SANCTUARY FOR ALL. COMMENTARY FOR ALL. THOSE WHO ARRIVE - SURVIVE.
Cotygodniowy temat dla wszystkich chętnych do wspólnego dyskutowania, wyrażania opinii, zachwytów oraz krytyki na temat piętnastego odcinka szóstego sezonu TWD oraz przewidywań na temat dalszego rozwoju akcji w jednym miejscu. Korzystanie z tematu - jak zwykle - dobrowolne.
Previously on AMC's The Walking Dead:
- wyprawa do apteki zakończona ustrzeleniem Denise przez lokalnych kłusowników z Neganowa
- konfrontacja zakończona pozbawieniem Dwighta złudzeń co do szans na 500 zł za przyszłe dzieci
- odejście Carol z Aleksandrii
Czyli długo, ogarniam XD
W takim razie dziękuję Ci w imieniu forum za nakład pracy włożony w tworzenie sztuki :D
Powiadasz, w takim razie dziękuję ZjedzCiastko, ale wiesz, ty jako Pieseł masz od razu +10 do fejmu ;D
Czasem leżę bez ruchu, wyglądając tak, jakbym spał.
Ale to nieprawda.
Po prostu w niektórych chwilach przygniata mnie fejm :)
Such much ciężkie życie Pieseua ;]
Łączę się z tobą w bulu i nadzieji, chociaż niestety nie mam tyle fejmu żeby tak po prostu móc się nim przygniatać ;D
Jeśli podoba Ci się tfurczość Prezydent Pieseu, to wszystkie przeróbki znajdziesz na jego blogu, wątek THE WALKING DOGE :)
Cóż za cudownie gówniany odcinek, wszystko w nim było stuprocentowo kretyńskie, można dać spokojnie 1/10.
Cała ekipa aleksandryjska czeka na nieunikniony atak Przetrwaniowców, w związku z tym podejmuje jedyną słuszną taktykę obronną, mianowicie główne siły militarne osady... spie*dalają z owej osady. Bo jednych dusza boli, a drudzy są lekarzami od dusz i lecą z lekarstwem. Spoko, dwóch gówniarzy, robotnik budowlany, baba w ciąży, Abraham marzący o seksie analnym ze światem, Szyszka, ksiunc i bliżej nieokreślone randomy z tła z pewnością poradzą sobie ze świrami i mordercami na wszystkich odcinkach muru.
Karolcia, której największym problem na świecie jest to, że umie się bronić i umie bronić swoją rodzinę - umiejętność, którą gdyby posiadała wcześniej pozwoliłaby jej uratować córkę. Zaprawdę, jak Karolcia ma jakiś problem, to jest to taki problem, że nie ma ch uja we wsi, jak to mówią starożytni Indianie. Problem nad problemami. Cesarz problemów. Problem sytego Zachodu, ot co, w dupie się głupiej krowie poprzewracało z nadmiaru szczęścia połączonego z uderzeniemi gorąca w trakcie przechodzonej właśnie menopauzy.
Daryl, Rosita są jak dzieci, tylko "ja, ja, o mnie, moje". Ci ludzie nie przetrwaliby dnia w korpo, ba! w Biedronce na kasie z tak rozrośniętym ego i tym wiecznym "nie zrobię tego i uj" :D
Najgorszy cios spadł jednak z najmniej spodziewanej strony - a mianowicie od Ricka. Nie wierzę, że naprawdę powiedział, że warto było zabić tych chorych, to się w głowie nie mieści. Oni roznosili chorobę? ONI? Rick kuźwa ty tępy bucu, jak ją roznosili ze swojej celi???
Druga sprawa: geniusz intelektu Morgan sprzedaje łzawą historyjkę o "kołach losu", a geniusz intelektu Rick łyka wszystko jakby nie miał mózgu (teraz widzę, że nie ma). Jakoś żadnemu "yntelygentowi" z bożej łaski nie przyszło do głowy, że gdyby Wilka nie było, to by nie napadł na Aleksandrię, albo nie uprowadziłby lekarki i nie trzeba by było ratować jej życia. Czyli gdyby Wilk podłożył ogień pod dom z Judith, po czym wyniósł by z tego domu Judytkę, to Rick jak rozumiem padłby jemu i Morganowi do stópek, bo gdyby Wilka nie było, to by się Judith spaliła? Logika stosowana przez tych pacanów powala na kolana.
Wilk uratował Denise od hordy, po tym, jak wcześniej ją w tę hordę osobiście wprowadził = Dobry Wilk, Dobry Morgan.
Gwoździem do trumny tej sceny było zrównanie ataku Wilków i porwania Denise z buchnięciem batonika, oł gad nie wiem, czy śmiać się, czy płakać :D :'(
Ech, nie ma świętości na tym świecie, nawet Rychu się ostatecznie zeszmacił :'(
Ricki zasługują na wyginięcie do ostatniej sztuki (oprócz Carla, Judith i Glenna, który okazuje się jedynym spadkobiercą dziedzictwa Hersha). Obrażę się, jeżeli przetrwają swoją głupotę. Pewnie mający jako jedyny jeszcze trochę oleju w głowie Glenn zginie, a reszta inteligentnych inaczej przeżyje, bo takie moje szczęście.
Błożesz, jak mi wstyd, że oglądam jeszcze ten serial :D Aczkolwiek można się szmacić tylko do pewnego momentu, osobiście jestem już na granicy i następny odcinek zdecyduje, czy nie nadszedł czas, żeby odzyskać osobistą godność :D
Na Jezusa przecież zawsze mogę sobie popaczeć na jutubie :3
Podniosłam się z łoża boleści ( oj coś czuję, że dziś się zbrowarzę na wieczór pijąc za zdrowie/życie Daryla … ) śpieszę donieść, że:
-Muza na początek odcinka, a raczej słowa do niej- wielce znaczące „It's all over, it's all over, stop be crying, turn around and let her go...”. Ale nie posłuchano, nie pozwolono 'her go' i proszę państwa- jesteśmy w du.pie:(- postapokaliptyczna Ewa skusiła Adama na jabłuszko na początku odcinka i 'prawie raj' się skończył jak nożem uciął;
-Ci, którzy pełnią wartę na „murze” w Alexandrii nadają się do przedszkola („Trudno zobaczyć samochód między dwoma domami, szczególnie w nocy”- taaaaaaaaaaaaa, ale można go usłyszeć, jak Carol nim odjeżdza, nie? ), jakby pilnujący ogarniał, to Carol może by nie dała nogi i nie byłoby aż tylu kłopotów;
-Moje pierwsze skojarzenie fury Carol- mięsny jeż! Sorry:)
-Lubię Carol, ale w tym odcinku mi aż zazgrzytały zęby- co oni z nią robią i po co- najpierw w konfrontacji z gośćmi w aucie- płacze, drgawki, różaniec w łapie...i giwera w rękawie, którą zrobiła z gości ambę fatimę...PO CO TO? Nie podoba mi się kierunek, w którym prowadzą tę postać. Robią z Carol osobę, która postawiona przed Neganem urządziłaby mu płacz i histerię a potem spokojnie udusiłaby go solniczką...No, ale to TWD, tego nie ogarniesz.
-Swoją drogą, to tyle czasu Alexandria była takim spokojnym miejscem, gdzie mało kto się kręcił, sami Alexandryjczycy jeździli szukać nowych do osady- z wyjątkiem pierdyliona sztywnych-a teraz jej okolice odnotowują bardzo duże stężenie Neganowców na km kwadratowy...Jeszcze trochę, a wyskoczą z odkręcanego przez Maggie słoika ogórków...
-„Pościg” Ricka i Morgana za Carol- bez sensu, przypomina mi podchody ze szkoły, warto by sprawdzić okoliczne krzaki, żeby nie dostać kulki w łeb...A panowie zostawili auto i poleźli w pole jakby nie przeżyli wcześniej tego, co przeżyli.
-Daryl i Michonne też dali ciała na całej linii- tacy doświadczeni w terenie ( szczególnie Daryl ), a dali się podejść
jak dzieci:(
-Rozkminy Ricka i Morgana- Morgan to chyba Boga przeżyłby o jeden dzień, żeby nawracać wszystko, co się rusza i na drzewo nie ucieka;)
-Wyznanie Ricka o batoniku- nie wiedziałam, czy się śmiać czy płakać;
-Obcięcie włosów przez Maggie- symboliczne dla mnie- Maggie teraz wygląda jak Glenn, więc Glenn...może odejść? -Zresztą los Maggie też niepewny, bo „obcy” rzucił ją pod stół, a w osadzie nie uświadczysz już lekarza jakby co...
-No i ostatnia scena- http://gifrific.com/wp-content/uploads/2012/06/Picachu-crying-pokemon.gif
He MUST by allright or Pikachu will hill you Dwight!!!!
Mi zostało ostatnie piwko z moich świątecznych zapasów, ale na pewno nie uronię ani kropelki za TWD :P Jeżeli już to za jak najszybszy powrót Narcos!
-Ja też nie rozumiem jednego: ktoś odchodzi, a reszta leci za nimi. Przecież to dorośli ludzie, chcą, niech idą! To wolny kraj! Glenn fajnie podsumował: teraz mogą atakować Aleksandrię, jak my się użeramy z palantami. or somfing :)
-Tam nie ma żadnych hałasów, wszak jest apokalipsa. A jednak nikt nie usłyszał odjeżdżającego auta, spoooko. Jednym słowem każdy też może podjechać pod Aleksandrię, nawet nie trzeba się skradać, przecież TEŻ ich nie usłyszą
- ja się śmiałam na widok tego auta :D jak mięsny jeż zastosowany przez Francuzów w Vikings :D Jak widać też Przetrwaniowcy odwiedzają Aleksandrię, bo poznali Jeża. Oczywiście Carol po usłyszeniu tego nie wraca do domu, żeby ostrzec osadników. E tam, poradzą se
- ja nie lubię Carol, ale do czasu dostania się w strefę wpływu Mojżesza Morgana była całkiem spoko, taki świr, ale z sensem. Teraz nie kumam co się dzieje z tą postacią. Podoba mi się wizja szlochów, spazmów i zabicia Negana solniczką :D
- oni są WSZĘDZIE, gdzie się nie obejrzysz. Patrząc na krzak możesz być przekonany na 27%, że będzie tam zombi, a na 73%, że będą tam Neganowcy :D ot, zombi apokalipsa :D
- bo Ricki są ogarnięte, kiedy fabula wymaga, a kiedy nie wymaga, są jak dzieci we mgle
- o matko, faktycznie, nie może być dwóch Glennów w serialu! :O No chyba że to faktycznie Xenomorph i to żeński Glenn odpadnie :D
- mnie tam zajedno, Daryl dla mnie też może odpaść, bo dał dupy. Niestety nie Jezuskowi :P
Zagęszczenie zbawców w okolicach Aleksandrii to nie przypadek, tylko zamierzone działanie Negana, który patrole użył jako GPS. Rozesłał ich by aż do zaliczenia zgonu jeździli po okolicy, a później oznaczał trupy pinezkami na mapie.
Genialne rozwiązanie :) Czyli musi jak widać rozsyłać patrole za innymi patrolami. A za tymi w razie czego wysyłać kolejne patrole. Logistycznie, jak już wspomniałam, genialne.
Bardzo trafne i logiczne :) Przecież anteny GPS padły . Dzięki za rozwiązanie tego problemu, teraz śmierć Neganów nabiera sensu. Kto wie czy oni nawet nie dostali odgórnego rozkazu by ginąć w grupkach w coraz to bliższych odległościach od Aleksandrii? :)
Żeby nie było, że już rozpoczęłam alkoholizowanie się...Tylko się śpieszyłam pisząc:/
Zamiast :
He MUST by allright or Pikachu will hill you Dwight!!!!
Powinno być oczywiście:
He MUST be allright or Pikachu will kill you Dwight!!!!
Pardon.
z 5 razy obejrzalam sobie ostatnia scene, aby upewnic sie kto pociagnal za spust (za pierwszym razem mialam nadzieje, ze Morgan podszedl od tylu - w koncu to twd), ale niestety, chyba nie ma ratunku dla Daryla
ewentualnie straci reke. to w sumie by sie zgadzalo, bo znowu tworcy utrzymaliby motyw z komiksu (np. jak bylo ze smiercia Denise, ktora wcale nie byla jej przypisana) i po prostu "uratuje" Ricka
"w związku z tym podejmuje jedyną słuszną taktykę obronną, mianowicie główne siły militarne osady... spie*dalają z owej osady." - :D :D :D :D
"gdyby Wilka nie było, to by nie napadł na Aleksandrię, albo nie uprowadziłby lekarki i nie trzeba by było ratować jej życia."
"Wilk uratował Denise od hordy, po tym, jak wcześniej ją w tę hordę osobiście wprowadził"
wcześniej te absurdeuy ujawnił Prezydent Pieseu :)
A ja obwiniam Jezusa!
Do tej pory żyłam sobie w błogiej nieświadomości. Na TWD paCZyłam albo nie. ot, leciały odcinki
Później nastał ON i zaczęłam oglądać. Mało tego - zaczęłam oglądać z uwagą!
I co? I zostałam opuszczona na pustyni bezdennej głupoty TWD. Czasem mam wrażenie że już te zombie są mądrzejsze niż postacie serialu.
W zeszłym tygodniu ktoś zapowiedział: Carol odeszła , Rick powie że nie wolno iść i wszyscy pójdą. Prawda okazała się znacznie gorsza - Rick bez mrugnięcia okiem sam pobiegł. Tak samo z resztą jak caluteńkie siły bojowe Aleksandrii.....
Było w ogóle olać temat, wysłać towarzystwo po szczaw na neganowe pola. By zaoszczędzili roboty i sobie i widzom. Jak z lekarką - wymyślili finał a reszta miała tylko tam doprowadzić.
Ad wielce dramatycznej sceny Darylowej.... przeca widac że w bark dostał. Jęknie pare razy a później znowu zapomni (jak przy okazji pierwszego spotkania z kostropatym)
Ricki to najbardziej usłużni i uczynni użytkownicy zombi apokalipsy ever. Sami podchodzą od uzębienie zombi, sami wchodzą na patelnię kanibali, ułatwiają życie Neganom, tak że ci nawet nie muszą się wysilać z napadem na Aleksandrię... należy się im pochwała, może nawet jakiś medal!
Przecież to jest znowu Glenn pod śmietnikiem, jak można nawet przez SEKUNDĘ wierzyć, że Daryl zginął, no nie? :)
Piszesz o tym samy Glenie, który zaabsorbował uwagę Daryla to tego stopnia, by ten dał się podejść facetowi, który zamiast telefonu przystawia sobie do ucha rozgrzane żelazko?
:D
Glenn jest spoko. Gdyby Darylowi przyszło do głowy, że skoro mimo ciiiii z jego strony Glenn hałasuje, to chyba nie dlatego, że mu mrówki do tyłka wchodzą, tylko że może coś jest na rzeczy, to może, może udałoby mu się wpakować bełta w ożelazkowaną twarzyczkę Dwighta :) Choć może nie. Byleby się nie dal podejść jak ostatni ciućmok.
"facetowi, który zamiast telefonu przystawia sobie do ucha rozgrzane żelazko?" wystawiam fakturę na zawłaszczony fejm ze śmieszkowatego tekstu :)
Wydawało mi się, że to emo przed tygodniem rzuciła tym tekstem o żelazku, a tu taki błąd... W takim razie pozostaje mi tylko przyjąć fakturę i obiecać rozsławiać imię autora w całych internetach :)
Niestety nie mogę sobie przywłaszczyć praw autorskich do tego jakże genialnego tekstu :)
A mogłabym. Ale jestem dobre bogię, więc nie przywłaszczę. A mogłabym!
Nie jestem znawcą chorób, ale czy to nie jest tak że ciała chorych wytwarzają tego wirusa czy bakterię i jak żyją to choroba może się roznosić drogą kropelkową?
Nie jestem znawcą chorób, ale żeby się choróbsko przeniosło, musi dojść do kontaktu? Którego izolacja z zasady wyklucza? :)
Że nie wspomnę o tym, że oni nie byli pacjentami zero.
No i tu jest problem... Czyli Carol jest psychopatką a Rick się nie zna na chorobach. A Denise by im się przydała do nauki.
To skoro nie jesteś znawcą chorób to może przestań takowego udawać? Bo te argumenty wyglądają co najmniej śmiesznie: "Nie znam się na chorobach, ale co tam wiem na 100%, że musi dojść do kontaktu fizycznego by rozniósł się zarazek". A drogą powietrzną to już nie mogą? Zresztą nie widzę przeszkód by w warunkach apokalipsy powstały nowe choroby rozprzestrzeniające się w nieznany sposób.
Według mnie, największą logiką wykazała się Rosita. Pilnując bramy najpierw przepuściła Daryla "chcesz jechać, to jedź...", żeby chwilę później dołączyć do Glenna i Michonne... żeby zawrócić Daryla, żeby dołączyć do Daryla, żeby ... whatever, Negan is coming!
A Rychu dostał rykoszetem. Chyba jedyna postać, którą naprawdę starają się prowadzić w miarę konsekwentnie, ale kiedy wejdziesz między wrony, musisz krakać tak jak one. Zwłaszcza kiedy scenarzyści rozpoczynają rozjazdy aleksandryjskie od pokazania, jak Ryk się leni w łóżku i stwierdza, że home sweet home.
Dwie osoby siedzą na bramie, tawrdo pilnują, ale i tak ruch tam jak na Marszałkowskiej, łażą w te i wewte. Na dodatek mimo aż dwóch par ócz i dwóch karabinów nie udaje im się powstrzymać Karolci i Darylka, to jak oni myślą powstrzymać jakikolwiek atak? :D
Rychu mnie straszliwie, straszliwie! rozczarował w tym odcinku. Najpierw na golasa wykłada Michonne, jacy to oni są zwarci, gotowi i niepokonani w tej owej Aleksandrii, po czym dosłownie 5 minut później ekipa rozpierzcha się jak stado wróbli na widok podejrzanie niewinnie wystającej zza płotu okrągłej główki z wystającymi uszkami, która niestety nie jest Batmanem. Mało tego, sam uczestniczy w tym rozpierzcheniu z ochotą, w podskokach, z przysiadami i z morGANEM.
Jego podwładni okłamują go, nie słuchają się go, lekceważą plany, lekceważą bezpieczeństwo społeczności, wprowadzają kryminalistów w okolice jego dzieci, a Rychu jak ten dobrotliwy dziadunio, jeszcze poklepuje po ramionkach z tekstem "młode to, wyszaleć się musi".
Na jego nagły przypływ uczuć do Karolci i odpływ uczuć do podstępnie zamordowanych chorych członków "rodziny Ricków" litościwie spuszczę zasłonę milczenia.
Czyli, podsumowując, nastał ten historyczny moment, w którym Ryszard zostaje ostatecznie wykopany z Twego serca? :D
A miał taką dobrą miejscówkę, tuż obok Jezusa :D Jeszcze na początku odcinka, kiedy tak pięknie się chłopak prezentował z tą.. err... brodą, było między nami w porządku, uczucie kwitło.
Ale ponieważ woli Karolcię ode mnie, i nie zaszczelił Morgana, nie mogę się dłużej oszukiwać *chlip* Jak można żyć z kimś pod jednym dachem, kto może cię ubić bo kichniesz? Jak onegdaj Karolcia?
Nie mamy przyszłości niestety.
Obawiam się, że przeniesienie gorących afektów na Jezusa, będzie się łączyć z wieloma wyrzeczeniami, cierpieniem i tęsknotą ;D Tak jak napisałaś, polityka tfurców TWD względem najciekawszych i najmilszych dla oka postaci polega na eliminacji/spychaniu ich na 4 plan... Wątpię, żeby w takich warunkach Hesus dostał łan ałer speszyl epizołd, :(
Jak ja bym chciała, żeby Jezusek zstąpił pomiędzy Z Nation...
No niestety, Rick podsumował więzienny postępek Carol tak jak podsumował i nie chce być inaczej. Wychodzi jednak na to, że w świecie TWD Carol ma czyste sumienie i tylko ona sama może siebie ukarać za to co zrobiła. No i chyba to czyni.
Co do rozmowy Morgana z Rickiem na temat Wilków - rzeczywiście bezsensowna logika morganowska - dobrze to podsumowałaś. Mam tylko nadzieje, że Rick wysłuchał ale nie przyjął tej filozofii. Łudzę się ,bo Morgan tak jakby zrozumiał, że Rick nie bardzo mu ufa i ma zamiar nie wracać do Aleksandrii. To było coś w stylu - ,,przyjedź nas jeszcze odwiedzić,, a on ,, tak na pewno przyjade,, - i tyle się widzieli.
To nie o to chodzi, od paru odcinków, twórcy chcą pokazać jak mocna znieczulica dopadła Ricka, on nie chce już nikogo przyjąć, ba wręcz strzela bez powodu jak scena w tym odcinku na farmie.
Rick jest tam gdzie Carol była w czasach więzienia.
Możliwe , ale Rick zabija tylko ludzi , którzy stanowią potencjalne zagrożenie. Tego na farmie bo był podejrzany , miał broń z Hilltop. Poza tym był na drodze Carol , także słusznie podejrzewał , że mógł zagrażać Carol.
Powiedział zresztą , że nie ryzykuje już , a ten gość z farmy był potencjalnym ryzykiem.
Dla mnie jest to jak najbardziej uzasadnione zachowanie , zwłaszcza , że ostatnio w okolicach Aleksandrii pojawiają się wyłącznie ludzie Negana.