Relacja

PRZED PREMIERĄ: Graliśmy w "Splinter Cell: Blacklist"

Filmweb / autor: /
https://www.filmweb.pl/article/PRZED+PREMIER%C4%84%3A+Grali%C5%9Bmy+w+%22Splinter+Cell%3A+Blacklist%22-97868
Sam Fisher powróci. Już nie w obcisłym wdzianku, ale nadal będzie się świecić jak choinka. "Blacklist" pojawi się w Polsce w pełnej wersji pod koniec sierpnia, ale już teraz możemy Wam zdradzić, jak się zapowiada. 



Ubisoft robi dość odważny ruch, bowiem "Blacklist" to wypadkowa "Conviction" i starych "Splinterów". Na czym polega zasadnicza różnica, wie każdy fan serii, ale dla porządku warto to wyłożyć. "Conviction", które dla wielu osób (wliczając niżej podpisanego) było świetną, brutalną grą z mocnym, osobistym szlifem, stawało w poprzek idei serii. Niby mogliśmy się skradać i po cichu eliminować wrogów, jednak Sam Fisher tylko nieznacznie przypominał dawnego superagenta. "Conviction" było prywatną krucjatą i obfitowało w sceny otwartej walki, co nie mieściło się w głowach wielu graczy przyzwyczajonych do spokojnego tempa skradanki. Ubisoft postąpiło więc podobnie jak w przypadku trylogii "Księcia Persji", kiedy to po brutalnym i pozbawionym arabskiej magii "Duszy wojownika" stworzyło "Dwa trony" zgrabnie łączące długie sekwencje akcji z drugiej części z elementami platformowymi i ciekawie wizualnymi lokacjami z części pierwszej. 

 

Głównym zadaniem Sama Fishera jest teraz wytropienie lidera Inżynierów, paramilitarnej organizacji, która za cel obiera eliminację amerykańskich żołnierzy. Cała akcja rozgrywa się oczywiście na ziemi, jednak nasze centrum dowodzenia to mobilna forteca w postaci samolotu Paladin. Powróci także część obsady, jak choćby kontakt Sama – Anna Grímsdóttir, czy znany z "Conviction" handlarz bronią Andriy Kobin.

Równomierne rozłożenie akcentów skradanych i strzelanin przekłada się nawet na samo wyposażenie naszego bohatera. Podczas kilku misji, które rozegraliśmy, można było kupić różne typy uzbrojenia i strojów dla Sama. Możemy zatem przed misją wyposażyć naszego protagonistę w zbroję, dzięki której będzie łatwiej przemykał w cieniu i cicho eliminował wrogów, albo ubierzemy go w pancerz zatrzymujący znacznie więcej pocisków niż ciasne ciuchy, do których przyzwyczaiły nas stare "Splinter Celle". To dość dobry pomysł, zwłaszcza dla osób, które polubiły "Conviction". Lepiej mieć więcej możliwości do wyboru, zwłaszcza że otwarta walka wcale nie jest taka prosta.

W grze pojawia się nowy mechanizm pod nazwą Killing in Motion. To po prostu znany z "Conviction" tryb egzekucji, ładowany dzięki cichym zabójstwom. Różnica jest taka, że w najnowszej odsłonie możemy go wykonywać w każdej chwili i tym samym podziwiać animacje, które sprawiają, że brawurowe akcje Jamesa Bonda jawią się jako cepeliada.

Prawie wszystko, co wpadnie w nasze ręce, możemy ulepszać. Bronie, wyposażenie samolotu, ba!, nawet takie detale jak dodawanie ładunku wybuchowego do mikrokamerek rozrzucanych przez bohatera na polu walki. Na osądzenie, jak te wszystkie gadżety sprawdzają się w terenie, przyjdzie czas. Już teraz mogę jednak napisać, że Ubisoft nie dostarcza nam nieprzydatnych gratów, tak jak to było w starych "Splinterach". 

 

Zastanawiające jest wykreślenie z gry interaktywnej sceny tortur. Podczas kilku rozegranych misji urządziłem małe ludobójstwo, sprałem kilka ważniejszych postaci po twarzy i dwóm – za pomocą triggera – darowałem życie. "Blacklist" nie jest aż tak brutalne jak fenomenalne i wysmakowane w tym aspekcie "Conviction", ale i tak ma swoje momenty.

Premiera już za trzy tygodnie. Warto czekać? Zdecydowanie. Nie będzie to rewolucja i trzęsienie ziemi, ale jeśli nawet na etapie niepełnej wersji gry prawie w ogóle nie napotykamy błędów i dostajemy porządną dawkę akcji/skradania (zależnie od upodobań), można z dużą dozą prawdopodobieństwa założyć, że "Blacklist" nie odejdzie od wyznaczonego już dawno temu standardu. Nasze wrażenia zweryfikujemy 23 sierpnia.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones