Chuck ty *****, przez cały czas tak perfekcyjnie grałeś brata, który dobrze mu życzy, a wyszło że robisz to tylko dlatego bo cały czas chroniłeś swój sposób i swojego ego dotyczące prawdziwych prawników. Tak jak Saul jest cwaniakiem, tak w tym odcinku było mi go na prawdę żal
VInce jest mistrzem. W Breaking Bad stworzył Waltera White'a, któremu wszyscy widzowie kibicowali, a zło dostrzegali w Skyler, Jessim, Hanku. Tymczasem to sam protagonistą był skończonym, egoistycznym gnojem. I znów ta sztuczka udała się reżyserowi przy okazji BCS. Większość widzów sympatyzuje z Jimmim, gardząc Chuckiem i Hamlinem, gdy tymczasem to oni są pozytywnymi bohaterami tego serialu! A Chuck nie życzy źle bratu, tylko zna go na wskroś i wie, jakim zagrożeniem jest dla innych, a nawet dla samego siebie