nudny? dobra, nie będę kłamał - przez jakieś pierwsze pół godziny rzeczywicie niekoniecznie łatwo sie dostroić, tym trudniej było mi się skupić że byłem koszmarnie niewyspany i przemęczony po pracy. ale kiedy już wciągnie, kiedy dać się - tak to będzie najlepsze słowo - zahipnotyzować filmowi Viscontiego to pochłania się go z prawdziwą fascynacją. piękno, przejmujący dramat przemijania, subtelna historia fascynacji, kameralna opowieść, być może nawet na temat miłosci - ale nie tej zwykłej, nie zakochaniu, nie o poźądaniu. nazwać ten film pedofilskim (jak w kilku komentarzach poniżej) to po prostu go pohańbić i niezrozumieć. a końcowe sekwencje sa jednymi z najbardziej niezwykłych i poruszających jakie poznałem w kinie. tak to jeden z tych filmow po ktorych zakończeniu jeszcze długo siedzi się w milczeniu trawiąc to czego bylo się swiadkiem i zastanawiając się dlaczego wyrwano nas z hipnozy. geniusz!
Mnie też bardzo trudno było wchłonąć aromat tego filmu.Cała sekwencja podróży łodzią do hotelu, sugerująca widzowi, iż bohater podróżuje z Charonem dłuży się nieznośnie.Do tego Mahler w turpistycznym niemal klimacie..., cóż z tego, że to Visconti!
Raz w życiu wyszedłem z kina i był to właśnie film włoski, a teraz wystarczy wyłączyć odtwarzacz. Niemal skapitulowałem.
Sława filmu utrzymała mnie jednak przed ekranem i chyba dobrze się stało.Sfilmował Visconti to czego właściwie sfilmować się nie da, ten brak wydarzeń nadających dynamikę, ten brak dialogów powoduje, że pierwsza część filmu wystawia widza na ciężką próbę.
Tym co przeczytali opowiadanie Tomasza Manna jest łatwiej, mnie nie było. Ale druga część filmu staje się bardziej czytelna, choć nie do końca.Zaczyna widz dostrzegać sens zastosowania takiego właśnie języka filmu i że ten specyficznie intelektualny styl jest jedynym możliwym.Finałową scenę obejrzałem z satysfakcją, jest najwyższej próby.
Pozostaje jeszcze ten Mahler patetyczny do bólu w karku, dla mnie nie do przejścia.Pozostaje osobliwy wątek, w którym Visconti sugeruje koniec kultury jako takiej - a jaki tam koniec!Dowodem, że kultura ma się nieźle jest choćby istnienie tego forum!!!
Good night and good luck,esforty.
6/10
p.s. Jakimś tam smaczkiem jest fakt, iż chłopiec odgrywający rolę Tadzia, gdy dorośnie określi się jako ... transseksualny.
o koncu jakiej kultury ty piszesz
smierci super delikatnego zarozumialca o wielosciowym mnimaniu
czy opustoszeniu hotelu przez arystokracje zajmujaca sie holubieniem wlasnej proznosci
nie czytalam jeszcze ksiazki -
moze sa takie utwory ktorych nie powinno sie przenoscic na ekran