy ta kręciła głową i pokazywała, że nie chciała zabijać Beth, tylko ta wyskoczyła z nożyczkami.
Czy gdyby ktoś zabił Gubernatora w śnie, np. Andrea, czy byłby to sadyzm? Bezbronny, słodko sobie śpiący człowiek zamordowany przez zbydlęconego członka grupy!
Było napięcie fakt, ale przez RIcka zawinione. Gdyby nie ubił Boba, gliniarze nie musieliby kłamać, zawlókł by gościa do szpitala, miałby trzech do wymiany a nie dwóch, być może Dawn by nie chciała tego murzynka, Beth by nie musiała jej przywalić nożyczkami i wszyscy by się rozeszli. Gliniarz jednak nie ściemniał, dało się załatwić wszystko bez większej rzezi a gdyby nie Beth to nikt by nie zginął
To, że gliniarz Bob chciał ratować swoje życie, bo nie wiedział czy ma do czynienia z dobrymi ludźmi czy złymi ( jednak się nie pomylił bo trafił na rycha-SSmana) to chyba naturalne. Nie stanowił zagrożenia ani dla Ricka ani dla jego grupy. Gubernator też chciał bezpieczeństwa dla swojej grupy, kanibale również. Czyli np. jedzenie ludzi w celu przeżycia jest be ale rozstrzeliwanie związanych, nie stanowiących zagrożenia jest okej ?
Przecież to Bob oszukał Sashę i przywalił jej tak, że straciła przytomność a potem zwiał z miejsca. Osoba, która chce się dogadać nie zachowuje się w taki sposób, wyraźnie było widać, że ma złe zamiary. Pozostała dwójka chciała to załatwić pokojowo a on od początku knuł.
Jasne, że w normalnym świecie zachowanie Ricka należałoby oceniać przez pryzmat złe/dobre, ale w przedstawionym świecie liczy się tylko to czy przeżyjesz czy dasz się zabić.
No niezupełnie miał złe zamiary bo to Noah powiedział grupie, że ze złapanej trójki to Bob jest w porządku a on nie miał powodu by kłamać. A że Bob uciekł ? Normalka, widać przewidywał, że może z tego nic nie wyjść a nie chciał zostać zaszlachtowany jak świnka ze związanymi nogami. Jedyną winą trójeczki było to, że dali się złapać ( a mogli tego uniknąć i pozabijać się nawzajem z rysiem i darylem bo mieli się wszyscy nawzajem na muszkach podczas zasadzki z Noahem). Poza tym ci gliniarze jednak nie zabijali ludzi, po prostu ich ratowali ( mieli nawet niedołężnych staruszków w tym szpitalu) a przez to podporządkowywali a żeby przeżyć to wcale nie musieli tego robić, mogli tak jak rysiu ze swoją bandą łazić, szukać guza i wybijać wszystkich na około. Wiem, że to serial o życiu po życiu w zasadzie i świat nie jest normalny ale jednak jakimiś zasadami trzeba się kierować.
"Poza tym ci gliniarze jednak nie zabijali ludzi, po prostu ich ratowali ( mieli nawet niedołężnych staruszków w tym szpitalu)" ;)
Tak mieli,a przy tym ich najzwyczajniej bili za pierdoły lub organizowali gwałty na kobietach w szpitalu i się tym bawili.
Nie mieli czystego sumienia,więc są rozumiem usprawiedliwieni w swoim działaniu.Pozwolę sobie zadać podobne pytanie: gwałt czy bicie starszych osób jest czymś dobrym,a odstrzelenie knującego gościa,który zagrażał Rickowi i jego grupie i nie pozostawienie go na pewną śmierć na rzecz zbliżających się szwendaczy jest złe?
:)
Widzisz, mój punkt widzenia jest następujący. Bicie i gwałt to jednak nie jest morderstwo z satysfakcją ( było widać, że sprawiło mu to przyjemność). Fakt, święci w tym szpitalu nie byli ale jak dziadek zapomina o zszyciu dziury w rękawie to o tym, że w łeb dostał to też zapomni zaraz ( nie no, to żart :D) .Takie akcje jak tam odstawiali w tym szpitalu to też chore było ale jakoś nikt nie chciał z Rickiem odejść a mieli taką możliwość. Duża cena za w miarę normalne życie a nie pewna śmierć poza szpitalem.
Gdyby Rick zostawił Boba szwędaczom ( nie rozjeżdżając go wcześniej, po prostu obserwując i się upewniając, że go zjedzą) - to nie byłaby jego wina że go schrupały - chciał uciekać, jego decyzja i poniósł jej konsekwencje w postaci bycia śniadankiem dla truposzy. A tak brudzi sobie ręce, stając się coraz gorszym człowiekiem.
Nie wiemy jeszcze, czy nikt z nim nie odszedł, nie pokazali nam nic więcej poza paroma osobami wychodzącymi ze szpitala i ryczącą Maggie.
Rick zabił Boba, bo ten planował dostać się do swoich ludzi, ostrzec ich i urządzić zasadzkę na ludzi Ricka. Jak ten Rick śmiał to zrobić, jak śmiał zadbać o swoich przyjaciół w tym już i tak zdemoralizowanym świecie! Powinien pozwolić mu uciec a potem dać się zabić! *wymachuje piąstkami*
Ok.Wiadomo Rick przechodzi przemianę psychiczną i przekracza granicę w ostatnim czasie,której wcześniej by nie przekroczył.To czy czerpał przyjemność z zabicia Boba to już osobna kwestia
Gdyby pozwolił uciec Bobowi i i go nie gonić,to możliwe,że ten dotarłby do szpitala ostrzegł Dawn i tym samym zagroził życiu Beth i Carol.Bo jestem pewien,że w szpitalu by je zaczęli przesłuchiwać czy nawet torturować,żeby dowiedzieć się coś o grupie Ricka,a po za tym wyszło by na jaw,że Beth i Carol się znają,a to też nie dobrze.W związku z czym nie udałoby się odbicie dziewczyn ze szpitala.
Tu się rozchodzi o to,że ani jedzenie ludzi ani ich odstrzeliwanie nie jest dobre.Różnica jest tylko w tym,że każdy ma wybór i go dokonuje.Biorąc pod uwagę,że grupa Ricka tak długo przeżyła bez kanibalizmu świadczy o tym,że Terminus nie jadł ludzi,żeby tylko przetrwać,ale dlatego,że dokonał takiego wyboru i tak chciał żyć.Ich działania nie można w żaden sposób usprawiedliwić,do tego wszędzie w okolicy rozstawili informację o schronieniu i nadawali przez radio w celu wyłapania potencjalnych ofiar.W ostatnim odcinku 4 sezonu i w pierwszym 5 grupa Ricka trafia do sali,a bardziej do jakiegoś sanktuarium,ze świeczkami i napisami.Mamy tu motyw jakieś grupy(Terminus),która w swoim działaniu pewnie kieruje się przetrwaniem,ale z dewiacją na płaszczyźnie sekciarskiej czy wręcz religijnej.
Kiedy porwali Boba i zjedli mu nogę,to nie wydaje mi się,żeby było im jakoś przykro z tego powodu,a raczej oprócz zapełnienia brzuchów czerpali z tego też inną przyjemność.Kiedy się dowiedzieli,że jest ugryziony,zamiast go odstrzelić porzucili go na pewną śmierć,a przecież i tak planowali go zabić.
Bob - policjant nie miał czystych zamiarów,przywalił Sashy i uciekł,więc jasne jest,że coś knuł.Po za tym Rick,który go gonił radiowozem użył głośnika i go ostrzegł,że jeśli się nie zatrzyma to nie będzie przebierał w środkach.Tak też się stało,ale gdyby Rick faktycznie był takim bezlitosnym skurczybykiem,to zamiast do niego strzelić,zostawił by go na w pół żywego i rannego grupie szwendaczy która się zbliżała.Śmierć i tak była pisana Bobowi,ale zobacz jaka jest różnica między Rickiem, a kanibali i kto faktycznie kieruje się resztkami reguł czy zasad ;)
Byłam w sumie pewna, że Rick go zostawi na pożarcie :P Ale widocznie ma jeszcze jakieś skrawki sumienia.
Mi tam podoba się to, że postacie nie są czarno-białe, a Rick, zaraz po Darylu, to moja ulubiona postać.
Wszystko fajnie, tylko ze patrzysz na Ricka z perspektywy współczesnego obywatela demokratycznego państwa prawa (pomijam fakt, jak wygląda to w realu :D ) oraz z perspektywy wykluczającej dotychczasowe doświadczenia Ricka.
Po pierwsze: to jest zombi apokalipsa, trwająca już dwa lata. Przez ten czas zło pojawiło się w każdej z grup ocalałych - i to całe spektrum zła, począwszy od oszustwa, poprzez pobicia, gwałty, morderstwa, ludobójstwo, kanibalizm. Zło się dokonywało, ale też do zła dochodziło poprzez zaniechanie pomocy. I było wszędzie - zarówno w grupie Ricka, jak i w Woodbury, w późniejszej grupie Filipa, u Joe, w Terminusie i w szpitalu. Wszędzie. Ludzie przestawili się na tryb surwiwalowy i dla swojego przeżycia są zdolni do wszystkiego. Właściwie to tylko grupa Ricka poza wyjątkami najdłużej zachowała człowieczeństwo i dlatego są głównymi bohaterami.
I teraz uwaga - w tej grupie to Rick właśnie jest tym, który jak najdłużej się starał być ok. Ale jako lider nie może już dłużej ignorować tego, do czego reszta świata doszła już dawno: patrz pamiętne hasło Mary z Terminusa. To, że Pączusie i inne "usie" pławią się w moralnych luksusach nie oznacza, że Rick może. Pączuś nie ma na swojej głowie nikogo - przecież in nawet Judith nie mógł się zająć, prawie zginęła na jego oczach. Rick ma dwoje dzieci i całą grupę pod swoimi skrzydłami i to on ratuje resztę.
Rick długo dawał szansę, długo był dobrym, aż w końcu stracił wszystko przez tę dobroć. I dotarło wreszcie do niego to, co powiedział mu na ten temat Carl.
Wracając do policjanta: Rick nie miał zamiaru go zabijać, każe mu się zatrzymać. To, że ten nie potrafił zapanować nad paniką, bo napotkał pewnie po raz pierwszy w życiu kogoś, kto nie jest bierny i ma w dupie autorytet munduru :) to jest jego problem. Myślisz, że jakby się zatrzymał, to Rick by go zabił? Nie rozumiem tego wyzywania Ricka od psychopatów, gdyby tak było, Rick po prostu by go przejechał i zostawił na pastwę zombi. Nawet to byłoby logiczne - pozbywa się problemu bez marnowania energii i zajmuje zombi odciągając je od siebie.
Na koniec pragnę zapytać: czy Rick pomylił się w którymkolwiek z przejawów swojej żądzy krwi w tym półsezonie?
I tak, chciałabym mieć Ricka w grupie. Bo on by mi pomógł, kiedy bym tego potrzebowała. Przy czym chciałabym mieć Ricka z tego sezonu :)
Rick pomaga ludziom. Jak rozumiem w twoich oczach jest zły, bo zabija morderców, gwałcicieli, pedofilów, kanibali, oszustów i ogólnie tych, którzy krzywdzą jego grupę? No to faktycznie, co za okropny przywódca :D
Wezmę takich pięć :DD
Wszystko sprowadzasz do jednego - że robi to dla dobra swojej grupy i że ja twierdzę, że jest okropnym przywódcą. Hitler też był doskonałym przywódcą i wszystko robił dla dobra Rzeszy ( swojej grupy) ale liczy się to jakim jest się człowiekiem. A ja o tym właśnie mówię a nie o tym czy jest dobrym przywódcą. Chodzi mi tylko i wyłącznie o ocenę jego postępowania. Zabija morderców, gwałcicieli kanibali i oszustów. Czyli tak odnosimy się kolejno
- morderców - masz na myśli zapewne ludzi Gubernatora - no okej, Gubernator też jest więc usprawiedliwiony, bo skoro grupa Ricka i on sam zabijali więc też są mordercami i miał pełne prawo ich zabijać, zwyciężyli skuteczniejsi w tym 'fachu'. Więc tutaj postać Gubernatora jest rozgrzeszona kompletnie, na dodatek przecież mówił kilka razy, żeby Rychu mu oddał więzienie bo inaczej zetnie Hershela - idąc tokiem rozumowania przedstawionym przez ciebie winnym jest tylko i wyłącznie Rick 'bo nie posłuchał'.
- gwałcicieli - w szpitalu nikogo nie zabili a to raczej tam było kilku o takim usposobieniu ( Beth to zrobiła i Dawn), pomijam śmierć Dawn która absolutnie nie byłą złą osobą. Ale to Daryl ją zastrzelił więc nie dziwota bo on zawsze taki prędki do naciskania spustu.
- kanibali - tutaj, no cóż, trafili kanibale na lepszych od siebie, dobrze się stało ale robota raczej nieskończona, zemścili się i tyle, nie zlikwidowali wszystkich bo mają to w dupie co innym grozi ze strony niedobitków
- oszustów - glina który kłamie jest oszustem i zasługuje na śmierć bo nie przestawał uciekać przed mordercą. Ale za to pączuś, który także jest kłamcą i przez którego zginął Bob i prawie Judith to już nie, bo Rysiu go lubi, przecież taka fajna niańka z niego, podobnie jak 'naukowiec' - to drobny kłamczuszek tylko
Czy Rick się mylił ? Tak, chociażby jego świetny plan ataku na szpital który nawet Daryl mu wyperswadował. Bo Rysiu by z kozikiem chętnie się przeszedł po salkach szpitalnych z obłędem w oczach. Co tam, że zginęło by kilku z jego grupy, ważne że odwdzięczyłby się Carol za swoje dzieciątko, resztę ma w dupie, przecież synalek z córcią bezpieczni w kościółku siedzą.
A co do przynależności do takiej grupy - pewnie by cię zabił, bo stwierdziłby, że coś knujesz przeciwko grupie jak się do niego tak przystawiasz ;P
Errr, jakim cudem przeszło ci z Ricka do Hitlera? Czy Rick mordował mniejszości w więzieniu, żeby większości było luźniej? Czy przejmował ich dobytek i cele dla swojej rodziny? Czy zajmował nowe terytoria eksterminując tubylców, żeby swojej grupie było lepiej?
Stary, bez przesadyzmu :)
- mordercy: no cóż, myślałam w szerszej perspektywie, począwszy od Szejna, poprzez carol, skończywszy na kanibalach, ale skoro skupiamy się na Gubernatorze, to okej. Gubernator był mordercą swoich i obcych i jeżeli uważasz go za niewinną ofiarę Ricka, to chyba nieuważnie oglądałeś ten serial. Poza tym to Rick żył sobie spokojnie w więzieniu, to Woodbury rozpoczęło spiralę przemocy, to oni porwali Glenna i Maggie, to oni torturowali Glenna, który tylko łutem szczęścia przeżył, to oni molestowali Maggie. Rick jedynie poszedł po swoich, wiesz, na RATUNEK. I to Filip potem znowu napadał na więzienie i to dwa razy.
Poza tym człowieku, jak możesz stawiać sytuację z policjantem Bobem z Filipem i Hershem? Jakim cudem te dwie sytuacje mają w twojej głowie znak równości? Czy Rick napadł na szpital żądając ustąpienia Dawn i oddania miejscówki? Poza tym strzał w stopę, bo Rick akurat był gotowy na ustępstwa i koegzystencję, to psychopata Filip nasikał na negocjacje.
- gwałcicieli: no cóż, akurat miałam na myśli Filipa molestującego Maggie oraz grupę Joe. A co do szpitala: jeżeli oglądałeś ten odcinek uważnie, to można było się domyślić, że gwałty były na porządku dziennym w szpitalu i było na nie przyzwolenie wśród policjantów. Jest zasugerowane, że Gorman, jako najbardziej arogancki i zdemoralizowany wśród podwładnych Dawn dopuszczał się tych gwałtów, ale jego kolega O'Donnell, mógł (lub nie) też to robić. Nawet jeżeli nie uczestniczył, to wiedział o nich i się z tego śmiał i po śmierci Gormana mógł sam przejąć stanowisko, bo a) widział, że kara go za to nie spotka b) było już w nim przyzwolenie na to c) lekceważył Dawn i reguły w szpitalu. Więc można spokojnie założyć, że prędzej, czy później do gwałtów znów zaczęłoby dochodzić. I winny jest nie tylko gwałciciel, ale również osoby, które mając władzę powstrzymania ich - nic nie robią. Jak Dawn i reszta policjantów, również tych "good ones".
- nie wiem dokładnie o co ci chodzi z tymi kanibalami :) Rick chciał dokończyć dzieła, inni się nie zgodzili i skończyło się, jak się skończyło
- oszustem jest glina, oszustem jest Judżin (o którym Rick jeszcze nie wie), oszustem jest Pączuś, który też przyznał się dopiero siostrze (sama się dziwiłam, jak nikt nie zagaił o co chodziło Garethowi z tym Martinem), więc tu tak naprawdę nie wiem o co kaman. Poczekajmy jak Rick się dowie o Judżinie i Pączusiu :) Policjant za oszustwo zapłacił.
Rick się nie pomylił - akurat wyszło znowu na jego, bo wszyscy założyli, że Dawn będzie współpracować, że będzie racjonalna i że będzie chciała załatwić sprawy polubownie. A Dawn pokazała wszystkim faka zachowując się jak rasowy świr traktujący ludzi jak własność, jak rzeczy. "Noah stanowi część wyposażenia szpitala, w związku z tym żądam jego zwrotu." Do tego doszła wybitna inteligencja Beci i sayonara wspaniały pokojowy plan Tajrisa i Daryla :D
Przystawiać się do faceta? O mój drogi - nomen omen - PO MOIM TRUPIE :D
Całkowicie się zgadzam jeśli chodzi o postać Ricka w piątym sezonie. Akurat to jedno im wychodzi, i jest jednym z nielicznych elementów które warto oglądać, zarówno ze względu na grę aktorską jak i wykreowaną postać. Rick był interesującą i dobrą postacią od samego początku, ale prowadzoną trochę zbyt niespójnie i chaotycznie. Natomiast w końcówce 4 i początku 5 sezonu wypracowano dla niego świetny kompromis. Jak sobie próbuje wyobrazić jakiegoś charyzmatycznego, twardego lidera po przejściach, troszczącego się o członków grupy w realiach apokalipsy to widzę właśnie Ricka- idealnie pasuje.
Niektórzy by chyba chcieli widzieć w roli lidera grupy kogoś kto twardą ręka rządzi w grupie, zapewnia im bezpieczeństwo, ale jednocześnie jest kryształowo dobry. Niestety tak się nie da, to dopiero byłoby infantylne. Postać Ricka pokazuje nam jak trudno być dobrym przywódcom, nie brudząc sobie rąk i sumienia. Widać że z gruntu Rick jest człowiekiem dobrym, ale widać jak to wszystko co przeżył go zmieniło. Przywództwo w grupie to brzemię, badassów jest kilku, ale wszyscy liczą na przywódcę. Każda decyzja jest trudna i może kosztować życie innych.
Prawda jest taka, że w takich realiach osoby typu Tyreese czy Hershel świetnie wypadają jako moralizatorzy, ale kiedy mają zapewnione bezpieczeństwo ze strony tych bardziej bezwzględnych. Gdyby sami ze swoimi sentymentami, mieli sobie radzić bądź co gorsza zarządzać grupą wprowadziliby w tak brutalnych świecie, siebie i członków grupy do grobów.
Też tak myślę.
Co mnie osobiści najbardziej oburza to to, że właściwie nikt nie docenia ogromu pracy i przede wszystkim ogromu OSOBISTYCH POŚWIĘCEŃ jakie Rick złożył na ołtarzu tzw. wspólnego dobra.
Dlatego życzyłabym sobie BARDZO, gdyby Rick się wkurzył, powiedział coś w stylu: nie podoba się wam moje nowe 'ja'? To wypad!
Ciekawe jak długo Niepokalani utrzymaliby się przy życiu zachowując moralną czystość i nieskalane krwią rączki.
A ja mogłabym się spokojnie skupić oglądając przygody Rycha :)
(choć pewnie z mściwą satysfakcja oglądałabym wyżynanie grupy tych wszystkich złamasów)
No wybacz z tym Hitlerem, porównanie było wyborne jednak może ciut przesadzone ale w tej scence z Rickiem i Bobem to mi od razu przed oczami stanęli ssmani rozstrzeliwujący ludzi na ulicach. Dla mnie ktoś, kto morduje związanego jeńca jest zbrodniarzem. To, że jest to apokalipsa zombie to co ? Brak spodziewanej kary usprawiedliwia mordowanie bezbronnych ? Gość był związany i nieuzbrojony - nie stanowił żadnego zagrożenia bo i co mógł zrobić ? Zabiegać ich na śmierć ? Zagadać Ricka ?
Dlaczego w takim razie sądzeni są ludzie którzy dopuszczają się mordów podczas działań wojennych ? Wtedy też nie działa prewencja i ogólnie przyjęta władza, system sądowniczy itd. Nawet w obozach jenieckich w przypadku ucieczek nie morduje się zbiegów. Jedynie w obozach śmierci to czasami praktykowano ale też nie było to na porządku dziennym. Dlatego postać Ricka budzi we mnie odrazę.
Btw, Taką twardą i obojętną zgrywać, no no :D
Tak na marginesie w świecie TWD nie ma już sądów i kodeksu prawnego czy karnego.Wszystko odbywa się indywidualnie ;)
Ponownie - w każdej innej sytuacji przyznałabym ci rację odnośnie zabicia kogoś związanego - ale nie w sytuacji TEJ :) Ale nie będę już motywować swoich opinii,. bo raczej się nie przekonamy :)
Pragnę tylko przypomnieć, że Rick dokonał wymiany, posłuchał ludzi z grupy, powstrzymał rzeź mimo oczywistego wścieku i bólu po śmierci Beth, a potem jeszcze wielkodusznie zaproponował szpitalnikom dołączenie do nich. Poza tym już traktował Noah jako swojego.
Gdyby był takim świrem, za którego się go uważa, to nie zrobiłby żadnej z tych rzeczy.
Wybacz, ale znowu odpływasz w przesadyzm i okropieństwa drugiej wojny światowe :) Przecież w TWD też dość tego było i praktycznie wszystko co złe spotkało Ricka w jakimś punkcie ich podróży przez apokalipsę. Może skupmy się na serialu?
Ależ gdzie tam obojętną - jak wybuchnie apokalipsa i zamienię się w zombi, to bardzo chętnie będę przystawiać się do facetów :D
Nie chciałem się wtrącać,bo też mieliśmy wspólną wymianę wypowiedzi wcześniej,ale jeśli pozwolisz to pozwolę sobie sprostować parę kwestii.
Po pierwsze: Hitler był doskonałym strategiem i dyktatorem,a niekoniecznie dobrym przywódcą,robił wiele,nie wszystko jednak było dla dobra III Rzeszy,ale również dla dobra jego prywatnych celów.Nie wiem czy pamiętasz,ale gdzieś po 2 latach od wybuchu Drugiej Wojny Światowej zaczęły się spiski i próby wyeliminowania go,a pod koniec wojny jak podają obecne źródła historyczne,duży procent niemieckich obywateli był przeciwny rządom Hitlera i nazistów oraz często był nieświadomy o tym co naprawdę się dzieje np.w obozach koncentracyjnych.Po za tym wiadome jest,że Hitler w dużej mierze wyręczał się innymi osobami do popełniania zbrodni wojennych,a sam raczej nie brudził sobie rąk albo robił to bardzo rzadko.
Przyrównywanie tutaj fikcyjnej postaci Ricka do takiego Hitlera jest nie do końca na miejscu,chociażby z tego względu,że w daleko pojętej definicji to Hitler był przyczyną "Apokalipsy" jak spadła na Europę.Nie był po drugiej stronie frontu,gdzie ówczesny człowiek musiał przeżywać konfrontację z nowo powstałą i bardzo przykrą wojenną rzeczywistością.A przecież w czasie II WŚ,zbrodni choć może nie na tak wielką skalę jak robili to naziści,dopuścili się również sowieci (grabieżą i mordowaniem cywilów(w tym też polskiej ludności) podczas odwetu na Berlin po zajściach w Stalingradzie),jak i amerykanie (chociażby zrzucenie bomby atomowej na Hieroshimę,która poniosła za sobą niezliczone rzesze niewinnych ofiar),a którzy potem wspierali również alianckie siły i można powiedzieć byli i są postrzeganie jako siła dobra przeciwko złej sile nazistów.Trudno tutaj o porównania.
Po drugie:Takie pojęcia jak "morderca","gwałciciel","kanibal" czy "fałszywy gliniarz" w tak fikcyjnym świecie,w jakim rozgrywa się TWD nabiera zupełnie innego znaczenia,a co za tym idzie nie jest postrzegane w kategoriach normalnie funkcjonującego społeczeństwa czy fikcyjnego z komiksu czy realnego w jakim żyje każdy z nas.Nie ma jak przełożyć tych definicji na realia post-apokaliptycznego świata pełnego żywych trupów i różnego rodzaju świrów.
Jeśli postrzegamy Ricka przez pryzmat prawa jakie funkcjonuje w zwykłym społeczeństwie to uznamy,że dopuścił się on zbrodni i jest w niczym lepszy od swoich oprawców.Jeśli spojrzymy przez pryzmat prawa jakie funkcjonuje w jego fikcyjnym świecie,to będziemy mogli uznać,że postąpił słusznie,bo przetrwanie jednostki,która przynależy do jakieś grupy jest jednym z podstawowych instynktów człowieka.Niestety,kiedy znajdujemy się w bardzo skrajnych sytuacjach,które zagrażają naszemu przetrwaniu,jesteśmy w stanie bardziej przypominać zwierzęta niż ludzi.Jest to naukowo potwierdzone,a przykładów w całej historii ludzkości na temat znajdzie bardzo wiele.
Nie mniej jednak po mimo odmiennych zdań w naszych wypowiedziach fajnie było tu pogadać.
:)
"Takie pojęcia jak "morderca","gwałciciel","kanibal&qu ot; czy "fałszywy gliniarz" w tak fikcyjnym świecie,w jakim rozgrywa się TWD nabiera zupełnie innego znaczenia,a co za tym idzie nie jest postrzegane w kategoriach normalnie funkcjonującego społeczeństwa czy fikcyjnego z komiksu czy realnego w jakim żyje każdy z nas.Nie ma jak przełożyć tych definicji na realia post-apokaliptycznego świata pełnego żywych trupów i różnego rodzaju świrów."
Dokładnie.
Choćby kanibalizm: o kanibalu z Niemiec układano piosenki (patrz Rammstein), o kanibalu z Japonii powstał film dokumentalny, to jest ekstremum, a tu w TWD społeczeństwo kanibali wykwitło ledwie jakieś półtora roku po wybuchu apokalipsy, bo zaistniały ekstremalne okoliczności temu sprzyjające.
Reszta tak jak piszesz - jest zupełnie inna, niż "normalnie". Wszystko jest zwielokrotnione. Grupki morderców i i gwałcicieli swobodnie krążą szukając ofiar - i co gorsza je znajdują! Bo wciąż istnieją ludzie, którzy nie potrafią się bronić, którzy żyją dawnym systemem. Tylko że problemem jest to, że są tacy, którzy mają dawny system w nosie i co teras? Żyć dalej szlachetnie, czy się bronić? Czy gdyby Joe wpadł na Woodbury, czy Filipek z Merlem skończyliby w kontenerach? Ha!
Teraz można prowadzić niekończące się dysputy, kto jest moralnie czystszy: Tyreese puszczający wolno kanibala, czy Rick dokonujący na nim rzezi, czy Rick ratujący kogoś z grupy gwałcących małe dziewczynki (Randall z 2 sezonu), czy Rick wgryzający się w tętnicę Joe, czy Rick dający szansę byłemu więźniowi, próbujący koegzystować po sąsiedzku z Gubernatorem, czy Rick dobijający policjanta w ostatnim odcinku.
Wchodzimy tu na grząski grunt etyki, która jednak w czasie apokalipsy, kiedy nie ma kogoś, kto cię ochroni, przyjedzie karetką, radiowozem, wozem strażackim, SWATEM :D po prostu musi być inaczej traktowana. Ocalali muszą liczyć na siebie i na wiernych towarzyszy. I teraz należy sobie zadać pytanie: kogo chciałbyś mieć za sobą, komu możesz zaufać, że ochroni cię, kto przyjdzie ci z pomocą, kogo nie musisz sprawdzać, czy rzeczywiście jest bezpiecznie, tak jak mówi, czy boisz się, ze cię okłamał, bo nie sprawdził wszystkich pokojów, nie zabił mordercy i kanibala, tak jak mówi? :)
Wybieram Ricka. On przynajmniej nie kłamie. Moralny olbrzym Pączuś za to kłamie, oszukuje, chce wydawać zbrodnie Carol, ale tylko tą z więzienia, a już nie z Lizzie, bo to jego stawia w negatywnym świetle. Brudną robotę zostawia innym, drze ryja do Ricka: przyprowadź mi morderców Karen! Nie będzie jeździł po zapasy, nie będzie zabijał zombi pod siatką, będzie przeżywał i narażał grupę podczas wyprawy po leki, nie zajmie się Lizzie, nie będzie ratował grupy od kanibali. Przepraszam - TO jest ideał na czasy apokalipsy? To ja podziękuję grzecznie :)
Nie chodzi to, żeby zamieniać się od razu w Filikpów i Garethów. Chodzi o to, żeby mieć zdrowe, rozsądne podejście do dawanego zaufania, do obcych, do nowego świata, w którym można spotkać Hersha i można spotkać Joe.
I że jeżeli ktoś mówi, że chce kapelutek po tym, jak spuszczą krew z dzieciaka, to się kogoś takiego nie traktuje już jak człowieka. I jak ta sama osoba grozi skręceniem karku niemowlęcia, to się nie daruje komuś takiemu życia, po spuszczeniu manta, bo jak wiadomo po czymś takim koleś się nawróci i zacznie głosić dobrą nowinę i wcale nie będzie się mścił. Wcale.
No ludzie kochani.
Po dwóch latach apokalipsy, po farmie, więzieniu, Terminusie NAJWYŻSZY CZAS, żeby choć JEDNA osoba wytworzyła w sobie te odruchy. Jestem wysoce zdziwiona, że udała się ta sztuka tylko Rickowi.
He he Emo , czy już zasłużyłam na srebrną Zbukę Szatanka? (pacz str 1) Bardzo proszę , bo na kominku sporo miejscówek jeszcze:D Zanim mnie wyrzucą ( buhaha...) z forum za strumienie nieświadomości i własny styl (łezę uronię...)
Co do Ricka - zgadzam się z Tobą w pełni , podoba się był kierunek w którym kroczy Mister Grimes. Koniec pitu pitu - jego postawa wychodzi grupie tylko na lepsiejsze . I tak - akurat w jego towarzystwie mister Plusz i ja chcielibyśmy przeżyć apokalipsę.
Jeszcze Daryl ma zalążki niesmiałościowe , w prawdzie skutecznie piłowane przez scenarzystófff - ale jego head shot w stronę Dawn - pozwala wierzyć i mieć nadzieję że coś z niego jeszcze będzie.
Według mnie w porównaniu do pozostałych odcinków sezonu 5, odcinek nr 8 był najlepszy. Praktycznie nie było momentów nudnych, jakichś przestojów bez żadnego znaczenia. Odcinek obfitował w akcję drukowanymi literami :) świetne było zachowanie Ricka z początku, a także fakt, iż grupa Abrahama wróciła i teraz wiadomo, że w kolejnej części sezonu 5 wszyscy bohaterowie będą wspólnie działać :) sporo było momentów zapadających w pamięć, kto oglądał to wie, więc nie warto tutaj się rozpisywać. Nie oszukujmy się, że ktoś zginąć musiał. Padło na Beth i choć sporo odbiorców nie rozumie powodu, ze względu na który zaatakowała policjantkę to jednak porównując ją do pozostałych postaci, to właśnie Beth była najbardziej zagrożoną postacią. Jakoś nie chciało mi się wierzyć, że wymiana zakończy się tak swobodnie, bez żadnych nieoczekiwanych zwrotów akcji i miałem właściwe przeczucie. Szkoda, jednak to nie pierwszy raz, kiedy ginie ktoś z kim się zżyliśmy. Wielkie seriale mają to do siebie, że trzymają w napięciu do ostatniej chwili, a dana pozorna łatwa sytuacja, nie raz kończy się zupełnie inaczej niż przewidywaliśmy. Biorąc pod uwagę pozostałe odcinki sezonu 5 oraz to co napisałem powyżej, stwierdzam, że odcinek nr 8 zasłużył nie na 10, a na 11 i wcale nie wydaje mi się, że to przesadzona ocena. Pozdrawiam :)
mam pytanie, pare odcinków temu byla taka sytuacja gdzie Carol i Daryl uciekli razem i 1-2 odcinki pozniej pod koniec jednego z odcinka widac jak Daryl chyba z Carol lub sam wychodzą z lasu przy kosciele i Daryl wola kogos zeby wyszedl tez... pozniej ten watek zostal urwany i nie bylo widac kto byl z nimi i w nastepnym odcinku zaczela sie akcja o szpitalu ? o co to chodzilo ?
Z Darylem wrócił Noah. Ta scena odbyła się chronologicznie po potrąceniu Carol i wyjeździe mężczyzn z Atlanty.
To chyba już tylko kwestia gustu, ale moim zdaniem jeden z najgorszych odcinków TWD. Już pomijając przytłaczającą nudę, absurd gonił absurd.
Najlepsza scena : Rick zabijający gliniarza, który nie chciał się zatrzymać
Najgorsza scena: Hmm...Ciężko wybierać :D
-cudowne ozdrowienie Carol
-Tyreese mierzący w plecy swoich ziomków na środku dachu
-Maggie, która nagle przypomniała sobie o siostrze (duże niedopatrzenie ze strony twórców :( )
-karate kid w szpitalu
-atak nożyczkami...
te wszystkie sceny były przynajmniej śmieszne do bólu
najnudniejsza sceny to chyba rozmowy z Beth...
W jaki sposób mógł mierzyć do zakładników, kiedy nawet ich nie widział bo stał na środku dachu ?? Przy krawędzi stała ta murzynka i Daryl...