Wywiad

Filmweb rozmawia z twórcami serialu MTV "Catfish"

autor: /
https://www.filmweb.pl/article/Filmweb+rozmawia+z+tw%C3%B3rcami+serialu+MTV+%22Catfish%22-94032
"Catfish" to słowo, które oznacza osobę udającą w Internecie kogoś, kim nie jest. Nev Schulman stał się ofiarą takiego sieciowego oszustwa, o czym opowiedział w filmie dokumentalnym "Catfish". W zatytułowanym tak samo serialu stacji MTV pomaga on innym osobom sprawdzić, czy ich internetowe drugie połówki faktycznie są tymi, za których się podają. Rozmawialiśmy z twórcami programu: Nevem Schulmanem i Maxem Josephem.

Serial "Catfish" został przedłużony na drugi sezon. Jakie macie plany na nową serię odcinków?

Nev Schulman: Jesteśmy tym faktem bardzo podekscytowani. Naszym celem jest dalsze opowiadanie świetnych historii, kontynuowanie tego, co zaczęliśmy. Sposób, w jaki używany jest Internet, wciąż się zmienia. Ludzie coraz bardziej interesują się mediami społecznościowymi i coraz lepiej potrafią z nich korzystać. Wkraczając w drugi sezon, staramy się więc robić, co w naszej mocy, by trzymać rękę na pulsie.

Jak długo pracujecie nad jednym odcinkiem? Ile czasu spędzacie z każdym z bohaterów?

Max Joseph: Realizacja jednego odcinka zajmuje nam około sześciu dni. Jedziemy do danej osoby i spędzamy z nią dwie, trzy doby. Następnie wybieramy się na spotkanie z "catfishem", co zajmuje nam kolejne dwa dni.

Film "Catfish" był w oczywisty sposób bardzo osobisty. A jak jest z serialem? Czy macie poczucie misji, potrzebę walki z niesprawiedliwością i pomagania ludziom?  
 

NS: Tak, to było dla mnie bardzo osobiste doświadczenie. Nauczyłem się, że warto podejmować ryzyko, wybijać się z bezpiecznej strefy i doświadczać życia. Staram się podzielić z ludźmi wiarą, że zawsze można znaleźć coś pozytywnego w kolejnych perypetiach. Nawet jeśli wbrew oczekiwaniom naszych bohaterów ich związki nie wypalają, zawsze jest to jakieś nowe, prawdziwe doświadczenie.

W serialu znajdziemy elementy kina gatunków, thrillera i opowieści detektywistycznej: suspens, zagadkę. Czy celowo wykorzystujecie takie zabiegi?

MJ: To wynika w sposób naturalny z formuły programu. Rzeczywiście, zajmujemy się odkrywaniem pewnych zagadek, tajemnic. Ale opowiadamy też po prostu historie miłosne, a czasem nawet przygodowe. Świadomie łączymy gatunki. Inaczej było w przypadku filmu. Gdy Nev i jego brat kręcili "Catfish", nie był to zabieg celowy, wyszło to naturalnie. Kiedy jednak zaczęliśmy myśleć nad serialem, postanowiliśmy, że będziemy czerpać z różnych konwencji.   

  

Czy uważacie się za dobrych w wykrywaniu kłamstw?

MJ: Myślę, że w tej kwestii wciąż mamy wiele do nauczenia się. Zajmujemy się tym na co dzień, częściej niż przeciętna osoba. Powiedziałbym więc, że jesteśmy amatorami, którzy zdążyli już nabyć pewne umiejętności. Ale wciąż amatorami.

Czy trudno jest być przy bohaterach, kiedy ich nadzieje zostają zawiedzione? Gdy okazuje się, że osoby z którymi randkowały przez Internet nie są tymi, za kogo się podawały?

NS: Bywa, że jest bardzo trudno. Zarówno dla nas, jak i osób, którym pomagamy. Nieraz czujemy się z Maxem nieswojo. W bardzo krótkim czasie przywiązujemy się do każdego z bohaterów. Na początku zawsze są oni pełni nadziei. Ale ludzie, którzy angażują się w internetowy związek, często mają tendencję do fantazjowania. My pojawiamy się, by pomóc im się zrealizować, stawić czoła rzeczywistości. Gdy relacje z partnerami nie układają się po ich myśli, nasza obecność pomaga w poradzenie sobie z tym.

Co sprawia, że ludzie sami oszukują się przez tak długi czas? Niektórzy spośród Waszych bohaterów byli w trwających nawet po kilka miesięcy związkach, choć nigdy nie widzieli na oczy swoich partnerów. Dlaczego zwracają się do Was zamiast, na przykład, użyć Skype'a?

MJ: W wielu przypadkach nasi bohaterowie próbowali użyć Skype'a, albo spotkać się z drugą osobą. Zazwyczaj bezskutecznie, bo ten ktoś za wszelką cenę starał się tego uniknąć. Czasami jednak faktycznie nie sprawdzają oni swoich partnerów, nie próbują dowiadywać się czegoś na własną rękę. U wielu z nich obserwuję mechanizm wyparcia. Nie chcą wiedzieć, o co tak naprawdę chodzi. Czują, że coś jest nie tak, ale zbyt się boją, by usiłować poznać prawdę samemu. Wygodniej jest mieć kogoś, kto zrobi to za ciebie i będzie cię wspierał w przypadku, gdyby na jaw wyszły jakieś niepokojące fakty. Czasem wygodniej jest chować głowę w piasek. Wówczas służymy pomocą.  

Czy macie jakiś niewykorzystany materiał? Bohaterów, których historie nie zadziałałyby tak dobrze na ekranie?

NS: Nie. Przed realizacją każdego z odcinków nie wiemy, co się wydarzy. Odkrywamy wszystko na bieżąco przed kamerami. Oczywiście, wiąże się z tym ryzyko. Zawsze jednak jest w nas ciekawość do poznania i opowiedzenia historii o dwojgu ludzi i ich emocjach. Trzeba po prostu być uważnym, nieuprzedzonym i pozwolić historii wydarzyć się samej. Myślę, że efekt końcowy zawsze wypada ciekawie w telewizji.