hmmm oglądałam ten odcinek z pewna dozą irytacji- niezdecydowanie Ricka przypomina bardziej hustawki nastrojów nastoletniej panienki( bez urazy dziewczęta) niż przemianę charakterologiczną. Ale to stały motyw serialu. Natomiast dwie kwestie poddenerwowały mnie bardziej:
1) czy nikt tego cholernego dzieciaka nie pilnuje??? Ja wiem że jest po końcu świata, ale jak by mi synek najukochańszy na cały dzien zniknął, żeby rzucac kamieniami w zombie, to bym sie zorientowała że choćby na obiedzie pędraka nie było. Ani kolacji. Ale widocznie rodzice mają inne sprawy na głowie( i to o dziwno mimo że małżeństwo nie jest jednopłciowe obojga dotknęła ta sama przypadłość- jałowe dyskusje i wahania nastrojów)
teraz kwestia druga- ważniejsza:
2) jak można było zmarnować szansę na atak krowy zombie??? przez sekundy ujęcia krowich flaków, miałam nadzieję, że krasula wstanie i zaatakuje Dale'a. szkoda szkoda szkoda!