Zapamiętałem Z Nation jako serial z jajem, dlatego bardzo mnie zdziwiło to pierwsze dwuodcinkowe uderzenie.
Godzina i dwadzieścia pięć minut to w 90% nuda. O ile pierwsze sekundy z Dokiem nastawiły mnie klimatycznie, to już po chwili zaczęły się flaki z olejem (dosłownie i w przenośni). Mam wrażenie, że w tym odcinku było całkiem sporo bekowych odniesień do WD w postaci wjazdu tirem (ostatni sezon WD), "człowieka" (taki trochę Gubernator) czy "mercyproff" zombiaków na łańcuchach (rozwinięcie koncepcji z Michonne), ale te delikatne smaczki zostały podane w formie nudy. Jeśli następne odcinki będą w podobnym klimacie, to chyba podziękuję tej produkcji.
A u Was jak wrażenia, po?
Mi się tam podobał. Nie będę nikogo przekonywać do tego by polubił ten serial albo by zmienił zdanie odnośnie tego odcinka. Było wiele rzeczy,które mi się bardzo podobało ale było też takie "po co to? słabe trochę". Jednak mimo to,że są minusy przy plusach to i tak będę oglądać.
Co mogę powiedzieć...no przyznam szczerze, że dosyć sceptycznie do tego w ogóle podchodziłam, bo mi się widziało, że takiego coś jest po prostu zbędne. Flaszbeki z wybuchu zombie apokalipsy, zostały już przedstawione w poprzednim sezonie, generalnie mieliśmy kino drogi, gdzie bohaterowie podróżują i różne przygody mają. Dlatego nie bardzo widziałam sens w robieniu takiego flaszbeka z randomowych przygód. Niepokoiło mnie to z tego z względu że wyglądało mi to na taki zapychacz, coby te 13 epizodów wyszło. Owszem na dobrą sprawę wyszedł zapychacz, ale dobry zapychacz. Serial ma już 3 sezon więc zaczyna niestety rosnąć ryzyko, że twórcą się zaczną kończyć pomysły, wena już nie będzie ta i poziom poleci na łeb na szyję, a mi by było naprawdę szkoda gdyby taki sympatyczny i fajny serial, skończył jak te Łoking Dedy.
No ale to było tylko moje czarnowidztwo,a przechodząc do samego odcinka (czy też odcinków)...
"Wychowywały go wrony" xDDD
Tylko Murphek może nosić dziecko w przenośnej lodówce.
Te stylowe lenonki Doca.
Bardzo fajna akcja z tymi zmutowanymi zombiakami.
Realease the Kraken, o matuchnu xD Oczywiście Łysy koksu w japonkach ( xDDD) to za bardzo inteligencją nie grzeszył i to oblężenie było zdeka absurdalne, ale bardzo fajnie to wyszło. Sam ten koleś wyszedł całkiem zgrabnie i powiem, że chętnie bym go jeszcze zobaczyła w kolejnych odcinkach.
Ja osobiście nie nudziłam się ani przez chwilę i ta godzina dwadzieścia pięć minut, bardzo szybko mi zleciała. Według mnie to jest stara dobra Zetka, ze swoim specyficznym, świetnym post-apo klimacikiem, groteską i absurdem. Postacie trzymają poziom, aktorstwo tym bardziej, dialogowo też, choć może jakiś wielkich śmiechów nie było, ale nawiązania popkulturowe trafne. Tak że subiektywnie dziwię się że ktoś się nudził, no ale różnie to bywa ;]
Hej @Tortuga033 znów widzimy się w dyskusjach serialowych :)
Co do zawartości - najgorsze jest to, że też widziałem te smaczki - dziecko w przenośnej lodówce mnie rozbawiło totalnie, szczególnie jak je w niej zamknął i poszedł sobie - powrót do niego i scena z Cassandrą chyba jeszcze lepsza :) - i też mi podeszły. Jednak zostało to podane w formie, która mnie nie przekonała typu smętna historia o dziecku, fungusowej żyjącej matce i doktorze, który nie chce jej zostawić; kontener z więźniami, którzy cały odcinek grzecznie siedzą i z którego tylko Warren się wydostała. ; końcowa rzeź w laboratorium, która jest tak pokazana, że nic nie pokazano... i pewnie można mnożyć.
Może moje odczucia co do odcinka są związane z tym, że oglądałem go z kumplem, który miał pierwszy raz styczność z serialem. W każdym razie minusy przewyższyły plusy ;)
He,j hej.
No akurat ten dziecioczek, był dla mnie taki dosyć zbędny i trochę drażniący. Oczywiście wiadomo, były tu pewne braki logiki, jak choćby to, że dlaczego Warren od razu nie uwolniła tych ludzi z kontenera czy np. jak ten chłopaczek tam z procy w łysego koksa, to dlaczego Tysiak gościa wtedy nie odstrzelił i zresztą nikt go nie odstrzelił itd. wiadomo serial jest głupawy więc trzeba brać to z przymrużeniem oka, tym bardziej że moim zdaniem twórcy mimo wszystko nie robią tego na odwal się, bo jednak starają się by mimo tego absurdu, pod względem logiki trzymało się to jako kupy dupy.
Nie że uważam odcinek za jakiś urywający tyłek, bo moim zdaniem były lepsze odcinki, ale nie uważam go za zły, był dobry, ja się dobrze przy tym bawiłam.
A jak się komuś nie podobał i się zawiódł, to pozostaje mi życzyć, by kolejne mu już siadły i nie doznał więcej zawodu :)
A jak to jest z kolejny odcinkiem był ten pilot 3 sezonu i teraz pokazuje ze 3 odcinek bedzie a gdzie 2?
Początek sezonu słaby ale liczę że się rozkręci.Uwielbiam Adii jak wymiata tą pałką.Ten gostek z bazy na biegunie w końcu żyje czy nie bo nie pamiętam poprzedniego sezonu.
Z tego co pamiętam to Citzen jakoś tam opuścił tą swoją bazę i kogoś tam spotkał na drodze. Na tym się jego wątek w poprzednim sezonie skończył.
A według mnie za dużo upchnęli w jednym odcinku. Już nawet nie nadążam przyzwyczajać się do wrogów, tak szybko giną i tylu ich jest. Nie chcę spoilerować, ale Murphy to jednak gnida.
Ej, no fajnie było :D
Smakowita czołóweczka, niemowlak w lodówce, okularki Doca, Tańczący z Wronami, Hardcor, spleśniałe mutanty... czego tu nie lubić :D Do tego popkulturowe nawiązania aż miło, Roberta i ekipa wymiatają, że hej, zawoalowana beka z TWD i wszechobecny kampowo-absurdalny sosik. Stare dobre "Zi" <3 Jak dla mnie - sympatyczna i w pełni zadowalająca przygrywka do trzeciego sezonu. Czekam z niecierpliwością na rozwiązanie zagadki tajemniczego pana/pani sączącego/sączącej drinki z palemką nad brzegiem basenu...
Szkoda trochę, że Czerwony Kapturek zdecydował się na akcję w stylu kamikadze, ale kto wie, może jeszcze się objawi w pełni sił witalnych. Pastisz pastiszem, ale lubię "Zetkę" za to, że jednak umie przemycić trochę smutku, jak potrzeba. Jak dla mnie śmierć wszystkich mieszkańców osady, dla których Roberta i jej ekipa się poświęcili, była diabelnie smutna. Niewesoła konkluzja, że można walczyć ze wszystkich sił, ale z losem się nie wygra. Co nie zmienia faktu, że walczyć trzeba. Dziwne tylko, że nie pokazali śmierci tych wszystkich ludzi, po prostu wyskoczyli od razu jako zombie, trochę to nieudane, no ale zrzućmy to na ograniczony budżet ;)