Powiem szczerze, że zmiany w rozgrywce w stosunku do poprzedniczek bardzo mnie
odrzuciły od tytułu. To, co najbardziej lubiłem w Daggerfallu, Morrowindzie i Oblivionie
to
nieograniczony niczym rozwój postaci, w każdej umiejętności mogliśmy się stać
absolutnym mistrzem.
W Skyrimie trzeba dokonywać wyborów i rezygnować z jednych skilli zupełnie na rzecz
innych, bardzo to irytujące.
Jednak całe szczęście są kody i mody usuwające tę niedogodność, ma to jednak tę
wadę, że gra robi się zbyt łatwa.
Doskonałym rozwiązaniem jest granie na maksymalnym poziomie trudności z
nieograniczoną liczbą perków do wydania! Przyjemność z gry wzrasta o 300%!
Jest to dosłowne od zera do bohatera, a pojedynki ze stworami dostarczają masy
adrenaliny i wymagają starannych przygotowań i strategii *.*
Na niskich levelach gra praktycznie polega na spier*alaniu przed wszystkim co się
rusza i wyszukiwaniu co słabszych przeciwników do nabicia skilli.
Pojedynki ze smokami i gigantami to prawdziwe wyzwanie, trwają nawet do kilkunastu
minut! A magowie są w stanie nas sprzątnąć dwoma spellami w ciągu kilku sekund.
Niestety, nawet grając i w ten sposób, po jakimś czasie wszystko i tak robi się
banalnie
proste, ale do 40 poziomu gra daje dużo frajdy.
Mody i zwiększony poziom trudności - to jest odpowiedź.Poza tym narzekasz na to że gra staje się zbyt łatwa - a sam przecież powiedziałeś - "od zera do bohatera" , tak było we wszystkich poprzednich częściach TES, w końcu robiłeś się tak mocny , że mało co mogło ci podskoczyć.
W sumie crafting dużo psuje. Bo gra tak właściwie robi się łatwa, kiedy człowiek doczołga się do 100 w enchantach. Może kiedyś podejdę na nowo, tym razem omijając zupełnie to drzewko umiejętności? Może wtedy gra będzie wyzwaniem jeszcze dłużej?
No nie wiem, nie zgodziłbym się do końca z ostatnim zdaniem. Maksymalny poziom trudności w obku i morku i tak stanowił wyzwanie, nawet dla dość przykokszonej postaci.