Film mi się bardzo nie podobał. Nie zrozumiałem jego "głębi"? - może. Nie rozumiem też np. jak można sobie chodzić po Jowiszu- ile tam człowiek by ważył - milion ton? może więcej? do tego połączenie muzyki klasycznej z jakimś nowoczesnym pobrzękiwaniem? zbuntowany superkomputer- to już temat tak wyświechtany i nudny... ile razy można w kólko to samo? motyw znany choćby z "Terminatora" a ostatnio oglądalem ten temat w "Eagle Eye" -zbuntowany komputer nie pozwoli się wyłączyć. A może król jest nagi i wszyscy jak papugi piszą że film jest taki wartościowy i super?
Zgadzam się - ważne są głębsze treści jakieś przesłanie które film niesie ale- jednocześnie film ma być ciekawym filmem a nie gniotem.
Za to chodzenie po Jowiszu to może należy film zaliczyć do fantasy - tyle że w tym nie ma ani uroku ani dowcipu... moja ocena między 0 a 1.
Wszystko to piękne, szkoda tylko, że nikt w tym filmie nie chodzi po Jowiszu. Ale nie przejmuj się, może za drugim podejściem pójdzie Ci lepiej:)
Nie będzie drugiego podejścia - więcej tego nie obejrzę. Acha więc nie chodził po Jowiszu tylko WYOBRAŻAŁ sobie ze chodzi po Jowiszu? . No dobrze.. a po co tam lecieli? "Na Jowisza" ? tytuł powinien być '"Kosmiczna bzdura" ((
Po co tam lecieli?
Dobre pytanie. Może warto spróbować sobie na nie odpowiedzieć? A dopiero potem formułować ostateczne wnioski?
A skoro o spacerach po Jowiszu mowa - no właśnie: ile ważyłby człowiek w okolicach zewnętrznej "powierzchni" Jowisza? Zagadka nie jest trudna, a może uznasz jej rozwiązanie za interesujące?:)
sory,że odkopuje ale dopiero co skonczylem ogladac ten film i po tych komentarzach z ciekawosci sobie policzylem i wyszlo mi, że człowiek ważyłby 674492 razy wiecej niz na Ziemi :)
Przepraszam, ale to głupota co piszecie, ważyłby tyle samo, jego ciężar wzrósłby x razy, a to nie to samo.
Po co tam lecieli? :) No wiec byla to wyprawa w kierunku Jowisza gdzie zaobserwowano kolejny monolit, astronauci lecieli na spotkanie z nim oczywiście w celach badawczych. Z filmu sie tego niestety nie dowiemy, za to z ksiazki tak :)
W zasadzie to dopiero teraz to zauważyłem.
Nie, nie chodził po jowiszu. Gdybyś raczył jednak, Drogi Panie Feniks, obejżeć tą pozycję raz jeszcze, wiedział byś, że kamera z Jowisza przechodzi w pozrnie pustą przestrzeń. Tam też otwiera się przed naszym bohaterem tunel do "nieskończoności"(symbol, którego moja interpretacja znajduje się w innym temacie). I nie ma go na Jowiszu, a na innej, nowej planecie. Został zaproszony to niezwykłej misji. Ma pomóc w tworzeniu nowego świata, który, być może, gdy "doleci do samego Boga", nie zachowa się jak małpa.
Zbuntowany superkomputer - temat wyświechtany? Terminator był dużo później nakręcony niż Odyseja, nie mówiąc już o Eagle Eye, taki drobny szczegół. Że ten motyw jest stary jak science-fiction, to też racja, ale to nie jest główny motyw w filmie, a tym bardzij jedyny.
Tu ani nikt nie chodził po Jowiszu, ani nikt sobie tego nie wyobrażał - to co działo się na końcu filmu, było bardzo daleko od Jowisza i jakiejkolwiek innej planety.
Film może być niezrozumiały, zwłaszcza, gdy ktoś szuka tu lekkiej rozrywki. Dlatego, jeśli ktoś nie lubi kina ambitnego, nie powinien oglądać Odysei (chyba, że tę "2010" z 1984), bo szkoda jego czasu na dwuipółgodzinną mękę, a potem na pisanie spostrzeżeń odległych od prawdy prawie tak bardzo, jak bardzo mogą być odległe. Proponuję komedie i kino akcji - tam wszystko jest zazwyczaj bardziej przystępne.
Dokładnie. Trzeba wziasc poprawke na to że ten film jest prekursorem. W ja, robot i jeszcze jakims filmie ale nie pamietam był zbuntwany komputer... ale jak obejrzałem odyseje to tamte filmy straciły sporą czesc ze swoich walorów na rzecz odyseji. W koncu ona była pierwsza. Film genialny
Nie rozumiesz istoty przesłania filmu. W filmie chodzi o to, że to nie jest tak na prawdę misja ludzi - to jest misja HALa. Monolici są sztuczną inteligencją - taką jak HAL - tak bardzo rozwiniętą, że przeżyli swoich stwórców. Przybyli Ziemię i pomogli nam - istotom ludzkim- rozwinąć się, po to by w przyszłości móc stworzyć taką samą sztuczną inteligencję. Misja zwiadowcza była misją HALa i chodziło o to, żeby spotkał się z istotami podobnymi do siebie. Od początku było takie zamierzenie. Gdy przybywa do nich nie AI, a człowiek, czują się zawiedzeni i pozostawiają go w gwiezdnym hotelu do końca życia.
To nie prawda. Film jest wierną ekranizacją książki, a w książce stwórcy monolitu ascendowali. Monolit jest urządzeniem do komunikacji i wielkim twardym dyskiem. Pomógł również Bowmanowi ascendować, a w 2010 HAL-owi. HAL mial błąd w programie, gdyż doszło do paradoksu miał za wszelką cenę ukończyć misję, a analizując dane, dowiedział się, że ludzie nie są wstanie przeżyć jej i kiedy doszło zderzyło się to z założeniem iż ma chronić ludzkie życie poprostu zwariował. To, że człowiek jest wyżej niż komputer pokazuje scena odłączenia komputera przez Bowmana i błagalne HAL-a "I'm afraid".
Mówisz o oklepanym pomyśle buntu AI, ale weź pod uwagę, że to nie Odyseja "ukradła" pomysł, lecz filmy, które wymieniłeś ściągnęły temat od Odysei. Odyseja była jednym z pierwszych filmów ukazujących przyszłość, w której to nie my będziemy kontrolować maszyny, a maszyny nas. Kiedyś AI przeżyją nas - nasza rasa wymrze, ale roboty pozostaną na Ziemi. Ja mam taką swoją prywatną teorię, że kiedyś za pomocą nauki i technologii uda nam się tak podrasować ludzkie ciało, aż wyjdziemy poza granice "zwykłej" świadomości i zostaniemy bogami.
Czytajac wasze pełne "słusznego" oburzenia glosy przypomina mi się oburzony nauczyciel który twierdził że Słowacki wielkim poetą był i koniec kropka bo tak być musi. I ma się podobać!
Pomijając nieszczęsne (nie?)chodzenie po Jowiszu oraz rzekomo głębokie treści filmu oraz moją pomyłkę co do daty kto wcześniej wprowadził motyw zbuntowanej maszyny - film po prostu jest koszmarnie nudny. Tytuł powinien być "Kosmiczna nuda"- nieprzypadkowo przyczepiam się do tytułu bo tytuł właśnie jest mylący- "odyseja" sugeruje przecież emocje na miarę tych mitologicznego Odysa. Jednocześnie zaznaczam że zaszufladkowanie mnie do oglądaczy taniego kina akcji, strzelanek i prostych komedii odczytuję jako czystą złośliwość. Kocham ambitne kino- tylko uważam że film ambitny ma być jednocześnie i ambitny i ciekawy. "Odyseja kosmiczna" taka nie jest- wręcz przeciwnie- to bardzo zły, nielogiczny film. Nie ma w nim ani głębokiego przesłania ani rozrywki. To już lepiej Słowackiego poczytać - nawiasem mówiąc "Lilla Weneda" jest całkiem fajna- serio.
Nie dane ci jest, biedaku, ogarnięcie rozumem "Odysei". Współczuję. Dużo tracisz. Nie będę cię na siłę przekonywał, że film wcale nie jest nudny, a tym bardziej nielogiczny, bo nie chcesz tego zrozumieć, bo gdybyś chciał, po przeczytaniu pozytywnych głosów na temat tego filmu, pojąłbyś to w lot. Należysz do tej grupy ludzi, którzy bronią swojego zdania tylko dlatego (albo przede wszystkim dlatego) że tak ci się wydawało w pierwszym momencie i nie potrafisz się wycofać, nawet, jeśli później zrozumiesz, że nie miałeś racji; bo próbujesz zachować twarz. Ale w ten sposób, niestety, brniesz dalej w fałsz i próbujesz oszukiwać nawet siebie samego. Nie wierzę po prostu w to, że do normalnie rozwiniętego intelektualnie człowieka, nie dociera argumentacja typu "recenzja Garreta", często tutaj przywoływana. Zawziąłeś się na Odyseję i będziesz ją krytykował, bo uznałeś, że w ten sposób musisz postępować, ponieważ film po obejrzeniu nie spodobał ci się. To wcale nie hańba przyznać się do pomyłki, do nie odczytania przesłania filmu. Poczytaj opinie ludzi, którzy mają odmienne niż ty zdanie, a przekonasz się, że nie chodzi tylko o to, że "Słowacki wielkim poetą był", a w tym wypadku Kubrick i Clarke.
Tytuł wcale nie jest mylący, bo odyseja nie oznacza przygód na miarę mitologicznych, ale także wędrówkę, błądzenie w poszukiwaniu swego miejsca. A Odyseja kosmiczna jest o wędrówce ludzi poprzez dzieje, czas (od czasów praludzi po przyszłość), poprzez przestrzeń, kosmos i poprzez życie, istnienie (życie na ziemi oraz po tej drugiej stronie, po śmierci, z ukazaniem ciągłości i powtarzalności bytu etc., co ukazuje scena, w której według ciebie chodzą po Jowiszu - to akurat jest całkiem logiczny błąd, można tak było wywnioskować bez przeanalizowania).
Nie upieraj się dalej, bo nie masz racji. Jeśli poczytasz sobie to o czym tu nadmieniłem, przemyślisz i nie zmienisz zdania, to naprawdę nie zajmuj się filmami, w których poza fabułą, obrazem, tekstami, efektami specjalnymi, grą aktorów, jest jeszcze drugie dno, bo to nie są filmy dla ciebie. I dlatego są produkcje lżejsze i cięższe, mądrzejsze i głupsze, by każdy mógł coś oglądać.
"Nie dane ci jest, biedaku, ogarnięcie rozumem "- starasz się mnie obrazić- ubliżyć. To nie jest argument a tylko to potrafisz. Właśnie ty nie potrafisz się do błędu przyznać i jak papuga zachwycasz się nad gniotem. Przypomina mi sie jak profesorowie ASP wyrażali swój zachwyt nad pewnym obrazem abstrakcjonistycznym. Okazało się że dla eksperymentu pokazano im obraz namalowany przez ... małpę. Kiedy się dowiedzieli juz zachwytu nie wyrażali... Niestety "Odyseja(nuda)kosmiczna" jest takim obrazem może nie przez małpę namalowanym ale przez beztalęcie. I trzeba mieć odwagę by powiedzieć że król jest nagi.
A co do twojej prośby bym zmienił zdanie pod wpływem tego co napisaleś ("Nie upieraj się dalej, bo nie masz racji. Jeśli poczytasz sobie to o czym tu nadmieniłem..") to informuję ze wyrabiam sobie zdanie na podstawie filmu a nie Twojej grafomanii- skoro Ty mnie obrażasz to odpłacę Ci tym samym.
Powtarzam jeszcze raz bo nie doczytałeś- kocham filmy ambitne i takie z drugim dnem. Ale film ambitny nie może być gniotem i chałą taką jak "Odyseja..." I mam to odwagę powiedzieć na przekór mądralom takim jak ci wielcy profesorowie z ASP. A innych niu obrażaj- kto mieczem wojuje od niego ginie. I nie rozkazuj co mam oglądać- sam o tym decyduję. Ja Cci nie rozkazuję oglądać obrazów namalowanych przez małpę choć widać takowe lubisz.
Próbowałem Cię przekonać, że się mylisz, że nie zrozumiałeś filmu. Twoja sprawa czy dasz się przekonać czy nie; nie zależy na tym ani mi, ani twórcom filmu. Na pewno dużo tracisz nie odczytując we właściwy sposób symboliki filmu. Odwoływanie się do eksperymentu z obrazem namalowanym przez małpę nie robi wrażenia: mogło tak być, ale "Odysei" na pewno nie nakręciły małpy, a jeśli tak, to nasz gatunek jest zagrożony, bo jeśli małpy potrafią stworzyć takie dzieło, to są w stanie zapanować nad światem. Zgadzam się, że film może nużyć, zwłaszcza, gdy się człowiek do niego uprzedzi podczas oglądania, a uprzedzić się nietrudno, bo film wyjątkowo idzie pod prąd wszelkiej komercji i widz przyzwyczajony do schematów wpada najpierw w dezorientację, a potem w dezaprobatę.
Szkoda, że zachowujesz się jak dzieciak bezstresowo wychowywany, dla którego nie ma autorytetów, który wszystko dostaje od rodziców na co ma ochotę i się obraża, gdy ktoś mu powie, że nie ma racji. Nie mam celu obrażać ani Ciebie, ani nikogo, kto ma inne zdanie niż ja, tylko próbuję Ci wytłumaczyć, jak należy odbierać ten film.
Nie odwracaj kota ogonem- ewidentnie i z premedytacją starałeś się mnie obrazić- zacietrzewiłeś się że skoro Ty tak kochasz ten film to znaczy że wszyscy muszą tak myśleć jak Ty - to właśnie jest typowe do bezstresowego wychowania ktore mi zarzucileś. Nie możesz zrozumieć ze ktoś może mieć inne zdanie i nie boi się go powiedzieć.
Oczywiście że mam autorytety- nawet wiele - co Ty mi wciszkasz. Ale zachwycam się innymi filmami niż "Odyseja.." lub "Powrót Mechagodzilli" Ty nie pisałeś że nie mam racji tylko po prostu ubliżyłeś a to różnica: cytuję"nie potrafisz biedaku ogarnąć rozumem..."- tak dla Twojej ciekawości - mój rozum jakoś wystarczył żeby ukończyć dwie filologogie i oglądam ambitne filmy w orginale w 3 językach- nie lubię ani lektora ani napisów.
Nie czytasz ze zrozumieniem- nie pisałem że malpy ten film nakręciły lecz beztalęcie. Film jest koszmarnie nudny - bardzo ważne- FILM NIEKOMERCYJNY NIE MUSI BYĆ NUDNY!!! i właśnie wtedy film jest arcydziełem gdy się go świetnie ogląda i jednocześnie posiada głębię i swoje przesłanie a nie na siłę dorabianą ideologię w oparciu o kosmiczny patefon. (nawiasem mówiac co to było chyba szafa grająca?)
A jeszcze detal- zwróciłeś uwagę jak te niby-małpy (w "Odysei" )podskakują? małpy się tak nigdy nie poruszają przecież od razu widać to ludzie w przyciasnych kostiumach. Żenada-ktoś poszedl na łatwiznę.
W "Ptakach"- również stary film(arcydzieło moim zdaniem)- mamy prawdziwe ptaki a nie podróbę.
Reasumując- przesłanie "Odysei" jest takie że jeden znakomity kosmiczny patefon miał się z drugim takim spotać? To i we wspomianej Godzilli jest też tam jakieś ekologiczne przeslanie. Ale wybacz- sam sobie słuchaj tych patefonów to nie dla mnie choć tu się z Tobą zgodzę.
Jak można skończyć dwie filologie i pisać "beztalęcie"?
Te niby-małpy, to byli ludzie pierwotni. To jak podskakiwali i to, że tak a nie inaczej przedstawiono ich w filmie, ma niewielkie znaczenie, bo nie o to chodziło.
Mieć swoje zdanie, a trwać w błędzie, by bronić swojego zdania, to też zasadnicza różnica.
oj terraruim jak byś skończył nawet jedną a nie dwie filologie obce i zdawał co semestr (przez 5 lat) egzaminy z obcego języka praktycznego (również z obcej ortografiii) to byś wiedział że taka nauka często powoduje że sie zaczyna robić (niestety!) błędy w języku ojczystym nad czym boleję że i ze mną sie tak stało - ale to nie zmienia faktu jak koszmarnie nudny jest omawiany film. No ale wykorzystasz każdą okazję by "dowalić"- ok. Aaa- jeszcze taka ciekawostka - zamieściłem identyczną opinię o "Odysei..." na francuskiej stronie filmowej- i okazało się że sporo Francuzów (połowa zameszczonych opinii) ma podobne zdanie do mojego - śmiałeś sie że mój przypadek odosobniony jest- ale widzisz - w Polsce - owszem- ale Polska zapatrzona ślepo w USA to nie pępek świata- na szczęście. I jeszcze ciekawostka dla Twojej satysfakcji- po francusku też przytrafił mi sie niewielki błąd ort. (jeden)ale Francuz zamiast szydzić pogratulował mi świetnej znajomości języka oraz poprawił mnie. I podzielił moją opinię o filmie(choć część była też tym filmem zachwycona jak Ty ale nikt mnie nie obrażal i moja OPINIA ZOSTAŁA UZNANA JAKO ODRĘBNE ZDANIE A NIE TRWANIE W BŁĘDZIE. Ale Ty tego nigdy nie zrozumiesz. Nawet już nie mam Ci tego za złe bo nie to że nie chcesz ale nie możesz.
Strasznie jest to dla mnie irytujące. Pochwaliłeś się także że pisujesz na forach francuskich i tam podzielali Twoje zdanie, jeśli tak Ci nie odpowiada Polskie forum to być może wcale tu nie pisz, jeśli lepiej się dogadujesz z Francuzami to może czas na przeprowadzkę. Jeśli Francuz ma inny pogląd, mianowicie taki żeby Twoją wypowiedź przyjąć jako odrębną, niż Polak, jako błędną, to Polaka stawiasz na z góry przegranej pozycji dlatego że Francuz pisze inaczej. Takie Twoje zachodnioeuropejskie rozumowanie jest dla mnie jako dla Polaka co najmniej denerwujące. W 19 wieku wszyscy zapatrywali się na Francję jako na kolebkę kultury. Na salonach całej Europy modne było używanie tego języka. Dla mnie tamta sytuacja jest tak samo godna pogardy jak Twoja argumentacja. Pewnie gdybyś spotkał się z reżyserem filmu i wyjaśnił by Ci on prosto w twarz że Dave nie spacerował po Jowiszu to oburzył byś się jak nadęty paniczyk że jest nietolerancyjny dla Twojej opinii (błędnej) i nie uwierzył byś że Ty, człowiek bo 2 filologiach możesz się mylić w rozumowaniu filmu. Jeśli znasz dużo języków, skończyłeś dobre uczelnie, jesteś ambitny, nie świadczy to wcale że być może jesteś inteligentny, nie świadczy to także że jesteś znawcą kina jeśli oglądasz je bez napisów, piszesz że tego nie lubisz (na pewno lubiłeś kiedy jeszcze nie znałeś dobrze języków obcych).
Wszystkie Twoje argumenty można łatwo obalić: Space Odyssey zapoczątkował gatunek i nie masz prawa pisać że temat oklepany, rozumiesz?? To nie jest TWÓJ pogląd tylko fakt. Główny bohater nie spacerował po Jowiszu rozumiesz to jest fakt?? jeśli nie akceptujesz faktów to po prostu świadczy o Twojej inteligencji (to nie obelga tylko fakt, według mnie jesteś mądry ale nie inteligentny).
Muzyka Ci się nie podoba, dobrze ma prawo Ci się nie podobać, ale na podstawie tego argumentu nie masz prawa nazywać filmu gniotem.
Zrozum że nikt tu się na Ciebie nie uwziął, nikt Cię nie obraża miękki chłopczyku, pan z którym się kłócisz powyżej daje Ci po prostu dobre rady i próbuję Cię nakierować. Nie odebrałeś w tym filmie drugiego dna, a bez wątpienia ten film posiada drugie dno i wydaje mi się że jeszcze coś więcej.
Na końcu postu piszesz nie ten z kim rozmawiałeś wcześniej nie może "zrozumieć", Ty jesteś gorszy, Ty nie chcesz i nie możesz zrozumieć że ktoś Twoją opinię przyjął jako błędną a nie jak jakaś tam francuska chłopaczyna jako odrębną. Podaj mi nieścisłości i błędy w filmie, usterki w montażu, błędy w wykonaniu, podaj mi konkretne argumenty i wtedy napisz że film jest kiepski a nie nazywasz go gniotem bo go nie zrozumiałeś i Ci się nie podobał.
Lubisz ambitne kino więc mając zamiar obejrzeć film Cubricka powinieneś mniej więcej się spodziewać takich obrotów spraw w tym filmie a nie jakichś patetycznych orgazmów z mitologii Greckiej.
Uważasz się za awanturnika i indywidualistę bo bronisz swojego błędnego, pięknie językowo ubranego (nawet słowacki się pojawił) poglądu, języka który umie władać obcymi "językami". Najgorsze jest to że dodajesz sobie animuszu zasłaniając się mądrością. Ileż ja taki ludzi widzę na co dzień w TV... biedna Polsko.
Moja rada: naucz się Japońskiego, przejdź na tamtejsze forum i tam polemizuj że Pikachu dobrym pokemonem był.
chcesz niescislosci? cytuje bo nie chce mi sie samemu juz pisac:
(...)David w pewnym momencie znajduje sie w otwartej przestrzeni kosmicznej bez skafandra i nic mu sie nie dzieje, mało tego wpompowuje po chcwili do pomieszczenia powietrze i juz po dekompresji :),
Albo dalej: Skoro David chciał wejść do statku operując kapsułą to dlaczego komputer mu nie przeszkodził skoro mógł tą kapsułą sterować, wcześniej przecież zabił innego członka załogi sterując właśnie jego kapsułą, albo dlaczego po prostu nie staranował go statkiem albo nie odleciał sobie zostawiając Davida w kosmosie na pewną śmierć...
ale to są niuanse, które można uznać(...)
Doskonale napisałeś. Film nie trafił na żyzną glebę tylko ugór. Każdy człowiek stosownie do swojego potencjału intelektualnego i wrażliwości inaczej odbierze ten film. Oglądałem ten film jako dziecko i nie miałem problemu z jego percepcją. Dałem 10/10 i wczoraj sobie obejrzałem pon9ownie. Muzyka jest dla mnie fascynująca. wielki orbitujący monolit otworzył dla astronauty tunel nadprzestrzenny prowadzący do miejsca przemiany. Tam, gdzie miał się dokonać następny krok w ewolucji człowieka, jaką przeszli twórcy Monolitu. Monolit to maszyna mająca za zadanie prowadzenie istot w stronę zmiany na wyższy poziom istnienia. Tu nie ma miejsca na Boga, chyba, że za boga uznać końcowy etap ewolucji. Gwiezdne dziecko to ludzkość która w osobie astronauty dokonała przemiany i wejścia na następny etap rozwoju. ska to pezekonanie, że kroczył po Jowiszu? Na jakiej podstawie?
"feniks", z tym wyświechtanym tematem zbuntowanego komputera, tekst super. W kontekście tego ze film ma czterdzieści lat, brzmi naprawdę śmiesznie. Film może się nie podobać, bo to naprawdę trudny film. Ale skoro piszesz że nie jesteś fanem komercyjnych produkcji, to nie możesz tego filmu nie docenić.Tudzież dawać ocenę 1. Ja sam uważam że nie jestem idiotą, a miałem trochę problem z pełnym zrozumieniem tego dzieła. Film jest hipnotyczny,niesamowity,nieprzeciętny, i na pewno jest to jeden z ważniejszych filmów w historii kina.
Odsyłam pod ten adres. To proste tłumaczenie sporo wyjaśnia :
http://www.kubrick2001.com/
Feniks, nie sądzę żeby komuś zależało tu szczególnie na ubliżaniu Ci, czy nawracaniu na Jedyną Słuszną drogę. "Odyseja" nie przypadła Ci do gustu? Wynudziła Cię? W porządku. Ale, na Boga, nie czyni to jej jeszcze gniotem, chałą, bzdurą, czy jakich tam jeszcze określeń raczyłeś użyć! Jedynym sensownym argumentem spośród tych, które podałeś jest ten zarzucający filmowi zwyczajną nudę. Można się z tym zgadzać lub nie, ale że nie jesteś ani pierwszym, ani ostatnim, którego "Odyseja" uśpiła - niech więc będzie, że coś jest na rzeczy. I na tym w zasadzie mógłbyś zakończyć swoją krytykę, bo reszta Twoich wywodów jest już zabawna - w najlepszym wypadku.
Nie rozumiesz skąd tyle zachwytów wokół filmu, który Tobie wydał się przeraźliwie nudny i pozbawiony sensu? To może wykaż się odrobiną otwartości umysłu (bądź zwykłej ciekawości) i spróbuj się dowiedzieć? Jest internet, google, wikipedia. Są recenzje, są szczegółowe analizy. Nawet bez wstawania od kompa można poszerzyć nieco myślowe horyzonty. A jeśli i to jest zbyt dużym wysiłkiem, zapoznaj się choć z linkiem podrzuconym przez slava. A dopiero potem oceniaj czy "Odyseja" jest czy nie jest pozbawiona sensu. Wyobraź sobie, że z jakichś względów, mimo 40 lat na karku, "Odyseja" wciąż łapie się do wszelkich zestawień najwybitniejszych filmów. I nie tylko tych sporządzanych przez natchnionych krytyków, ale nawet tu na Filmwebie. Wspomniany przez Ciebie "Terminator" nie powstałby zapewne, gdyby nie "Odyseja", bo to ona właśnie zainspirowała Camerona do spróbowania swoich sił za kamerą. I nawet dziś inspiruje go przy produkcji "Avatara".
Podkreślam, że nie chodzi tu o to, czy "Odyseja" podoba Ci się czy nie, bo to Twoja sprawa. Po prostu odradzałbym podchodzenie z pozycji alfy i omegi do tematu, o którym pojęcie masz tak znikome, że czytającemu niektóre teorie człowiekowi włos się na głowie jeży. Spacery po Jowiszu? Kubrick "beztalęciem"? (Hę? Stanley Kubrick?!) A na koniec z rozbrajającą szczerością pytasz "po co tam lecieli?". Nie dziw się koledze terrarium, że powiedział Ci wprost pewne rzeczy - bo jak inaczej reagować na gościa, który zarzuca filmowi brak sensu i logiki, a doceniającym jego klasę ludziom bezmyślne papugowanie - podczas gdy sam nie bardzo ogarnia, co w ogóle oglądał?
Twierdzisz, że król jest nagi? Nawet jeśli tak jest - to mogłeś to co najwyżej stwierdzić po omacku.
I żeby nie było, że "Odyseja" jest jakąś Świętością, na którą nie wolno podnieść złego słowa! Krytyczne spojrzenie jak najbardziej wskazane, nawet wobec tych dzieł, które na dobre ugruntowały swoją pozycję w filmowym panteonie. W końcu Ci wszyscy mądrale, którzy wynieśli "Odyseję" na piedestał, są też ludźmi i mogą się mylić. Wiele takich posągów nie przetrwa próby czasu. Tylko krytykować też warto z głową i na jakimś sensownym poziomie - żeby nie wyglądać przy tym jak tupiące dziecko, któremu nie smakował kawior, bo spodziewało się waty cukrowej.
Można próbować poszerzać horyzonty. Można też siedzieć w swojej piaskownicy i widzieć poza jej obrębem papugi i małpy...
Widzę po ilości napisanego przez Ciebie tekstu że Twoje serce krwawi bo ktoś śmiał ocenić "odyseję.." na 1 (nestety nie było w skali 0). Mój atak na ten film odebrałeś nieco jak atak na własną żonę albo i nawet bardziej boleśnie. Co do dat (terminator) jakbyś czytał co napisałem - wycofałem się ze swojej pomyłki (choć nie sądzę by "Odyseja była naprawdę pierwszym filmem z motywem zbuntowanej maszyny) - natomiast nic to nie zmienia w tym że film jest arcynudnym gniotem. Podoba Ci się jak przez chyba 15 min nie dzieje się nic może poza zmianą barw na ekranie - ok zachwycaj się tym. Może to poszerzy Twoje horyzonty i Twoją piaskownicę. (Twoje słowa) Co do tej piaskownicy i wąskich czy szerokich horyzontow to zobacz 2 piętra do góry bo nie mam siły znowu tego samego pisać - właśnie zaeksperymentowalem i moją opinię napisałem na zagranicznym forum- okazuje się że Twoja piaskownica to krajowe podwórko- tutaj faktycznie będę tylko atakowany jak wściekły pies. No bo jak to- arcydzieło USA skrytykować? USA? Taki amerykański kosmiczny patefon taki grający i piękny?
Widzę po ilości napisanego przez Ciebie tekstu że Twoje serce krwawi bo ktoś śmiał ocenić "odyseję.." na 1 (nestety nie było skali 0). Mój atak na ten film odebrałeś nieco jak atak na własną żonę albo i nawet bardziej boleśnie. Co do dat (terminator) jakbyś czytał co napisałem - wycofałem się ze swojej pomyłki (choć nie sądzę by "Odyseja była naprawdę pierwszym filmem z motywem zbuntowanej maszyny) - natomiast nic to nie zmienia w tym że omawiany film jest arcynudnym gniotem. Podoba Ci się jak przez chyba 15 min nie dzieje się nic może poza zmianą barw na ekranie - ok zachwycaj się tym. Może to poszerzy Twoje horyzonty i Twoją piaskownicę. (Twoje słowa) Co do tej piaskownicy i wąskich czy szerokich horyzontow to zobacz 2 piętra do góry bo nie mam siły znowu tego samego pisać - właśnie niedawno zaeksperymentowalem i moją opinię napisałem na zagranicznym forum- okazuje się że Twoja piaskownica to krajowe podwórko- tutaj faktycznie będę tylko atakowany jak wściekły pies. No bo jak to- arcydzieło USA skrytykować? USA? Taki amerykański kosmiczny patefon taki grający i piękny?
Moje serce ma się całkiem dobrze. Miałbym być zaraz urażony oceną, którą wystawiłeś jakiemuś filmowi? Bez przesady:) Po prostu po przeczytaniu Twoich dość... kontrowersyjnych postów postanowiłem urządzić sobie coś w rodzaju Dnia Walki z Głupotą. W ramach tegoż - próbuję otworzyć Ci oczy na pewne sprawy (wiem, że to bez sensu, bo i tak każdy z nas wie swoje, ale powiedzmy, że mam taki kaprys). Powtórzę więc po raz ostatni: oceniaj sobie filmy jak chcesz, nic mi do tego. Nikt Ci tu nie każe zachwycać się "Odyseją". Ale okrzykując jednego z największych mistrzów dziesiątej muzy beztalenciem, a jego sztandarowe dzieło gniotem, chałą, filmem pozbawionym sensu i logiki - sam sobie wystawiasz niepochlebną ocenę. Tym bardziej, że najprościej w świecie zupełnie go nie załapałeś. "Wojna i pokój" też nudna jak diabli - to co, gniot, prawda?
Nudzi mnie to więc jest gupieeee!!!
Nie wiem osochodzi więc jest bez sęsu!!!!1
Trudno dyskutować z taką argumentacją, bo i do czego się tu odnieść? Że nuda i że gniot? Że bez sensu? Wystarczyłoby abyś przemyślał swoje zarzuty co do filmu - i już na wstępie uniknąłbyś paru kwiatków. Gdybyś do tego sformułował je sensownie (zamiast ciągle: gniot, bo ja tak uważam) byłaby to jakaś podstawa do rzeczowej dyskusji. A tak? Można się co najwyżej pośmiać. Sam sobie nawarzyłeś tego piwa:)
Przytyk w stronę USA to w ogóle nie wiem skąd i na jaką okazję wyjęty - nikt o wątek narodowościowy nawet nie zahaczył. A na światowych forach dyskusyjnych, gdzie tak Cię wszyscy mile przyjęli, nie zapomniałeś, jak mniemam, napomknąć o gniocie, chłamie, milionach ton (to jak to jest z tą masą w końcu?), chodzeniu po Jowiszu, wyświechtanym motywie, beztalenciach, papugach i małpach? Jeśli podzieliłeś się wszystkimi tymi spostrzeżeniami i tak ich tym zauroczyłeś, to Francuzi mają jednak kapitalne poczucie humoru:)
Pozdrawiam,
no hard feelings? :]
Skoro masz Dzień Walki z Głupotą to gozi Ci autodestrukcja. Chyba że uratuje Cię kosmiczny patefon ?? Ehh a Ty to w ogóle czytałeś "Wojnę i pokój?" А кто Тебе сказал что этот ронан неинтересный?? to tak z ciekawości ..
Z "Wojną i pokojem" strzeliłeś straszną gafę bo właśnie to jest dzieło które jest jednocześnie i wartościowe i atrakcyjne do czytania lub oglądnia- właśnie takie połączenie daje ARCYDZIEŁO- ale tego raczej nie zrozumiesz będąc miłośnikiem filmów sf spod znaków zielonych ludków- oczywiście i ja też kocham sf- zachwycił mnie np. "Biały Labirynt"- ale- wybacz- kosmiczny patefon lub lot na Jowisza (!!) to faktycznie nie dla mnie.
Co do Twojej uwagi o Francuzach- oczywiście że Francuzi mają poczucie humoru i co ważne nie mają też niewolniczego i bałwochwalczego stosunku do filmowych "świetych krów" takich jak "Odyseja".
Поздравляю
Wybacz, ale ten post to już napinka na poziomie gimnazjalisty. Gdybyś trochę uważniej czytał, co napisałem, może zauważyłbyś, że przywołałem tu Tołstoja w charakterze czysto ironicznym. Nikt o zdrowych zmysłach nie zarzuca mu braku pisarskiego talentu, nawet jeśli jego dopieszczona, realistyczna narracja ni w ząb go nie porywa. Tak samo nikt o zdrowych zmysłach nie porównuje Kubricka do małpy, nawet jeśli znudziły go snujące się przy akompaniamencie muzyki klasycznej planety. Bo w obu przypadkach zwyczajnie się ośmiesza. Można zarzucać "Odysei" nudę, ślamazarne tempo - to całkiem zrozumiałe. Ale uparcie wmawiać wszystkim jej bezwartościowość? Brak sensu i logiki? Produkować jakiś bełkot o amerykańskich patefonach?
Klasykami nie trzeba się zachwycać, warto jednak spróbować ich zrozumieć. Zachować przy wydawaniu sądów choć odrobinę pokory - żadnego tam bałwochwalstwa, ale zwyczajnej pokory. Chyba, że uważasz się za pępek świata, który całą wiedzę o świecie wyssał z mlekiem matki. Wybacz, ale zabierając się za strącanie Kubricka z filmowego piedestału wypadałoby posiadać pewne podstawy, których na chwilę obecną zwyczajnie Ci brak. A propos Tołstoja: ponoć wyraził on swego czasu powątpiewanie w pisarski kunszt Shakespeare'a. Tylko kto jak kto, ale akurat on mógł sobie na to pozwolić. Ale jeśli jakiś, dajmy na to, gimnazjalista zacznie twierdzić, że "Makbet" jest beznadziejnie napisany - można chyba założyć, że posiada po prostu dość nikłe pojęcie o literaturze. Czy może raczej wypada go pochwalić, że nie uprawia bezmyślnego bałwochwalstwa? A gdyby ktoś na hipotetycznym forum poświęconym literaturze założył temat sprowadzającym "Wojnę i pokój", "Idiotę", czy "Obłomowa" do bezwartościowego gniota? (Gnioty i już! Nudne i bez sensu!) Pochwaliłbyś na francuską modłę takiego ktosia, bo ma własne zdanie? Czy próbowałbyś zwrócić mu uwagę, że zwyczajnie myli się? Ale uważaj, stąd blisko już do bałwochwalstwa! Może broniąc literackie arcydzieła przed bezsensownymi zarzutami byłbyś papugą i rusofilem?
Nie przyszło Ci do głowy, że "Odyseja" może być mimo wszystko na wielu płaszczyznach bogata w treść? Że nic nie jest w niej przypadkowe i pozbawione znaczenia? Że dla niektórych jej strona wizualna sama w sobie może być estetycznym mistrzostwem? Jeśli nie masz ochoty zagłębiać się w "Odyseję" w poszukiwaniu brakujących elementów tej układanki, to przynajmniej powstrzymaj się od wydawania tak kategorycznych sądów.
To wszystko co mam do powiedzenia na ten temat. Nie miałem zamiaru Cię obrażać, co najwyżej dać Ci do myślenia.
Pozdrawiam:)
Prezentujesz filozofię Kalego. Kiedy Ty chcąc mnie obrazić piszesz ze masz Dzień Walki z Głupotą to jest ok. Kiedy ja ci tym samym odpłacam i piszę ze to dla Ciebie samobójstwo czy też autodestrukcja to już odpowiadasz "ten post to już napinka na poziomie gimnazjalisty". Oberwałeś swoją bronią więc o co masz pretensje.
Nie podoba Ci się moje określenie na Twój dumny "monolit"? a jak mam go nazwać jak nie kosmiczny patefon? adapter? szafa grająca?
Zwykły czlowiek nie ma prawa krytykować tylko ktoś taki jak Tołstoj móglby? a więc dzielisz ludzi na kategorię - ci lepsi co mogą i ci gorsi co nie mogą. Wybacz ale dzielenie na podludzi i nadludzi już było w Mein Kampf wstydziłbyś sie siegać po tak skompromitowaną argumentację. Krytykiem literackim,filmowym czy innym nie musi być Twój "nadczłowiek. Piszesz "powstrzymaj się od wydawania tak kategorycznych sądów" - nie będziesz mi rozkazywał. Do własnych sadów i wlasnej oceny mam prawo. Na koniec- sam sobie przeczysz- jeśli jednocześnie zarzucasz mi głupotę i piszesz ze mnie nie obrażasz to jesteś niepoważny.
Jeszcze detal sobie przypomnialem - kosmonauta wchodzi do wejścia awaryjnego przez śluzę bez... hełmu(!!!!!!) cytuję dialog z filmu-
kosmonauta- "w takim razie wejdę przez śluzę awaryjną"
komputer- "bez kosmicznego hełmu będzie to raczej trudne"
i co jest dalej?? kpina- facet zachowuje się trochę jak nurek przed skokiem do wody który zatyka nos i nabiera powietrza- widzimy kosmonautę jak wskakuje do śluzy bez hełmu czyli pewną chwilę znajduje się jakby nieosłonięty w próżni. Najmniejsza nieszczelność skafandra w tych warunkach kończy się dla kosmonauty natychmiastową śmiercią (był taki wypadek kosmonauty radzieckiego któremu rozszczelnil się skafander- Rosjanin natychmiast zamienił się w mumię- jego wszystkie płyny fizjologiczne natychmiast znikneły.) A tutaj gość w ogóle nie ma hełmu i tak sobie po prostu żyje??? I to ma być film w oparciu o naukę? Arcydzieło? Przecież to kpina jest nie nauka! widać na filmie jak kosmonauta wskakuje do statku a w tle kawałek odkrytej przestrzeni kosmicznej. A potem ten sam człowiek żyje jak gdyby nigdy nic. Masz rację ze potem inni sie na tym wzorowali - naśladując tenże sam idiotyzm - podobny motyw pojawia się chyba w "Obcym" - ale to tylko źle o "Odysei" świadczy że dala zły przyład - o filmie "Obcy" zresztą też źle świadczy skoro taki kardynalny błąd powielił.
Odnośnie "mumifikacji" w przestrzeni kosmicznej - polecam lekturę tego artykułu:
http://www.geoffreylandis.com/vacuum.html
Z tym przyrównaniem do fantasy to srzeliłeś sobie w stopę. Cały film został stworzony w ścisłym porządku z ówczesną wiedzą, włącznie z konsultacjami z NASA przy tworzeniu modelów statków. Tak zgodnych z prawami fizyki filmów s-f trzeba szukać ze świeczką, ja przynajmniej nigdy takiego drugiego nie widziałem, chociaż jestem miłośnikiem gatunku.
Co do twojej krytyki - film ma prawo ci się nie podobać, nie widzę żadnego problemu. Tylko, że ty robisz dokładnio to samo, co zarzucasz jego zwolennikom - twierdzisz, że film to gniot i to jedyna słuszna opinia. Każdy, kto sądzi inaczej jest snobem, który wychwala ten film, ponieważ tak wypada. Przestań się ośmieszać.
pink- a czytałeś wszystko jaka sytuacja była? -
na początku nie pisałem że fim jest gniotem- po prostu napisałem tylko że jest nudny - kiedy zaczęto mi ubliżać wkurzyłem się i napisalem wtedy że film jest dla mnie gniotem- mam prawo tak uważać i tak go odbierać - szanuję inne opinie i nie narzucałem nikomu swojego zdania ale wyrażalem własne za co byłem tak wściekle atakowany.
Nawet wiele zwolenników tego filmu przyznaje ze film jest nudny- no czasem ta prawda jest zakamuflowana w stwierdzeniu że "film jest trudny w odbiorze" ehh- to się nazywa "Owijanie w bawełnę".
A co do "naukowości" tego filmu- myślisz że mozna polecieć na Jowisza?
A popatrzyłeś uważnie na ten "statek kosmiczny"? Naprawdę myślisz że takie coś mogłoby poruszać się z olbrzymią prędkościa?? co w tym naukowego jest?? te eleganckie kosmiczne garnitury kosmonautów też mnie naukowością nie przekonują.
piszesz - "Przestań się ośmieszać"- moim zdaniem ośmieszają się osoby ktore z pianą na ustach zaczęły mi ubliżać że mi sie film nie spodobal i że go ocenilem na 1. Faktycznie od tego momentu zacząłem pisac że film to gniot bo tak uważam. I mam do tego prawo. Uważam że dobry film ma być jednocześnie i watrościowy i atrakcyjny. Niestety coś co ma kilku- kilkunastominutowe przerwy podczas których oglądamy tylko np zmieniajacy sie kolor to lipa. A jeśli Ty lubisz to- ok. Ponieważ nie obrżałeś mnie jak np "terrarium" więc i ja Cię nie zamierzam obrażać- po prostu nie przeczytałeś całości wpisów i nie wiedzialeś co się stało.
Przyznaję rację, przeczytałem tylko pierwsze posty. Ale przy pozostałej części mojej wypowiedzi obstaję. Nie wiem czy jesteś świadomy, ale film powstał przed lądowaniem człowieka na Księżycu. Porównaj sobie scenę lądowania i powierzchnię Księżyca z filmu z nagraniami załogi Apollo 11.
"te eleganckie kosmiczne garnitury kosmonautów też mnie naukowością nie przekonują." Chodzi o kombinezony?
http://pl.wikipedia.org/wiki/Plik:GPN-2000-001069.jpg
Tylko kolor inny :)
Film ma prawo się nie podobać, ale zasługuje na uznanie KAŻDEGO kinomana za fenomenalne efekty specjalne. To film z 1968 roku, a wygląda lepiej, niż sporo filmów o 15 lat starszych! Porównaj sobie z innymi filmami s-f z tego okresu, pod tym względem żaden nie dorasta mu do pięt.
Oglądając ten film po prostu musisz mieć świadomość, że powstał on zanim era lotów kosmicznych rozpoczęła się na dobre, jest jedną wielką wizją. Z tym statkiem też się mylisz. Oczywiście, że z obecną technologią lot na Jowisza nie jest możliwy, po prostu Kubrick okazał się zbytnim optymistą przy tworzeniu scenariusza. Aha, i współtwórcą scenariusza był Arthur C. Clarke - z wykształcenia matematyk i fizyk, wynalazca, "propagator kosmonautyki. M.in. na podstawie jego koncepcji powstały stacje orbitalne." I jak już wspomniałem wcześniej, naukowe wątki filmu (czyli prawie cały film) były konsultowane z NASA.
Na początek- jesteś chyba pierwszą osobą która nie stara się mnie obrazić ani szydzić co potrafię docenić. I jestem za to wdzięczny.
Co do garniturów- nie miałem na myśli kosmicznych kombinezonów lecz po prostu salonowe garnitury - (konkretnie pamiętam kolor brązowy) - choć może - nie wiem- należalo sobie wyobrazić że wtedy akcja dziala sie nie na statku kosmicznym tylko w..(?)
Film nakręcono przed lądowaniem na księżycu ale 7 lat po słynnym locie Gagarina- pewne rzeczy już więc były znane. Jeśli naukowcy brali udział w powstaniu tego filmu to źle to o nich świadczy – nikt nigdy na Jowisza nie poleci nie tylko dlatego ze jego siła grawitacji wyklucza tą możliwość- też z prostego powodu że na tej planecie nie ma twardego gruntu no bo niby jak mógłby być skoro planeta składa się w 90 proc z wodoru a reszta to inne gazy- niby jak na tym lądować? Lot na Jowisza jest prawie równie śmieszny jak lot na Słońce (zresztą ponoć Jowisz to wygasła gwiazda) – naukowcy dali więc wówczas plamę.
Nie zgadzam się ze omawiany film zasługuje na uznanie KAŻDEGO kinomana za fenomenalne efekty specjalne. Sceny z małpami są moim zdaniem żenujące słabe. Jeszcze starszy film „Ptaki” ma więcej autentyczności. (w scenach ze zwierzętami). Statek kosmiczny tak wewnątrz jak i na zewnątrz jest po prostu śmieszny. Scena wejścia do statku kosmicznego „od tyłu” gdy komputer odmówił wpuszczenia kosmonauty do wnętrza jest kompromitująca- zdążyłby umrzeć ze 100 razy.
Piszesz że naukowe wątki filmu (czyli prawie cały film) były konsultowane z NASA. Popatrz tutaj
http://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Plik:Challenger_explosion.jpg&filetime stamp=20060123125801
i NASA może się dopuścić tragicznej pomyłki. Nauka idzie do przodu – co z tego że kiedyś uczeni twierdzili że Ziemię podtrzymują olbrzymie słonie bo jest płaska- to taka sama mądrość jak lot na Jowisza- dość nieaktualne to jest.
Inna sprawa to atrakcyjność filmu dla widza. Już kolejny raz na forum piszę ze FILM NIEKOMERCYJNY NIE MUSI BYĆ NUDNY!!! i właśnie wtedy film jest arcydziełem-moim zdaniem- gdy się go świetnie ogląda i jednocześnie posiada głębię i swoje przesłanie. „Odyseja” nie ma ani tego ani tego- atrakcyjności na pewno – koszmarne dłużyzny i przestoje- nieciekawa akcja – a przesłanie lipne- spotkają się 2 sztuczne inteligencje? ponoć- (inna sprawa- sztuczna inteligencja to bzdura) – czyli 2 kosmiczne patefony i z tego ma płynąć mądrość – o nie to nie dla mnie.
Szanuję Cię bo mnie nie obrażałeś tylko wyraziłeś swoje zdanie –uszanuj i moje- ja Cię też nie obrażam i nie Ciebie ale ten film uważam za głupotę.
Pozdrawiam- PS- skoro szukasz filmów sf zgodnymi z prawami fizyki to polecam ”Biały labirynt” – film troszeczkę niedoceniony – pewnie nie aż arcydzieło ale to świetny film.
Oczywiście, że nie ma żadnego sensu lecieć na gazowego olbrzyma. Ale w tym filmie nikt nie leciał na Jowisza. Lecieli na jego satelitę, ponieważ w tym kierunku został wysłany sygnał z monolitu. A o pokoju w finale nie można nawet powiedzieć, że znajduje się w Układzie Słonecznym i nie należy traktować go dosłownie. Gdzie się znajduję i czym jest? To zależy od interpretacji.
Sceny z małpami są, moim zdaniem, zagrane genialnie. Wystarczy wspomnieć, że aktorzy, którzy je odgrywali parę tygodni spędzili w zoo, dokładnie obserwując zachowanie małp i goryli. Poza tym, pisząc o efektach miałem raczej na myśli II i III część filmu. Lot Gagarina, o którym piszesz był "tylko" podróżą po orbicie Ziemi, powierzchnia Księżyca (a przede wszystkim ciemna strona) była tajemnicą. Przed lądowaniem na Księżycu jedna z wielu teorii mówiła, że jego powierzchnia to tylko pył, po którym nawet nie można chodzić. A to cytat o tym, jak wizja Kubricka i Clarke'a się sprawdziła: "Astronauci ze statków „Apollo" widzieli film przed wyruszeniem na Księżyc. Załoga „Apolla 8", która w Boże Narodzenie 1968 r. jako pierwsza w historii ujrzała ciemną stronę Księżyca, opowiadała mi później o pokusie nadania komunikatu radiowego o odkryciu wielkiego czarnego Monolitu. Rozsądek wziął jednak górę. (...) Gdy opublikowano raport z misji „Apolla 13", szef administracji NASA Tom Paine przesłał mi kopię dokumentu z dopiskiem pod słowami Swigerta: „Dokładnie tak, jak przewidziałeś, Arthurze" "
Piszesz, że filmy ambitne nie muszą być nudne, ale ten film dla mnie ani trochę nie jest nudny, chociaż w pełni rozumiem, że ciebie może nudzić. Przecież to kwestia gustu. Ja naprawdę uwielbiam te maksymalnie przedłużane ujęcia i minimalną ilość dialogów. "„Odyseja” nie ma ani tego ani tego- atrakcyjności na pewno – koszmarne dłużyzny i przestoje- nieciekawa akcja – a przesłanie lipne- spotkają się 2 sztuczne inteligencje? ponoć- (inna sprawa- sztuczna inteligencja to bzdura) – czyli 2 kosmiczne patefony i z tego ma płynąć mądrość – o nie to nie dla mnie." Z tym absolutnie nie mogę się zgodzić. Żeby zrozumieć przesłanie tego filmu, lub film w ogóle, nie wystarczy go obejrzeć, potrzebne jest pewne zaplecze: chociażby "Tako rzecze Zaratustra" F. Nietzschego, film jest naszpikowany symbolami, nawet w samym soundtracku (utwór Also sprach Zarathustra w bardzo konkretnych momentach o bardzo konkretnym znaczeniu). I nie rozumiem o co co chodzi z tymi sztucznymi inteligencjami? Kto niby powiedział, że monolit to jakaś pozaziemska A.I.? I czy są bezsensowne? No nie wiem, trochę ponad sto lat temu nikt nie wierzył w zbudowanie samolotu. Polecam lekturę tego: http://pl.wikipedia.org/wiki/Technologiczna_osobliwo%C5%9B%C4%87
"Statek kosmiczny tak wewnątrz jak i na zewnątrz jest po prostu śmieszny."
Na jakiej podstawie uważasz, że statek jest śmieszny? W jego projektowaniu brali udział ludzie, którzy zajmowali się projektowaniem prawdziwych statków kosmicznych, więc nie bardzo rozumiem. "Awaryjne" wejście do statku też jest wiarygodne, oglądałem jakimś film dokumentalny, w którym zastało to potwierdzone, niestety nie pamiętam, co to było (prawdopodobnie z materiałów dodatkowych ze specjalnego wydania Odysei.)
"Białego labiryntu" nie oglądałem, muszę nadrobić zaległości.
Monolit- zwany przeze mnie "kosmicznym patefonem" z racji jego "kociej muzyki" jest interpretowany jako sztuczna inteligencja (akurat nie przeze mnie lecz przez moich przedmówców którzy tak zajadle mnie zaatakowali- że ponoć ziemska sztuczna inteligencja ma się spotkać z takową pozaziemską a ja jestem głupi bo dla mnie bo tego nie rozumiem i dla mnie to jest bzdura. Podobnie jak i bzdurą jest dla mnie sztuczna inteligencja.)
Pisząc o garniturze nie miałem na myśli ostaniej sceny w tej jakby XIX wiecznej komnacie(nawiasem mówiąc bardzo jej wystrój "pasuje" do statków kosmicznych) ale mialem na myśli scenę z może środka filmu- może to faktycznie nie był wtedy statek kosmiczny ale (?nie wiem co) - moim zdaniem jednak statek .
Jestem przekonany ze jednak w filmie pada sformułowanie ze lecą na Jowisza a nie na satelitę Jowisza- nawet Ci którzy mnie atakowali nie negowali tego.
Na jakiej podstawie uważam że statek jest śmieszny- taka konstrukcja jest bowiem bardziej typowa dla stacji orbitalnej a nie konstrukcji która ma pokonywać olbrzymie odległości i wytrzymywać potężne przeciążenia - fizyka po prostu- piszesz tak"W jego projektowaniu brali udział ludzie, którzy zajmowali się projektowaniem prawdziwych statków kosmicznych, więc nie bardzo rozumiem." - oczywiście że to prawda ale - ważne- wtedy nie konstruowano obiektów przystosowanych do lotu na tak gigantyczne odległości - do tego celu konstrukcja musi być zupełnie inna o czym wówczas nie wiedziano również w środowisku naukowym. Dlatego całe to fachowe(dla ówczesnej epoki) doradztwo niewiele jest warte.
Jeśli chodzi o awaryjne wejście do statku to - właśnie przed momentem przemogłem niechęc do filmu i sprawdziłem tą scenę. Na 100 proc nie masz tu racji! piszesz tak ""Awaryjne" wejście do statku też jest wiarygodne, oglądałem jakimś film dokumentalny, w którym zastało to potwierdzone..." ale chodzi o to że kosmonauta wchodzi do wejścia awaryjnego przez śluzę bez... hełmu(!!!!!!) cytuję dialog z filmu-
kosmonauta- "w takim razie wejdę przez śluzę awaryjną"
komputer- "bez kosmicznego hełmu będzie to raczej trudne"
i co jest dalej?? kpina- facet zachowuje się trochę jak nurek przed skokiem do wody który zatyka nos i nabiera powietrza- widzimy kosmonautę jak wskakuje do śluzy bez hełmu czyli pewną chwilę znajduje się jakby nieosłonięty w próżni. Najmniejsza nieszczelność skafandra w tych warunkach kończy się dla kosmonauty natychmiastową śmiercią (był taki wypadek kosmonauty radzieckiego któremu rozszczelnil się skafander- Rosjanin natychmiast zamienił się w mumię- jego wszystkie płyny fizjologiczne natychmiast znikneły. A tutaj gość w ogóle nie ma hełmu i tak sobie po prostu żyje??? I to ma być film w oparciu o naukę? Przecież to kpina jest nie nauka! widać na filmie jak kosmonauta wskakuje do statku a w tle kawałek odkrytej przestrzeni kosmicznej. A potem ten sam człowiek żyje jak gdyby nigdy nic.
A inna sprawa- jeśli ów superkomputer wszystko kontrolował na staku to czemu kosmonaucie pozwolił na wejście przez śluzę? czemu nie odsunął od niego statku? tylko czekał spokojnie dość długo aż ów wejdzie? moze słusznie przypuszczał że nie ma prawa przeżyć. Bo nie mógł.
Nie miałem już siły sprawdzać tego garnituru ani tego czy lecieli na Jowisza czy na jego satelite - może Ty to zrobisz skoro ten film lubisz i napisz a uwierzę Ci na słowo. Nieszczęsną scenę wchodzenia do statku bez hełmu też zobacz. Dobranoc.
Na razie opadłem z sił jeśli chodzi o pisanie - tylko jeden detal Ci wytknę- piszesz- "trochę ponad sto lat temu nikt nie wierzył w zbudowanie samolotu. Polecam lekturę... "
otóż już w 1505 wielki Leonardo da Vinci przewidział i opisał samolot a pierwszy udany lot samolotem miał miejsce 9 października 1890 roku - był to samolot "Eole" Francuza Clémenta Adera (co ciekawe- napęd samolotu stanowił silnik parowy!!!- ehh- kto by pomyślał- latający parowóz) wcześniej powstawały samoloty rownież z napędem parowym ale niestety nie oderwaly się od ziemi
no ale to oczywiście detal- ciekawostka może niezbyt istotna- na temat Odysei coś napiszę ale zbiorę siły)