PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=489981}

Toradora!

2008 - 2009
7,7 6,6 tys. ocen
7,7 10 1 6637
Toradora!
powrót do forum serialu Toradora!

Mam pytanie

ocenił(a) serial na 5

Czy całe to anime jest takie (wybaczcie) dziecinne i nierealistyczne? Obejrzałem 2 odcinki, trzeciego wyłączyłem w połowie. Czy w następnych odcinkach robi się, no niewiem, romantyczniej i bardziej ludzko (bohaterowie zachowują się jak postacie jakiejś dennej kreskówki)? Powodem tego, że jeszcze nie wystawiłem oceny 5-6/10 jest fakt, że Toradorę polecali mi ludzie ze względu na to, że oglądałem Clannada i Sakurasou no Pet na Kanojo. Jak na razie kompletnie ich nie przypomina.

ocenił(a) serial na 9
MJ_killer

Może przypomina to odrobinę komediową kreskówkę z niepoważnymi i nieco specyficznymi postaciami, ale jak najbardziej jest fajne. :) Nie oglądałam wymienionych przez ciebie anime, więc nie jestem w stanie powiedzieć, czy jest podobne, ale widziałam OVE SnPnK i moim zdaniem jest nawet podobne.

MJ_killer

Dziecinne i nierealistyczne? Niestety nie mogę się z tym zgodzić. Od tego anime powinny uczyć się wszystkie romanse (nie tylko anime, ale i wszystkie w ogóle). Clannad i Sakurasou o ile są dobre, to nie dorównują "Toradorze!" w żadnym aspekcie.

Przecież zachowanie postaci jest jak najbardziej logiczne i prawdopodobne. Nawet te "absurdalne" czynności jak włamanie się do domu Ryujiego przez Taigę mogłoby jak najbardziej mieć miejsce w prawdziwym życiu (nie wiecie jak bardzo potrafi zamącić głowę sprawa zauroczenia i wstyd z tym związany).

Sam nie lubię romansów. Zawsze po nich cisnę (zwłaszcza po tych w stylu "Szkoła uczuć", "Gwiazd naszych wina" czy "Trzy metry nad niebem"), ale to anime pokazało mi, że ktoś jednak dalej potrafi napisać bardzo dobrą historię miłosną. W przeciwieństwie do wyżej wymienionych, "Toradora!" nie posługuje się tanimi chwytami w stylu deus ex machina żeby poruszyć widza. Nagłe wyciągnięcie raka z kieszeni jest tanim zabiegiem, który ma tylko zmusić widza, żeby zapłakał ("Patrz! Okazało się, że dziewczyna ma raka. Teraz masz być smutny!"). W Tiger x Dragon nie mamy czegoś takiego. Historia jest prosta, aczkolwiek nieprzewidywalna i ucieka od wszelkich schematów. Ryuji i Taiga tak naprawdę uczą się, czym jest miłość. To uczucie buduje się między nimi powoli, ale właśnie dzięki temu jest o wiele silniejsze, niż wszystkie cliche w rodzaju "love at the first sight", czy jakiś bad boy sprowadzony na ziemię przez nieśmiałą dziewuszkę.

Mógłbym się o tym bardzo długo rozpisywać, ale to nie ma sensu. Rozumiem, że ktoś może mieć inne gusta, aczkolwiek uważam, że to anime jest najlepsze w swoim gatunku, i jeśli ktoś go chociaż nie docenia, to najwyraźniej nie oglądał uważnie, albo widział za dużo typowych romansideł.

ocenił(a) serial na 7
MJ_killer

Dla mnie tez pierwsze odcinki byly dziwne, takie glupkowate i troche irytujące i w ogóle nie rozumiałam zachowania bohaterów, ale jednak cos mnie przy tej historii trzymało i od ok.6-8 odcinka naprawde sie wciągnęłam. Historia sie rozwija, nabiera glebi, bohaterowie dorastają, robią sie mniej krzykliwi i bardziej sensowni. Wg mnie naprawde warto bylo przetrwać te pierwsze odcinki, żeby dostac cala reszte : )

ocenił(a) serial na 5
MJ_killer

Przewidywalne i słabe,a bohaterowie irytujący. Nie rozumiem fenomenu tego anime.

MJ_killer

Jeśli chodzi o brak realizmu... skłaniałabym się ku stwierdzeniu, że można wyróżnić co najmniej kilka płaszczyzn realizmu w fikcyjnych historiach - i tutaj, chociaż postacie i ich 'quirki' wydają się faktycznie ciutkę nierealistyczne (takie typowe dla anime) i niektóre wydarzenia też są bardzo przewidywalne (wypadek podczas wyjazdu na narty, znowu, klasyk w anime), to już emocje jakie przeżywają bohaterowie, oraz ich historie życiowe/sytuacje rodzinne jak najbardziej mogłyby wydarzyć się (i wydarzają się) w rzeczywistości.

Wydaje mi się, że jestem już za duża żeby fanować większości romansów, dlatego tym też nie jestem jakoś niesamowicie zachwycona, ale całość mi się podobała. Zwłaszcza fakt, że związek dwójki głównych bohaterów był taki nietoksyczny i... realistyczny (udaję, że te wszystkie pobicia po prostu się nie wydarzyły, w końcu to tylko anime, tam zawsze podkolorowują). Podobał mi się ogólny wydźwięk - nie potrafię wprawdzie sformułować żadnego morału z historii, ale pozostawiła mnie ona z wrażeniem, że chciano podkreślić znaczenie relacji międzyludzkich dla naszego życia - również innych niż romantyczne, zwłaszcza rodzinnych - przy czym rodziny nie muszą wyznaczać więzy krwi. I chociaż wewnątrz przedstawionej historii chyba nikt nie umiera, to jednak parokrotnie podejmowany jest temat straty rozumianej jako rozpad więzi - a postawy, które przyjmują w takich sytuacjach bohaterowie są inspirujące.