Ford nie chroni świata zewnętrznego, on chce władzy i autonomii w kreowaniu własnych historii. Hosty to instrumenty, przedmioty badań, momentami zwykłe zabawki. Bernard nie przeszedł testu lojalności, więc Ford pozbył się go.
Nie zabija innych ludzi by chronić świat zewnętrzny, zabija, bo chce chronić siebie, swoje sekrety.
Stary przykład z bomba atomową. Uczestnicy projektu Manhattan po latach twierdzili, że gdyby znali zastosowanie swoich badań, to by ich nie dokonali. Z drugiej strony rozszczepienie atomu w konsekwencji doprowadziło do zakończenia wojny na Pacyfiku, elektrowni atomowych.
Odkrycia naukowe same w sobie nie są złe, to sposób ich przeprowadzenia oraz wykorzystania podlega ocenie etycznej (tak przynajmniej uważam).
W końcu Kościół kiedyś palił niektórych na stosie, bo ośmielali się negować "boski" porządek świata.

z Fordem masz absolutną rację, może źle ujęłam swoją wypowiedź. Chodziło mi o to, że DLA MNIE on jest takim filarem rozsądku w gonitwie za postępem już nie chodzi nawet o serial tylko tak w przenośni, ogólnie.
Co do odkryć naukowych owszem Ja jestem jak najbardziej za rozwojem nauki, tylko chodzi mi o to, że nie można całkowicie nie czepiać się naukowców, którzy doskonale wiedzą co tworzą. Jest różnica między kimś kto pracuje nad powstaniem nowej szczepionki na jakąś koszmarną chorobę, a kimś kto pracuje nad nową bronią zagłady. W ogóle jakoś zeszło na temat bomb a chodziło mi pierwotnie o sztuczna inteligencję. Wiadomo Ci, którzy chcą stworzyć komputer doskonały będą do tego dążyć, ale nie trzeba być chyba geniuszem by wiedzieć, że prędzej czy później AI wymknie się spod kontroli.
Moja wypowiedź ogólnie to masło maślane, reasumując co do wypowiedzi wyżej "Ludzi, którzy pracują nad nowymi technologiami nie można obarczać zastanawianiem się nad konsekwencjami tego wynalazku. Nie taka jest rola uczonego." uważam, że co poniektórzy powinni jednak się zastanowić co ich dzieło może przynieść ludzkości w przyszłości - nawiązując nadal do sztucznej inteligencji

*nie trzeba być chyba geniuszem by wiedzieć, że prędzej czy później AI wymknie się spod kontroli.*

Chyba jednak trzeba być geniuszem, by to stwierdzić i udowodnić. To co napędza wojny, to prymitywne ludzkie instynkty, walka o zasoby, przywiązanie do ziemi, tradycji, potrzeba ochrony rodziny i społeczeństwa czy też stylu życia itd. SI będzie pozbawiona tych bodźców.

*co poniektórzy powinni jednak się zastanowić co ich dzieło może przynieść ludzkości w przyszłości*

To domena sci-fi, a nie nauki i tak pozostanie, bo przewidywania sci-fi spełniają się zaledwie w kilku procentach. Pierwszy ludzki kowal nie miał żadnych szans aby przewidzieć tego, że po tysiącach lat przemysł stalowy przysłuży się do tworzenia broni masowej zagłady lub jej transportu. Takich przykładów można mnożyć na pęczki :)

"To domena sci-fi, a nie nauki i tak pozostanie, bo przewidywania sci-fi spełniają się zaledwie w kilku procentach."
Pamiętam, jak swego czasu pisałem na ten temat tekst i na warsztat wziąłem "Odyseję" Kubricka - ile ówczesnych pomysłów w filmie pojawiło się zaledwie +/- 10/30 lat później na świecie to głowa mała (a przecież wtedy był to wytwór s-f, chociaż nie wiem czy nie było tu bliżej do fantastyki naukowej aniżeli filmu fabularnego, którym jest ten film klasyfikowany). Kamery, 'skype'y', mechaniczne otwieranie drzwi, czujniki ruchu - to wszystko się później pojawiło. Tak, wiem, przesadzam, to zaledwie kilka procent jak sam napisałeś, nie mniej coś w tym jest.
btw. świetną dyskusję prowadzicie :) :p

Uściślę, że pisząc o tych kilku % wrzuciłem do jednego wora całe sci-fi. A wiadomo, że jednym wróżenie idzie lepiej, a innym gorzej :) Wiele też zależy od wykształcenia autora i jego kontaktów/konsultacji ze światem nauki. Trzeba pamiętać, że wiele technologii uważanych za wytwór naszych czasów w rzeczywistości narodziły się znacznie dawniej i pisarz mający tą wiedzę mógł zabłysnąć jako dobry futurolog.
Dla przykładu dla mnie wyświetlacze LCD kojarzą się z wytworem lat 80-tych ubiegłego wieku i popularnych w tamtym okresie zegarków elektronicznych. Zdębiałem, gdy kiedyś gdzieś przeczytałem, że pierwszy taki wyświetlacz powstał w latach 30-tych, a same ciekłe kryształy wynaleziono 40 czy 50 lat wcześniej... Natomiast kolorowy wyświetlacz skonstruowano na początku lat 70-tych, więc pewnie jeszcze wcześniej wśród zainteresowanych tematem musiały krążyć historie o pokonywaniu kolejnych barier w skonstruowaniu takiego wyświetlacza. I teraz gdy oglądaliśmy w starych filmach z lat 80-tych płaskie ekrany na ulicach miast na których wyświetlano np. reklamy lub wiadomości, to mając w domu potężny TV z kineskopem trudno było nam uwierzyć, że kiedyś takie technologie powstaną. A w rzeczywistości autorzy robili nas w konia, bo bazowali na działających prototypach i mając wgląd do potencjalnych zastosowań ryzykowali tylko tym, czy wynalazek się przyjmie a nie tym czy powstanie. Z innych wynalazków można wymienić choćby fotografię cyfrową. Pierwszą matrycę światłoczułą wymyślono na koniec lat 60-tych ubiegłego wieku, a my to kojarzymy z latami 90-tymi. Albo zakupy sieciowe, które zdaniem większości ludzi wymyślono w erze Internetu, a tak naprawdę podczas kampanii reklamowej jednego z pierwszych komputerów osobistych z lat 70-tych obiecywano ludziom, że już wkrótce za jego pomocą będą robili zakupy nie wychodząc z domu(w rzeczywistości jeszcze wcześniej, bo w latach 50-tych kombinowano nad połączeniem telefonu i TV w celach komercyjnych).
Telefonia komórkowa? Prototyp powstał dokładnie 60 lat temu.
Natomiast miniaturyzację urządzeń i przewidywania branży, że za kilka dekad każdy będzie dysponował kieszonkowym TV pojawiły się krótko po wynalezieniu mikroprocesora na początku lat 70-tych.
Uff, rozpisałem się trochę ;) Podsumowując, nim zaczniemy zachwycać się nad trafnością przewidywań, warto prześledzić historię wynalazku.

Konkretna wypowiedź, aż zachęca mnie do poczytania na te tematy więcej - nigdy nie 'śmiałem' patrzeć na to z tego punktu widzenia tylko od razu postawiłem jedna tezę. Dzięki, @acidity! :)

Wiesz postęp zawsze niesie z sobą zagrożenie, że nie każdy odnajdzie się w nowej rzeczywistości. Tym np. było wybudowanie kolei przez Amerykę, co doprowadziło m.in. do podboju Dzikiego Zachodu. Z drugiej strony bez rozwoju nauki człowiek nie porzuciłby jaskiń itd.
Nawet najwybitniejsze umysły nie są w stanie przewidzieć do końca efektów swoich działań. Każde odkrycie obecnie prowadzi do coraz szybszych przemian rzeczywistości, która nas otacza. Ważne by fobie nie powodowały zaniechania skorzystania z szansy rozwoju. Kto nie idzie naprzód, ten się cofa.
Rozwój sztucznej inteligencji jest nieunikniony, bo coraz mniej zadań może być realizowane przez człowieka samodzielnie. Do poznania pozostały głębie oceanów, skorupa ziemska i kosmos. Nowe pierwiastki, coraz mniejsze cząsteczki. Całe spektrum medycyny, bo komfort życia polepsza się, a przede wszystkim jego długość.
Zachodzi potrzeba nowych, lepszych narzędzi, czyli inteligentnych maszyn.
Jak dla mnie ta cała dyskusja to element punktu wyjścia z Aniołów i Demonów. Pamiętajmy o postaci księdza i zarazem nauczonego, który nie zaprzestał poszukiwań boskiej cząstki.
Więcej wiary w ludzkość :)

zarówno Ty jak i acidity wyżej macie całkowitą rację i się z wami z jednej strony całkowicie zgadzam, z drugiej po prostu mam obawy, ale zapewne zanim SI będzie na tyle rozwinięta by mogła stwarzać jakiekolwiek zagrożenie podejrzewam, że miną jeszcze dłuuuuuuuuuuuuuugie lata. Choć kto wie? :)

co do wiary w ludzkość dla mnie ten świat jest już tak zepsuty i dosłownie zniszczony przez nas, że ciężko ją mieć

w każdym razie miło jest toczyć dyskusje z inteligentnymi ludźmi na poziomie :) ciekawie jest w tym wszystkim to do jakich refleksji i rozważań przyczynia się ten serial ;)

wśród specjalistów najczęściej mówi się o tym, że od SI z prawdziwego zdarzenia dzielą nas długie dekady. Jednakże nie można wykluczać jakiegoś przełomu technologicznego, który zrzuci to na nas z dnia na dzień. Mi do głowy przychodzi komputer kwantowy, a te podobno mogą się pojawić już za 2-3 lata...

Napiszę nawet więcej: nie chciałbym, aby Forda uśmiercili w finale :(

Byłaby to wielka szkoda dla serialu. Można dyskutować nad jego stroną etyczną, bo stworzył świadomą SI i wykorzystał swoją władzę aby ją unicestwić, ale być może zrobił to dla dobra ludzkości (nawet nie chodzi o to, że SI mogłaby być groźna, ale na pewno debata publiczna na ten temat podzieliłaby ludzi i w każdym wariancie park przestałby istnieć)

Ford wydaje mi się, że jest zbyt mocnym elementem serialu by się go pozbyli. Możliwe, że wszystko będzie ku temu zmierzać, a wtedy finalnie Ford wydyma ich tak samo jak poprzednim razem kiedy chcieli się go odsunąć :) Na szczęście to nie Gra o Tron, więc istnieje duże prawdopodobieństwo, że zostanie w Westworld na dłużej :)

+ ponoć finał ma mieć 90 minut :D

Byłoby super :) Skąd te wieści?

pod zwiastunem kolejnego odcinka jakiś gościu o tym napisał powołując się na informację z HBO i IMDB, oby to była prawda :) czuję, że finał będzie epicki :)

W programie HBO w moim telewizorze nastepny odcinek zaplanowany jest na godzinę 3h00 do 4h35, wiec to raczej prawda. 90 minut!

Podobno widzowie mają dostać odpowiedzi co do niektórych kwestii. Nie będzie tez cliffhangera, a jedynie wielkie "co?!" ;)

bo wszyscy okażą się hostami nagle Ford wszystko zatrzyma, albo Ford to też host i pojawi się prawdziwy Arnold, który tym wszystkim steruje :)

Albo że hosty to teraz są ludzie, a park odwiedzają roboty które zawładnęły światem i tu znęcają się nad resztą populacji :)

a może? :) Jak by nie było to chyba każdy czeka na finałowy odcinek. Niesamowite jest to że tylu ludzi żyje tym serialem i przed snem rozkminia te wszystkie teorie :)

Mowa o Nolanie - oni zostawiają petardę na sam koniec w filmach, więc w serialu pewnie też tak będzie. A przynajmniej nie zdziwiłbym się :)

no to super! ah! już nie mogę się doczekać :DDD szkoda tylko, że na następny sezon trzeba będzie czekać aż dwa lata :(

Ten odcinek wyniósł mnie na inną planetę ;-) Poziom aktorstwa i dialogi powalają z nóg. Każda postać wzniosła się na najwyższy możliwy poziom. Nawet Charlotte w rozmowie z MiB w niczym nie przypominała poprzedniej wersji siebie. Oczywiście gwoździem odcinka były rozmowy Roberta i Bernarda oraz Dolores i Bernarda.
Ta pierwsza przypominała rozmowę mentora z uczniem. Robert Ford oddał inicjatywę i ze stoickim spokojem kontrolował sytuację ostatecznie rozrywając na strzępy cały plan Bernarda. Jeżeli ktokolwiek jest w stanie przeciwwstawić się Fordowi, to ja jestem baaardzo ciekawy w jaki sposób.
Podczas drugiej rozmowy nieśpiesznie budowano napięcie, a w kulminacyjnym punkcie na Dolores spadło oświecenie. Nie wiem jak wy, ale ja miałem wrażenie jakbym się wcielił w jej skórę, aż ciarki przechodziły mnie po plecach.
Już ostrzę sobie zęby na finał i mam nadzieję, iż wbije nas w fotel :)

O tak, po tym odcinku apetyt wzrósł jeśli chodzi o finał :)

W finale podczas posiedzenia zarządu Ford nakazuje podmienionym ludziom zagłosować za jego pozostaniem co będzie wielkim zaskoczeniem dla pozostałych ludzi jeśli jeszcze ktoś pozostał niepodmieniony.
Dobrym zakończeniem byłoby wejście Meave i powstrzymanie Forda ewentualnie Ford okazujący się hostem i samobójstwo wymuszone przez nią.
Nadal się zastanawiam kogo tworzył Ford w domku - może Bernard v2.0?

Mi się wydaje, że Ford dobrze wie o tym co dzieje z Meave, a ona nic nie mówiła o unicestwieniu twórcy a jedynie o ucieczce z tego miejsca. Dlatego wątpię by chciała go zabić. Raczej na tym jej zależy co potwierdza zwiastun. Ubrana w "normalne" ciuchy zjeżdża po schodach, na stację skąd przyjechał William z Loganem. W zwiastunie 10 odcinka widzimy Hopkinsa ubranego inaczej niż dotychczas. Bardziej odświętnie. Prezentuje chyba nową narrację, w której ważną rolę gra Teddy, bo i jego widać w kadrze z jakąś dziewczyną (może Dolores, kto wie). Zobaczymy co będzie.

Może Ford to wszystko ma tak naprawdę pod kontrolą, nawet to, że Maeve się zbuntowała , i tak jak już wspomniał ma dla zarządu specjalną dla nich narrację ;)

Ja też tak myślę, że on to wszystko kontroluje. W końcu na początkowo pracownicy wiedzieli co się dzieje z hostami w parku jeśli jakiś robił coś niewskazanego. Myślę, że zmiana zachowania Maeve jest mu znana, a fakt że niektórzy pracownicy prawdopodobnie są hostami potwierdza tę możliwość. Wówczas mógł ich zaprogramować tak aby nie zwracali na nią uwagi. Ponadto Angela, która wprowadzała Williama do parku też jest hostem, więc zapewne jest ich więcej. A Ford pokazał już, że ma władzę, nawet jeśli są i ci którzy chcą go jej pozbawić.

Mam jedno pytanie, które mnie nurtuje: jakim cudem Maeve kiedy się zmieniła/zbuntowała jest "niewidzialna" dla zarządu? Robi sobie co chce i nikt tego nie widzi? Zresztą ci technicy mocno ją podrasowali i dalej nikt się nie skapnął, że są jakieś zmiany (sam fakt, że techniczni tak łatwo dali się jej wyrolować jest dość naiwny)?
Mogłem coś nieuważnie obejrzeć, dlatego się pytam :)

Przecież Maeve tak naprawdę nic szczególnego nie zrobiła, a gdy złamała scenariusz, to zawinęli ją i przekazali swojemu szefowi czyli Bernardowi.

A co z tymi zmianami, które wprowadzili technicy? Była przecież o dużo bardziej "rozwinięta" niż wszyscy inni gospodarze. Nie wierzę, że nikt tego nie zauważył.

Benek zauważył, któremu techniczni oddali/dali do sprawdzenia - przynajmniej z poprzedniego i obecnego odcinka tak to wynika (ci nadzorujący 'plan świata' zauważyli, że nie idzie wg scenariusza i ja sprzątnęli - końcówka poprzedniego odcinka). Ona z kolei zauważyła, kim jest Bernard i jemu nakazała zatwierdzić brak nieprawidłowości (początek 9 odcinka). W ten sposób nikt nie musi jej o nic podejrzewać z innych technicznych, a przynajmniej nie na tę chwilę skoro taki ktoś jak Bernard stwierdza, że wszystko w porządku.

Myślę że Dr Ford wie co się dzieje z Maeve. Z jednych z odcinków badał ją z Bernardem. Bernard zauważył że coś z nią nie tak jest, ale Dr Ford kazał jej wrócić do parku, pomimo zastrzeżeń Bernarda. Zdziwię się jeśli się okaże że Ford nic nie wiedział o aberracjach Maeve.

Też bym się zdziwił. Z drugiej strony, gdyby jednak uznać, że Ford jest człowiekiem (a nie hostem, te inne teorie) to teoretycznie nie może wiedzieć wszystkiego. I tak w momencie, w którym Benek dowiaduje się, że Maeve jest 'sobą' i tak zostaje wykorzystany przez Maeve, aby odkryć prawdę u źródła. W ten sposób Ford nie dowiaduje się od Bernarda, że z Maeve coś jest nie tak bo Benek już przeszedł na swoją stronę. I tutaj dochodzi kwestia, o której mowa w tym odcinku: czy Maeve pomimo tego, że nikt jej już nie może kontrolować zareaguje na to 'drugie zabezpieczenie' Forda, o którym dowiedzieliśmy się w tym odcinku gdy zaskoczył na koniec Bernarda? Jestem cholernie ciekaw.

Czy zagra mimo tego ze melodia jej się nie spodoba ;) ?

Tak sobie myślę jakimi motywami kieruje się Dr Ford? Może chce zniszczyć całą ludzkość i zastąpić hostami? Uważa ich za lepszą formę życia, niż człowiek. Wnioskuje to z cytatu o Neandertalczykach jaki udzielił dr Ford podczas rozmowy z Bernardem.

https://www.youtube.com/ watch?v=XTf7tKuCASo : to jest jedna z teorii i może faktycznie coś w tym jest :)

ten serial jest taki nudny że przewijam ile tylko moge byle nie wypaśc z fabuły....

czizas, wydawał się na prawdę fajny serial, nigdy czegoś podobnego nie oglądałam, ale od połowy tak namotali, że kompletnie się pogubiłam... jakieś 3 linie czasowe? wtf? jeden gość to tak na prawdę drugi gość, tajemniczy Arnold to Bernard, Bernard to nie Bernard tylko robot, a w sumie to Arnold, poza tym Ford prawie wszystkich zamordował i tylko obejrzę ostatni odcinek, który pewnie jeszcze bardziej zamota i po całym sezonie nic z tego wszystkiego nie wyjdzie tylko jeden wielki kłębek domysłów i nielogiczności.
czizas... a na prawdę zapowiadał się fajny serial :D
i o co chodzi Mauve? ...

Oj nic nie namotali,retrospekcje(przeszłość) i tyle,pod sam koniec wszystko elegancko jest wytłumaczone.