Po obejrzeniu tej serii obawiam się, że zaczną za jakiś czas kręcić rozmowy w toku z zombiakami. Brak jakiegokolwiek klimatu, miałem wrażenie jakbym oglądał "Jericho", tylko, że zamiast katastrofy nuklearnej wrzucili truposzczy. Światło, muzyka, ujęcia kamery... OK ale do serialu o licealistach z problemami związanymi z dojrzewaniem a nie do filmu o tak ważnej w dzisiejszych czasach tematyce (o tym mówić nie będę bo sporo tych filmów było i sporo się o nich mówiło). Spragnieni serialu o chodzących zwłokach powinni sięgnąć po brytyjski "DEAD SET". Jest to moim zdaniem seria, która świeci przykładem: jak zrobić coś dla szerszej publiczności nie kładąc jednocześnie tematu.
Zgadzam sie.od strony technicznej nie mam nic do zarzucenia,efekty calkiem fajne,zombie wygladaja tez ciekawie ale...no wlasnie fabula jest nudna,za nudna zeby serial byl nazwany sensacyjnym i za malo(o ile w ogole) straszna by byc nazwanym horrorem.obejrzalem do konca tylko dlatego,ze jest 6 odcinkow,przy 20 paro odcinkowym sezonie nie dalbym rady.po opiniach innych i rezyserze spodziewalem sie czegos lepszego.jestem fanem tego typu klimatu i zawiodlem sie.jezeli chodzi o gre aktorow to przecietna,zreszta wg mnie zostali zlabo dobrani(glownego bohatera gra jakis szczur ktory stara sie byc macho),tym ktorzy wczesniej widzieli pb rola lori grimes nie przypadnie do gustu.no i zombie..w resident evil,ktorego jestem osobiscie fanem zombie(szczegolnie w 1 czesci) zostaly przedstawione o niebo lepiej.tutaj zombie nie byly straszne,ba byly nudne i szmieszne?
Dead Set to raczej komedia. Ssie bardziej niż to. Charakteryzacja jest jak ze szkolnego teatru tam. :P
"Głównego bohatera gra jakiś szczur, który stara się być macho"
Jakbyś nie zauważył bardzo dobrze mu to wychodzi. Genialnie wcielił się w rolę Ricka Grimesa. Z całej czołówki serialu wypada najlepiej, i to wcale nie wygląd jest tutaj najważniejszy.
Natomiast jeśli chodzi o sam serial od razu wiedziałem że nie ma co się spodziewać jakichś spektakularnych efektów i dużej ilości akcji. Serial, jeśli chodzi o tematykę, jest bardzo wiernym odzwierciedleniem komiksu. Nie opowiada o Żywych Trupach, tylko o ludziach- ich problemach i relacjach w świecie spustoszonym przez apokalipsę. Jeśli ktoś spodziewał się zupełnie czego innego, to proponuję zmienić serial.
Ja bym jeszcze zaproponował malkontentom puknąć się cegłą w głowę - i nie porównywać Rezia z Walking Dead bo co ma jedno z drugim wspólnego? Gra video na ekranie porównana z serialem który skupia się na emocjach? A zombie w Walking Dead to klimat bardziej Romerowski a nie rodem z Japonii z domieszką wirusa T... Iście debilne zestawienie.
Mnie się serial podobał, a Andrew Lincoln zagrał świetnie. Sam pomysł na głównego bohatera też jest świetny - policjant z małego miasteczka, w zasadzie przemiły facet o słodkim spojrzeniu naiwnie niebieskich oczu, który w razie zagrożenia potrafi przywalić w pysk komu trzeba i przywołać wszystkich do porządku. Normalny człowiek z krwi i kości, który ma swoje obawy, problemy i często nie wie jak to wszystko wokół ogarnąć, ale się nie poddaje. Czasami się myli, podejmuje złe decyzje. Nie sądzę żeby ten serial był tak dobry gdyby głównym bohaterem był jakiś superman, co to walą nim o podłogę pięć razy, jeszcze go walec drogowy na koniec przejedzie, a on i tak ma się świetnie. Jak choćby Alice z Resident Evil - ona jest tak beznadziejną i bezbarwną postacią, a cała seria tak przerysowana, że oglądać da się jedynie pierwszą część. Tutaj mamy fajny klimat świata spustoszonego przez zombie, ludzie starają się przetrwać, nie walą do wszystkiego co się rusza, bo amunicji jest mało. Jednocześnie jest wystarczająco akcji w stylu rozpieprzanie żywych trupów za pomocą shotguna i kija do baseball'a. Zombie jak zombie - nie są ani szczególnie bystre, ani szybkie, bo to po prostu kawał ożywionego trupa. Są za to cholernie obrzydliwe.
Bardzo podobało mi się też przedstawienie samych relacji międzyludzkich, to jak różnie mogą postępować ludzie w danej sytuacji, zwłaszcza, gdy zależy od tego czyjeś życie. Jednocześnie nadal komuś czegoś zazdroszczą, kogoś kochają, a czasami po prostu obchodzi ich tylko własny tyłek i nagle może się okazać, że bardziej trzeba się obawiać członków grupy, a nie zombie.
Nie jest to klasyczny horror, ale kiedy trzeba trzyma w napięciu. Ja w każdym bądź razie czekam na następny sezon.
Oczywiście... kto co lubi. Zgadzam się, że właśnie ludzkie emocje w tych filmach są ważniejsze od samych zombie. Nie wiem jak wy ale w przeciwieństwie do tych bohaterów z serialu jak by na mojej drodze stanęło coś na wpół zjedzonego to najpierw bym oddał kał w majtki... potem chyba zwymiotował od tego smrodu (smród gnijącego ludzkiego mięsa wali trochę inaczej niż zepsute mięso z biedronki). W sumie to jeden paw poszedł w tym filmie ale tylko jeden a w tej scenie powinni rzygać wszyscy. Hmm o ile bym zdążył właściwie zareagować i znaleźć się gdzieś po prostu w innym miejscu to pewnie bym umarł sobie na zawał serca... film zbyt spokojny w porównaniu np. do nowego "Świtu żywych trupów". Tam kochana córeczka z rana bardzo mocno ukochała głównych bohaterów... no może jednego głównego bohatera bo drugi nie dał rady już na wstępie hehe... W sumie zastanawiałem się nad tymi różnicami: nowy, stary. Myślę, że kręcenie z ręki nie służy tym filmom... jak w przypadku "Diary of the dead". Sprawdza się to u Larsa von Triera a tu chyba nie... Myślę, że jest to próba wciągnięcia widza w sam środek wydarzeń, a jednak bardziej wciąga mnie ta statyczna kamera no i dziwaczna muza z lat '80.
Pozdrowienia dla wszystkich fanów chodzącego zepsutego mięsa!!!
chciałbyś za głównego szwajcenegera lub stalona?pewnie sam masz kompleks szczurze
Zgadzam sie.,watki obyczajowe, poboczne strasznie nudne. Glowna akcja serialu ciekawa, dobrze sie oglada starcia z zombie lecz mimo to serial musze czasam przewijac gdy zaczyna robic sie opera mydlana. Dodac trzeba ze Sarah Callies gra beznadziejnie to tez duza wada serialu.
jak ci nie pasuje to sie idz wstydzic do kąta ktytykancie za 30 srebrników w kakę dmuchany
A nie po to właśnie są recenzje? Osoba czytająca jest w stanie określić po stylu pisarskim recenzenta czy mają lub nie mają podobnych gustów filmowych i czy może lub nie, sugerować się opinią tegoż recenzenta (nadążasz?). Nie chodzi o to by zniechęcać wszystkich do oglądania tylko jasno określić z czym się ten film je. Ze względu na to, że nie mamy zbyt długiego życia przed sobą i co lepsze nie poświęcamy go w całości na oglądanie filmów, dobrze jest skorzystać z podpowiedzi prawda? I każdemu, młodemu czy staremu należy się pochwa!!! za chęci. Głupie obrażalskie komenty se możesz wsadzić. Nie wysilaj się z odpowiedzią bo tu nie zajrzę więcej nara.
Nie mogą nakręcić rozmów w toku z zombiakami, bo one nie potrafią gadać.
- Jak określiłby pan najistotniejszą różnicę między swoim obecnym życiem a tym przed śmiercią?
- Yyyyyyeeee...gggghh....bffhhrrrrrrrght!
- Ojej... czy jest na sali tłumacz z języka khmerskiego?
W większości masz rację co do lekko telenowelowej fabuły. Irytujący jest też sztywny podział bohaterów na dobrych i złych, a przecież ci dobrzy nie są wcale tacy dobrzy: kiedy zombiaki nacierały, nawet nie pomyśleli, żeby rozkuć tego gościa w kajdankach, a na tego czarnego co się wahał, patrzeli jak na debila na zasadzie "po co mu pomagasz, on by ci szklanki wody nie podał" itp. Bo przecież rasisty nie wypada żałować. Jedynie do szeryfa dotarło, że nie zostawia się na taką śmierć nikogo, i za to ma u mnie wielki plus (mimo lekko szczurowatej buźki). Lubię jeszcze Derryla, bo nie jest taki jak wszyscy święci z obozu, badass (choć oczywiście służy za przykład negatywny i zawsze jest gaszony przez prawego szeryfa). I jeszcze Shane nie jest do końca dobry bo przeleciał żonę kumpla, no ale nie wiedział, że on nie żyje, więc i tak wiadomo że jest dobry. Nuda.
Klimat jednak momentami się pojawia. Dla mnie najlepszą sceną było "pożegnanie" sióstr po śmierci i zmartwychwstaniu Amy - bardzo mocna, bardzo poruszająca i piękna scena. Właściwie jedyna, która zapadła mi w pamięć. Ogólnie cały klimat określiłabym jako mocno kingowski (Langoliery, Mgła, To!) - grupka bohaterów zmagająca się z niebezpieczeństwem, różne typy osobowości (obowiązkowo lider), każdy targany wątpliwościami, kolejne opisy ich zmagań i przemyśleń oraz wzajemnych relacji. Oglądając miałam wrażenie, że oglądam ekranizację którejś z książek Kinga, ale jedną z tych słabszych, o wolniejszej akcji. Horroru nie ma tu za wiele, za to więcej relacji międzyludzkich, może za dużo. Mimo to może serial jeszcze się rozkręci. Jak dla mnie była to bardziej "zajawka" niż pełny sezon, który powinien trwać dwa razy dłużej. Może następny będzie lepszy. Obejrzę go, bo mimo wszystko ciekawi mnie co będzie dalej, chociaż z ciekawości nie płonę.
Chętnie zapoznam się z tym serialem Dead set, nigdy o nim nie słyszałam. Oby był tak dobry, jak mówisz :)
Zgadzam sie z zalozycielem tematu .
Nie czytalem calego tematu bo nie chce mi sie przebijac przez fanow ktorzy dali 10/10.
Dead set jest dobry , a walking dead to taka moda na sukces z zombie w tle .
Przypomina tez troche the lost ten serial bez zombie byl by nawet sredni.
plusy:
- tylko 6 odcinkow
- po usunieciu zwolnilo mi sie 8 giga z hd
minusy:
- za malo zombie w serialu o zombie
- za duzo dialogow za malo strzelania
- brak klimatu
Generalnie odradzam
"Irytujący jest też sztywny podział bohaterów na dobrych i złych, a przecież ci dobrzy nie są wcale tacy dobrzy: kiedy zombiaki nacierały, nawet nie pomyśleli, żeby rozkuć tego gościa w kajdankach, a na tego czarnego co się wahał, patrzeli jak na debila na zasadzie "po co mu pomagasz, on by ci szklanki wody nie podał" itp. Bo przecież rasisty nie wypada żałować"
- "W dniach udręki nie jesteśmy tymi ludźmi, co w dniach beztroski" - ktoś mądry kiedyś tak powiedział.
W moim odczuciu serial na plus. A właściwie zajawka serialu, bo tylko 6 odcinków - wiadomo, badanie rynku, sprawdzanie czy się przyjmie.
Główne minusy to szczegóły typu bezmózgie zombie rozwalające szybę i kręcące klamką, oraz skaczące przez ogrodzenie, mimo, że generalnie ledwo chodzi. Można jedynie to tłumaczyć "terminem przydatności zombie" (jak to już było mówione w innym temacie tzn im dawniej ciało zmarło tym jest mniej sprawne i mniej pamięta jako zombie). Następny minus to aktorka grająca Lori - nie pasuje jej charakter oraz gra aktorska, wręcz drażniła mnie w TWD no i za bardzo przywodzi na myśl PB. Pozostałe mniejsze minusy to lekko przekombinowane 2 wątki, ale reszta jak najbardziej pozytywnie, a największy plus to oddanie w serialu idei komiksu - ludzie na 1szym planie, zombie jako tło.
Przepraszam, że co? Andrew Lincoln szczurem? Przecież on się świetnie wcielił w postać Rick'a i właściwie najlepiej zagrał swoją rolę. To, że Ci się nie podoba drogi checiku1 nie oznacza, że musisz go wyzywać od gryzoni. Bez przesady.
Zgadzam się ,że serial ma swoje wady ale na pewno nie zgodzę się , że jest to telenowela. TWD to po prostu inne spojrzenie na apokalipsę zombie, bardzo często w filmach o zmartwychwstałych umarlakach traktują po macoszemu to co czują bohaterowie, a tutaj to jest wyszczególnione co nie czyni od razu z tego serialu opery mydlanej.Ich emocje też są bardzo ważne. Bez przesady, akcji jest wystarczająco, założę się, że gdyby była sama nawalanka to zaraz wszyscy by narzekali, że w ogóle nie ma nic innego oprócz naparzania zombie ;)
Gdybym miała wymienić minus, to zdecydowanie zbyt mała ilość odcinków . Na szczęście w październiku tego roku będzie wyemitowana II seria licząca 13 odcinków.
Ale jeżeli faktycznie stawiacie akcję na pierwszym miejscu to nie dziwię się , że może Wam się nie podobać ten serial ;)
Serial jest dobry - zaskakująco dobry bym nawet powiedział. Właśnie dlatego, że nie skupia się na ludziach i ich reakcjach na ekstremalną sytuacje w jakiej zostali postawieni. Przy tym nie jest absolutnie nudny i porównywanie go do wspomnianego ,,Jericho" jest olbrzymim nieporozumieniem - w ,,Walking dead" czuć zagrożenie, wynikające nie tylko z obecności nieumarłych, ale także pytania, które nasuwa się w związku z zachowaniem postaci: czy człowiek postawiony w obliczu końca cywilizacji, pozbawiony wszelkich wygód i poczucia bezpieczeństwa pozostanie człowiekiem, czy też upodobni się do tych żywych trupów, dla których liczy się jedynie instynkt przetrwania? Pod tym względem serial przypomina nieco kultową powieść Golding'a ,,Władca much", przy czym - zaskakująco - skupia się na lepszej stronie ludzkiej natury. Cieszy mnie, że - jak na razie - pokazano bohaterów w pozytywnym świetle, chodź wątpię by im się w tej dobroci udało długo wytrwać - przykład doktorka z ostatniego odcinka dobrze ilustruje degeneracje ludzkiego charakteru pod wpływem stresu i braku nadziej. Czekam na drugi sezon.
Nie chcę mi się czytać tego całego tematu, ale serial jest ekranizacją komiksu. Fabuła w komiksie własnie nastawiona była na relację między ludzmi i na to jak przystosowali się do nowej sytuacji.
Niestety większość ludzi (sądząc po powyższych wpisach) woli bezmózgą sieczkę, brak dialogów i klimatu. To serial nie dla nich, ale sięgają po niego bo pociąga ich tematyka zombie - potem zawiedzeni wylewają gimnazjalne żale na filmwebie, cóż.