Podstawowa sprawa - to NIE JEST serial o Saulu Goodmanie, tylko Jimmym McGillu. Przed jego (nie)moralną przemianą w wyniku której stał się postacią znaną z Breaking Bad. W efekcie zamiast soczystej fabuły o przekraczaniu granic prawa dostajemy opowieść o duchowych rozterkach średnio interesującego kolesia. Do spółki z najnudniejszym bratem na świecie i chimeryczną Kim tworzą raczej mało porywające trio. Wątek Mike'a jest lepszy, wydaje się jednak że brakuje mu odpowiednich adwersarzy.
Nie oczekiwałem serialu w typie BB, ale i tak dostałem za mało. Wciąż można cieszyć się świetnymi niektórymi tekstami Jimmiego i śmiesznymi scenami (kowboj planujący ogłoszenie niepodległości!), ale to nie wystarczy. Być może trzeci sezon będzie inny ale póki co pierwszy odcinek na to nie wskazuje.
Trochę szkoda niemniej z sentymentu dociągnę do końca. Jak na razie 6/10.
Tez tak myslalem ale 3 sezon wreszcie cos daje,wam nadzieje ze w 4 wreszcie wejdzie na pelna moc,byc moze tworcy sonduja nasze oczekiwania i beda podwyzszac poprzeczke.
hmm przecież Saul i Jimmy to jedna i ta sama osoba, do BB nie ma nawet co porównywać no ale bez przesady... w serialu czuć że robiony porządnie, te wszystkie szczegóły, długie ujęcia i sceny, tak skrupulatnie prowadzone postaci, a zwłaszcza powrót tych z BB. Saul z serialu też nie należy do niewiniątek, wg mnie Odenkirk daje czadu. Fakt że jest dużo spokojniej, serial jest zdecydowanie w innej tonacji, akcja jest bardziej ślamazarna i wolno się toczy, ale najlepsze z tych odciinków co wyszły robią niezłego "mind faka" :P