film jak film... za to pierwowzór literacki jak zwykle nie do przebicia!!!
film jak film,
wiadomo, trwa 100 minut. Książka 17 godzin. Cieszę się, że uważasz pierwowzór literacki za lepszy, ale film też nie jest zły. Baltasarowi należą się brawa za reżyserię, a Hallgimurowi za to, że zgodził się nie ingerować specjalnie w scenariusz. Myślę, że film i książka to są dwie zupełnie inne wartości. I myślę, że i film i książka kreślą bardzo prawdziwy obraz weekendowych galer Islandczyków. Z młodości (lata 70-e) pamiętam jeszcze smak Wyborowej zmieszanej z colą, wypijanej z kumplami na imprezach przy Sólvallagata, lub pijane festyny z okazji Święta Narodowego Islandii. Z nieco późniejszego okresu (lata 90-e) - przetłoczone knajpy, Bar K, 22, Duus, lejące się po stolikach piwsko, rozpasany 101, czyli Sodomę i Gomorę - Reykjavik. Nie mogłem nie przetłumaczyć książki. Ale film naprawdę nie jest ani trochę gorszy... A w ogóle, to wpadnij kiedyś do Reykjaviku, który w weekendy nawet poza 101 huczy rozpasaniem.