tak czekałam na kolejny odcinek by po pierwszych odcinakach 6 sezonu powiedzieć po obejrzeniu odcinka 4 - najgorszy odcinek serialu ... wynudził mnie jak mops a uwielbiam The Walking Dead . Jestem mega zdruzgotana bo znów bede czekać tydzień na coś co mam nadzieje mnie w końcu zaskoczy i będę oglądać z otwartymi ustami ze zdziwienia .
Nie no, były ze dwa-trzy gorsze. Coś z farmy i ten z szukaniem bimbru przez Beth i Daryla przychodzą na myśl, ale Morgan i jego aikido Master to ścisła czołówka :D
Fakt to z tym bimbrem też było do kitu . Temat Morgana ważny bo coś wyjaśnia, ale mógł zostać ujęty w 10 minut a nie rozwlekać go na cały odcinek.
Jezus Maria, ludzie, czy bez hordy szwendaczy wyjadających flaki każdy odcinek jest dla was słaby? Epizod z Morganem był genialny jeden z najlepszych odcinków w historii WTD. Kameralny i bez fajerwerków, wspaniały dramat psychologiczny, czyli to co stanowi kwintesencję tego serialu. Bo to nie jest serial o herosach wyżynających umarlaków w pień, lecz o ludziach, którzy uczą się żyć w świecie gdzie nie ma nadziei i ostatecznie skazani są na porażkę.
Każdy może mieć swoje zdanie . To gatunek dramat horror i tego oczekuję a nie rozciągniętego na cały odcinek epizodu Morgana . Wiemy co robiły i dlaczego taki się stał poznajemy jego przyjaciela i wszystko super na 10 minut ale nie na cały odcinek. Powymachiwał kijem , posiedział z kozom , ponudził... po prostu wymarzony odcinek .
W dziesięć minut pokazać skomplikowaną (genialną) postać Eastmana? A potem co? Do domku wlatuje horda zombie, zjada kozę, Morgan ucieka, po drodze kijem rozwala kolejnych truposzy. Ja rozumiem, że można być fanem horrorów, ale ile można ładować w siebie tą samą nudną papkę pt. zbliża się szwędacz, ciach go w łeb i ruszamy z koksem dalej. Kogo w ogóle te zombie w THD jeszcze straszą? Ludzie, wy nawet nie wierzycie że tysięczna horda mogła w stanie zabić przygwożdżonego do ziemi Glenna, więc o jakim my horrorze tu mówimy...
Genialny Eastman zróbmy sobie jego ołtarzyk w domach i oddawajmy mu cześć :D Skomplikowany... jak moje klucze w torebce. Dla kogoś genialny i skomplikowany dla mnie chwilowy zapomniany epizod . I owszem wolę oglądać jak tysiące zombi już mają Glena i wierzyć że i tak przeżyje bo w końcu o to chodzi żeby przeżyć .