Parę sezonów Lost Zagubieni fajnie się oglądało, a w następnych była tak zwana plątanina nie wiadomo o co w tym chodziło.
Wyobraź sobie, że byli tacy co nawet przez moment nie odnieśli takiego wrażenia.
Sęk w tym, że nie trzeba myśleć, bo nie ma nad czym. Własny raj gdzie się wszyscy spotykają (i tak tam jest niekonsekwencja, bo brak np. Eko tzn., że co, że nie zasłużył? Byli gorsi od niego którzy się tam dostali), to jest najbardziej melodramatyczne i typowe zakończenie jakie mogło się pojawić, niegodne LOST.
Próbowano wyjaśnić to czego nie trzeba z mizernym skutkiem (korek i bajoro jest rozczarowującym rozwiązaniem), a pominięto to co powinno się wyjaśnić np.: kto mieszkał w chatce i kiedy, czym był popiół i dlaczego chronił, jak Dym wydostawał się z Wyspy (proszę tylko nie mówić, że Jack był naćpany i widział ojca poza Wyspą przy czujniku pożarowym bo to naciągane do bólu), skąd się wzięli pierwsi Inni, czym było napiętnowanie Juliet, dlaczego Walt był wyjątkowy, dlaczego Aaron był wyjątkowy a Jack miał go nie wychowywać, co się stało z Emy małą koleżanką Bena i dlaczego raz była a raz jej nie było etc, etc, etc.
Jest taka masa niedociągnięć, niekonsekwencji i luk, (fabularnych oraz tych dotyczących postępowania bohaterów) że ten serial przypomina fabularnie (jako całość) ser szwajcarski i nikt nawet swoją wyobraźnią nie jest w stanie ich załatać, żeby nie było niespójności.
Kto z tych, którzy się dostali byli od Eko gorsi ? Więcej zbrodni miał na sumieniu jedynie Saiyd. Bardziej już dziwi brak Michaela. Samo wejście do tego przedsionku raju nie zależało od odkupienia grzechów na Wyspie, Był to raczej wybór samych zainteresowanych ( tak jak Ben czy Ana Lucia nie są gotowi). Michael odcinając się od ludzi wybrał samotność wśród szeptów i być może podobnie było z Eko. Widocznie nie są jeszcze gotowi.
Interpretując już to zakończenie, trzeba odróżnić 3 miejsca. Wyspa - alternatywna rzeczywistość - kościół który jest furtką do "pójścia dalej".
Jeżeli Ci co zginęli na Wyspie (ewentualnie byli na niej i zginęli później poza nią) znajdowali się w alt. rz. bezwarunkowo (nic o żadnym wyborze nie było), dopiero zdając sobie sprawę, że można iść dalej, wchodzili do kościoła i ruszali jak byli gotowi (tu był wybór). Ale dokonywali wyboru czy wejść do kościoła czy nie, natomiast nie w przypadku przejścia z Wyspy do alr.rz., gezie trafiali po śmierci tak czy inaczej. Tak więc nieobecność zarówno Michaela jak i Eko nie jest niczym wytłumaczalna.
Po drugie nawet jeśli uczepić się Michaela, że został, to nie można powiedzieć tego samego o Eko, skoro ukazywał się Hurley'owi poza Wyspą (w końcu grał z nim w szachy), a też nie trafił do alt.rz.
Jak wspomniałem, ser szwajcarski....
Akurat nieobecność Eko w altach spowodowana jest tym , że aktor za powrót w 6 sezonie chciał za dużej podwyżki.
Hehe, no to dopiero rozwiązanie tajemnicy :D
I właśnie dlatego LOST pozostanie serialem przeciętnym (mimo obiecujących początków), scenarzyści nie potrafili nawet wybrnąć z oczywistego przypadku losowego jakim jest rezygnacja aktora, albo niechęć powrotu do roli. To, że aktor rezygnuje to żadne wytłumaczenie tego, że o Eko nie było ani widu, ani słychu. A to pozostawia kolejną niekonsekwencję, i lukę w fabule.....
Widać, że musisz przyczepić się do najmniejszej pierdoły. Twórcy chętnie chcieli poprowadzić wątek Eko, ale aktorowi po 2 sezonie znudziła się rola. Z niewolnika nie ma pracownika, nie chciał grać to nie grał. A potem za powrót w 6 sezonie żądał wielkiego wynagrodzenia. Nie miał być on osią serialu, tylko co najwyżej dodatkiem, pewnie dlatego nie podpisano z nim początkowo kontraktu na kilka sezonów. Nie chciał, trudno, twórcy się przecież nie mogli za niego pochlastać. Ale Ty musisz to użyć jako argument, że to przeciętny serial. Do prawdy, zacny argument.
A jeśli nadal dziwisz się czemu Michael'a nie było w kościele, to widać nie zrozumiałeś do końca, czym były te, jak to ująłeś alty. Otóż Michael zrobił coś, za co musiał odpokutować na wyspie, było to jasno powiedziane i chyba nikt nie powinien mieć co do tego wątpliwości.
Jak ktoś nie ma się do czego przyczepić, to wynajduje takie ciekawostki...
Widzisz, to jest dla mnie żadne wytłumaczenie, że aktor nie chce grać (chociaż wiadomo, że siłą się go nie sprowadzi na plan), bo scenarzyści mają i tak asa w rękawie i mogą umieścić chociażby wzmiankę o bohaterze (np. w rozmowie innych bohaterów), co wystarczy, żeby było wiadomo, że ten bohater gdzieś tam jest.
Wystarczyłoby na przykład, że dr. Chang wspomni z mównicy, że koncert współfinansuje przedsiębiorca z Nigerii Pan Eko, i już byłoby wiadomo, że twórcy o nim nie zapomnieli. A to, że nie gra, nie jest przeszkodą dla dobrych scenarzystów w ujęciu wszystkich wątków, tyle, że Cuse i Lindelof dobrymi scenarzystami nie są, i pomyśleli, że jak aktor nie chce grać, to trzeba olać sprawę i w ogóle nic nie robić, bo po co.
Co do Michaela, to wybacz ale on zatrzymał się w rzeczywistości na Wyspie, a alt. nie było Wyspy więc nie mógł się zatrzymać. Ta teoria kuleje również z tego powodu, że więcej powodów do pokuty mieli chociażby Keamy, Sayid i Ben, a jednak nie utknęli nigdzie i spokojnie znaleźli się w alt. Więc również niespójna jest ta teoria. Poza tym jak wposmniałem, przejście do alt. było bezwarunkowe, bez wyboru (gdyby wybierali byliby świadomi wyboru więc wiedzieliby od razu, że są gdzie indziej). Wyboru dokonywali świadomie wchodząc do kościoła
Nic nie wynajduje, tylko stwierdzam fakty, których inni udają, że nie widzą, a przyczepić się w tym serialu jest naprawdę o co.
UWAGA SPOILERY
Już tak dobrze nie pamiętam, ale czy w ktorymś sezonie Eko nie pojawił się Hurleyowi? Coś mi takiego świta
Nie wiem, czy ogladałeś epilog? Nie zastanawia Cię, kto pilnuje wyspy skoro Hurleya i Bena już tam nie ma? W epilogu było pokazane, że ma to być Walt. A z racji, że od początku swojego życia byli z ojcem rozdzielani, to może w końcu na wyspie mieli przebywać razem? Michael co prawda w postaci niematerialnej, ale mogli być ze sobą przez wieki.
Sayid? Nigdy nie odczułem, jakby był złym człowiekiem, robił to co robił, zmuszała go do tego sytuacja w kraju, ale było widać, że wcale taki nie chciał być, był cholernie związany z rozbitkami, czemu miał się z nimi nie spotkać w altach?
Ben to moim zdaniem niezwykle dobrze wykreowana postać nigdy nie miałem pojęcia co mu przyjdzie do głowy. Myślę, że też znalazł w końcu swoje powołanie, w które wierzył od początku swojej misji dla Innych. Stanął u boku Hugo, by chronić wyspę. Ciekaw jestem, jak dalej potoczyła się ich historia, szczerze mówiąc to mógłby być materiał na np 2-sezonowy spin-off, chętnie obejrzałbym jak im się udawało bronić wyspy ;) Mimo wszystko też jego losy mocno splątały się z rozbitkami, szczególnie z Hugo przez następny, nie wiadomo jak obszerny okres czasu.
Keamy znalazł się w altach, tak samo jak Michaił, ale należy pamiętać słowa ojca Jacka. To oni wykreowali sobie tą "rzeczywistość", to był ich świat, stworzony tylko przez tych, którzy byli ze sobą emocjonalnie połączeni. To, że znaleźli sie tam Keamy, Michaił, nie znaczy, że te dwie postacie po swojej własnej śmierci trafili do tej rzeczywistości rozbitków. To były tylko projekcje. Tak samo, jak Jack stworzył sobie syna, który był tylko tą projekcją, jego wyobrażeniem. Rozumiesz o co mi chodzi?
"Już tak dobrze nie pamiętam, ale czy w jakimś sezonie Eko nie pojawił się Hurleyowi?"
Tak było, w 4 sezonie, co tym bardziej powoduje, że fabuła jest dziurawa, bo skoro nie zatrzymał się na Wyspie, to powinien pojawić się w altach. To po prostu kolejny argument na potwierdzenie dziury w fabule w tym przypadku.
"Sayid? Nigdy nie odczułem, jakby był złym człowiekiem, robił to co robił, zmuszała go do tego sytuacja w kraju, ale było widać, że wcale taki nie chciał być, był cholernie związany z rozbitkami, czemu miał się z nimi nie spotkać w altach?"
Sayid był złym człowiekiem, miał "złe nawyki" do samego końca (bez wahania strzela do paroletniego dziecka), na samym końcu zostaje na usługach Dymu. Jego przemiana w łodzi podwodnej jest sprzecznością samą w sobie i nadaje się na omawianie jako kolejnej nielogiczności. Więc podobnie jak Ben który zabił kiladziesiąt (kilkaset?) członków DHARMY i nie miał prawa znaleźć się w altach, jeśli Michael z takiej błahostki miałby się zatrzymać na Wyspie.
Co do tych projekcji to ciekawy pomysł, ale naciągany do bólu. Bo jeśli twórcy chcieli pobawić się w coś takiego powinni trzymać się pewnych zasad. Więc albo znajdują się tam wszyscy bohaterowie z Wyspy ci źli jak i ci dobrzy, albo nikt. A projekcie powinny być na zasadzie właśnie osób trzecich (np. syn Jacka którego w ogóle nie było w serialu). Nie ma żadnego punktu odniesienia kto miałby, a kto nie miałby być projekcją. W przeciwnym razie znowu dochodzi się do punktu, że nie wiadomo kto jest kim (podobnie jak z szeptami i wcieleniami Dymu, co jest na kolejny temat o nielogiczności).
Summa summarum dochodzi się do tego, że nic nie wiadomo....
Przecież było powiedziane, że nie wszyscy byli gotowi do przejścia. Szukasz dziury w całym. A na końcu nie chodziło o to, ze "dobrzy" poszli dalej. W tym serialu nie ma podziału na dobrych i złych. Sayid mimo wszystko był bliski pozostałym i dlatego był w kościele. Bo oni go uważali za część grupy/rodziny. Michael ich zdradził i dlatego go z nimi nie ma.
No właśnie niejasnym jest, co to znaczy "nie byli gotowi". Po tym, że Michael został wnioskuję, że musiał odkupić swoje grzechy na Wyspie, za zdradę i zabójstwa których dokonał, o czym sam wspomniałeś (co i tak jest naciągane, bo odkupił je ginąć na frachtowcu, stał się wolny). Mimo to, taki brak gotowości jestem w stanie zrozumieć. Ale to nie wyjaśnia dlaczego inni bohaterowie, z większymi "grzechami" na sumieniu pofruneli do niby-rzeczywistości bez żadnych konsekwencji, zwłaszcza Ben który zdradził chyba wszystkich na swojej drodze i zabił kilkadziesiąt osób.
Jeśli "brak gotowości" nie może być rozumiany jako odpokutowanie winy, żeby móc ruszyć dalej, to czym jest ten "brak gotowości", i od czego zależy kto jest gotowy a kto nie? Musi być jakieś kryterium.
Nie szukam dziury w całym, szukam logicznych powiązań między zdarzeniami i bohaterami na podstawie tego co jest w serialu i są to istotne pytania dotyczące fabuły, lub braków w fabule, a nie jakieś wymysły.
Mylisz się, w tym serialu jest wyraźny podział na dobrych i złych, lecz rozmydlony do bólu w 6 sezonie (właściwie to tam scenarzyści udawają, że nie ma dobrych złych, tylko wszyscy są dobrzy, a Dym jest zły). Przykładowo jeżeli losy Bena i Johna się skrzyżowały, i ostatecznie Ben zabił Johna z zazdrości, to nie można powiedzieć, że Ben był z natury dobry, bo był zły, i żadna relacja z bliskimi nie jest w stanie tego zmienić.
Miałem na myśli, że nikt nie jest do końca zły ani do końca dobry. Nawet Dym nie był całkowicie zły. Jak mówi sam tytuł serialu: byli zagubieni. A gotowość myślę, że oznaczała przynależność do konkretnej grupy. W kościele byli tylko ci z pierwszego sezonu + ewentualnie partnerzy. Ana Lucia, Eko i inni rozbitkowie z tylnej część, rodziny byli inną grupą, a Faraday, Miles, itd. jeszcze inną.
Zgadzam się, nikt nie jest do końca dobry, ani zły, lecz w każdym jedna z tych cech przeważa, W Benie i Sayidzie przeważało zdecydowanie zło.
No właśnie gdyby nie Ci partnerzy to zgodziłbym się z Twoją teorią, ale co tam robiła np. Libby skoro nie należała do grupy "tych" rozbitków. Rozumiem także, że Faraday, Charlotte itd. stanowili osobną grupę, ale rozbitkowie 815 powinni być wszyscy razem w takim razie, bo to ich losy doprowadziły do spotkania w jednym samolocie. Więc nadal, ta "gotowość" to naciągany temat, którego pod "przynależność" trudno podciągnąć ( a i sama przynależność nie trzyma się do końca kupy).
A to telenowela?
Właśnie takie posunięcia jakie zrobiono w 6 sezonie doprowadziły do tego, że bohaterowie zbledli, stali się jednowymiarowi, a do tego mało wiarygodni. Gdzież ta różnorodność i ludzkość bohaterów z 1 i 2 sezonu? W 6 zostały już tylko papierowe postaci, których nie wolno rozdzielać.....
Pierwsze 4 sezony trzymają poziom normalnego serialu, ale od 5 to już jednak naprawdę telenowela....
Przez 4 sezony twórcy bawią sie w trójkąt. Dopiero w piątym przystopowali i się ogarnęli.
Nie było trójkąta, ale do czasu aż nie wrócili na Wyspę. Później wszystko wróciło do normy tyle, że doszła jeszcze Juliet.
No wcale. Między Jackiem, a Kate a propo Aarona, między Juliet a Sawyerem. Epicentrum było w "The incident".
No ale mniejsza z tym, to tak bardzo nie raziło.
Bo Michael był jedną z najbardziej wku rwiających osób w tym serialu. Dlatego Ben, Sayid czy nawet Rusek, dostali bilet do "przed-Nieba", a Michael nie.
A tak na poważnie, to trafna uwaga - przecież to czego się dopuścił Michael, to mały pikuś choćby w porównaniu do tego co robił Ben czy Sayid. Sayid niby był dobrym człowiekiem, ale Michael taki nie był? W sensie czy on był jakimś takim już złym, złym całkowicie zdegenerowanym? Właściwe porównywanie go do Sayida jest kompletnie nie adekwatne. Tak naprawdę do żadnego z tych bohaterów nie jest.
"Wystarczyłoby na przykład, że dr. Chang wspomni z mównicy, że koncert współfinansuje przedsiębiorca z Nigerii Pan Eko, i już byłoby wiadomo, że twórcy o nim nie zapomnieli. A to, że nie gra, nie jest przeszkodą dla dobrych scenarzystów w ujęciu wszystkich wątków, tyle, że Cuse i Lindelof dobrymi scenarzystami nie są, i pomyśleli, że jak aktor nie chce grać, to trzeba olać sprawę i w ogóle nic nie robić, bo po co."
Ciężko się nie zgodzić. Mogła pojawić się jakaś wzmianka o Eco, tak jak to było przykładowo właśnie z tą grą w szachy. To samo Lapidus czy Richard. Nie pamiętam już, ale czy Frank był w alter rzeczywistości? Bo coś mi się wydaję że nie, a jeśli mam rację, to dla mnie jest to kompletnie nie zrozumiałe. Owszem, nie był to super-ważny bohater, ale na taką Panią Bundy czy Nadię znalazł się czas (swoją drogą - ich obecność nie pasuje, do tej paczki friendsów), to dlaczego twórcy nie wysili się chociaż na jakiekolwiek wzmianki o tych bohaterach?
Ale odeszłam nieco od głównej myśli - tak samo mnie dziwi tłumaczenie że nagle ucięto wątek Walta, bo "aktor za szybko rósł" :D What the...? No i co to ma do rzeczy?
Nie trzeba czarów. Wystarczył ukłon scenarzystów, że wiedzą co robią. Jak wspomniałem, mogła być scena podczas koncertu, gdzie Chang mówi, że koncert współfinansuje przedsiębiorca z Nigerii Pan Eko, a w tle mogło być jego zdjęcie. To byłoby dopięcie tego wątku.
Jak widzisz nie trzeba czarów, żeby umiejętnie rozwiązać taki problem ;). Wystarczy pomyśleć....
Mi się ten serial bardzo podoba właśnie dlatego że nie wszystko jest wyjaśnione. Są tajemnice i to jest dobre :)
eh...Z tym Eko masz racje mogli bardziej logicznie z tego wybrnąć, no, ale to jest chyba jedyne do czego mogę się przyczepić.
Twórcy powiedzieli, że nie wytłumaczą wszystkich tajemnic, ponieważ chcą, aby serial nawet po skończeniu był owiany mgiełką tajemnicy. Jak dla mnie to bardzo dobry ruch z ich strony. Przynajmniej można sobie interpretować i zastanawiać się z kumplami co i jak. Poza tym ja zakończenie jak i cały serial interpretuje trochę inaczej, dlatego mi się więcej rzeczy zgadza. Tyle interpretacji, ile ludzi, nie ma co się spinać.
Chatka została zbudowana przez Horacego dla swojej rodziny, potem mieszkał w niej Jacob, a po nim Człowiek w czerni (odp. w odcinkach 4x11, 5x16). Nie wiadomo czym był popiół, ale istnieje fajna teoria, że chodziło o równowagę pomiedzy dobrem, a złem. Po jednej stronie popiołu była dobra siła, a po drugiej zła. Równowaga była burzona kiedy jedna strona przechodziła na drugą. To raczej symbolizm niż coś logicznego. Całkiem możliwe też, że palono ciała, by Dym nie mógł przybierać ich wyglądu i to stąd popiół. Dym nie mógł opuszczać Wyspy. Jack MIAŁ halucynację! Pierwsi Inni zostali sprowadzenie na Wsypę jak każdy (odc. 6x15). Napiętnowanie Juliet miało charakter symboliczny. Nic więcej nie znaczyło. Inni mieli wiele zwyczajów, np: pochówek w morzu. Walt był wyjątkowy, bo miał zostać przyszłym opiekunem Wyspy i pomóc zbłąkanym duszom ją opuścić (odc. Epilog). Aaron nie był wyjątkowy. Nigdy nie jest powiedziane, że był. Inni byli nim tylko zainteresowani przez problem z ciążami na Wyspie. Charlie kazał Hugo przekazać Jackowi, że nie może go wychowywać, bo to była rola Claire, która została na Wyspie. Amy opuściła Wyspę. Stąd scena, w której daje Benowi lalkę na pamiątkę.
Tutaj niestety też jest kwestia niepozbawiona wątpliwości. Budowa chatki ok, Horace. Ale z tym mieszkaniem? Jacob musiał lubić przeprowadzki, skoro raz mieszkał w posągu, a raz w chatce i coś musiało go do tego skłonić skoro wcześniej także zamieszkiwał posąg. Po drugie jeśli mieszkał tam Jacob, to po co rozsypano tam popiół dookoła skoro nie potrzebował ochrony przed Dymem?
Bardziej pasowałby, że w chatce uwięziony był Dym, a krąg uniemożliwiał mu wydostanie się dopóki ktoś nie przerwał kręgu, ale czegoś takiego w serialu nie było. Poza tym to szokujące, że Dym mieszkał w chatce, otoczonej kręgiem z popiołu, który w każdej chwili mógł go uwięzić i uniemożliwić "hasanie" po Wyspie. Trochę nieodpowiedzialne nie uważasz?
Teoria z popiołem i dobrem i złem nijak ma się ma do wszystkiego co było w lostach. A już w ogóle nijak ma się do funkcji którą pełnił, więc wysssane z palca.
Co do pochówku, to tez w pewnych momentach były nawiązania, że to ważne, ale to kolejny pominięty wątek. Chociaż teoria z paleniem ciał jest ok.
No, świetnie. Symbolicznie i nic więcej nie znaczyło. To po co to było pokazywać i poświęcać procesowi Juliet cały odcinek? To tak jak wywalić godzinę materiału filmowego w błoto, bo nakręcić coś, co nie ma znaczenia....słabe.
Walt miał zdolność telekinezy i nie mógł jej kontrolować. Miał wiec kolejny dar, ale skąd to wziąłeś, że miał być opiekunem Wyspy to ja nie wiem. Nie był nawet kandydatem, wiec dlaczego miałby być opiekunem? Ok, na Aarona można przykmnąć oko, chociaż ten cyrk, kto ma a kto nie ma go wychować był bezcelowy i bezsensowny, zwłaszcza w 4 sezonie skoro jego wątek skończył się w 2. Amy, dała figurkę Benowi na urodziny, a nie na pamiątkę ;), wiec nie ma słowa o opuszczeniu Wyspy.
To, że mieszkał w niej Jacob wnioskowałem tylko po tym, że Ilana myślała, że tam będzie. Ale najpewniej służyła tylko MiBowi. W końcu musiał mieć, gdzie dupsko posadzić. Krąg mógł służyć i do trzymania MiBa jak i do ochrony przed nim przez mieszkańców. W obu opcjach krąg ktoś przerwał i po ptokach. Teoria z dobrem i złem bardzo pasuje do lostów, bo wielokrotnie wspominano o równowadze. Jednak i tak wolę tą z paleniem ciał. Po co pokazywać proces Juliet? Bo trzeci sezon był punktem krytycznym. Obecna formuła serialu się wyczerpała i dlatego ustalono datę końca. Stąd w trójce niepotrzebne wątki. Walt miał wyjątkowe zdolności i zastąpi Hugo w roli opiekuna. Nie był kandydatem Jacoba. Wystarczy obejrzeć epilog bonusowy. Może nie ma słowa o opuszczeniu Wyspy, ale ją opuściła. Może z normalnych przyczyn, może podczas ewakuacji. Ale to zrobiła. Z resztą ona jest nikim. Znajomą Bena z dzieciństwa. Jest kompletnie nieistotna.
Dokładnie 3 sezon był najsłabszy i to widać choćby po niektórych retrospekcjach. Jeszcze jak sobie przypomnę trójkąt miłosny w niewoli, to robi mi się nie dobrze...
No właśnie MiB miał swoją "chawirę" w jaskini do której zaprowadził Sawyera, Stamtąd mógł swobodnie penetrować Wyspę tunelami pod ziemią, jeśli znalazł się w chatce samowolnie to był zwyczajnie głupi, że ryzykował połączenie kręgu i uwięzienie.
Jeśli natomiast nawet ktoś go uwięził, to byłby to tak ciekawy wątek i jednocześnie kawałek historii MiBa, że ignorancją byłoby pominięcie go (myślę, że takie było początkowe założenie jeszcze w czasie 3 seoznu, z którego później zrezygnowano, i dlatego nie można teraz tego wszystkiego poskładać do kupy). Gdyby był uwięziony musiałoby to być w okresie DHARMY, więc w jakimś czasie nie pojawiałby się w ogóle na Wyspie, ani w postaci zmarłych, ani w czystej postaci. Gdyby został uwięziony, DHARMA nie potrzebowałaby swojego "ogrodzenia", które jednak zbudowała do ochrony przed nim (jak mówi Richard na Innych to nie działa). Jak widać jedno do drugiego w ogóle nie pasuje....
Epilog swoją drogą. Tam wybrał go na współpracownika Hurley. To nijak ma się do szczególności Walta prezentowanej w 1 i 2 sezonie (a o tym rozmawiamy), jak i badań które nad nim przeprowadzano. Ten wątek szczególności został totalnie pominięty i do końca nierozwiązany.
Początkowo były obietnice, że historia Amy zostanie pokazana w którymś z sezonów. Scenarzyści twierdzili, że była to osoba która wywarła wielki wpływ na Bena w dzieciństwie, to była jego pierwsza i jedyna przyjaciółka, więc pokazanie jej z punktu widzenia historii Bena jest istotne i wcale nie była takim "nikim".Jeżeli ktoś trzyma prezent przez 20 parę lat i wspomina tego kto mu go dał, to nie jest on dla niego o obojętny. Nikim stała się, bo nie było pomysłu co z nią zrobić więc (podobnie jak z Eko) olano sprawę, przez co kolejna wielka luka.....
Chatka mogła być też jakimś miejscem spotkań Jacoba i MiBa tak jak w 4x01. Wątpię, żeby spotykali się w tej jaskini. Epilog BARDZO odnosi się do wyjątkowości Walta. Mógł nawiązywać kontakt ze zmarłymi na Wyspie. Co wyjaśniałoby też skąd tyle wiedział o różnych rzeczach. Wiem, że wątek Amy miał wrócić, ale z niego zrezygnowano. Tylko, że to nie tworzy żadnej luki. W samym serialu nie sugerowano ważności tej postaci. Zatrzymał lalkę, bo to pewnie jedyny prezent jaki kiedykolwiek dostał. A aktor grający Eko zrezygnował! To nie wina scenarzystów.
Ale to kolejny idiotyzm. Po co mieli się spotykać skoro się nienawidzili? Poza tym, jak pamiętasz to MiB odwiedzał Jacoba pod posągiem, a J. mówił, że będzie tam na niego czekał gdy znajdzie na niego sposób.
Drugi idiotyzm. Jeśli chata była otoczona popiołem to miejsce spotkania jakim była chatka, to dla MiBa było autoeliminacją, bo wystarczyło, że J. połączył krąg z popiołu i miałby go z głowy.
Walt miał zdolność telekinezy, kontrolował przedmioty, czasami wydarzenia, przeczuwał co się może stać itd., ale to nijak się ma do tego co było w epilogu i jego nawiązań do Walta z 1 i 2 sezonu.
Co do Eko. Brak aktora nie powinien być przeszkodą dla domknięcia wątków jego bohatera. Pisałem o tym wcześniej. I tak to ewidentna wtopa scenarzystów. Jeśli chcesz wiedzieć dlaczego poczytać początek tego wątku.
Przecież się spotykali wiele razy w różnych miejscach, żeby pogadać. Właściwie tylko ze sobą mogli porozmawiać. Nie wiemy co się stało z popiołem i jakie były kulisy tego zdarzenia. Ja myślę, że krąg powstał by chronić przed Dymem mieszkańców, a nie żeby go uwięzić. O Walcie nic nie możesz powiedzieć. Nikt nie wie na czym polegały jego zdolności, więc nie możesz twierdzić, że epilog jest niezwiązany. Koniec końców wychodzi na to, że był zarąbistym medium. Jak to brak aktora nie powinien być przeszkodą? To największa przeszkoda. I tak bardzo ładnie zakończyli jego wątek nawiązując do przyszłych wydarzeń.
No jedyna wskazówka to taka, że MiB wpadał do J. pod posąg, a nie, że spotykali się jakoś celowo na Wyspie, więc nie wiem skąd ten wniosek.
Ale jedno pociąga za sobą drugie :). Jeśli byłby w chatce otoczonej popiołem, to z jednej strony chroniłoby to mieszkańców, a z drugiej byłoby dla niego więzieniem. Ale aby tak się stało ktoś musiał go zwabić, uwięzić, a ktoś uwolnić. Wątpię, żeby ktoś kto był uwięziony miał ochotę tam wracać i pomieszkiwać, a w dodatku realizować swoje plany. Nie znamy kulisów tych wydarzeń, bo scenarzyści sami nie wiedzieli co z tym zrobić, pominęli i zostawili bez ładu i składu.
No sorry, ale to co robił Walt w pierwszych sezonach to nie było medium, tylko psychokineza (scena z papugą na przykład dobitnie to potwierdza), jego dziwne przeczucia co do zdarzeń też to potwierdzają. Inni go porwali, porobili badania (nie wiadomo jakie, nie wiadomo po co) i wypuścili. Na tym był koniec wątku Walta. Nie przypominam sobie, żeby powiedziano cokolwiek o tym w Epilogu...zwyczajnie to zostawiono, jak wiele innych rzeczy w tym serialu.
Przeszkoda? Czytałeś jak ja bym rozwiązał tę kwestię? Polecam, zobaczysz, że można było to pięknie zakończyć.
"wolę to co było w serialu"
Czyli nic, bo nic na temat Eko nie było ani w samym zakończeniu, ani w altach. Jego wątek się uciął bezpowrotnie i został pominięty. A na takiego Arzta znaleźli tyle czasu....
Ale o czym ty w końcu gadasz? O jego wątku na Wyspie czy w altach? Bo w altach wyjaśniono to przez Anę: był jednym z nie gotowych. Ale jasne. Hejtujmy, bo nie padło jego imię.
Gdybyś przeczytał to o czym mówiłem, wiedziałbyś o czym piszę.
Wiesz, rażące jest to, że gotowość/brak gotowości, niewiadomo na czym polega. Na podstawie tego co jest w serialu, nie da się jednoznacznie stwierdzić, kto był gotowy, a kto nie i dlaczego. Wybacz, ale to istotne i nie jest hejtowaniem. Nie musi być powiedziane bezpośrednio, ale tam nawet i pośrednio nie ma wskazówek co do tego.
Jeżeli np. Arzt, który był prawie w ogóle niezwiązany z pasażerami poza małym epizodem, ma swoje miejsce w altach, to i Nicki i Paulo powinni się w nich znaleźć. Jeżeli niektórzy mieli odpokutować swoje winy i zostali zatrzymani np. Michael, to co tam robili Ben i Sayid? Można tak w nieskończoność a i tak nie dojdzie się do jakiegoś kryterium które o tym decydowało. I to jest bez sensu....
Jak mówiłem: Michael przestał być częścią grupy gdy zdradził. A Nikki i Paulo byli znienawidzeni przez fanów.
No, ale ja Ci na to...Ben nie był z samolotu, zdradził wszystkich, a i tak się znalazł w altach. A co Michaela stał się wolny (słowa z serialu), po poświęceniu na frachtowcu. Nadal nie ma powiązania.
Masakra. Twoim zdaniem z szacunku dla fanów nie pokazano znienawidzonych przez fanów bohaterów, ale już nie wysilono się, żeby wspomnieć (nie pokazać) o ulubionym przez fanów Panu Eko?
Wiesz dlaczego Ben był w altach? Bo aktor nie strzelił focha i został w serialu. Jak mieli pokazać Eko skoro aktor nie chciał grać. Co z tego, że nie wspomnieli o nim na koniec?
Chyba nie bardzo rozumiesz co mam na myśli. Nie chodzi mi o pokazanie aktora, chociaż i to dałoby się załatwić poprzez pokazanie zdjęcia (prawo do wizerunku jako bohatera mieli na pewno), chociaż i tak wystarczył skromny komentarz co do jego postaci.
"Co z tego, że nie wspomnieli o nim na koniec?"
A no to, że przez to finał jest niekompletny. Eko odegrał bardzo ważną rolę w serialu, był jednym z najbardziej charakterystycznych postaci w 2 sezonie, miał jedną z ciekawszych historii, więc jego brak to jest pokazanie środkowego palca w kierunku widzów. Taki Arzt który pojawił się ledwo na chwilę, nie miał swojej historii i był bardzo irytujący dostał swoją rolę w altach. Więc jak widzisz konsekwencje i rozczarowanie w tym temacie jest na pewno. Cuse i Lindelf zrobili w przypadku Eko to co z większością wątków...nie wiedzieli co zrobić, więc nie zrobili nic...
Wiedzieli co zrobić, ale nie mogli tego zrobić i zrobili najlepiej jak mogli zrobić.
Czyli co? Twoim zdaniem najlepsze co mogli zrobić, to pominąć zupełnie wątek Eko i jego bohatera w finale? Nie dziwi mnie więc, że nie razi Cię cała masa luk i sprzeczności w fabule. To są rozwiązania dla nie wymagających widzów.