Jak wrażenia po wczorajszym odcinku ?
Mi się nie podobało to, że Morales powrócił tylko po to żeby przeprowadzić z Rickiem krótką rozmowę o zabarwieniu filozoficznym po czym dostać bełtem w łeb. Zachowanie Daryla gdy zastrzelił ostatniego Zbawcę pomimo obietnicy Ricka, że go puszczą było nie fair. Myślę, że Rick dotrzymałby słowa.
Idiotyczne jest też zachowanie Morgana. Najpierw był normalny, potem po stracie syna zwariował i atakował wszystkich, następnie stał się dobrotliwym mnichem z Szaolin, który nikogo nie zabija i oszczędza nawet najgorsze szumowiny. Teraz zorientował się, że jednak lepiej zabijać i zrobił się nawet bardziej agresywny niż przedtem. Walkę z Jesusem naprawdę mógł sobie darować. Czemu on zawsze musi przeginać w którąś stronę ? Rozumiem, że uznał zabijanie za lepsze wyjście, ale czy muszą od razu robić z niego jakiegoś Punishera ?
Z kolei Rick mięknie z sezonu na sezon. Chyba się starzeje. To by też wyjaśniało jego nową zabawkę - polaroid.
P.S. Ciekawe czy w kolejnym odcinku zobaczymy w końcu Negana ;-)