Temat dla lostowych fanatyków, jak również wszystkich, którzy zagubili się w fabule Zagubionych ;)
Zamieszczamy tu odpowiedzi na często pojawiające się pytania dotyczące niejasnych motywów i wątków serii. Zaznaczam, że temat nie służy do snucia własnych teorii – wpisujemy wyłączne pewne odpowiedzi wynikające bezpośrednio z fabuły serialu, potwierdzone przez twórców w wywiadach bądź oficjalnych publikacjach; podajemy źródło.
1. Kiedy zginęli bohaterowie?
Dla osób uważnie oglądających serial sprawa jest oczywista, pytanie to pojawia się jednak zatrważająco często, tak więc umieszczam je na pierwszym miejscu. Bohaterowie giną dokładnie wtedy, gdy w serialu jest to ukazane (np. Charlie pod koniec 3 sezonu). Nie znamy momentu śmierci wszystkich postaci (np. Kate i Sawyera). W zaświatach (druga linia czasowa w 6 sezonie) spotykamy ich wszystkich, ponieważ w tym miejscu czas nie ma znaczenia.
2. Kogo widział Michael na moment przed śmiercią na Kahanie?
Nie był to Dymek, lecz Christian witający go wśród Szeptów. (źródło: Lost Encyclopedia)
3. Czy po powrocie z Wyspy w szpitalu Jack widział swojego ojca? Czy był to Dymek?
Jack miał halucynacje. (źródło: Lost Encyclopedia)
4. Co stało się, gdy brat Jacoba wpadł do Źródła?
Cytaty z Lost Encyclopedia (tłumaczenie moje własne) :
„Gdy Jacob wrzucił swojego brata do serca wyspy, powstał Czarny Dym/ Potwór (the Smoke Monster). Dusza Człowieka w Czerni zespoliła z wszechpotężną siłą ukrytą w sercu wyspy będącą źródłem zła, nienawiści i ciemności. Człowiek w Czerni w postaci przepełnionego czystym gniewem i wściekłością Dymu był mroczną siłą natury, wydającą się nie do powstrzymania. Czarny Dym był istotą działającą pod wpływem instynktu, pozbawioną wyrzutów sumienia.”
„Brat Jacoba został na zawsze przemieniony, z jego dawnego „ja” pozostało jedynie martwe ciało”
5. Dlaczego nie wszystkie działania Dymka wydają się celowe i sensowne?
Kolejny cytacik:
„MiB, nawet gdy jeszcze był człowiekiem, nade wszystko pragnął wydostać się z wyspy, na której był uwięziony. Skutkiem tego, w połączeniu z tragedią, jaką było przekształcenie w istotę ukształtowaną przez źródło zła, były niekontrolowane napady skrajnej wściekłości.
Przez wieki krążył on po wyspie i starał się wykorzystać słabości kandydatów zwabionych przez Jacoba na wyspę. Gdy ponosił porażkę, często przybierał postać Czarnego Dymu, w której wyrywał z korzeniami kilkusetletnie drzewa bądź brutalnie mordował ludzi. Czarny Dym był istotą działającą pod wpływem instynktu; najpierw działał, a dopiero później myślał. Czasem jednak istota ta działała celowo zabijając ludzi, którzy mogli wspomóc Jacoba, bądź wywierając wpływ na osoby, które mogły pomóc Człowiekowi w czerni osiągnąć cel.”
Sam już nie wiem co Ci odpisać . . .
Czytasz w ogóle CAŁE moje posty czy tylko łapiesz mnie za "słówka" ?
I Ty mi piszesz " ZE ZROZUMIENIEM " ?
No comment.
P.S.
" A dajcie wy mi wszyscy święty spokój, tak będę leżał, naa naa naa! "
Ja myślę że Wyspa jest czymś w rodzaju czyśćca. Miejscem, gdzie bohaterowie mogą zacząć swoje życie od nowa.
Dzięki kolego!
Dla mnie zakończenie wymyślone na 6-ty sezon przez tych dwóch lalusiów jest tak absurdalne i tak niedorzeczne, że uwłacza mojej inteligencji i wzbudza we mnie agresję.
Dlatego wolę się narazić tym encyklopedystom od LOSTOPEDII wałkując swoją wersję jak tam zwał "czyśćca" czy też pewnego stanu umysłu w którym to się działo niż łyknąć tą serwowaną "HAPPY ENDINGOWĄ" papkę!
Osobiście uważam, że napięcie i poziom rósł do kulminacji w sezonie 5-tym, który to był mistrzostwem świata, natomiast późniejsze odcinki to nic innego jak "zapchaj dziura" i spławianie wiernego widza!
A szkoda, bo gdyby tak zakończenie wyglądało jak pętla czasowa tzn. na koniec wylądowali w punkcie wyjścia (rozbicia samolotu z pierwszej serii) albo oglądali owo rozbicie się samolotu i okazałoby się, że są niczym innym jak pokutującymi duszami, byłoby zakończenie 100 razy lepsze niż ten gniot!
Ten temat służy do zadawania pytań i udzielania odpowiedzi. Jeśli chcesz sobie po prostu pohejtować, załóż własny wątek.
OK.
http://www.filmweb.pl/serial/Zagubieni-2004-133834/discussion/Co+nam+si%C4%99+ni e+podoba+w+%22LOST%22!+Opinie+i+b%C5%82%C4%99dy+w+serialu!,1847941
Lol nie rozwal monitora z tej złości...
Mi się zakończenie podoba, jakby było takie jak ty sugerujesz to cały ten serial nie miał by sensu.
Nie wiem po co te nerwy i po co się tak rzucasz. To i tak nic nie zmieni.
Szkoda że teraz ludzie są tak zgorzkniali, że w pięknej i wzruszającej scenie widzą ckliwość i kicz.
Brak słów . . .
http://www.filmweb.pl/serial/Zagubieni-2004-133834/discussion/Co+nam+si%C4%99+ni e+podoba+w+%22LOST%22!+Opinie+i+b%C5%82%C4%99dy+w+serialu!,1847941
A ja mam dość ludzi, którzy ciągle pie***dolą jaki to finał był "głópi i bez sęsu", przypieprzania się do kompletnych pierdół i interpretowania rzeczy,które są jednoznaczne. Rozumiem, ktoś przyjdzie napiszę że mu się serial nie podobał i wymieni jakieś sensowne argumenty,a nie przychodzi ktoś taki jak ty i szuka dziury w całym, bo to nie skończyło się tak jak on chciał. Amen
Kolm dałn mister, plis!
Nie mów takich brzydkich słów, bo Ci pypeć wyskoczy na języku.
Piszesz, że jeden sensowny argument Cię zadowoli?
OK.
Koniec serialu i wszyscy główni bohaterowie uśmierceni!
- - - - - - - - - - - -
Tak się mógłby skończyć wojenny serial o np. saperach.
Popełnili błąd w ostatnim odcinku i trochę się rozerwali :-0
A można było to zrobić inaczej na sto sposobów np. coś nie dopowiedzieć, coś zostawić nie wyjaśnione, czegoś nie pokazać widzowi, zostawić jakiś wątek nierozwiązany, zasugerować że to wcale nie koniec przygód . . . itp. itd.
To ich zakończenie jest bzdurne i co gorsza prymitywne!
Tak kończy się role w marnych serialikach np. Kożuchowska nie chce dalej grać Ok wali w kartony i trup, Cyrwus chce odejść OK dostaje w czapę, zawał i do ziemi.
Jak od tego rozboli Cię głowa - polecam to co Goździkowej!
I nie złość się tak - spróbuj zrozumieć. A jak nie chcesz to zignoruj.
Piątka! (rzymska:-)
Każdy kiedyś umiera, a wątek zaświatów wprowadzono po to, żeby pokazać, że po tamtej stronie wszystkich ludzi czeka happy end :)
Poza tym finał pokazuje, że stworzone przez nas więzi przyjaźni i miłości są wieczne.
Aż tak boli Cię pozytywne przesłanie serii? ;)
Ja jestem realistą, pesymistycznie nastawionym do życia, sądzę że tu (na ziemi) nie czeka nas wiele dobrego. Owszem dostrzegam dobro, przyjaźń i miłość, ale proszę rozejrzyj się i zobacz co nas otacza!? Blichtr, chciwość, pazerność, kłamstwa, żądza pieniądza, rasizm, nienawiść, zazdrość itd. nic innego jak "homo homini lupus est"!
Czy jak sama napisałaś: "infernum in terra".
To o czym piszesz jest dobre i wspaniałe, ale rzadkie a zakończenie, według mnie, przesłodzone!
Wydaje mi się, że po śmierci nic nas nie czeka za wyjątkiem pustki i smrodu rozkładających się zwłok.
Najbardziej boli mnie to, że sam taki jestem, bo musiałem się dostosować do otoczenia, które nie wybacza słabości. Kiedyś chciałem się zmienić, ale zdałem sobie sprawę, że to mogłoby być dla mnie i mojej rodziny niedobre, bo świat jest okrutny!
Jednakże Twoje argumenty do mnie przemawiają i zaczynam lepiej rozumieć Wasz punkt widzenia. Więc może przestańmy się już spierać i przejdźmy na bardziej kreatywną wymianę poglądów?!
(taką bez zrozum to, zrozum tamto i nie łapiesz tego jeszcze . . . itd)
"Ja jestem realistą, pesymistycznie nastawionym do życia, sądzę że tu (na ziemi) nie czeka nas wiele dobrego."
W dużej mierzę też tak uważam. Jak ma się być szczęśliwym, skoro jesteś od startu na przegranej pozycji? Może to głupie i naiwne, wierzę że cokolwiek jest po drugiej stronie, to będzie, to o czego najbardziej pragniemy i to za czym teraz tęsknimy (oczywiście jeśli na to zasłużymy). Mówcie co chcecie, coś tam musi być inaczej, cały ten ziemski syf nie miałby najmniejszego sensu. LOST jest dla mnie taką bajką/baśnią która daje nadzieję na lepsze życie w którym istnieje prawdziwa przyjaźń,miłość i dobro. Peace and Namaste.
Bratnia dusza, tylko . . .
Wiesz, ja się nie nastawiam na nic, bo ciężko by się można było zawieść! Lepiej nastawić się na najgorsze, to potem co najwyżej może nas spotkać miła niespodzianka, a tak tylko gorycz rozczarowania . . .
" ... LOST jest dla mnie taką bajką/baśnią która daje nadzieję na lepsze życie w którym istnieje prawdziwa przyjaźń,miłość i dobro ... " - czasem mi też się marzy trafić na tą lub podobną wyspę!
Najlepiej to chyba stosować zasadę Prusa - "Nie myśl o szczęściu. Nie przyjdzie - nie zrobi zawodu, przyjdzie - zrobi niespodziankę."
Heh czasami sobie wyobrażam że jestem na Wyspie tam razem z nimi, ( a jakie mi się później głupoty śnią..)
Podobnie jak Tortuga myślę, że całe to użeranie się z problemami musi mieć jakiś sens - życie jest czasem cholernie ciężkie, ale warto dawać z siebie jak najwięcej i nie przejmować się ponad miarę...
Jak już pewnie zauważyłeś, w pewnych sprawach jestem nieuleczalną optymistką - naprawdę wierzę, że dobro w ludziach kiedyś zwycięży. Nie jestem w stanie tego w żaden sposób udowodnić, ale myślę, że po tamtej stronie naprawdę czeka nas szczęście. W swoim czasie dowiemy się, kto miał rację ;-)
Widzę, że musisz być niesamowitą osobą! Naprawdę rzadko się spotyka ludzi jak Ty dzisiejszymi czasy!
" ... myślę, że po tamtej stronie naprawdę czeka nas szczęście ... " - chciałbym abyś miała rację!
" ... W swoim czasie dowiemy się, kto miał rację ;-) " - tu mi zupełnie nie zależy na postawieniu na swoim, więc obyś to była Ty!
Stety.
" Niepoprawne romantyczne marzycielki . . . " - to miał być komplement a nie zarzut!
Zakończenie zostało wymyślone przez J.J. Abramsa, a nie "dwóch lalusiów", którzy zresztą pracowali na serialem od początku.
W kwestii "zaświatów" nie ma miejsca na warianty bo odpowiedź jest jednoznacznie podana w ostatnim odcinku.
Tak naprawde zagubieni sa nie tylko ludzie na wyspie ale i tworcy serialu. W 4 sezonie nacpali tyle tajemnic, ze sami zaczeli sie gubic, a wiele watkow nie doczekalo sie kontynuacji. Mnie frapowaly strasznie 4 palce posagu na ktore uwage zwrocil Said; dlaczego dymek nie mogl zabijac kandydatow i Jacob'a i matka Faradaya- chociaz jej zdolnosci da sie wytlumaczyc po czesci tym, ze miala do czynienia z rozbitkami z przyszlosci wiec nieco o niej wiedziala. Ogolnie wszystko co lubilem w tym serialu szlag trafil w 6 sezonie, bo tworcom i moze obsadzie nie chcialo sie juz wybrnac ze stworzonego przez nich chaosu. Pod koniec 1 sezonu przemknelo mi przez glowe: "fajny serial, ale jak poleca pod koniec w kulki i powiedza, ze wszyscy padli w katastrofie, a wyspa to takie miejsce pomiedzy zyciem a smiercia to ja sie obraze". Nie stalo sie dokladnie tak, ale zakonczyli w ten desen, wiec obrazam sie:P
Co do postaci Bena- manipulator sfrustrowany wlasna szaroscia, nigdy nie widzial Jacoba i wlasnie to bylo jego najwieksza bolaczka. Przewodzil ludzia, bo chcial byc wyjatkowy, a ze byl mistrzem manipulacji w koncu sie dopiol. Kazal porywac i mordowac bo tego "chcial od niego Jacob" ale tak naprawde wszystko zmyslil, by zdobyc poklask reszty wioski.
Tak apropos jeszcze dyskusji na temat samego dymu- wg mnie faktycznie byl to system ochraniajacy owe urzacenie w jaskini za strumykiem o czym swiadcza ciala w jaskini. Dymek jednak nie mial za zadanie zabijac wszystkich, a przepuscic tego kto jest godny dotarcia do urzadzenia- co swietnie tlumaczyloby dlaczego w czasach gdy na wyspie byli nasi glowni bohaterowie owy dym mial zdolnosc widzenia ich charakterow (w kilku scenach widac blyski z przeszlosci np pana Eko gdy kamera przechodzi przez dymek). Przybranej matce udalo sie zadbac o niewinnosc obu chlopcow- MiB dopuki zyl byl dobrym czlowiekiem i nie potrafil zabic brata ani tez nikogo innego. Dopiero ogrom zbrodni jego matki sprawil, ze ja zabil, chociaz pewnie sam tego zalowal- Jacob nie dal mu czasu na pelna refleksje, ale wygladal na przerazonego tym co zrobil. Jacob w szale wrzucil go do jaskini i umierajacy juz MiB trafil do dymku ktory ocenil go pozytywnie i pozwoliby przejsc dalej, ale jako ze MiB umieral nie mia wyboru i jako sprytnie zaprogramowane urzadzenie postanowil go ratowac w jenyny sobie znany (zaprogramowany przez tworce?) sposob. To polaczylo ich swiadomosci, od tej pory dymek bezwzglednie staral sie wykonywac polecenia swojego nowego pana- czesci MiB'a ktora posiadl- czyli uciec z wyspy. Nie mogl dalej zabic Jacoba, bo to bylo zawarte gleboko w swiadomosci MiBa i uwazam ze mogl zabic kandydatow, bo probowal to zrobic juz w 1 odcinku LOSTA (kto nie wierzy niech obejzy scene wybuchu silnika samolotu klatka po klatce :)) Ale postanowil ich wykorzystac do zrealizowania wlasnych planow- gral wszystkimi jak marionetkami i wyrzucal gdy sie popsuly (przesawaly spalniac jego oczekiwania). Dopiero gdy poznal liste kandydatow poczul ze sa oni jak Jacob i wtedy nie smial sie juz ich tknac, musial spowodowac zeby zabili sie sami, zabraniala mu tego czastka MiBa ktorej bylo drogie wszystko to co cenil jego brat.
Dym mogl opuszczac wyspe, ale tylko na jakas odleglosc bo przy zyciu utrzymywala go tajemnicza energia elektromagnetyczna wydobywajaca sie z wyspy. Sadzil, ze jesli ja uwolni energia jako niewyczerpalna ogarnie caly swiat i bedzie mogl swobonie podrozowac wszedzie dokad zamarzy, a marzyl- bo marzyl o tym MiB.
Wg. twórców serii Dymek nie był strażnikiem wyspy (potwierdza to Lost Encyclopedia). Wiem, że to fajna teoria i dużo osób ją popiera, ale oficjalnie chodzi o co innego. Wyjaśniłam to na początku wątku - dusza brata Jacoba została przejęta przez złą siłę uwięzioną pod Wyspą - "piekło", o którym mówił Jacob, gdy wyjaśniał Richardowi rolę Wyspy na przykładzie metafory z korkiem.
Owszem, Dym miał zdolność dokonywania przeglądu ludzkiej psychiki, ale jego cel był zupełnie inny - szukał on ludzi, których mógł wykorzystać do swoich celów, żerował na ich poczuciu winy. Eko powiedział mu, że nie żałuje swoich wyborów, gdyż nie miał innego wyjścia - dlatego został zabity (stał się dla Dymka bezużyteczny, wiedział on, że nie da rady nim manipulować). Tą samą strategię Dym zastosował w przypadku Bena i tym razem odniósł sukces.
Danielle wierzyła, że był to system strzegący Świątyni i to właśnie powiedziała rozbitkom. Naprawdę jednak „Potwór jej nie chronił, lecz przez długi czas próbował się do niej dostać”. (LE)
Strzeżenie Wyspy nie było jego celem, choć jak najbardziej pozwalał się wzywać przebywającym na niej ludziom - w ten sposób mógł ich przekonać, że stoi po ich stronie, a dodatkowo mógł sobie zaszaleć.
Ben stwierdził później: „Powiedziano mi, że mogę tu wezwać potwora. Dopiero później zrozumiałem, że to on mnie wzywał…”
Moim zdaniem w jaskini znajdują się ciała ludzi, którzy weszli tam wcześniej i zostali wykorzystani przez tą złą siłę. Fałszywa Matka ostrzegała chłopców, żeby tam nie wchodzili, ponieważ wiedziała, co może się stać.
Posąg miał 4 palce, ponieważ przedstawiał egipską boginię Tawaret.
Dymek nie mógł zabić Jacoba, ponieważ takie były reguły ich gry. Wiem, że nie brzmi to zbyt konkretnie, ale tak to już jest z wątkami mistycznymi w tym serialu...
Nad sytuacją z kandydatami jeszcze się zastanowię (właśnie oglądam serial kolejny raz, jeśli dojdę do konkretnych wniosków, to o tym napiszę).
Mam jeszcze w planach napisanie odpowiedzi na wiele tematów, ale trochę to potrwa ;-)
Matka Faradaya - też myślę, że wiedziała sporo o rozbitkach właśnie dzięki podróżom w czasie.
Też bym chciała, żeby niektóre wątki zostały lepiej rozwinięte - jak dla mnie sezony 4-6 są po prostu za krótkie, powinny trwać tyle, co serie 1-3, wtedy można by wszystko ładnie dopowiedzieć...
Twórcy sami ustalili datę zakończenia serii i niestety strzelili sobie w ten sposób samobójczą bramkę - pod koniec zorientowali się, że nie mają na wszystko czasu i musieli wyciąć część materiału (np. wiem, że postać Ilany miała być znacznie bardziej rozwinięta).
Ilana i tak była cieńka, lepiej by było jakby bardziej rozwineli postać choćby takiego Richarda,albo Japończyka ze świątyni (wyleciało mi jak on miał na imię).
Zgadzam się co do Ryśka i Japońca (oni wiedzieli najwięcej na temat tajemnic Wyspy, można było połączyć ich retrospekcje z rozwinięciem mitologii).
A Ilanę lubiłam :)
Ja nie bardzo, ale trzeba przyznać że głupio zginęła.
Japończyk miał na imię Dogen (wiedziałam że coś na D)
Szkoda też, że szybko się pozbyto Bakunina. Lubiłam słuchać jego ruskiego akcentu.
Mnie to się śmiać chciało, bo tak jak bym MacGyvera zobaczył w roli Bena . . .
Twarz Divoff'a zawsze mi się kojarzy z kolumbijskim baronem narkotykowym albo "Wishmasterem" !
A tu rusek ?