Drugi temat w którym można opisywać swoje wrażenia z serialu.
Można spytać czemu nie lubisz wszystkich czarnych charakterów (przynajmniej tych głównych)? ;-) Takie postacie mogą być interesujące i zapewniać widzowi rozrywkę. Ja tam lubię oglądać wyczyny Tevfika, aktor jest świetny. Oczywiście nie lubiłabym go jako człowieka w prawdziwym życiu.
Nie lubię chyba tylko jednej postaci - Lucy. Jest denna, nic nie wprowadza a ma za dużo scen, aktorka jest słaba. Są jeszcze muzykanci którzy też w sumie nic nie dają i nie mają specjalnie ciekawych charakterów ale ich nauczyłam się ignorować ;-)
Podobno uwielbiamy pozytywne postacie, ale kochamy czarne charaktery :) I im bardziej nie lubimy czarnego charakteru, tym jest on lepszy.
Z jednej strony scenarzyści, zbudowali postać Tevfika prymitywnie i w przewidywalny sposób. Już na samym początku wiedziałam, że to on zdradzi i wbije Cevdetowi nóz w plecy, mimo iż nigdy wczesniej nie widziałam tego serialu. Z drugiej strony, intryguje mnie kiedy stał się taki zły? W którym momencie do tego doszło i czy dało się temu zapobiec?
Dla czego nie lubiła byś Onura Saylaka, czyli aktora grajacego Tevfika, jako człowieka w prawdziwym życiu? Chyba nie znasz go osobiście?
Nie chodziło mi o to, że nie lubiłabym aktora tylko samego Tevfika w prawdziwym życiu. Niech on pozostanie fikcyjną postacią ;-)
Fakt, scenarzyści potraktowali Tevfika trochę po macoszemu ale Onur Saylak nadaje mu tyle życia, że i tak oglądanie go sprawa mi dużo rozrywki ;-)
Wolałbym gdyby Tevfik był faktycznie w jakimś stopniu prawdziwym przyjacielem rodziny, nie był tak jednoznacznie złym człowiekiem ale i tak zdradził dla własnych korzyści. Jego zamiary powinny być dłużej trzymane w tajemnicy, widz nie powinien się o tym dowiedzieć już w pierwszym odcinku (przynajmniej tym tureckim nie wiem jak w tym poucinanym to wypadło) kiedy ledwo te postacie poznał. Gdyby się to wyjaśniło później, robiłoby to większe wrażenie.
Ale wtedy przebił by w jej rankingu Tevfika, a na notę wyższą od niego w rankingu negatywnych postaci nie zasługuje.
Hej, hej, hej, proszę mi nie sugerować jakobym czegoś nie rozumiała i potrzebowała oglądać jeszcze raz. W mojej opinii, z którą możesz się w kulturalny sposób nie zgadzać ( a nie tak jak powyżej) Mehmet nie posiada cech pozytywnych i chociaż Tevfika uważam za najgorszego drania to Mehmet niewiele mu ustępuje.
Może dlatego Mehmet jest trochę lepszy od Tevfika, ze cierpiał po śmierci brata i aż tylu ludzi swoich nie zabił. A Tevfik i Hamilton są okrutni i bezwzględni i czerpią przyjemność z czyjejś śmierci, najlepiej masowej.
Mehmet też czerpie przyjemność z zabijania. W porównaniu to Tevfik działa już jakby mechanicznie- jeden strzał, drugi strzał, piąty, dziesiąty, pewnie nawet tego nie liczy, likwiduje ludzi, którzy by mu zaszkodzili. Mehmet natomiast ma dziką przyjemność z każdego trupa. Ten brat to już naprawdę jest jakieś ciężkie nieporozumienie, również dobrze mógł się sam zastrzelić, bo tyle było sensu i szans powodzenia tej akcji. Ali Kemal też dzisiaj mówił o tym Hilal, jakby to było bohaterstwo wyższego rzędu. Z Haydarem się zgodzę, bezsensowna śmierć wynikająca z okrucieństwa Stavrosa, zginął z powodu patriotyzmu, bo chciał, aby flaga nie dotknęła bruku, ale Hassan dostał to co chciał, krajowi się nie przysłużył i jego gloryfikowanie jest nie do pojęcia.
A Hamilton jest przynajmniej inteligentny, dlatego u mnie byłby na 3 miejscu. Wątpię, żeby on czerpał akurat jakąkolwiek przyjemność, jest szpiegiem wypranym z uczuć, dla niego liczy się zadanie.
Z tym gadaniem "zabije sie jak Turcja nie wygra" to po prostu takie patriotyczne wstawki, ktore sa norma w tym filmie, pewnie jakby przyszlo co do czego to pewnie Hilal by sie nie zabila ;)
A co do tego, ze on ma do niej przyjechac a nie ona do niego, to chyba naturalne w tamtych czasach, ze to facet mialby przejechac po dziewczyne a nie ona po niego.
Zauważ, ze Hilal ma kompletnie wyprany mózg, zatem w chwili klęski Turcji byłaby zdolna np. do przeprowadzenia samobójczego ataku.
Ja tego tak nie widze
Widze mlodziutka dziewczynke (ilez ona ma, 16 lat?) ktora ma buzie pelna gornolotnych slow, ale tak naprawde jest taka sama jak inne dziewczyny w jej wieku a nie jest zadna nawiedzna wojowniczka.
Hilal już kilka razy udowodniła, że jest nawiedzoną wojowniczką - np. jej próba pomszczenia śmierci Hasana (bo chyba tak miał na imię brat Mehmeta), kiedy przyszła na grecki wiec z bronią w ręku, aby zabić Wasilija. Wtedy napytała problemów Alemu Kemalowi, bo on zabrał jej ten rewolwer, ale został zauważony z bronią w ręku i aresztowany. Wtedy Ali stanął przed plutonem egzekucyjnym, a wyrok na nim miał wykonać Cevdet.
Nie jest nawiedzona wojowniczka, jest dziewczyna, powtarzam, zyjaca w czasie wojny. A ze jest mloda i kieruje sie emocjami to nie dziw, ze czasem reaguje glupio.
Z Niemcami w czasie wojny tez walczyly dziewczyny w jej wieku i nie nazywamy ich nawiedzonymi wojowniczkami.
Ale polskie dziewczyny walczyły w sposób zorganizowany w ramach sprawnego systemu, jakim było Polskie Państwo Podziemne, a nie po wariacku. Zresztą, okupacje niemiecka i sowiecka były piekłem, zatem nawet szaleńcze działania byłyby uzasadnione, ponieważ walczyło się ze złem wcielonym i każdy sposób był dobry. Tutaj natomiast Grecy niczego złego nie robią, zatem Hilal mogłaby się ograniczyć do pisania odezw, a nie strzelania do greckich generałów, co życiem mógł przypłacić Ali Kemal.
Ta jej próba zamachu była tak oderwana od jej późniejszego wizerunku niemalże pacyfistki próbującej wygrać jedynie za pomocą pióra, ujadającej ale jednak :-D Na samym początku była wyjątkowo frustrująca i bezmyślna. Skąd ona wzięła wtedy broń? Chyba Grecy nie zostawili jej na ziemi po tej akcji z Hasanem? Bo to by było wyjątkowo głupie.
Ta pacyfistka omal nie zabiła człowieka. Także aż tak bardzo oderwana niestety nie była. Hilal jedno chce a drugie robi :/
No naprawde jestes pewny, ze wszystkie byly tak zorganizowane itd? Bo ja jestem przekonana, ze i w Polsce nie byly (lub byli) takie Hilal co "z motyka" na Niemca, a ich rodziny potem cierpialy itd. Za dlugo juz zyje, zeby wierzyc, ze w Polsce wszyscy tacy rozumni byli, glupot nie robili i nalezeli do zorganizowanego ruchu oporu.
Poza tym to co widzimy w serialu to nie prawda objawiona, wiesz, z punktu widzenia Turkow oni tez walczyli ze zlem wcielonym.
Ale w serialu tego nie widać. Powtarzam to po raz nie wiem który- gdyby mieli co pokazać, to by pokazali, tak jak my w filmach o okupacji. Nikt się cacka produkując filmy o swoich wrogach.
Ech, coraz ciężej kogokolwiek w tym serialu lubić. Na Mehmeta szkoda słów, znowu odgrzewany kotlet śmierci brata, z którego zrobili bohatera i nazywanie Leona zabójcą. On się chyba też podkochiwał w Hilal, na takiej zasadzie jak Tevfik w Azize- ta dziewczyna mi się należy, przecież jestem taki wspaniały. Walczył pod Gallipoli a do ruchu oporu musiał się dobijać oknem, może moja teoria, że wywalili go za psychopatię jest słuszna. Powiedzcie mi proszę, że Hilal już się do niego nie odezwie. I najlepiej, że nie będzie go w drugim sezonie.
Muzykanci żyją tylko dzięki Leonowi a mówią, że zasłużył sobie na śmierć. To samo Yildiz, która nie chce, żeby mu pomagać, bo ją "upokorzył".
Azize w końcu zaplusowała szybką reakcją na informację o zdradzie Tevfika. Nawet nie wie w jakim bagnie tkwi. Teraz już jej nawet "zdrajca" Cevdet miły w porównaniu z mężem.
Jaki jest Tevfik wszyscy wiemy i wiedzieliśmy, nie rozumiem tego oburzenia, że zaszantażował Ryzę. Normalna zagrywka.
Nie wiem czy Cevdet nie liczył trochę, że Leon przyłączy się do Turków. Tak czy siak jego rozmowa z nim oddaje jego prawdziwą osobowość- to jest po prostu porządny facet.
Co do Wasilija-on po "śmierci" pierwszego syna postanowił nie okazywać uczuć, więc myśli, że mówiąc w ten sposób ochroni się przed zranieniem, nie dopuści do siebie tego, że będzie musiał zabić jedyne dziecko, które miał ochronić. Może czuje się winny, bo to on wybrał Leona do tego zadania, bo on go ciągle popychał, sprawdzał, chciał z niego zrobić super żołnierza, chociaż był wrażliwym chłopakiem o silnych zasadach moralnych. Widzi, że zawiódł jako ojciec, bo wolał być dla syna dowódcą, żeby zyskać u niego szacunek poprzez posłuch. Wasilij rzadko zdejmuje maskę, chyba tylko przy Weronice i tutaj nie zrobił wyjątku, chociaż powinien. W końcu co Leonowi, który ma za chwilę zginąć, po ojcu bezwzględnym sadyście, od którego nigdy nie zaznał miłości? Nie można jednak zapomnieć, że Wasilij to przecież prosty chłop był.
Tak, Hilal jak zwykle nic od siebie, to Leon ma poświęcić dla niej dosłownie wszystko, bo to ona ma monopol na rację. I cieszy się, że nawet nazwę "Smyrna" mu odebrała. Ta jej miłość to jeszcze dużo potrzebuje, żeby stać się prawdziwą i godną miłości Leona. Może gdyby jakaś konkurencja na horyzoncie się pojawiła to by poczuła, ze musi o niego zawalczyć i sama z czegoś zrezygnować. Np. jakaś znajoma z dzieciństwa w Atenach, z którą kiedyś Weronika chciała go zeswatać, planowała to z jej matką, kiedy jeszcze byli dziećmi? Hilal musi w końcu coś poświęcić, coś w sobie zmienić, bo inaczej ten związek zacznie być niesmaczny i trudny do przełknięcia, zamiast być piękną, młodzieńczą miłością. Mam nadzieję, że nie polecą za bardzo po bandzie i nie zrobią z Leona Turka-muzułmanina, bo to cios poniżej pasa i wszelkiej krytyki.
Ali Kemal trochę się zrehabilitował. Zastanawia mnie jedna kwestia. Pisaliście, że załamie się, kiedy dowie się czyim jest synem. A jak będzie wyglądała jego relacja z bratem. Jak obaj na to zareagują? Dogadają się?
Weronika nie zdawała sobie sprawy co to za zdrada, miałam rację ;) A kiedy się już dowiedziała, zachowywała się odpowiednio, nie powiedziała mężowi o liście.
Cevdet musi doczekać narodzin syna, on jest mimo tej beznadziejnej sytuacji wokół, autentycznie szczęśliwy. Brakuje tylko, żeby położył Azize rękę na brzuchu.
Hilal i jej rodzeństwo wiele przeszło w dziwcinstwie. Jako mała dziewczynka straciła ojca wraz z rodzina musiała uciekać z miasta w ktorym się urodziła, które przyjęli grecy. Minęło 7 lat rodzina ułożyła sobie zycie w Izmirze a tu znowu pojawili się grecy, którzy chcą przejąć te ziemie. Nic dziwnego że się buntuje. Hilal nie chce bu grecy wszyscy zginęli, nie czuje nienawiści do wszystkich grekow, ona chce tylko by armia grecka opuściła Turcje. Fakt Leon kocha ja bardziej niz ona jego, jak narazie to on się głównie poświęca, ale ona tez jesr gotowa oddać za niego życie.
Ja myślę, że Hilal czuje nienawiść do wszystkich Greków, jest żądna ich krwi, zwłaszcza tych, okupujących Izmir. Dawała temu wyraz w swoich odezwach patriotycznych do narodu jako Halit Ikbal. Może by przestała czuć nienawiść, gdyby wszyscy Grecy wynieśli się z Izmiru. A co do jej miłości do Leona, to tylko jeden pokazała, że gotowa oddać za niego życie. Ale potem jej miłość do niego jest "warunkowa" i bardziej kocha swoją Ojczyznę, niż jego.
Bez przesady z tą żądzą krwi. Nawet sama Hilal stwierdza, że nigdy nie weźmie więcej broni do ręki i mówi z niechęcią o zabijaniu Greków. Gdy zobaczyła tych żołnierzy zastrzelonych przez Mehmeta zaczęła umoralniać jego i Alego Kemala. Jest też więcej takich przykładów. Jej odezwy są agresywne ale tak na prawdę kończy się na słowach w tej kwestii.
Wydaję mi się, że dość wybiórczo wybierasz sceny do oceny całokształtu. Warto też bardziej skupić się na spojrzeniach, mowie ciała , szczególnie, że aktorzy są na wysokim poziomie i wszystko bardzo dobrze przekazują. To co postacie tutaj mówią a co robią i myślą to często trzy oddzielne rzeczy ;-)
Owszem, Hilal sama może nie weźmie broni do ręki i osobiście nikogo nie zabije, ale swoimi odezwami już wielokrotnie doprowadzała do rozlewu krwi i wzbudzania nienawiści.
Rozumiem, że takie mogą być tego konsekwencje ale wszystko wskazuje na to, że Hilal jest głupiutka i ma jednak inne intencje ;-) Więc pisanie, że Hilal pała nienawiścią do wszystkich Greków i jest żądna krwi jest przesadą. Poza tym, przypominam, że rodzina Azize przyjaźni się z Grecką rodziną (Eleni i jej rodzice) plus z Weroniką i tak jakby Leonem.
Hilal chyba nigdy osobiście nie była w domu Eleni, ani się z nią nie przyjaźni. Dla niej to inna bajka. Ona woli towarzystwo muzykantów. Z tym uczuciem do Leona, to długo walczyła i uważam, że nadal kocha go tylko warunkowo. Jeśli chłopak robi wszystko po jej myśli. A co do krwi Greków - mam na myśli tych, którzy okupują Izmir. Ona by chciała, żeby wszyscy opuścili Izmir i dali im wolność, może niekoniecznie martwi.
Mi się wydaje, że Hilal kilkakrotnie była przedstawiana w towarzystwie członków tej rodziny (oprócz może Hadżimihalisa). Na pewno przypomina mi się scena w której przytula się z Eleni po tym jak Yildiz ucierpiała w wybuchu bomby, raz też przyszła do niej z muzykantami by ubrać się jak Grecy. Gościła w domu i zwracała się normalnie do mamy Eleni której imienia nie pamiętam. U nich była przynajmniej na zaręczynach Yildiz. Nie pamiętam więcej, ale z tego co widziałam, Hilal nie ma z nimi żadnego problemu.
A Eleni prawdopodobnie mieszka w Smyrnie od urodzenia. Dopiero co jej rodacy wyzwolili to miasto po 400 latach w tureckich rękach. Zapewne też trochę przeżyła, bo o miasto musiały się odbyć jakieś walki. I co, jak Turcy znów zajmą to GRECKIE miasto Eleni ma chwycić za broń? Niestety gdyby Hilal chociaż przez chwilę pomyślała logicznie to może zobaczyłaby, że chociaż obecność wojska może się jej nie podobać, to Grecy mają większe prawo do życia w tym mieście niż Turcy. A na pewno większe niż ona, która mieszka tam jedynie 7 lat. Brakuje mi w tym serialu tej nutki obiektywizmu i trzeźwego myślenia z pierwszego odcinka, kiedy Azize mówiła, ze przed nimi byli inni i po nich będą inni albo tego dowódcy, zdrajcy co prawda, ale świadomego, że Osmanie już upadli.
Nie sądzę, żeby Mehmet miał jakieś uczucia do Hilal inne niż platoniczne.
Jakaś nagle wprowadzona znajoma z dzieciństwa, która byłaby konkurencją dla Hilal, jest ostatnią rzeczą która jest potrzebna serialowi ;-) To byłby wyjątkowo tandetny wątek niczym z podrzędnej telenoweli - oczywiście według mnie. Niech Hilal sama z siebie robi co trzeba.
Aczkolwiek jest bardzo możliwe, że w następnym sezonie Hilal (albo/i Leon) będzie miała jakieś napady zazdrości, racjonalne czy nie. Jest to popularny i wyświechtany wątek. Jeżeli ma się tak stać, to może i wyjdzie z tego coś ciekawego. Byleby nie chodziło o kogoś, kogo Leon zna z przeszłości ale jakoś nigdy nie została ta postać wspomniana nawet słówkiem do tego czasu - zawsze wychodzi to sztucznie i widać wtedy, że scenarzyści nie mają pomysłów.
Poza tym Hilal już była zazdrosna o Yildiz i nie wychodziło z tego nic pozytywnego dla ich związku, po prostu reagowała agresją w stosunku do Leona. Teraz oficjalnie są razem, Hilal się przyznała do uczuć, więc sytuacja jednak może wyglądać inaczej.
Odpowiem na twoje pytanie dotyczące relacji braci po odkryciu przez nich prawdy. Ali Kemal i Leon będą w tym czasie znowu w konflikcie, a ta nowa rewelacja chwilowo pogorszy sytuacje i to nawet Leon będzie tą bardziej zażartą stroną, mimo, że jednocześnie pierwszy będzie dążył do zgody ;-) Ali Kemal będzie lamentował i płaczliwie odrzucał brata i matkę ale jednak zjawi się, gdy będą wyruszali do Aten. Ostatnia interakcja braci w sezonie to poklepanie Leona przez Alego Kemala więc wygląda na to, że zmierzają w dobrym kierunku :-D
Pod dzisiejszym odcinku stwierdzam, że jednak Yildiz jest najgorszą postacią w tym serialu, chociaż (wyjątkowo) nie doniosła na Leona. Owszem, największym złoczyńcą jest Tevfik, tylko, że jego nikt nie każe nam lubić, w przeciwieństwie do Yildiz, która ciągle robi paskudne rzeczy lub mówi okropieństwa, a nadal jest w zespole pozytywnych bohaterów, co zaczyna mnie, jako widza, już irytować.
Yildiz kocha wyłącznie siebie i z powodu tego swojego egoistycznego narcyzmu jest zdolna uczynić każde świństwo, co udowodniła donosząc na Hilal, a później Mustafę Samiego. Nie będę już się rozpisywał ponownie o tym, iż nie żałowała swych czynów, chwaląc się później Weronice, iż doprowadziła do śmierci męża itp. itd. Teraz Yildiz, chociaż nie doniosła na Leona, pokazuje, że byłaby jednak gotowa to zrobić, gdyby mogła (nie miała komu donieść, bo Stavrosa się boi, a do Wasilija byłoby głupio iść z donosem na latorośl). Ta radość Yildiz z powodu aresztowania i bliskiej egzekucji porucznika jest okropna i ukazuje starszą Cevdetównę jako psychopatkę, która chce niszczyć tych, którzy ośmielili urazić jej dumę i miłość własną, tak jakby śmierć była adekwatną karą za odrzucenie zalotów. I co jest jeszcze najbardziej wkurzające? Otóż Yildiz stwierdziła w rozmowie z Eleni, że dobrze, iż złapano Leona i że go nie żałuje, ponieważ przez niego teraz wszyscy uważają ją za "zadżumioną". Przecież Yildiz była uznawana za "wyklętą" już o wiele wcześniej za samo obracanie się w towarzystwie Greków, a po wydaniu Mustafy już w ogóle uznano ją za zdrajczynię.
Yildiz nie jest zespole pozytywnych postaci. Na szczęście, w serialu nie ma tak jasno określonego podziału ale jeśli już na siłę miałoby się go zastosować, to dziewczyna by raczej wpadła do drugiego koszyka.
Uwierz, nie byłoby jej głupio donieść na Leona u Wasiliego... ;-)
Przecież jest taka scena, że Yildiz przyszła do Wasiliego, ze zdradzi mu kryjówkę Leona, jeśli ten jej zapłaci. Wasili pyta, czy wiesz, gdzie jest Leon ? Ona mówi, że nie, ale się dowie. Więc nie ma żadnych skrupułów w donosach, chociaż po tym co kiedyś zrobiła, powinna już przestać. Na szczęście nie pokazano, żeby ojcu doniosła na niego, ale liczy się zamiar. I jeszcze ohydne jest to, że chciała to zrobić dla korzyści majątkowych.
Wiem, właśnie do tej sceny się odnosiłam chociaż już nie pamiętałam o tym żądaniu zapłaty. Może to miała na myśli Yildiz mówiąc, że teraz będzie liczyć tylko na siebie - będzie zarabiać na życie kupcząc informacjami ;-)
Szkoda, że Yildiz tak stroni od Stavrosa, bo pasują do siebie ;) Może właśnie to uniemożliwia im zbliżenie się, bo tylko przeciwieństwa się przyciągają ;) I właśnie tego nie rozumiem - mamy tu oczywistą niespójność w scenariuszu - skoro Yildiz doniosła na własną siostrę, później wydała Samiego na śmierć, teraz chciała donieść na Leona, wiedząc, że czeka na niego pluton egzekucyjny (i jeszcze chciała to zrobić za pieniądze), to dlaczego robi się z niej taką świętoszkę w odniesieniu do Stavrosa? Przecież już dawno powinna zostać jego kochanicą i czerpać z tego związku korzyści finansowe.
To nie musi być takie czarno-białe. Yildiz może postąpić w jednej sytuacji paskudnie ale na przykład stronić od Stavrosa z jakiś tylko jej znanych powodów. Nie wiem, nie jest w jej typie, ma przerażający wyraz twarzy ;-) Może w zasadzie już nie liczy na Greków tylko próbuje coś u nich ugrać. No i Yilidiz, wbrew temu co może się wydawać, nie jest skłonna do absolutnie wszystkiego. Działa na podstawie swoich wymysłów i domniemanych krzywd jakich zaznała od innych. W jej głowie też są jakieś standardy. Co do wydania Leona, to nawet nie jestem w stanie się wypowiedzieć na ten temat, bo mało pamiętam tą część serialu, chyba zaczynałam się już wtedy trochę nudzić ;-)
Oj szkoda :D Ja wiem czy kochanką? Stavros taki zakochany, że mogłaby go spokojnie zmusić do ślubu ;)
No proszę... Czyli jednak Yildiz posunęła się do tego, aby donieść na Leona... Zatem ta dziewczyna jest wyzutą ze wszystkiego lafiryndą, dla której wydanie człowieka na śmierć jest jak zjedzenie bułki z masłem. Teraz widać, że śmierć Mustafy niczego jej nie nauczyła i nie zmieniła jej na lepsze. Skoro jest ona tak zepsutą i wredną dziewuchą, iż z zemsty chciała wydać Leona, to może jednak domyślała się, że skazuje swoim donosem Mustafę na śmierć?
Ale w serialu jest pokazane, jakby nie była tego świadoma. W ogóle pomysł tego ukartowanego ślubu z Samim był niedorzeczny. Zniszczyło by jej to życie.
Zgadzam sie, ze Yildiz nie jest pozytywna postacia, ale jest jednoczesnie postacia pelna emocji, sprzecznsci, co czasem stawia ja na pozycji "pozytywnej".
Tak, jest egoistka, jest zapatrzona w siebie, ale w sumie to tez nie ma sie jej co dziwic, jesli widzi, ze Grecy zyja lepiej, w lepszych warunkach niz Turcy, to chce tego lepszego losu dla siebie. Okrutne bylo jej wydanie za maz za Mustafe Samiego, tak z reka na sercu, ktora z nas chcialaby z nim zyc? Zamknalby dziewczyne w domu, kazal rodzic dzieci i koniec zycia i marzen.
W sumie nie rozumiem czasem jak tu piszecie, ze Hilal jest zazarta, wredna, ale z drugiej strony Yildiz, ktora jest przeciwienstwem Hilal tez sie nie podoba, bo zdrajczyni.
Jaka postacia powinna byc corka Cevdeta, zeby Wam sie spodobac? :D Bo Hilal patriotka jest fuj i Yildiz, ktora lubi Grekow tez jest fuj.
Ja staram sie patrzec na wszystkie postaci z wielu stron i moim zdaniem corki Cevdeta nie sa takie najgorsze, zyja w trudnych czasach.
Chciałbym, aby córki Cevdeta były normalne, tymczasem otrzymujemy dwie skrajności - fanatyczną nacjonalistkę oraz zdrajczynię, która jest w stanie zrobić wszystko, aby żyć w luksusie. Podkreślam, otrzymujemy dwie SKRAJNOŚCI, skrajność nigdy nie jest pozytywna.
Ja sie zgadzam, ale w sumie wydaje mi sie, ze Yildiz jest bardziej zlonona postacia, nie jest do konca taka skrajna. Ona sie waha, myli, robi glupoty ale tez fajne rzeczy. A w serialach dostajemy skrajnosci praktycznie zawsze, bo seriale rzadza sie swoimi prawami;)
A poza tym bycie normalnym w czasie wojny jest dosc trudne, bo co znaczy w takich warunkach "normalny"?
To już Tobie tłumaczę, co w odniesieniu do Hilal lub Yildiz oznaczałoby bycie normalnym w czasie wojny - otóż poświęcenie się pracy w szpitalu i możliwie jak najlepsze służenie opieką rannym żołnierzom obu stron.
Ale wtedy nie mozna byloby o tym zrobic serialu :D Nudny bylby jak flaki z olejem
Racja, o czym można byłoby opowiadać gdyby wszyscy byli tacy idealni? ;-) Konflikt jest potrzebny do napędzania wydarzeń.
Poza tym uwazasz, ze dziewczyny tylko do tego sie nadaja? Maja byc pielegniarkami i z milym usmiechem na buziach pomagac rannym z obu stron? A walke i wszystko inne maja zostawic silnym, madrym facetom, tak? ;)
O, widzę, że mamy na pokładzie feministkę! Zdecydowanie w ówczesnych realiach zadaniem kobiet nie było latanie z karabinem, lecz pomoc rannym i potrzebującym. Owszem, były wyjątki od tej reguły, ale niezwykle rzadkie. Osobiście uważam, że kobiety są stworzone do dawania życia, anie jego odbierania, zatem wojsko powinno być zarezerwowane wyłącznie dla mężczyzn (to wynika także z większej siły i wydolności fizycznej u mężczyzn - z biologią się nie dyskutuje).
Słowo "feministka" niepotrzebnie stało się wręcz obelgą. W końcu u podstaw feminizmu jest walka o prawa kobiet. Teraz często jest to utożsamiane z ekstremizmem, nienawiścią do mężczyzn i z pchaniem się kobiet w dziedziny do których nie mają predyspozycji i liczeniem na bycie uprzywilejowanym w owych dziedzinach. Dużo kobiet podpina się pod feminizm postulując coś znacznie przekraczającego podstawy tej ideologii.
To tak na marginesie ;-)