Mój ulubiony odcinek od początku serii. Opowiada o tym jak swoimi umiejętnościami i sposobem bycia Jimmy udowadnia swego. SPOILER Wiedząc jakie losy go czekają na wygnaniu wiadomo, że wiele dobra dla niego nie przyniesie ten stan rzeczy. Jednak uwielbiam patrzeć jak jest w formie i to sprawiedliwej. Chuck mówił o sprawiedliwości prawa, a dostanie sprawiedliwość prawdziwą, życiową od brata, który go na prawdę kochał, zajmował się nim i dbał w najgorszych sytuacjach. Wyszło szydło z wora, choć po minie dobrego brata czyli Jimmiego nie widać cały czas triumfu to po minie zgorzkniałego Chuka można zaobserwować przyjemność z widoku potyczek tego drugiego.
Mój ulubiony moment jednak to ten w gabinecie weterynarza i słowa Jimmiego: "Now I see her lipctick"