Ostatnio jadąc rowerem po ciemnym zadupiu w środku nocy naszła mnie pewna refleksja.
Wiadomo, że ekipa Ricka przemieszcza się z miejsca na miejsce samochodami, Daryl jeździ
motorem. a co by było gdyby tak ktoś w ten sposób uciekał przed zombie rowerem? Np. ja jeżdżę
średnio 30 km/h chyba dałbym radę xD Kwestia uzupełniania zapasów, jakaś torba na plecy i
można zasuwać, dodałbym do roweru jakieś super dodatki np. ostre światła. Co wy o tym myślicie?
:)
na krótką metę może i tak by można, ale na dłużej to nie za bardzo, bo po pierwsze nie zawsze można szybko jechać, np. pod jakieś wzniesienia szanse jadącego na rowerze się zmniejszają względem biegnącego, a po drugie rower może się łatwo zepsuć, a wtedy w odróżnieniu do samochodu już nic cię nie oddziela od ewentualnych zombiaków ;p chociaż wizja kogoś uciekającego przed zombie na rowerze brzmi ciekawie - nie powiem :D haha
zawsze można założyć łańcuch, to akurat umiem robić. Zapasowe opony rzecz jasna też by się przydały.
"szanse jadącego na rowerze się zmniejszają względem biegnącego" - To nie film Zacka Snydera. Tutaj zombie nie biegają :D Tylko łażą sobie powoli
Jeśli zombie znienacka wybiegnie np. z krzaków pod samochód to się odbije, ale już na rower - byłoby kiepsko. I nie mam na myśli aktywną pogoń a jedynie to typowe TWD-owe zaczajenie nindży.
Rower nie chroni przed trudnymi warunkami atmosferycznymi, nie można w nim spać gdy brakuje innego schronienia. Jego zaletą jest "odnawialność paliwa" i łatwość obsługi ale już nie posiada żadnych cech zombiebójczych i ma mniejszą pojemność bagażową. No i zimą odpada.
100% racja. Ale jak będzie apokalipsa to i tak wsiadam na rower - przynajmniej umrę w swoim żywiole :D
Teoretycznie rowerem można by poruszać się np po. wąskich uliczkach, ścieżkach czy drogach leśnych, do których ciężko by było wjechać samochodem. Jedak samochód daje swego rodzaju ochronę i można nim sprawnie manewrować i zmieścić wiele rzeczy. Aczkolwiek rower nie zgaśnie ci w środku drogi i nie skończy mu się paliwo :). Poza tym np. w sezonie
racja, mój błąd, ostatnio oglądałam inny film o zombie(World War Z) i mi się pomyliło xd
no ale nie zmienia to faktu, że na rowerze wśród zombie nie byłoby zbyt bezpiecznie ;p
"...szanse jadącego na rowerze się zmniejszają względem biegnącego"
w uniwersum TWD walkerzy zgodnie z nazwą nie biegają
haha, ty jak zwykle wymyśliłeś coś głupiego xD Powiem ci, że rower to fajny pomysł. Poprzednicy pisali o jego wadach i zaletach i w 100% się zgadzam. Wyobraźcie sobie jak grupa Ricka w pewnym odcinku 5 sezonu spotyka takiego tajemniczego wojownika(jak kiedyś Michonne) NA ROWERZE, z mieczem/karabinem na plecach xD Byłby niezły ubaw.
Na porządnym góralu można by się sprawnie poruszać np przy wypadach po zasoby.
Oczywiście gdyby któryś z bohaterów poruszałby się rowerem, to obowiązkowo musiałby łapać gumę w najmniej odpowiednim momencie, żeby było napięcie w serialu ;)
No właśnie, rower jest dobry na wypady z bazy jeśli się taką posiada, ale już nie na takie ciągłe wędrowanie. W sumie od pierwszego odcinka chyba nigdy nie pokazali w serialu roweru, ciekawe czy łatwo by im było znaleźć części zamienne przy ewentualnej awarii. W sytuacji przebicia opony i konieczności powrotu do bazy w celu naprawy, jeśli nastąpiłby atak większej grupy zombie, chyba trzeba by porzucić niesprawny rower i uciec na pieszo.
Rower pojawił się w trzecim sezonie - był prowadzony przez jedną kobietę z Woodberry, niestety nie pamiętam, w którym odcinku to było.
ta, ale zombiaki lubią łazić hordami w rozsypce. zobacz też jak wyglądały autostrady w 1 i 2 sezonie, zawalone samochodami, rupieciami itp, jak tam jechać 30km/h?
Myślę, że to ciekawa wizja, ale wyobraź sobie Deryla, który jechał po leki w 4 sezonie. Gdyby zamiast samochodu miał rower - raczej by umarł :D Moim zdaniem rower nie nadaje się do apokalipsy zombie nawet na krótkie wypady. W końcu nigdy nie wiadomo co może się wydarzyć.
Jedyną zaletą jest to, że nie robi hałasu i nie potrzebuje paliwa. Można nim jeździć kiedy ma się pewność, że bezpośrednio na swojej drodze nie spotkamy zombiaka, a chcemy tylko tak się poruszać, żeby nie zrobić hałasu, aby nie zwabić ich. W takim wypadku to dobry pomysł.
Pomysł dobry czy zły. Wszystko jedno. Twórcy serialu tak sobie poczynają, że jak zechcą to nawet w czołgu nie przeżyjesz, a jak zechcą to mała dziewczynka bez problemu może sie bawić z zombie w berka i nic jej się nie stanie...
A jak by było w realu? Nijak. Bo w realu nie ma czegoś takiego jak zombie.
Nawet jakbym zaboczył Zombie na rowerze to bym się mniej zdziwił jak podczas oglądania 2 sezonu, takich bzdur się nie spodziewałem :/.
3 sezon w oczekiwaniu, trzeba ochłonąć.
Co się tam takiego strasznego działo? Ze 3 lata temu go oglądałam i już nie pamiętam, co było kiedy.
Nawet nie wiem, ile razy przyszła mi do głowy ta myśl. Prawdopodobnie za każdym razem, gdy w serialu pojawiała się scena z naszymi dzielnymi bohaterami wlokącymi się noga za nogą po ucieczce z kolejnej niewydarzonej kryjówki. Poważnie, wiedząc - lub przewidując - że znowu mam do przejścia 10-15 km do najbliższego miasteczka od razu plułbym sobie w brodę, że nie znalazłem dwóch kółek. Rozumiem, w większości to sytuacje awaryjne, zbieramy manatki w pośpiechu, nie ma czasu na szukanie transportu itd. Ale... Przy pierwszej okazji znalazłbym sobie rower na chodzie. Większa grupa miałaby problem, choć niekoniecznie. Nawet gdyby nie każdy miał swoje dwa kółka, można by je wykorzystać choćby do przewożenia ciężkich rzeczy. O wiele wygodniej jest prowadzić rower z ciężarem niż nieść go na plecach, o niesieniu w rękach nie wspomnę.
Rower w serialu nie pojawił się chyba tylko z jednego powodu. Jest śmieszny. Podejrzewam, że po wyobrażeniu sobie którejś z postaci na składaku większość z nas parsknie śmiechem. Rower jest niepoważny, nie umywa się do samochodu. Konik to klasa sama w sobie a motocykl (obowiązkowo jakiś szczególny model) to już wcielona zaje*istość.
Poza tym, stracilibyśmy jakże ważny element tego serialu, czyli małe rozmówki w czasie marszu. Każdy do każdego musi podejść na małe pitu pitu o wszystkim i o niczym, o uczuciach, żalach, poczuciu winy i oczywiście tłumaczeniu się "co?" "jak?" "dlaczego?" "jak mogłeś" "musiałem" itp.
Tak w ogóle, dziwi mnie, jak bardzo ci ludzie są zależni od rzeczy nieodnawialnych - głównie amunicji i paliwa do aut. Po takim czasie w świecie o ograniczonych zasobach każdy powinien już dawno wypracować nowe sposoby radzenia sobie z rzeczywistością. A tu proszę: brak amunicji - ginę. Brak paliwa - bujam się piechotą kilka(dziesiąt) kilometrów. Kończy mi się żarcie - jestem zależny od jednego gościa z kuszą i jego wiewiórek. Co jest?
Zgadzam się, brakuje mi trochę elementów kombinowania i tworzenia nowych rzeczy. Nie przetapiają metali na amunicję, nie próbują stworzyć broni. W więzieniu pojawił się temat stałego żarcia - były świnie, kury i ogródek z warzywami - ale to i tak za mało.
A co do roweru... ma swoje wady i zalety. Zalety to mobilność, możliwość przejechania na przykład zagraconą autostradą albo wąską ścieżką. Co do wad, to może się zepsuć, dosyć szybko się zmęczysz, brak ochrony (w samochodzie możemy się schować, spać itd), brak możliwości przewożenia dużego bagażu, przez hordę zombie się nie przebijesz, jakiś randomowy szwendacz może wyskoczyć z za krzaka i dziabnąć. Podsumowując, rower to dosyć chujowa opcja podczas apokalipsy zombie.
Racja. Rower przegrywa z samochodem, ale wygrywa z chodzeniem pieszo i tu widzę jego potencjał. Człowiek, któremu naprawdę zależy na przeżyciu zawsze zadba o jak najlepszą opcję dla siebie. Mam rower - dobrze. Ale i tak szukam samochodu. Znajduję samochód - super. Ale nie porzucam roweru, tylko ładuję go do bagażnika na wypadek gdyby mi się benzyna skończyła na jakimś odludziu. Plan "B" to podstawa, nawet gdyby był niedoskonały. Po sobie wiem, że 25 km na rowerze to raczej niewielki wysiłek, zwłaszcza w porównaniu z przejściem tej odległości pieszo. Po takim marszu nie czułbym nóg, a szybka ucieczka nie wchodziłaby w grę.
Tymczasem postaci w serialu non stop chodzą pieszo, zazwyczaj niezbyt szybko. Są zmęczeni, niedożywieni, częściowo odwodnieni. W takiej sytuacji każdy myśli tylko o 3 rzeczach: jedzeniu, wodzie i bezpiecznym miejscu do spania. Trzeba się przemieszczać przede wszystkim szybko. Człowiek dość szybkim krokiem porusza się ok. 7km/h. Emeryckie tempo na rowerze to już 13-15 km/h. Robi różnicę..
Z naprawą roweru poradziłby sobie półroczny szympans. Jest o wiele mniej skomplikowany niż samochód i do jego naprawy potrzeba mniej narzędzi i wiedzy. Zakładam, że najczęstsze awarie to dziurawa dętka i uszkodzony łańcuch. Zakładam, że w post-apokaliptycznym świecie łatwiej mi będzie znaleźć w opuszczonym sklepie nową dętkę i oponę lub zestaw łatek niż części do samochodu, które wcześniej już rozkradli inni. Zakładam też, że w każdym miasteczku łatwiej będzie znaleźć 25 sprawnych rowerów niż jeden samochód.
Temat żarcia jest trochę śmieszny. Teoretycznie po pewnym czasie każdy nieźle posługuje się bronią a mimo to polowaniem prawie zawsze zajmuje się Daryl. Gdybym został przywódcą takiej grupy, moim pierwszym zarządzeniem byłaby zasada: "na co dzień każdy dba o siebie a pomagamy sobie w sytuacjach awaryjnych". Wtedy każdy potrafiłby zadbać o siebie i wnosiłby jakiś sensowny wkład. Więzienny ogródek uprawiał właściwie tylko Rick z Carlem. A powinni wszyscy, w każdej wolnej chwili. Każdy kawałek wolnej ziemi powinien zostać obsiany, dla wspólnego dobra. Ale nieee, bo po co? Ktoś pojedzie na wypad do sklepu w centrum pełnym zombiaków i narażając życie przywiezie parę puszek przeterminowanego groszku. Kwestie bezpieczeństwa i zabezpieczenia sobie przyszłości czasem mnie rozbrajają.