Nie oglądam go już od dawna bo obniżył poziom ale kiedyś był naprawdę inteligentnym
ironicznym i autoionicznym serialem, by wymienić chociażby takie sytuacje:
-Wiesiek uzupełniający swój dziennik w nocy, z czymś na kształt górniczej lampy na czole
-Scenka w której Marta rzuca się w objęcia kapitana Wąsa pokazana w zwolnionym tempie i
z towarzyszeniem sentymentalnej muzyki
-Scena gdy Zenek chciał pójść w ślady Małysza i trenował w opuszczonej remizie
-pan Antonii płaczący, że reżyser zawsze każe jego postaci robić złe rzeczy (a następnie
rzucający owocami w samochód, który właśnie wjechał do wioski bo -jak wyjaśnił- siedział
w nim Pan Reżyser)
Sezony w których pojawiały się te sceny mają dla mnie status kultowych, i wpisują się w
kanon na postmodernistyczny sposób zakręconych i ironicznych dzieł takich jak Królestwo
Larsa von Triera,czy Twin Peaks Davida Lyncha.
Ok przesadziłem, ale tylko trochę. Mówiąc serio : był czas kiedy Złotopolscy w zabawny
i przewrotny (choć dobrotliwy) sposób drwili z telenowelowych konwencji jak i sami z siebie.
Uważam, że był to wówczas najinteligentniejszy i najzabawniejszy polski serial komediowy
Zgadzam się, kiedyś był to dobry serial, który oglądałem z mamą od ok. 80 odcinka, mniej więcej gdy Wiesiek miał chyba awans. Teraz już od paru lat nie oglądam tego serialu, a po pewnym czasie i mama przestała. No ale cóż poradzić, wiele się przetasowało w tym serialu. Nie ma już Dionizego, listonosza, Pereszczaki, podobnież Zenka też nie ma, który miewał fajne sceny za czasów pracy w sklepie u Karabasza.
Kiedyś fajny serial , ale od paru lat nie oglądam i jak co jakiś czas przypadkiem natrafię na niego teraz, to nie żałuję.