Drugi temat w którym można opisywać swoje wrażenia z serialu.
Ja za Weroniką nie przepadam, nie wiem, czy ją lubię czy nie, ale jest to najlepsza żeńska postać w serialu, chociaż nie ma jej "zbyt wiele" w serialu. Rzadko występuje, mało z nią jest scen. Z początku ciągle zapłakana, że straciła syna Dymitra, żyła chęcią zemsty na Esrefie Paszy. Potem się zmieniła. Dla syna Leona zrobiła by wszystko. Nawet by jej to nie przeszkadzało, że będzie miał za żonę muzułmankę, Turczynkę, byle tylko był szczęśliwy. Potem znowu dostała nadzieję, że Dimitri żyje. Fakt, że wiele przeszła i ma ciągle pod górkę, ale dla swojej rodziny zrobiła by wszystko. I lepiej poradziła sobie z wychowaniem syna Leona, niż Azize ze swoimi córkami.
Nie można porownywac wychowania dzieci przez Weronike i Azize. Weronika miała jedno dziecko Azize troje, po za tym musiała ciężko pracować by utrzymać rodzinę. Weronika nie musiała się o nic martwić, w dodatku miała służbę w domu wiec nie musiala tez sprzatac gotowac prac itp. Mogła caly swój czas poświęcić dziecku. Ja osobiscie nie uwazam by Leon był o wiele lepiej wychowany od Hillal i Ali Kemala. Na początku też nie był zbyt sympatyczną postacią.
To chyba nie dokładnie oglądałaś. Leon na początku rozpaczliwie pragnął uznania, szacunku i zwykłej uwagi ze strony ojca. Pragnął jego akceptacji. W odcinku w którym Cevdet, pojechał z Leonem gdzieś na jakiś zwiad, kiedy Grecy wpadli w zasadzkę a Cevdet mu pomógł, dał Leonowi aluzję, że nie powinien desperacko walczyć o uznanie ojca.
Leon jest o wiele lepiej wychowany niż dzieci Azize. Alego Kemala tu nie wymieniałam, bo nie jest dzieckiem Azize. Ale zobacz do czego jest zdolny. Spiskuje, aby zabić ojca, który go wychował. Rzekomo dla Ojczyzny, która wcześniej nic go nie obchodziła. A więc dla prywaty, bo Cevdet raz go znieważył. Idzie do szpitala dobić bezbronnego Leona. Jak ktoś tu na forum napisał - "Ali Kemal to chodzące nieszczęście, wszystko i wszyscy są przeciw niemu. Ciągle narzeka, nic mu się nie podoba". Włóczy się wieczorami po klubach, zamiast iść do pracy i pomóc matce. Nie dba też o bezpieczeństwo swojej rodziny. Kiedy trzeba wyjechać, on mówi nie. I guzik go obchodzą siostry, matka i babcia.
Leon zaś jest wrażliwy, empatyczny, szanuje rodziców, zwłaszcza matkę, jest uczciwy, sympatyczny, dotrzymuje obietnic, sumiennie pełni służbę wojskową dla Ojczyzny, ma głowę pełną ideałów, pragnie pokoju, chociaż dla miłości potrafi zrobić wszystko(choć z tą bronią to gruba przesada). Z matką ma bardzo dobry kontakt, kocha ją i szanuje, a jeśli chodzi o ojca, to walczy o jego uznanie. Więc to gruba przesada z Twojej strony, gdy piszesz, że Leon nie jest lepiej wychowany niż Hilal i Ali Kemal. O Hilal to już nawet nie wspomnę, bo tyle już o niej napisałam i inni też. To w ogóle dziewczyna niewychowana, tylko wyhodowana, narwana fanatyczka. No ale cóż zrobić, jeśli Azize była zmuszona do samotnego wychowywania tak trudnych dzieci. Poniosła porażkę wychowawczą. Nie umiała poradzić sobie z dziećmi, te zresztą w ogóle jej nie szanują, więc zauważyć można podstawowe błędy wychowawcze. Cała trójka jej dzieci to jakieś potwory żądne krwi wroga i żyjące tylko w nienawiści, nawet do własnego ojca.
W pełni się zgadzam z myszką4. Azize musiała ciężko pracować dzień i noc, żeby utrzymać 5 osób, Weronika to żona greckiego generała otoczona luksusami i służbą, mająca męża pod bokiem. Dzieci Azize nie są aniołami, ale też nie potworami, jak je tutaj ktoś nazwał. Hilal to narwana nastolatka- patriotka, Yldiz panienka mysląca głównie o sobie i przyjemnościach, Ali Kemal jest może najmniej pozytywny, ale pewnie duże znaczenie ma fakt, że chłopak wie, że jest "podrzutkiem"i jest w nim dużo goryczy. Nie wiadomo jak zachowywałby się Leon, gdyby to jego kraj był okupowany i groziła mu utrata ojczyzny. On ma zupełnie inną sytuacje, Turcy zachowuja sie w miare spokojnie, praktycznie nie ma żadnych napadów, mordów na Grekach itp.dlatego nie ma powodów aby ich nienawidzić.
Praca zawodowa kobiety nie zwalnia ją z moralnego obowiązku, dobrego wychowania dzieci, a nie tylko wyhodowania. Co to za smarkacze, które matki nie szanują, chociaż ona tak ciężko zarabia na ich utrzymanie ? A gdzie była babcia Hasibe, żeby im wpoić pewne wartości moralne ? A Leon od początku szanował rodziców i był im posłuszny. To nawet nie ma porównania z bezczelnością i pyszczeniem dzieci Cevdeta. Obejrzyj serial jeszcze raz od początku uważnie.
Calkiem fajny odcinek, pokazali rozterki Leona, jak pierwszy raz widzialam te scene to myslalam, ze sie naprawde zastrzeli. Ale jednak scenarzyscie sie chyba przestraszyli, ze watek milosny sie skonczy.
Poza tym rozlamy w ruchy oporu, a poza tym Eftalia u Azize i jej slowa, no, dobre to bylo.
Ubranie Eftalii sliczne, tak nawiasem mowiac :D
Nie wiem, jak dalej potoczy się wątek Leona, ale skoro on już teraz myśli o samobójstwie, to co będzie dalej, gdy zobaczy, że ta broń umożliwi Turkom przejęcie inicjatywy w tej wojnie, a później zajęcie Izmiru i masakrę jego greckich i ormiańskich mieszkańców. Ten chłopak jest skazany na coraz większe wyrzuty sumienia...
A i jeszcze to stwierdzenie Hilal do porucznika, iż zrobił dobrze, bo słuszność jest po stronie tureckiej... To było tak samo niestosowne, jak wczorajsze podziękowania Azize. To tak, jakby one dwie powiedziały mu, iż nic się nie stało i dobrze zrobił, bo zabijanie Greków jest słuszne i to nic takiego, gdyż racja Turków jest "mojsza".
W tym wątku z Hilal i Azize, które są wdzięczne Leonowi, wychodzi ich hipokryzja do kwadratu, albo nawet do potęgi n - tej. Leon zrobił coś strasznego - zdradził swoją Ojczyznę i za to mu obie podziękowały. Splamił swój mundur, honor rodziny, jest też synem dowódcy. Tymczasem obie są takie wściekłe na Cevdeta, dokładnie za to samo, za co Leona wychwalają pod niebiosa, czyli za zdradę swojej Ojczyzny. Czy one obydwie nie mają mózgu ?
No i znowu wycięto mnóstwo materiału. Całej rozmowy Leona z Alim Kemalem w knajpie nie było, modlitwy Leona gdy postanowił popełnić samobójstwo nie było - szczególnie można żałować braku tej drugiej sceny, bardzo wzruszająca.
Również wycięta scena pisania przez Hilal odezwy Halita Ikbala, w której chciała dać sygnał Leonowi o swojej przychylności (po tym jak Stavros udaremnił próbę dostarczenia liściku przez małego posłańca), a którą Leon spalił nad świecą bez przeczytania
A dodatkowo jeszcze w poprzednim odcinku nie było całej rozmowy Cevdeta z Azize. A były to bardzo ciekawe słowa. Tak mi się wydaje, że dialog między nimi skrócono o połowę. Muszę obejrzeć to jeszcze raz i wersję oryginalną, i odcinek z przedwczoraj, i porównać.
Obejrzałam jeszcze raz obie wersje. Właściwie, to niewiele pominięto zdań. Trochę inaczej jest to tłumaczone z lektorem, a inaczej z napisami. Tylko sens jest taki sam.
A więc na początku rozmowy Cevdeta i Azize w celi, kiedy ona mu powiedziała, że jej jest wszystko jedno, czy ją powieszą, to wtedy dodała takie zdanie - "Jakie to ma znaczenie na tamtym świecie ?".
Niedługo po tym, kiedy Cevdet mówił, jak ją chronił i dzieci i żeby chociaż raz go posłuchała i nie popełniła kolejnego błędu, to dodał takie zdanie - "Moja cierpliwość już się wyczerpuje".
Ale najwięcej pominięto po tym, jak już Cevdet dowiedział się o dziecku. Oto fragment dialogu między nimi, którego nie było w polskiej wersji :
- Oczekujesz naszego dziecka ? Azize? Azize ?
- Cevdet. Ja nigdy nie przestałam Cię kochać. Niech ukarze mnie Allach, niech ukarze mnie Allach, ale ja nigdy nie przestałam Cię kochać. Nie miałam innego wyjścia. Nie miałam innego wyjścia.
- Azize !
- Ja nienawidzę siebie za to. Ale nie miałam innego wyjścia. Nie miałam.
Nie oglądałam serialu parę dni (dzisiaj nadrobiłam poniedziałkowy odcinek dopiero), wchodzę na forum a tam już pierwszy temat "dobity" do 1000 i 2 strony kolejnego :D
Ahhh ten dzielny pułkownik Cevdet. Tym razem uratował życie Yakubowi.
I znów w serialu ludzi wierzących, pobożnych muzułmanów pokazano jako ludzi prostych, którymi łatwo manipulować, bądź niezbyt uczciwych, których łatwo przekupić. Ciągle nie mogę pozbyć się wrażenia, że serial tak naprawdę jest aluzją do obecnej sytuacji w Turcji.
Azize w końcu dowiedziała się prawdy od Eftalii. Zaczęła kojarzyć fakty. Ciekawe czy powie o tym Hassibe i reszcie rodziny i jak babcia i reszta na to zareagują?
Azize nie powie o tym nikomu z rodziny do końca sezonu pierwszego, w końcu jeszcze ona sama nie wie, co o tym myśleć. Niczego nie jest pewna i dlaczego by miała wierzyć słowom takiej Eftalii ? Natomiast targają nią wątpliwości i niebawem nie będzie już taka mila dla Tevfika. Będzie udawać, że nic nie wie, nawet fałszywie się do niego uśmiechać, ale już się zmieni i nie będzie już tak do niego wszystkiego szczebiotać, jak do tej pory.
Tak tez myslalam :) na jakiejs stronie przeczytalam ze cyt "charles potajemnie podkochuje sie w Lucy" czego ja nie zauwazylam w serialu myslalam ze dba o nia z powodu choroby
Kocha sie w Lucy, ma jej zdjecie i sie w nie gapi :D
Bardzo nie lubie postaci Charlesa
Ja też bardzo nie lubię postaci Hamiltona, ale jeszcze bardziej nie znoszę Tevfika.
Nadrobiłam piątkowy odcinek. Chyba najlepszy tekst w całym odcinku padł z ust Hamiltona. Kiedy powiedział, że Tevfik jest tak zachłanny, że nawet on sam nie jest w stanie tego ogarnąć. Nic dodać, nic ująć.
Ali Kemal.....jakoś nie jestem w stanie polubić tej postaci. Cevdet, dalej moim numerem 1.
Lucy dowie się kim tak naprawdę jest Charles od Yakupa i właściwie sama mu go odda, żeby ten wymierzył mu karę. Na tym skończył się ich wątek w 1 sezonie, a co dalej to nie wiadomo, bo jednak Charles przeżył.
Nadrobiłam odcinki i nadrobiłam forum ;) Nie chce mi się wszystkich wątków komentować, odniosę się do paru kwestii. Co do tych nieco offtopowych dyskusji z historii naszego kraju oraz racji historycznej w serialu wyrażałam się do tej pory jasno- tych sytuacji nie można porównywać a to, że rację i prawo do tych ziem mają Grecy jest oczywiste.
Co do Leona i Hilal. Jej zachwyt jego zachowaniem przeważył szalę i nie wiem, czy będzie tak jak pisze Anonimowy, ale już w tych scenach widać w Leonie "zmęczenie materiału" tak jakby ta miłość z niego trochę uleciała, jakby to, że otrzymał w końcu Hilal, nie miało już znaczenia, bo ta miłość kosztowała go zbyt wiele, jakby wcale nie chciał jej tam. I jeszcze ten komentarz "Gdyby to była powieść...". No właśnie, powieść to to nie jest, ale powieści nie mają aż tak niewiele wspólnego z życiem i zabrakło tutaj ze strony Hilal choćby śladu chęci zrobienia czegoś dla chłopaka, którego w końcu ma kochać. Jakiegoś narwanego, romantycznego "Ucieknijmy razem, nie chcę żyć bez ciebie". Hilal ciągle bierze, nie daje tak naprawdę od siebie nic, co wymagałoby prawdziwego poświęcenia, narażenia jeśli nie życia, to choćby uczuć, tak jak Leon. Jak piszecie, nie przyjdzie go nawet pożegnać. Co do samej zdrady, uważam, że Leon nie miał innego wyjścia, gdyby powiedział o broni Hilal by zginęła. Po raz kolejny na własną prośbę, ale to była jego ukochana. Pomimo wszystkiego co mu zrobiła i jak się do tej pory zachowywała, nie mógł pozwolić, żeby zginęła kobieta, którą kocha (@Kaminari- to nie była jakaś miłostka, przynajmniej na pewno nie ze strony Leona). I tak naprawdę, gdyby wydał Turków to scena z lasu też by się rozegrała, tylko nie miałby kto już go ratować. Nie przywiązywałabym też aż takiej wagi do czynu Leona w kontekście wojny- Leon przecież nie istniał a Turcy i tak się podnieśli i wygrali, więc interpretacja, że to dzięki Leonowi wyrżnęli Smyrnę jest naciągana. Wybór Leona (choć dużo czasu na zastanowienie to on nie miał) był o tyle dramatyczniejszy, że nie był wyborem takiego typu przed jakim stanął choćby jego przyjaciel, czyli nie wykonam rozkazu, bo to obrzydliwe moralnie i nie będę mógł na siebie spojrzeć w lustrze, bo stanę się bestią, nie był wyborem tak oczywistym. Leon wybierał między miłością do kobiety a miłością do ojczyzny. Ech, to jest strasznie trudna sprawa, aż mi się przypomniała pewna anegdotka, jak chcecie to ją przytoczę ;) Dla mnie o ile akceptowałabym, że mój mężczyzna idzie walczyć za kraj, że staje na wysokości zadania, nie chce uciec, ewakuować się, ukryć i wypełnia swój obowiązek, chociaż może zginąć i mogę go stracić, to jest to niestety na tym chorym świecie, który nie potrafi żyć w pokoju poniekąd naturalne. Ale w momencie wyboru bezpośredniego- wierność ojczyźnie czy życie ukochanej, najbliższej osoby zrobiłabym pewnie to co Leon. Ciekawe jakie byłyby reakcje, gdyby chodziło nie o życie dziewczyny, ale dziecka. Naprawdę poświęcilibyście życie własnego dziecka za cenę wierności ojczyźnie? I choć zgadzam się ze słowami tego delegata Ryzy, który wyprowadził z błędu swojego ochroniarza, mówiąc, że każde życie jest warte tyle samo, to w momencie dramatycznego wyboru jest oczywiste, że ochronimy życie osoby, którą kochamy a nie kogoś kogo nawet nie znamy.
Mnie denerwuje to, że kiedy Hilal przyprowadziła Leona do tawerny, Ali Kemal twierdzi, że Leon musiał to zrobić, kiedy nie wie, dlaczego to zrobił. Leon nie widział zamachowców na dachu, zrobił to tylko ze względu na Hilal. I jeszcze Turcy sami do tego doprowadzili- przecież kontrola była do przewidzenia- nie można była w górnych skrzynkach po prostu broni nie pakować? Plus taki niuansik- Cevdet każe Azize pakować dary w magazynie, w którym jakimś zrządzeniem losu jest turecka broń. Naprawdę żadnej refleksji, ze coś tu nie gra?
Co do wątku przyszłości związku Hilal i Leona i sugestii Anonimowego, że Leon Hilal znienawidzi za to, co dla niej zrobił. Tu jest o wiele poważniejszy problem. Jeśli tych dwoje będzie chciało być razem, to kiedy pojawi się już osławiona wymiana ludności, jedno będzie musiało wyrzec się własnego narodu i przyjąć obywatelstwo drugiego. Nie trzeba chyba pisać, że Hilal nie jest do tego zdolna. Leon będzie musiał dla Hilal "pójść na całość". Czy zniszczy to ich związek? Nie ma związków idealnych, zawsze jest coś co może wszystko rozwalić, stąd w dzisiejszych czasach "łatwego życia" tyle rozwodów (choć na to składa się wiele czynników, między innymi nieświadomość i niewykorzystywanie w pełni łaski sakramentu małżeństwa u katolików, ale to nie temat na dyskusję tutaj). Czy ciężar zrzucony na barki Leona będzie zbyt duży? Niestety chciałabym napisać, że nie, ale gdyby ktoś zadał mi takie pytanie w rzeczywistej sytuacji życiowej, powiedziałabym, że tak. Nawet gdyby nie to, trudno zbudować trwały związek, gdy twoja wybranka ma tak inne i w dodatku niezgodne z prawdą poglądy i nie dostrzega, że jej wierność i służba ojczyźnie są w wymiarze moralnym warte tyle samo ile jego służba i wierność jego ojczyźnie i że to co dla niej jest wybawieniem dla niego jest zdradą i odwrotnie i nie może go wychwalać, kiedy robi coś wbrew obowiązkowi a odtrącać, kiedy te obowiązki wykonuje i abstrahując od racji obiektywnej, każde z nich ma rację służąc swojemu krajowi a nie odwrotnie.
Eftalia jako prawie Mata Hari trochę śmieszy, wszak to zmiana charakteru o 180 stopni.
Na Tevfika szkoda mi klawiatury, szczególnie jeśli chodzi o te wydarzenia w lesie z Yakupem i jego perory.
Azize w końcu powiedziała Cevdetowi o ciąży. Cóż, niestety nieco za późno. Gdyby nie powstrzymała Hasibe, uniknęłaby wielu kłopotów.
Na uwagę zasługuje też odrzucenie Stavrosa przez Yildiz i pierwszy raz, który zachowała się porządnie nie we własnym interesie. Choć romansu żal :D No i niestety mogła trochę jeszcze powodzić porucznika za nos, bo odrzucony zemścił się na matce i wdał w wymianę zdań z Hilal. Taki Stavrosik się zrobił jak rozjuszona osa :D A propos Hilal- dlaczego chłopak nie dostarczył listu i nie było spotkania o zachodzie słońca? I co było w tej odezwie i dlaczego Hilal nadal się w to bawi?
Wrócę jeszcze do wątku Yildiz i jej spotkania z Leonem, bo to też z tego tygodnia. @Ankaj- singielstwo- jakkolwiek dziwnie to brzmi to wynalazek naszych czasów. Wtedy Hilal byłaby starą panną i nie poradziłaby sobie w życiu tak jak radzą sobie stare panny dzisiaj- zarabiają, są niezależne i "używają życia". Byłaby ciężarem dla rodziny, bo nawet gdyby pracowała, to musiałby się nią opiekować jakiś spokrewniony mężczyzna a tych jak wiemy nie ma zbyt wielu. Nigdy nie miałaby dzieci, więc na starość też nie miałaby różowo, to czasy, w których coś takiego jak system emerytalny, zaczęło dopiero kiełkować, starszych ludzi utrzymywała rodzina i stanowili ciężar- polecam wrócić do "Chłopów" Reymonta, choć nie sądziłam, że polecę komuś akurat tę książkę ;) Więc nie, Yildiz nie mogła zostać "singielką", bo nie byłoby to życie usłane różami. I jeszcze kwestia tego, że jeśli Yildiz nie wyszłaby za mąż, Hilal też miałaby marne szanse. Inna sprawa, że nawet bez tego incydentu w rezydencji, miała na to marne widoki i nie rozumiem, dlaczego ona obwinia Leona, choć znała jego stanowisko. Pewnie myślała, że rodzicom się nie sprzeciwi a tu niespodzianka.
To chyba już wszystko z najważniejszych kwestii, który mi się rzuciły w oczy ;)
Raczej biorąc pod uwagę jak później zachowuje się Leon, miłość z niego nie uleciała, po prostu nie jest teraz zbyt szczęśliwy z wiadomych powodów ;-) Hilal faktycznie mogłaby zrobić coś więcej dla chłopaka ale kto wie, może znajdzie się na to miejsce w drugim sezonie. Jak na razie to wszystko jest zbyt jednostronne.
Wydaje mi się, że jeżeli chodzi o "nie przyszła go nawet pożegnać" to masz na myśli najbliższe odcinki, jego ucieczkę. Jeżeli tak, to wyprowadzam z błędu - chodzi tu o inną sytuację, w której Hilal co prawda przyjdzie na miejsce, ale bezpośrednio się z nim nie pożegna, tylko będzie płakała sobie z oddali ;-)
Pisząc o miłostce nie miałam na myśli tego, że uczucia Leona są błahe i słabo rozwinięte, tylko to, że w porównaniu z większą sprawą są raczej mniej istotne. Szczególnie, że dziewczyna nie zgadzała się na związek z nim, odtrącała go, była złośliwa i często okrutna w słowach i nie nawiązała z nim bliskości emocjonalnej (oprócz dwóch momentów w szpitalu). I nie chodzi mi o to, że musi to funkcjonować jako coś za coś (ty mnie będziesz kochać, a ja cię za to ochronię), ale jego miłość do niej jest wyjątkowo mało wiarygodna i zrozumiała. Zaczyna to przypominać bardziej obsesję dla której Leon znowu poświęcił wszystko i tym razem, także wszystkich swoich. Najwidoczniej jego miłość ma być bezwarunkowa i idealna.
W kontekście wojny nie ma to znaczenia w świecie rzeczywistym, ale w tym fikcyjnym tak. Chociaż połączenie zdrady Leona i późniejszych wydarzeń w Smyrnie jest już mniej oczywiste, może być to w pewien sposób powiązane, ale nie jest bezpośrednim skutkiem. To co się stało dało Turkom przewagę, to na pewno.
Przykład z dzieckiem to trochę inna sytuacja i musiałaby mieć miejsce w innych okolicznościach. Leon ponosząc tak wielką cenę, ochronił dziewczynę, którą zna od niedawna, która sama prezentuje się jako jego wróg i robi wszystko, żeby on ją też tak traktował. Byłoby to łatwiejsze do przełknięcia, gdyby to była jego żona, którą on kocha i ona też mu okazuje uczucia. Albo odnosząc się do ich sytuacji, niech chociaż byłaby to dziewczyna która nie odrzuciłaby go ponownie po wydarzeniach ze szpitala i nie okazywała takiej niewdzięczności.
Bardziej rozpisuje się tu o wiarygodności jego czynu, niż o tym czy było to słuszne czy nie. Po prostu wątek ich związku zaczyna być męczący, mimo, że był interesujący na początku. Jeżeli chodzi o sprawę z bronią, to po prostu scenarzyści według mnie nie powinni postawić Leona w takiej sytuacji.
Pan Ryza opowiada banały. Jego życie jest więcej warte w odniesieniu do całego narodu, ma większy wpływ na życie wielu ludzi. Choć dla żony i dzieci tego ochroniarza, prawdopodobnie cenniejszy będzie ich członek rodziny, wiadomo ;-)
Ali Kemal powiedział, że Leon musiał to zrobić? Nie pamiętam tego ale jeżeli tak to faktycznie dziwne.
Nie jestem przekonana co do tego, że dojdzie do sytuacji, w której Leon będzie musiał zmienić obywatelstwo. Co do ich ewentualnego ślubu, jest kilka innych problemów, m.in. religia i zastanawiam się jak będzie wyglądała taka ceremonia. Dochodzi do tego niechęć do podejmowania tematu przez Azize i Cevdeta ale to się po prostu może zakończyć jak u Weroniki, szczególnie, że już w tym sezonie ta pierwsza odnosi się do tego inaczej niż w przypadku Yildiz a Cevdet nie mówi nic. Widziałam na tureckiej części Youtube ciągoty do przerobienia Leona na muzułmanina i mam nadzieję, że scenarzyści nie podejmą tematu, to już byłby cios poniżej pasa.
Stavros przestraszył chłopaka więc i nie dostarczył notki. Hilal napisała odezwę, żeby skontaktować się z Leonem, z braku lepszych środków. Była tam mowa mniej więcej o tym - kto by się spodziewał, że wróg stał się przyjacielem a przyjaźń zamieniła się w miłość (więc wyznanie miłosne), porzuć służbę i kieruj się sumieniem (eh, cała Hilal :-/ ) i niebezpośrednio dała znać, żeby się spotkali o zachodzie słońca. Leon oczywiście spalił tę odezwę i przypadkowo udał się w to samo miejsce w tym samym czasie.
Chodziło mi o to, że w tej konkretnej chwili miłość z niego uleciała, zniszczyła w nim siły życiowe, jak sam napisał matce, miłość go zabiła. Mam na myśli to co pisałaś, że w momencie wyjazdu do Aten chyba ma stać z daleka. Wiadomo, że rozstanie boli i nikt nie chce tego przeżywać, ale właśnie o to chodzi, żeby się dla tej drugiej osoby poświęcić, dać zranić swoje uczucia a Hilal na to nie stać.
Jak dla mnie miłość nie jest mniej istotna. I jakkolwiek wydaje się irracjonalne, że Leon kocha Hilal to taka jest właśnie miłość, irracjonalna. To co Hilal mówi i robi, nie ma wiele wspólnego z tym co myśli. Co prawda po tym co mówiła w szpitalu powinna dotrzymać obietnicy i zachować się jak trzeba, ale szczere rozmowy i rozwiązywanie problemów poprzez dialog nie występuje w tym serialu. To nie jest obsesja, Leon wie, że nie jest obojętny Hilal, a nawet jeśli by tak było to gdyby wszyscy poddawali się tak szybko to wiele związków by nigdy nie zaistniało. I wiem, że zachowanie Hilal już dawno przekroczyło granice przyzwoitości jednak to tylko pokazuje jak wielka jest miłość Leona. W żadnym razie nie zgodzę się, aby miała być mało wiarygodna i niezrozumiała. Czas nie ma tu nic do rzeczy, często wieloletnie związki niescementowane węzłem małżeńskim są o wiele słabsze i rozpadają się a małżeństwa zawarte po roku od poznania trwają przez lata. Odrzucenie nie powoduje, że miłość zanika i że ta osoba staje się niewarta uratowania i okazywania jej uczuć.
Sytuacja z dzieckiem jak najbardziej pasuje do okoliczności, mogłoby się zdarzyć, że kontroli dokonywałby ktoś inny, Grek, który wiele lat przed wojną zawarł małżeństwo z Turczynką i to jego córka, opowiadając się po stronie ojczyzny matki, brała udział w takiej akcji.
Nie uważam, że pan Ryza opowiada banały. Ma po prostu w sobie pokorę i wie, że nawet jeśli jest w stanie zrobić coś dobrego i jest mu to pisane, to to zrobi a jeśli nie to jego śmierć nie spowoduje, że wszystko się zawali, bo ktoś go zastąpi. Dzieciom natomiast ojca nikt nie zastąpi.
Ali Kemal powiedział coś w ten deseń, nie chce mi się oglądać co dokładnie, ale było to bezczelne i bezrozumne.
Nie miałam na myśli samego ślubu. Pomysł, że Leon miałby zostać muzułmaninem jest oburzający, choć nie powiem, żeby mnie zaskoczyło, że Turcy mają takie pomysły, ale też nie chciałabym tego oglądać. Chodzi mi o fakt wymiany ludności, który nastąpił po wojnie- Grecy do Grecji, Turcy do Turcji. Czy byliby małżeństwem czy mieliby być musieliby wybrać kraj, w którym chcą żyć i obywatelstwo, które przyjmie jedno z nich, rezygnując ze swojego. Jeśli ta para ma być w zamyśle scenarzystów razem to niestety do takiej sytuacji dojdzie. Co do ślubu to muzułmanie raczej córki konwertować nie pozwolą, więc na ślub w cerkwi bym nie liczyła, nie wiem czy w prawosławiu funkcjonuje coś takiego jak u nas czyli ślub, w którym tylko jedna strona zobowiązuje się religijnie. Może pozostaną przy cywilnym, może zawrą też religijny przed imamem, może zaszaleją i będzie w obu obrządkach. A może jednak czeka nas przemiana Hilal, która wreszcie coś dla tej miłości poświęci? Tak czy siak, nie będzie to łatwy związek i będą mieli o wiele więcej problemów niż pary, których nie dzielą takie różnice, ot choćby kwestia wychowanie dzieci w określonej wierze.
"Szczere rozmowy i rozwiązywanie problemów poprzez dialog nie występuje w tym serialu" - niestety, czasem powinno dochodzić do jakiś nieporozumień związanych z niedomówieniami lub nieprawidłowym odczytaniem intencji ale to co dzieję się w tym serialu to absurd.
Rozumiem, że Leon może postępować irracjonalnie ze względu na swoje uczucia ale są jakieś granice i byłoby dobrze zobaczyć jakieś jego słabości, zwątpienia czy nawet to jak się gniewa na Hilal i ona o niego musi trochę zawalczyć. Powinien mieć on jakieś słabości i wady, których nie ma jeżeli chodzi o Hilal i ogólnie od dłuższego czasu nie ma wad w ogóle, chyba, że z punktu widzenia Greków ale jego działania są przedstawiane w pozytywnym świetle bo to turecki serial.
Hilal mówi co innego niż myśli, ale to nie zmienia sytuacji w znaczący sposób - faktem jest, że jest dla niego okrutna, a nawet te jej myśli są nieźle pokręcone. Leon czasem wydaję się domyślać, że coś tam do niego czuje (mimo, że nie jest to tak silne jak jego uczucia) ale w dzisiejszym odcinku wydawał się szczerze zdziwiony gdy usłyszał jej słowa, no i od razu zaproponował jej wspólną ucieczkę (zabawne, biorąc pod uwagę kto organizował mu tę wyprawę ;-)). Więc wydaje się, że jednak robił to wszystko będąc przekonanym, że jego uczucia nie są odwzajemnione.
Piszesz, że wiele związków nigdy by nie zaistniało gdyby wszyscy poddawali się tak szybko. Tylko, że gdyby Leon poddał się, powiedzmy, po jej nienawistnej odezwie to nie byłoby szybkie. Zniósł dla niej ekstremalne sytuacje, wybaczył jej postrzelenie, starał się długo a ona nawet nie była w stanie zachować się wobec niego życzliwie (bo nie miała obowiązku odwzajemnienia jego uczuć i bycia z nim). Nie mówię nawet o poddaniu się, tylko chociaż zwątpieniu.
Sytuacja z dzieckiem musiałaby być niesamowitym zbiegiem okoliczności ale dla dobra dyskusji - uważam, że w takim wypadku byłoby to lepszym usprawiedliwieniem. Nie twierdzę też, że to co zrobił Leon jest czymś okropnym ale też nie pochwalam. Stało się, trudno, nie wszystko jest czarno-białe.
Myślę, że kwestia wymiany ludności nie musi dotknąć Leona i Hilal ze względu na specyficzne przedstawianie wydarzeń w tym serialu. Tak samo jak przykładowo Yildiz sobie chodzi prawie spokojnie po ulicy i co najwyżej ktoś ją obgada, mimo, że w realu nikt by jej nie przepuścił wydania Mustafy Samiego i łażenia za Grekami i nastąpiłyby kolejne próby linczu aż do skutku, tak kwestia wymiany ludności może magicznie ominąć parę. Możliwe, że ten temat w ogóle nie będzie poruszony. Oczywiście, jeżeli już by do tego doszło, to nie widzę Hilal rezygnującej ze swojego obywatelstwa ale kto wie ;-)
Czy to nie jest tak, że muzułmanin może sobie wziąć za żonę kobietę dowolnej wiary ale muzułmanka może tylko wyjść za muzułmanina?
Cywilny ślub wydaje się najsensowniejszym rozwiązaniem ale czy tam wtedy coś takiego istniało? Zakładam, że Mustafa Kemal coś takiego mógł wprowadzić.
Jeżeli dojdzie do ślubu tej pary, to na pewno Hilal nie wyrzeknie się swojej religii (jakoś nie wyobrażam sobie innego rozwiązania w przypadku tureckiego serialu). Wydaje mi się, że wszystko może pójść w kierunku konwersji Leona, czego nie chciałbym.
Odnośnie dzisiejszego odcinka: Mehmed znowu pokazał swoją psychopatyczną naturę - po tej całej sytuacji z zasłonięciem Leona przez Hilal, sprawiał wrażenie zawiedzionego, jakby ta dziewczyna odebrała mu szansę na "dobrą zabawę" w postaci morderstwa.
Yildiz także negatywnie "zabłysnęła", jak to ona ;) Chodzi mi o jej pełne wyrzutów stwierdzenie do Alego Kemala i Azize, w stylu: "Jak możecie pomagać Leonowi, po tym, co mi zrobił". No przepraszam, ale Leon ją co najwyżej (i to jeszcze nieumyślnie) ośmieszył, a ona chce mu za to odpłacić skazaniem na pewną śmierć przez nieudzielenie pomocy w potrzebie, jakby to było adekwatną karą za takie głupstwo, i jeszcze mówi to tak lekko, jakby jego życie nic nie znaczyło, tylko dlatego, że ją odtrącił. A dzięki temu, że Leon nie powiedział o odnalezieniu broni w tym transporcie, Yildiz jeszcze żyje...
Najwięcej kłopotów napytała Leonowi Weronika. Przecież wiedziała, ze w tym liście Leon napisał o zdradzie ojczyzny, zatem powinna sprawę załatwić po cichu, tak, aby wiedział o niej tylko Wasilij i wszystko można było później zatuszować. Weronika natomiast wbiegła z tym listem na naradę oficerów i trąbiła o tym tak głośno, iż o zdradzie Leona wie już Stavros i Cevdet, zatem Wasilij już nic nie może zrobić w tej sprawie i będzie musiał aresztować syna oraz oskarżyć o zdradę.
Sama Weronika wydaję się nie rozumieć, że chodzi o zdradę, mimo, że Leon w swoim liście wyraził się jasno i bezpośrednio. Ona ma chyba jakieś problemy z czytaniem ze zrozumieniem, nie pierwszy raz to wychodzi ;-)
Weronika działa histerycznie, cały czas żyje stratą i ma w głowie "Jednego syna straciłam, nie mogę stracić drugiego". Dlatego w momencie, w którym czyta list, dostaje histerii, bo Leon chce się zabić a ona musi go uratować, bo nie przeżyje, jeśli to zrobi. Ona widzi w tym liście tylko to, że może stracić syna, zdrada nie ma dla niej znaczenia, liczy się działanie na ocalenie Leona. Dlatego Weronika nie myśli o tym, że nawet jak go znajdą żywego to za chwilę będą musieli zabić i idzie do sztabu, zamiast poprosić Wasilija o rozmowę na osobności. Może też nie do końca zdaje sobie sprawę, że Leon pisze serio, że naprawdę zdradził, wie , że jest wrażliwy i może trochę wyolbrzymiać. W każdym razie nie można wymagać od matki w rozpaczy logicznego myślenia.
Przypominam, ze godzina nadawania serialu sie zmienila, juz o 15.55 ogladamy!
Dzisiaj sie nawet spoznili
I to o jakieś 10 minut.
Czy faktycznie w tym odcinku nasze tłumaczenie przemianowało Leona na pułkownika czy ja się przesłyszałam? ;-D
Rzeczywiste godziny nadawania są w cenniku reklam, to co jest podane w programie to razem z reklamami ;)
W serialu pojawiła się kolejna autentyczna postać. To Kara Fatma.
Mehmet, aż trudno uwierzyć w to, że to "bohater" spod Galipoli.
Hilal w końcu zrobiła coś nie egoistyczne. Zasłoniła Leona własnym ciałem....ale trzeba przyznać, że moment na wyznanie mu miłości, tak prosto z mostu, wybrała sobie fantastyczną :P
Tevfik znów stracił. W scenie przy ognisku z wspomnień Cevdeta wynika, że obaj byli ze sobą blisko związani. Byli niemal jak bracia. Jak to się stało, że Tevfik jest teraz taki? Przecież ludzie nie zmieniają się od tak, z dnia na dzień.
Yildiz i te jej zarzuty. Bez komentarza.
Kwestia Tevfika pozostawia niedosyt. Z dzisiejszego odcinka wycięto scenę, w której Azize dzieli się z Hasibe tym co powiedziała jej Eftalia. Babcia twierdzi, że to pomówienie i opowiada trochę o relacji Tevfika i Cevdeta.
Tevfik przyjaźnił się z Cevdetem od dzieciństwa, jego ojciec zginął na wojnie a matka wysłała go do akademii wojskowej, żeby wyjść za "jakiegoś durnowatego mężczyznę" ;-) Tevfik rzekomo był cichym i wstydliwym chłopcem co ciężko mi sobie wyobrazić. Grał rolę już od najmłodszych lat czy doznał jakiegoś urazu mózgu który zmienił jego osobowość o 180 stopni? ;-) Cevdet zaczął mu pomagać, chronił go. Tevfik spędzał więcej czasu w jego domu niż w swoim.
Chciałabym żeby ta kwestia była bardziej rozwinięta, powinny być ukazane jakieś motywy które kierowały Tevfikiem. Rozumiem, że chodzi o zazdrość i poczucie niższości ale to nie tłumaczy tego czemu Tevfik jest tak potwornie złym człowiekiem. W założeniu jest taki odkąd się urodził?Złe geny? Jego matka i/lub przybrany ojciec byli patologicznym towarzystwem (wskazuje na to jego częstsze przebywanie w domu Cevdeta)?
A i zarzuty Yildiz nie są do końca bezpodstawne. Hilal mogła jej łaskawie powiedzieć, że list był do niej, to ułatwiłoby życie wszystkim.
Ale z jakiego niby powodu Hilal miała mówić Yildiz, iż list był do młodszej Cevdetówny? Przecież Hilal myślała wówczas, że Leon napisał dwa listy - jeden do niej, drugi do Yildiz. Po drugie, Hilal broniła się przed uczuciem do Leona także z powodu Yildiz i jej planów matrymonialnych związanych z porucznikiem, zatem nie chciała ranić siostry mówiąc o tym liście, a poza tym była pewna, iż nigdy nie pozwoli sobie na to, aby być z Leonem, więc ten liścik i tak nic nie znaczy.
Później sytuacja z tym listem zaczęła się wyjaśniać, a Leon jakoś nie przychodził w swaty. Hilal nawet pyta Yildiz czy jest pewna, że o tym ślubie w ogóle może być mowa (nie pamiętam w jaki sposób to dokładnie powiedziała). Gdyby nawet wierzyła dalej, że Leon napisał dwa listy, to tym bardziej powinna ją powiadomić - w końcu znaczyłoby to, że się nimi bawi.
Przecież Yildiz by ją wyśmiała. Gdyby Hilal powiedziała jej, że list był do niej to odpowiedź Yildiz brzmiałaby mniej więcej: Leon?! Zakochany w tobie? Coś ty sobie ubzdurała?
Poza tym Yildiz doskonale wiedziała, że Leon jej nie chce, z listu, który napisał do niej i nie mogła mieć co do tego wątpliwości. Nie sądziła przecież, że tak szybko zmienia zdanie chyba, raczej liczyła, że jak rodzice się zaangażowali to wszystko za nią załatwią.
Mnie jest szkoda tez Hilal. Wiadomo teraz w najgorszym polozeniu jest Leon. Dziewczyna w końcu otwarcie przyznała ze kocha Leona i co ją spotkało, od Mehmeta usłyszała ze to wstyd a Yildiz ja uderzyla i powiedziała tyle gorzkich słów. Potraktowano ją tak jak by milosc do Leona była zbrodnią
A mnie wcale jej nie szkoda. Nie kocha Leona taką miłością, jak on ją. Nie zrobiła by dla Leona wszystkiego, jak on dla niej. To z jej strony taka miłość warunkowa - "Owszem, kocham Cię, ale musisz być po stronie Turcji w tej wojnie, musisz dla mnie poświęcić to i to. Jeśli tego nie zrobisz, nie będę Cię kochała". Widać to już w dalszych odcinkach, kiedy tak się na niego rozgniewa, że zabrał igłę partyzantom, przez to nie mogli wysłać wiadomości do Anatolii. I zaraz takie do niego pretensje, a on tylko to zrobił na polecenie ojca, dla swojej Ojczyzny. Dla Hilal było to nie do przyjęcia. Od razu - "Jak mogłeś ? Ja Ci zaufałam". Mam nadzieję, że pokażą tę scenę.
Mehmetem psychopatą nie powinna się przejmować. Ona nie powinna się z nim zadawać już po zabójstwie Andreasa, także sama się naraziła na te tak naprawdę nic nie znaczące słowa, które mogły ją zranić. A z Yildiz przez tyle lat się mogła przyzwyczaić, że raz jest kochaną siostrzyczką a raz małpą bez serca. Mnie nie jest jej szkoda, nie wywietrzały jej jeszcze z głowy banały i nie nabrała choćby odrobiny obiektywizmu, dalej raczy Leona tymi gadkami, że Grecy to zło a Turcy mają wyłączną rację. Leon poświęcił dla niej wszystko, ona tylko bierze, to co jej się dostało to jeszcze niewiele, musi coś poświęcać, choćby w warstwie emocjonalnej. To by był jakiś sadyzm, gdyby tylko Leonowi się dostawało za tę miłość, a Hilal by wszyscy po główce klepali.
Jak mogłaby ją wyśmiać skoro sama podejrzewała, że coś między nimi jest? A poza tym pewnie przetrzepałaby wszystkie szuflady, żeby znaleźć dowód ;-)
Może i wiedziała, może Yildiz jest paskudna z charakteru i tak dalej, ale Hilal też nie postąpiła w tym przypadku zbyt dobrze, bez względu na to jaka jest jej siostra.
Piszę po raz trzeci z rzędu ale chciałam dodać, że jeżeli chodzi to o Yildiz to tylko jej pretensje o przemilczenie przez Hilal, że list był do niej są uzasadnione, nie reszta. Jej zachowanie względem Leona jest wyolbrzymione, chce go ukarać śmiercią za to, że ją odrzucił. To już poważne problemy z głową.
Chodziło mi o to, że Yildiz doniosła kiedyś na Hilal po to, by przypodobać się Leonowi czy tam jego ojcu. I jesli ktoś może tu z wyrzutem krzyczeć "Nie jesteś już moja siostrą!". To chyba jednak, raczej Hilal. Poza tym, między nią a Leonem tak na dobrą sprawę nigdy nic nie było. Co innego, gdyby Leon spotykał się z Yildiz, rzeczywiście non stop, bez przerwy dawał jej jakieś jasne sygnały, że jest nią zainteresowany. Wtedy racja była by całkowicie po stronie Yildiz.
Wbrew temu co twierdzi Leon - narobił jej nadziei. Od samego początku ich znajomości wielokrotnie z nią flirtował, patrzył na nią inaczej, nawet dotykał jej twarzy (co raz widziała Hilal) i pozwalał dotykać siebie. To na pewno nie była tylko przyjaźń, łączyło ich coś więcej.
Leon zachowywał się w tej kwestii przez jakiś czas nieodpowiednio i to chyba jego jedyna wada w całym serialu a przynajmniej pierwszym sezonie ;-) Flirtował z Yildiz, później flirtował z Hilal w szpitalu podczas zmiany opatrunku, a następnie znowu ciągnął temat z Yildiz i chciał się nią ożenić. Dość mocno lawirował. Yildiz miała nadzieję na coś więcej i on także przez pewien czas. Dziewczyna ma prawo się na niego gniewać za to nagłe odrzucenie ale oczywiście powinna dać sobie spokój z tą sprawą kiedy Leon postąpił tym razem prawidłowo, ostatecznie dokonał wyboru i napisał jej list w którym wyjaśnił, że jej nie chce.