W czym niby dużo lepszy? Patrząc na opinie ludzi, krytyków i akademii filmowych obydwa są znakomite, choć różne.
Dla mnie BB zrobił się troszkę nudny po +/- trzecim sezonie. Za dużo sezonów, fabuła rozciągnięta i trochę na silę. BCS też za dużo sezonów imo, ale jakoś wydaje mi się, że tam przynajmniej działo się coś bardziej urozmaiconego (może ze względu na kilka linii czasowych i kilku głównych bohaterów). W BB te niesnaski między Jessem, a Walterem momentami (ok, większość to były te momenty) były bardzo przedszkolne i wręcz irytujące. Jeden się obraża, drugi foch, próbują się pozabijać, ale im nie wychodzi, godzą się, obrażają, próbują pozabijać... i tak w kółko. W pewnym momencie te serial ratowali już tylko Mike, Saul i Gustavo. Możliwe, że odniosłam takie wrażenie, bo nie miałam przerwy między sezonami. Zabrakło mi trochę rozwoju bohaterów, przemiany Waltera w jeszcze bardziej złego, żądnego władzy i pieniędzy... A Jesse to w sumie nawet nie wiem w którą stronę poszedł bo ciągle szukał siebie i nie mógł znaleźć. Natomiast co do BCS to j.w., poprowadzenie fabuły z czterema głównymi (tak umownie to nazwijmy) bohaterami (Saul, Mike, Nacho, Gustavo) zagwarantowało różnorodność akcji. Do tego różne linie czasowe - fajny zabieg. Saul momentami też zaczynał już mocno denerwować, ale jego dziecinne zachowanie dało się logicznie wyjaśnić na podstawie jego przeszłości, w przeciwieństwie do zachowań bohaterów BB (niektórych decyzji i akcji na prawdę logicznie nie jestem w stanie ogarnąć). Z grubsza dlatego :) I może jeszcze bo Skyler wkurzała dużo bardziej niż Kim ;)
No ok, czaję. Dzięki za wyjaśnienie, ale muszę Ci wbić małą szpileczkę, bo bardzo mnie rozbawiło, że przeszkadza Ci dziecinna relacja Walt-Jesse, ale już dwoje dorosłych prawników robiących pranki rodem z gimbazy na Howardzie już w miarę okk, a to przecież jeszcze bardziej niedorzeczne. Walt był zawsze goofy 50-latkiem, więc te jego akcje są okk, Jesse to wgl troszkę młotek z osiedla, więc też ok. Saul faktycznie taki by, więc jeszcze ok, ale Kim? Jak dla mnie to właśnie u niej była największa dziecinada. Sorry, że składnia mojej wypowiedzi jest dziś na 2+, ale jestem mocno zniszczony weekendem. Wybacz i pozdro :)
W 100% się zgadzam co do Kim, ale nie chciało mi się już bardziej rozpisywać XD Generalnie jakoś te żeńskie postacie nie wyszły za bardzo. Co do Jesse i Walta - dobrze to określiłeś, ale za dużo tego było, oni w ogóle się nie rozwinęli w progresji serialu, a nawet chyba troszkę cofnęli momentami (tu zakładam, że opary w przyczepie jednak swoje zrobiły). Temat rzeka ;) Pozdro :)