dlaczego na pewno zabiorę się za drugi odcinek:
- Andrew Lincoln (świetny Robert w Afterlife <3)
- Lennie James (Hawkins z Jericho <3)
- muzyka
- obrazki
- zombie!
dlaczego mam pewne obawy przed zabraniem się za kolejne odcinki:
komiks w pewnym momencie zmienił się w jedną wielką telenowelę z umarlakami w tle. romanse, intrygi, jeszcze więcej romansów (takie M jak Miłość w wersji zombie :P). większość kobiet stała się lalkami z wiecznymi pretensjami o wszystko do wszystkich, mężczyźni zmienili się w naszprycowanych testosteronem macho. to główny powód, dla którego odpuściłam sobie wreszcie lekturę.
boję się, że z serialem prędzej czy później stanie się to samo :(
na chwilę obecną jestem jednak dobrej myśli i czekam na ciąg dalszy.
"komiks w pewnym momencie zmienił się w jedną wielką telenowelę z umarlakami w tle. romanse, intrygi, jeszcze więcej romansów (takie M jak Miłość w wersji zombie :P). większość kobiet stała się lalkami z wiecznymi pretensjami o wszystko do wszystkich, mężczyźni zmienili się w naszprycowanych testosteronem macho."
Też mam podobne obawy co do dalszej fabuły serialu. Podobnie było z "Jerychem". Niby wszystko fajnie, ciekawa tematyka, ale z czasem z serialu zaczęła robić się telenowela, bohaterowie zaczęli się potwornie nad sobą rozczulać, więc dałam sobie spokój. Mam nadzieję, że tego serialu tak nie schrzanią.
"komiks w pewnym momencie zmienił się w jedną wielką telenowelę z umarlakami w tle. romanse, intrygi, jeszcze więcej romansów (takie M jak Miłość w wersji zombie :P). większość kobiet stała się lalkami z wiecznymi pretensjami o wszystko do wszystkich, mężczyźni zmienili się w naszprycowanych testosteronem macho." też się zgadzam xD i dlatego też nie zacząłem kupować polskiej wersji "the walking dead".... skończyło się na angielskich skanach (tak, przyznaję się).
no jakby nie patrzeć "Jericho" (zwłaszcza pierwszy sezon) to też była telenowela. no ale IM DALEJ TYM LEPIEJ. no i kolejny plus to to że to skończona opowieść z nie najgorszym zakończeniem (w sumie wymuszonym, bo zdecydowali się zaprzestać produkcji, ale przynajmniej nie skończyło się jak w przypadku "Carnivale", gdzie historia nagle się urywa :// ) a nie kolejny tasiemiec.
co do Andrew Lincolna to uważam, że średnio pasuje do tej roli. jakoś nie pasuje mi jego gra i... jego twarz xD
ogólnie jest świetnie. serial wierny pierwowzorowi (fabuła, klimat etc.), bardzo dobry pod względem reżyserii (ba, Frank Darabont za sterami :P) i efektów specjalnych. coś między 8-9/10 :D
czekam na kolejny odcinek!
Odnośnie telenoweli - kiedy Rick i ekipa znaleźli schronienie, spróbowali żyć tak, jak przed epidemią. Jak wiadomo, nie skończyło się to dobrze :)
całkowicie zgadzam się, jeśli chodzi o Jerycho. na szczęście spisek w tle i postać Hawkinsa były na tyle dobre, że wytrwałam do końca (który z kolei bardzo mi się podobał) :D
no cóż, jeśli Walking Dead polegnie pod tym względem, zawsze można sięgnąć po Dead Set. całkiem niezły serial z umarlakami, tak swoją drogą.
"co do Andrew Lincolna to uważam, że średnio pasuje do tej roli. jakoś nie pasuje mi jego gra i... jego twarz xD"
może się facet rozkręci i pokaże, co potrafi :P
cieszę się bardzo, że do tej roli nie przygarnęli jakiegoś typowego/stereotypowego amerykańca z kwadratową szczęką i stalowym spojrzeniem.
do ravensecond.
kiedy mówisz o schronieniu, masz na myśli więzienie? komiks doczytałam do tego właśnie momentu. czy to już był koniec, czy po więzieniu działo się coś jeszcze?