Jak dla mnie, to tylko Mike ratuje ten serial. Wszystkie wątki, które go nie dotyczą, są niesamowicie nudne. Może jakieś drobne przebłyski się zdarzą, ale oglądam tylko po to by zobaczyć co zrobi Mike i co u niego słychać :D

Hmm. Bo ja wiem..? Żeby to zrobić, musieliby mocno przepisać postać Gusa, żeby móc z niej zrobić postać wartą całego serialu. W BB Gus był spoko, bo był małomównym, zamkniętym w sobie narkobossem. Chyba nie chciałbym żeby mi "niszczyli legendę" przez kilkanaście odcinków pokazując że za tym chłodnym profesjonalistą krył się jednak człowiek... No ale wszystko rzecz gustu.

Bo większość woli super-cool-maczo gangsterskie porachunki od zwykłych ludzkich historii. W BB przecież było tak samo, woleliśmy oglądać jak Walter wysadzał siedzibę Tuco w powietrze albo rozjeżdżał dilerów Pontiakiem niż jak tłumaczył się Skyler. Ale to właśnie ten ludzki aspekt, napisany tak realistycznie, stanowi o sile obu seriali :)

W BB Walter prowadził podwójne życie, przez co nawet codzienne sytuacje stawały się ciekawe (jak tym razem się wyłga i jaki kit wciśnie Skyler). Jedno z drugi się uzupełniało.
Natomiast Jimmy ma problemy natury romantyczno-biurowej. Nie prowadzi też podwójnego życia (to za niego odwala Mike). Problemy sobie sam stwarza i nie ma przymusu w postaci raka i kończącego mu się dramatycznie czasu. Może gdy wejdzie ostatecznie na ścieżkę Saula będzie to dla mnie ciekawsze.

Dla mnie także wątek z Mikiem to mistrzostwo na miarę BB. Saul jest ciekawą postacią, ale troche nudzą te jego przepychanki, nieraz się zdarzy fajna akcja (scena z dwoma chłopakami i Tuco albo), a tak to przeciętnie strasznie. Głównym bohaterem powinien być Mike, a pobocznym Saul

Brat Saula to najgorsza padaka w tym serialu a niestety pochlania najwięcej czasu.