PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1458}

2001: Odyseja kosmiczna

2001: A Space Odyssey
1968
7,7 143 tys. ocen
7,7 10 1 142515
8,6 87 krytyków
2001: Odyseja kosmiczna
powrót do forum filmu 2001: Odyseja kosmiczna

Film mi się bardzo nie podobał. Nie zrozumiałem jego "głębi"? - może. Nie rozumiem też np. jak można sobie chodzić po Jowiszu- ile tam człowiek by ważył - milion ton? może więcej? do tego połączenie muzyki klasycznej z jakimś nowoczesnym pobrzękiwaniem? zbuntowany superkomputer- to już temat tak wyświechtany i nudny... ile razy można w kólko to samo? motyw znany choćby z "Terminatora" a ostatnio oglądalem ten temat w "Eagle Eye" -zbuntowany komputer nie pozwoli się wyłączyć. A może król jest nagi i wszyscy jak papugi piszą że film jest taki wartościowy i super?
Zgadzam się - ważne są głębsze treści jakieś przesłanie które film niesie ale- jednocześnie film ma być ciekawym filmem a nie gniotem.
Za to chodzenie po Jowiszu to może należy film zaliczyć do fantasy - tyle że w tym nie ma ani uroku ani dowcipu... moja ocena między 0 a 1.

Feniks003

Miałem nadzieję na ciekawą dyskusję, ale ty, jak sam przyznajesz, nie znasz podstawowych faktów z fabuły. Nie podajesz też żadnych argumentów, powtarzasz ciągle te same hasła i niczym ich nie popierasz.

"Jeśli chodzi o awaryjne wejście do statku to - właśnie przed momentem przemogłem niechęc do filmu i sprawdziłem tą scenę. Na 100 proc nie masz tu racji!"

http://baza.polsek.org.pl/faq/atyka_topic_1.html#_1_8

http://www.geoffreylandis.com/vacuum.html

http://en.wikipedia.org/wiki/Explosive_decompression

Wystarczy? Fragment z jednego linka:
"Na podstawie teoretycznych symulacji i doświadczeń na zwierzętach wiadomo, że organizm będący wystawiony na działanie odkrytego kosmosu nie dozna natychmiastowych obrażeń i nie eksploduje, a krew nie będzie wrzeć i natychmiast nie straci się przytomności.
Mogą zaistnieć zjawiska o drugorzędnym znaczeniu, jak oparzenie słoneczne, opuchlizna skóry, nabrzmienie tkanek, które pojawią się po około !!10 sekundach lub później.!!"
Bowman był w próżni ok. 5s.

ocenił(a) film na 1
Adahn

http://wiadomosci.polska.pl/kalendarz/kalendarium/article.htm?id=315616
czemu się złościsz?
ci kosmonauci zginęli nie w otwartej przestrzeni kosmicznej ale z powodu maleńkiej dziurki w ich kabinie

Feniks003

Ale to przecież zupełnie co innego, oni zginęli na skutek wyssania powietrza i drastycznego spadku ciśnienia, co zresztą trwało kilkadziesiąt sekund. Jak możesz to porównywać do wystawienia ciała na oddziaływanie próżni?

Feniks003

Feniks, pink one podał trzy linki, wszystko opisane czarno na białym. Z czym tu chcesz polemizować? Mnie też brak hełmu w scenie z wejściem awaryjnym wydawał się jak dotąd jedynym słabym punktem "Odysei" - choć byłem zbyt leniwy, by pokusić się o poszukanie jakichś informacji na ten temat. Okazuje się, że Kubrick i tym razem po prostu wiedział lepiej. To tylko zwiększa mój podziw dla twórców, utwierdzając przy okazji w przekonaniu, że "Odyseja" jest wizją dopiętą na ostatni guzik. Teraz do doskonałości brakuje mi tylko "Ech" Floydów zamiast kompozycji Ligetiego w końcowych 23 minutach filmu:)

ocenił(a) film na 1
odmawiam_zmiany_nicka

A co to zmienia? Nawet jeśliby jakimś cudem mógł faktycznie przez chwilę zyć (sprawa mocno kontrowersyjna- zwierzęta niekoniecznie reagują tak samo jak ludzie) to nie móglby wykonywać żadnych czynności-
a jeśliby był powiedzmy "niezniszczalny" i przeżyłby- to nie zmienia to nic w ogólnej nudzie filmu i śmieszności samego statku kosmicznego.

Feniks003

Widzę, że nie ma sensu prowadzić dalszej dyskusji. Rzeczowe argumenty kwitujesz zdaniem "A co to zmienia?", chociaż sam nie podałeś ANI JEDNEGO źródła potwierdzającego twoje tezy. Mój ostatni post w tym temacie.

Feniks003

jw.

Kilka osób (w mniej lub bardziej cierpliwym tonie) próbuje ukazać Ci bezsensowność Twoich zarzutów. Tłumaczy Ci przy okazji fabułę filmu - bo nawet na poziomie fabularnym mieszasz najbardziej podstawowe fakty. Tłumaczy, że motyw zbuntowanego komputera nie jest wyświechtany, że akcja nie dzieje się na Jowiszu - dzieje się za to m.in. na księżycowej bazie. Tłumaczy po co lecieli w stronę Jowisza. Tłumaczy, że filmowe zdarzenia - w tym także przebywanie w próżni bez ochrony skafandra - nie stoją w sprzeczności z prawami fizyki. Tłumaczy, że zarówno wygląd statków (a było ich kilka) jak i najdrobniejsze nawet detale konsultowane były ze specjalistami z NASA, czołowych firm komputerowych, telekomunikacyjnych oraz z naukowcami całego wachlarza specjalizacji. Tłumaczy, że zachowanie małp także odtworzono z taką starannością, jaka tylko była możliwa, a efekty specjalne odebrały zasłużonego Oscara. Tłumaczy, że film jest wieloznaczny i pełen przeróżnych nawiązań, od Homera począwszy na Nietzschem skończywszy. Że zachwyca takie filmowe wyrocznie jak Steven Spielberg, James Cameron i Ridley Scott (O, przepraszam! Nie zachwyca ich - oni tylko papugują!). Tłumaczy, że nazywanie Stanleya Kubricka beztalenciem jest świadectwem gargantuicznego dyletanctwa.

"A co to zmienia?"

Właśnie problem w tym, że w Twoich oczach żaden argument *niczego* nie zmienia. Tam gdzie raz ujrzałeś patefon będziesz już go widział do końca życia.

PS. Ja również odpuszczam już sobie. Pozdrawiam, życząc mniej wiary we własną nieomylność.

ocenił(a) film na 1
odmawiam_zmiany_nicka

Ależ oczywiście ze film był konsultowany ze specjalistami z NASA pewnie!
tylko mały detal- se specjalistami sprzed 40 lat. 40 lat w nauce w czasach współczesnych to wieki. To tak jakby brać pod uwagę zdanie uczonych sprzed czasów kopernikowskich w sprawie kształtu Ziemi.
Ty sam nie rozumiesz że zachwycasz się czymś w rodzaju słoni podtrzymujących Ziemię.
Przebywanie w próżni bez ochrony skafandra - nie stoją w sprzeczności z prawami fizyki- oczywiście masz rację że nie - bo paraliż i umieranie nie jest niezgodne z prawami fizyki. Ale ani spraliżowany ani umarlak do awaryjnego włazu nie wejdą.
Sztucznej inteligencji nigdy nie będzie. A jeśliby nawet była to na pewno nie pozwoliła by kosmonaucie wejść do statku innym włazem(komputer po prostu móglby odsunąć statek od niego skoro go kontrolował- to wchodzenie przecież trwało bardzo długo a ta niby superinteligencja cierpliwie czekała aż kosmonauta wejdzie. Następna ciekawostka- po co superkomputer poinformował kosmonautę o swych zamiarach zmniejszając szanse osiągnięcia swego celu? kolejna nielogiczność- mógł mu wcisnąć przecież jakiś "kit".
Nie przemawiają do mnie istotnie dumne nazwy typu "monolit" albo "korytarz czasoprzestrzeni" bo to bajka po prostu a "naukowe" nazwy mają publikę przyciągnąć (i tak się też stało)
Efekty specjalne- sztuczne i śmieszne - nie znając prawdy natychmiast zorientowałem sie ze te "małpy" to przebrani ludzie nieudolnie udający małpy- na nic widać zdał się ich pobyt w ZOO. Pokazany obraz kosmosu jest "płaski"- nie widać w nim nieskońconości - głębi. Kapsuła z kosmonautą porusza się jak melex po dworcu PKP nie widać stanu nieważkości. Poza tym - poza stanem nieważkości i małpami - jakie mamy jeszcze efekty specjalne? pod koniec filmu zmieniające się kolory- coś jakby wiejskie disco-polo w kosmosie- ano mieliśmy kosmiczny gramofon(no niech Ci będzie ustąpię z tego patefonu by Cię nie złościć) a wiec jest gramofon lub szafa grająca więc są też i światełka z disco polo.
A napisz tak szczerze już po tym jak mi nabluzgasz bo wiem że to nieuniknione- napisz mi - naprawdę te światełka na końcu filmu Ci się podobały?





ocenił(a) film na 10
Feniks003

"Sztucznej inteligencji nigdy nie będzie"

Przepraszam, ze odkopuje trupa (post sprzed 9 lat), ale usmialem sie przy okazji tego posta.

ocenił(a) film na 10
Feniks003

........................kpina- facet zachowuje się trochę jak nurek przed skokiem do wody który zatyka nos i nabiera powietrza- widzimy kosmonautę jak wskakuje do śluzy bez hełmu czyli pewną chwilę znajduje się jakby nieosłonięty w próżni. Najmniejsza nieszczelność skafandra w tych warunkach kończy się dla kosmonauty natychmiastową śmiercią (był taki wypadek kosmonauty radzieckiego któremu rozszczelnil się skafander- Rosjanin natychmiast zamienił się w mumię- jego wszystkie płyny fizjologiczne natychmiast znikneły. A tutaj gość w ogóle nie ma hełmu i tak sobie po prostu żyje??? I to ma być film w oparciu o naukę? Przecież to kpina jest nie nauka! widać na filmie jak kosmonauta wskakuje do statku a w tle kawałek odkrytej przestrzeni kosmicznej. A potem ten sam człowiek żyje jak gdyby nigdy nic..................
Wybacz Kolego ale BZDURA - to są dwoje wynaturzenia na temat oddziaływania próżni na organizm ludzki ale nie mają nic wspólnego z .rzeczywistością ani prawdą, słowem piszesz to co sobie wymyślisz bez pokrycia w nauce.
A propos, dobrze że wziął "jak nurek" powietrza, + napięcie przepony - zapobiega to zapaści na wskutek spadku ciśnienia w płucach..
Pozdrawiam

Feniks003

Wybacz, że wskoczę jeszcze do wątku, który prowadzisz z kolegą pink one. Gdybyś w takim mniej więcej tonie pisał od początku - zwracając uwagę na konkretne niedociągnięcia i błędy, zamiast tylko gniot i kosmiczna bzdura - rozmowa wyglądałaby całkiem inaczej.

Pewnie, że wysłanie na Jowisza misji załogowej jest mało sensowne. Zapewniam Cię, że Clarke, Kubrick i specjaliści z NASA doskonale o tym już wtedy wiedzieli. Problem polega na tym, że załoga promu Discovery nie tylko *nie lądowała* na Jowiszu, ale w ogóle takiego lądowania *nie planowała*. To nie jakieś ukryte przesłanie, to dość podstawowy element fabuły filmu - po prostu nic takiego nie miało w "Odysei" miejsca. Nie wiem jak to sformułować, żebyś przyjął te fakty do wiadomości - może cyrylicą?;) Prawdziwy cel misji Discovery Bowman poznaje dopiero z nagrania odtworzonego po śmierci HAL-a - przy okazji poznajemy związek całej wyprawy z odkryciem dokonanym wcześniej pod powierzchnią Księżyca.

Cała sekwencja "garniturowa" odbywa się po drugiej stronie tunelu czasoprzestrzennego, w który wciągnięty zostaje Discovery; jest więc bardzo swobodną wariacją na temat zjawiska nieweryfikowalnego, ale pozostającego mimo wszystko w granicach szeroko pojętej "naukowej fikcji". Takie wyjaśnienie zadowala Cię już bardziej?

Wygląd statków śmieszny? Na czym ma ta śmieszność według Ciebie polegać? A który "statek kosmiczny" w filmach SF prezentuje się odpowiednio? Nostromo? Gwiezdny Niszczyciel? Poza tym co ma kształt kadłuba do osiąganej prędkości w środowisku pozbawionym tarcia aerodynamicznego? Wnętrze statku obiega rzecz jasna od stanu faktycznego (na chwilę obecną), ale nie w jakiś kompromitujący sposób - zwłaszcza, że czas akcji filmu wyprzedzał współczesność o ponad 30 lat! Może pośmiejemy się dla odmiany z Verne'a? Podróż do wnętrza Ziemi - nie no, kompromitacja jak się patrzy! Albo "20000 mil podwodnej bzdury";) Lem, obdarzony naprawdę nielichym intelektem i solidną wiedzą w sprawach naukowych i technicznych, też spłodził sporo kwiatków - i to takich, że boki zrywać! Podobnie jak każdy próbujący przewidywać odległą przyszłość. Dlaczego o tym piszę? Bo taki już los fantastyki naukowej. To w końcu science fiction. Fikcja. Nie ma co popadać w przesadę w doszukiwaniu się technicznych nieścisłości - chyba, że są one naprawdę rażące.

A przykładem rażącego błędu może być właśnie wspomniany powrót Bowmana "awaryjnym" wejściem. Cała ta scena byłaby perfekcyjnie pasującym elementem układanki (podkreślającym ludzki spryt i determinację - atuty, które pozwalają człowiekowi wyjść zwycięsko ze starcia z superinteligentną maszyną) - gdyby nie ten nieszczęsny brak ochronnego hełmu. Też nie mam pojęcia dlaczego twórcy świadomie zdecydowali się na taki zabieg, a nie mogło to być zwykłe przeoczenie.

Efekty specjalne były akurat w tamtych czasach rewolucyjne. I do dziś prezentują się solidnie, nieporównanie lepiej od czegokolwiek z tamtej epoki. Zresztą nie sformułowałeś pod ich kątem żadnego konkretnego zarzutu, poza nienaturalnym zachowaniem małp. Trudno z tym polemizować, bo nie mamy możliwości obserwować jak w rzeczywistości zachowywały się człekokształtne cztery miliony lat temu - jak okazywały agresję, zaciekawienie, czy lęk. Tak więc to też nie żaden "błąd", co najwyżej Twoje odczucie. Mnie tam małpy nie przeszkadzają - poza tym, że w ogóle cały "prehistoryczny" epizodem wydaje mi się najmniej ciekawy z całego filmu. A ptaki Hitchcocka wyglądają dobrze do momentu, gdy siedzą sobie grzecznie na grzędzie;) Ich ataki na główną bohaterkę to już widoczne nieuzbrojonym okiem sztuczki montażowe. Ale wracając do tematu: jakie jeszcze efekty, poza małpami, raziły Cię sztucznością?

Aha, no i gdzie to wywołujące Twoje zniesmaczenie łamanie praw fizyki? Chętnie usłyszałbym jakieś przykłady. Poza oczywiście chodzeniem po Jowiszu, bo to już przerabialiśmy.

A przesłanie, sens, symbolika "Odysei"? Wiele napisano i powiedziano na ten temat. Można znaleźć ciekawe interpretacje i analizy. Zawsze można dowiedzieć się czegoś interesującego - o ile się chce, rzecz jasna.

PS. Do wątku Kalego, Tołstoja i autodestrukcji pozwolę sobie nie wracać, bo i nie ma chyba sensu. Nie uznaję własnych poglądów za jakiś dogmat, jestem otwarty na rzeczową dyskusję - jeśli dasz radę porzucić swoją dotychczasową gniotowo-patofonową retorykę.

Pozdrawiam:)

odmawiam_zmiany_nicka

No i pink one uprzedził mnie :)

<za krótki>

odmawiam_zmiany_nicka

Hej Kubox albo kto inny a wyjaśnicie o co chodziło z tym dzieckiem na końcu znaczy niemowlakiem ??

Bo jeśli chodzi o film to nie potrafił poruszyc moich komórek mózgowych by go w pełni zrozumiec. Albo to ja miałem nieodpowiednie podejście do tego projektu, w każdym bądz razie dzieki krótkiemu opisowi Kuboxa wszystko stało sie jasne.Dzieki.

Film jak dla mnie ma 9/10

odmawiam_zmiany_nicka

No i udało się. Spędziłem przed kompem z dobrą godzinę, ale przeczytałem wszystkie Wasze wypowiedzi. No i co mogę powiedzieć?Zauważyłem, że nikt dotychczas nie powołał się na książkę którą Clarke napisał na podstawie scenariusza jego i Kubricka. Ja tą książkę czytałem(byłem zachwycony filmem i chciałem więcej). Jest tam wyjaśnionych kilka rzeczy:

Po pierwsze: Nie wiem jaki był plan odnośnie "lotu na Jowisza" gdyż w książce zmieniono plany i zdecydowano, że statek "poleci na Saturna". Napisałem to w cudzysłowiu, gdyż nikt nie zamierzał na tej planecie lądować. Mogę się mylić co do szczegółów, ale wyglądało to mniej więcej tak, że statek miał okrążyć Saturna, wylądować na jednym z jego księżyców(był to bodajże Tytan), zrobić badania, po czym wrócić na orbitę i czekać jakieś 2 lata na przybycie statku ratowniczego.

Po drugie: Interpretacja mówiąca o sztucznych inteligencjach jest niezgodna z książką. Według książki monolit odkryty na księżycu był swoistym drogowskazem pozostawionym przez obcą cywilizację. Drugi taki monolit był właśnie na jednym z księżyców Saturna. Kiedy Bowman w kapsule opuszczał się nad jego powierchnię, monolit "otworzył się" i wciągnął go do środka. Okazało się, że był to tunel czasoprzestrzenny który przeniósł go w inny rejon wszechświata. Nieznana siła kierowałą jego kapsułą. Zaczeła go prowadzić w kierunku jakiejś gwiazdy. Kiedy był blisko, zaczął mieć chalucynacje(pokój hotelowy). Ktoś badał jego reakcje, być może sprawdzali czy jest godzien dostąpić tego co się miało zaraz wydarzyć(to już moja interpetacja). I wreszcie dokonała się jego przemiana. Uwolniono go z powłoki cielesnej, z jakiejkolwiek materii. Stał się istotą najwyższą, "gwiezdnym dzieckiem" zdolnym w ułamku sekundy dolecieć na ziemię czy gdziekolwiek indziej. Był ponad(a może poza) tym wszystkim, ponad nami i naszym światem.

To by było tyle. Streszczenie jest ogólnikowe ale starałem się to opisać najlepiej jak potrafię. Nie wiem jak to odbierzecie, ale wiem, że na mnie zrobiło to ogromne wrażenie.

ocenił(a) film na 10
FinneganAwaken

Mi się podoba Twoja interpretacja. Co prawda, będę obstawał, że to nie były halucynacje, lecz chodziło o symboliczne przedstawienie ciągłego odnawiania się człowieka i kosmosu. Ale Twoja wersja jak najbardziej pasuje do obrazu.

FinneganAwaken

"Nie wiem jaki był plan odnośnie "lotu na Jowisza" gdyż w książce zmieniono plany i zdecydowano, że statek "poleci na Saturna"."

Właściwie to było odwrotnie, pomysł z Saturnem był pierwszy. Został zamieniony na Jowisza z powodu utrudnienia, jakim było odtworzenie pierścieni Saturna. Nie widzę sensu powoływania się na książkę, ponieważ to dwie prawie zupełnie inne historie. Książka jest praktycznie jednoznaczna i nie zostawia pola do interpretacji.

"Zaczeła go prowadzić w kierunku jakiejś gwiazdy. Kiedy był blisko, zaczął mieć chalucynacje(pokój hotelowy)"

Książkę czytałem kawał czasu temu, ale zdaję mi się, że to były "sztuczne" pomieszczenia stworzone na podstawie przechwyconych przez monolit fal telewizyjnych i radiowych, a nie halucynacje. Z tego co pamiętam, te znajome, ludzkie pomieszczenia miały go uspokoić i zapewnić, że nikt nie zmamierza go skrzywdzić. Ale to tylko wersja z książki i nie powinno się nią ograniczać możliwości interpretacji filmu.

Adahn

Tak. Te pomieszczenia były wzorowane na telewizji z przed kilku lat i chyba faktycznie chodziło o to, żeby go uspokoić. W każdym razie musiały to być halucynacje bo tam nie było nic oprócz tej gwiazdy.

ocenił(a) film na 4
FinneganAwaken

Jezu! Czy na filmweb nie mozna prowadzić normalnych dyskusji, dotyczących filmów, bez przerzucania się epitetami i obrażania współdyskutanta? Co do meritum sprawy- zgadzam się w dużej mierze z założycielem tematu: film nudny, przereklamowany, a co gorsza wcale w swej treści nie tak głęboki jakby można było przypuszczać. Problem polega na tym, że Kubrick - de facto całkiem dobry reżyser, chodź też pokłonów bić przed nim nie zamierzam - zrobił w przypadku omawianego obrazu kolosalny błąd starając się przenieść niedługie opowiadanie Arthur'a C. Clarke'a ,,The Sentinel" na ekran w formie ponad dwugodzinnego filmu. Dlatego też rzecz niemiłosiernie się dłuży, pełna jest nieistotnych dla przebiegu fabuły scen i obrazków, które nie wnoszą do filmu absolutnie nic poza pokaźną dawką nudy. Chyba jest to największy problem tego ,,dzieła" bo trudno sobie wyobrazić by scena, w której dr Floyd rozmawia na stacji z Ruskimi dosłownie o niczym, czy taka, w której astronauta leci wymienić jakąś cześć w antenie przekaźnikowej - i my ten cały jego ,,fascynujący" lot obserwujemy -, czy taka, w której przez dziesięć minut pokazuje nam się świetlisty tunel - będący zapewne przestrogą przed przedawkowaniem środków halucynogennych ;) - miały by jakoś do widza przemawiać bądź w jakiś sposób go angażować w to co się w filmie dzieje. A dzieje się nie wiele bo film wykazuje niezwykłą dysproporcje treści do długości prezentowanego ,,dzieła". Bo co nam ten film mówi? Kosmici przesłali pra-ludziom jakąś ichnią maszynę, która nauczyła naszych przodków jak posługiwać się narzędziami, jak zdobywać pożywienie - bardzo ,,oryginalna" myśl, pojawiająca się jedynie w dziesiątkach starożytnych religii ;) -, ludzie odnaleźli monolit, wysłali misje na Jowisza by ta go zbadała, co ostatecznie prowadzi do tego, że jeden z członków rzeczonej ekspedycji doznaje swoistego oświecenia za sprawą obcych, którzy po raz kolejny wspomagają w ten sposób ludzką ewolucje. THE END. Powiedźcie szczerze czy taka treść rzeczywiście jest tak głęboka i pełna znaczeń, że warto ,,Odyseje..." klasyfikować jako arcydzieło? Z założycielem tematu nie zgadzam się tylko w jednym: wątek HALA Ileś Tam Tysięcy to jedna z nielicznych ciekawych rzeczy w tym filmie - poza ,,małpoludami" na początku - i jedyna rzecz, która klasyfikuje ,,Odyseje.." jako film SF: reszta to miszmasz quasi-religijnego przesłania, prezentu dla kreacjonistów - bo naprawdę człowiek nie mógł wyewoluować bez pomocy bogów bądź obcych - i kolaż niestrawnych dłużyzn podlanych sosem z przestarzałych efektów specjalnych. Wszystko to razem sprawia, że ,,Odyseja..." nie zasługuje na więcej niż 4/10.

ocenił(a) film na 1
Picard

Dzięki Pikard za tą opinię ucieszyła mnie bardzo dzięki

ocenił(a) film na 1
Feniks003

Bardzo mi się podoba to co napisałeś - oczywiście mały detal że jak dla mnie to motyw zbuntowanej maszyny nie jest ciekawy ale to przecież nieważne. Gwoli wyjaśnienia- od początu zaatakowałem moim zdaniem beznadziejny film i w odpowiedzi posypały się na mnie gromy że głupi jestem i arcydzieła nie rozumiem. Arcydzielo powinno być jednocześnie bardzo atrakcyjne w odbiorze i wartościowe - Moim zdaniem "Odyseja" jest i okropnie nudna i uboga w głębsze wartości. Jeszcze raz dziękuję Ci za Twoją opinię - wiesz - identyczną opinię jak Twoja zamieścili w odpowiedzi na mój komentarz do filmu Francuzi(napisałem na forum francuskiej strony o filmach) - nie wszędzie widz jest tak bałwochwalczo ustosunkowany do nieambitnych amerykańskich produkcji - u nas faktycznie ludzie wydają się tym zachwyceni - chyba wielu z tych co ten film opiewają po prostu pieją z zachwytu nie dla tego ze się im podoba ale dla tego że inni robią tak samo- dlatego zacząłem temat od tytułu "Król jest nagi"
Pozdrawiam

Feniks003

Przeczytałem, jak już mówiłem, wszystkie wypowiedzi i muszę stwierdzić, że (przepraszam za wyrażenie) pieprzycie od rzeczy. Oczywiście mam na myśli przeciwników Odyseji. Nie będę się zagłębiał w wartość wypowiedzi jej zwolenników, bo to już nie leży w moim interesie. No, ale do rzeczy. Moje zastrzeżenia do tych wypowiedzi są następujące:

1. Jednym z głównych użytych tu argumentów przeciwko Odyseji jest to, że film jest "nudny". I to jest argument na poziomie gimnazjalisty. Pojęcie "nudy" jest nam wszystkim znane, jednak najwyraźniej niektórzy nie zdają sobie sprawy z tego, że jest to pojęcie subiektywne, zależne od gustu konkretnej osoby. Dla was Odyseja była nudna, ale dla mnie na przykład nie. Oglądałem ją 3 razy i gdyby nie to, że TCM nadaje ją zawsze w nocy, to prawdopodobnie zobaczyłbym ją jeszcze z drugie tyle razy. Innymi słowy "nuda" nie jest żadnym argumentem przeciwko jakiemukolwiek filmowi. Jest to conajwyżej argument, żeby danych krytykantów nie traktować serio.

2. Coraz powszechniejsza wśród użytkowników Filmwebu jest megalomania. Coraz więcej osób wychodzi z założenia, że są najinteligentniejsi na świecie i jeśli oni nie widzą w danym filmie nic nadzwyczajnego to, nic nadzwyczajnego w nim nie ma. "Gdzieś jest błąd? No to napewno w filmie, no bo przecież nie we mnie." Niestety w większości przypadków błąd tkwi właśnie po stronie widza, który danego filmu po prostu nie zrozumiał.


//- nie wszędzie widz jest tak bałwochwalczo ustosunkowany do nieambitnych amerykańskich produkcji - u nas faktycznie ludzie wydają się tym zachwyceni - chyba wielu z tych co ten film opiewają po prostu pieją z zachwytu nie dla tego ze się im podoba ale dla tego że inni robią tak samo-//

3. Nie po raz pierwszy czytam tego typu obelgi. Przy bodajże "Gosford Park'u" Roberta Altmana przeczytałem, że jestem "snobem". Przy "Mechanicznej Pomarańczy" Kubricka, że "podniecam się nazwiskami". Nie wiem co ludzie próbują osiągnąć tego typu zachowaniem, w każdym razie można by z tego wyciągnąć wniosek, że tylko mniej znani reżyserzy robią dobre filmy. Ciekawe ile z pośród tych osób, zna takie nazwiska jak np. Jim Jarmusch, Abel Ferrara, Spike Lee czy Werner Herzog. Cóż, oni chyba jednak mieli na myśli takich reżyserów jak Gore Verbinsky("Piraci z Karaibów"). Tak czy inaczej tego typu uwagi to szczyt bezczelności i braku szacunku do rozmówcy.

ocenił(a) film na 1
FinneganAwaken

dsotm - akurat Ty jesteś w tych 2-3 procentach polskiej populacji która jest filmem autentycznie zachwycona więc zdanie //... pieją z zachwytu nie dla tego ze się im podoba ale dla tego że inni robią tak samo-//
nie odnosiło się do Ciebie.
Jeśli toś się pasjonuje czymś takim jak np. "korytarz czasoprzestrzeni" dobrze ok niech to będzie dla Ciebie arcydzieło. Piszesz że przeciwnikom fimu brakuje szcunku dla rozmówcy i jednocześnie że przeczytałeś wszystkie posty- zauważ że od początku nie zaatakowałem nie osoby ale film- a w odpowiedzi to na mnie posypały się obelgi. Piszesz że //Coraz powszechniejsza wśród użytkowników Filmwebu jest megalomania. Coraz więcej osób wychodzi z założenia, że są najinteligentniejsi na świecie i jeśli oni nie widzą w danym filmie nic nadzwyczajnego to, nic nadzwyczajnego w nim nie ma.//- jeślibyś sie potrudził zobaczyć jak inne filmy oceniałem to byś zobaczył że średnia moich ocen to aż 7,8- a więc to niezwykle wysoka średnia- po prostu przed zobaczeniem filmu patrzę na opinie na filmweb i liczę się z zawartymi tu opiniami(również z Twoją opinią- oceną) czy warto film zobaczyć. Tak było w przypadku "Odysei" ale tym razem cieżko się zawiodłem- właściwie to jeden jedyny raz ocena wystawiona na filmweb okazała się zupełnie inna od mojej. Dlatego napisałem "A może król jest nagi".
Zwróć uwagę że jako osoba zachwycona tym filmem nie dopuszczasz najmniejszej krytyki ( piszesz "nuda" nie jest żadnym argumentem..- to tak jakby film nie powinien być interesujący) kto film skrytykuje to cytuję Twoje slowa "pieprzy bez sensu" - piszesz o pieprzeniu a jednocześnie o braku szacunku dla rozmówcy- to włąśnie jest bez sensu.
Reasumując- jeśli ktoś się pasjonuje czymś takim jak "korytarz czasoprzestrzeni" (wehikuł czasu?)- ok- ma do tego prawo- ale nie należy od razu ubliżać osobom dla ktorych jest to bzdura kompletna rodem z bajek okropnie nudna na dodatek.

ocenił(a) film na 1
FinneganAwaken

dsotm - akurat Ty jesteś w tych 2-3 procentach polskiej populacji która jest filmem autentycznie zachwycona więc zdanie //... pieją z zachwytu nie dla tego ze się im podoba ale dla tego że inni robią tak samo-//
nie odnosiło się do Ciebie.
Jeśli toś się pasjonuje czymś takim jak np. "korytarz czasoprzestrzeni" dobrze ok niech to będzie dla Ciebie arcydzieło. Piszesz że przeciwnikom fimu brakuje szcunku dla rozmówcy i jednocześnie że przeczytałeś wszystkie posty- zauważ że od początku nie zaatakowałem nie osoby ale film- a w odpowiedzi to na mnie posypały się obelgi. Piszesz że //Coraz powszechniejsza wśród użytkowników Filmwebu jest megalomania. Coraz więcej osób wychodzi z założenia, że są najinteligentniejsi na świecie i jeśli oni nie widzą w danym filmie nic nadzwyczajnego to, nic nadzwyczajnego w nim nie ma.//- jeślibyś sie potrudził zobaczyć jak inne filmy oceniałem to byś zobaczył że średnia moich ocen to aż 7,8- a więc to niezwykle wysoka średnia- po prostu przed zobaczeniem filmu patrzę na opinie na filmweb i liczę się z zawartymi tu opiniami(również z Twoją opinią- oceną) czy warto film zobaczyć. Tak było w przypadku "Odysei" ale tym razem cieżko się zawiodłem- właściwie to jeden jedyny raz ocena wystawiona na filmweb okazała się zupełnie inna od mojej. Dlatego napisałem "A może król jest nagi".
Zwróć uwagę że jako osoba zachwycona tym filmem nie dopuszczasz najmniejszej krytyki ( piszesz "nuda" nie jest żadnym argumentem..- to tak jakby film nie powinien być interesujący) kto film skrytykuje to cytuję Twoje slowa "pieprzy bez sensu" - piszesz o pieprzeniu a jednocześnie o braku szacunku dla rozmówcy- to włąśnie jest bez sensu.
Reasumując- jeśli ktoś się pasjonuje czymś takim jak "korytarz czasoprzestrzeni" (wehikuł czasu?)- ok- ma do tego prawo- ale nie należy od razu ubliżać osobom dla ktorych jest to bzdura kompletna rodem z bajek okropnie nudna na dodatek.

Feniks003

I tu Cię zaskoczę, otóż wcale nie pasjonuje się kosmosem. Odyseję obejrzałem bo bardzo spodobało mi się "Lśnienie" Kubricka i chciałem zobaczyć jakieś inne jego filmy. Co do mojego komentarza odnośnie braku szacunku to dotyczył on wyłącznie zacytowanego fragmentu wypowiedzi:

//chyba wielu z tych co ten film opiewają po prostu pieją z zachwytu nie dla tego ze się im podoba ale dla tego że inni robią tak samo-//

Wyczuliłem się na tym punkcie bo jak już pisałem, kilkukrotnie zostałem zwyzywany od "snobów" i tym podobnych.


Ja się wogóle nie kieruję opiniami użytkowników Filmwebu. Najczęściej przeglądam katalogi nagród i szukam jakiegoś filmu którego tematyka by mi odpowiadała. Wiem, że nagrody nie zawsze są słusznie przyznawane, szczególnie te komercyjne(jak Oscary), ale w większości przypadków filmy które je otrzymują są conajmniej dobre. Na przykład przeglądając filmy nominowane do Oscara w 1986 odkryłem "Pocałunek kobiety pająka" rewelacyjny film więzienny z genialną rolą Williama Hurta. Gdybym patrzył po opiniach użytkowników to prawdopodobnie skończył bym oglądając takie filmy jak "Gladiator", "Leon Zawodowiec", czy "Dobry, zły i brzydki". Nic do nich nie mam, tyle, że to są ni mniej ni więcej jak filmy czysto rozrywkowe, a ja chcę czegoś więcej.


//Zwróć uwagę że jako osoba zachwycona tym filmem nie dopuszczasz najmniejszej krytyki//

Wręcz przeciwnie. Ja bardzo chętnie zmienił bym zdanie gdbyś Ty podał mi jakieś sensowne argumenty. No, bo to, że film jest nudny to dla mnie nie jest żaden argument, gdyż dla mnie on wcale nie jest nudny. Jak narazie jedyna sensowna rzecz jaką tu przeczytałem, to problem z Bomwanem przebywającym bez kasku w próżni. I powiem szczerze, że to mnie naprawdę zaintrygowało. Jeśli rzeczywiście coś takiego jest niemożliwe to z technicznego punktu widzenia Kubrick zrobił sporą gafę. No ale na sam rozwój fabuły nie ma to przesadnie wielkiego wpływu. Można to było poprawić zaopatrzając Bowmana w hełm, który przecież mógł ubrać przed wejściem do kapsuły.

Tak więc nie mów, że nie dopuszczam krytyki bo zdaję sobię sprawę z istnienia takich błędów tylko, że to nie są duże błędy i jest ich stricte niewiele. W "Czasie Apokalipsy" Coppoli jest kilkaset błędów, czy to oznacza, że ten film nie może być uznawany za arcydzieło?


//Reasumując- jeśli ktoś się pasjonuje czymś takim jak "korytarz czasoprzestrzeni" (wehikuł czasu?)- ok- ma do tego prawo- ale nie należy od razu ubliżać osobom dla ktorych jest to bzdura kompletna rodem z bajek okropnie nudna na dodatek. //

Z wikipedii:
------ Tunel czasoprzestrzenny (ang. wormhole) - początkowo też nazywany most Einsteina-Rosena - to hipotetyczna właściwość topologiczna czasoprzestrzeni będąca rodzajem "skrótu" pomiędzy co najmniej dwoma obszarami wszechświata lub rodzajem mostu łączącego wszechświaty. Tunele czasoprzestrzenne są przedmiotem poszukiwań i sporów współczesnych fizyków. Nie zanotowano dotąd żadnych obserwacyjnych wskazówek na ich istnienie choć ogólna teoria względności Alberta Einsteina dopuszcza istnienie tuneli w niektórych modelach czasoprzestrzeni.------

Cholera, ten Einstein to strasznymi bzdurami się zajmował :P

ocenił(a) film na 1
FinneganAwaken

Kilka spraw.
Cytuję "odkryłem "Pocałunek kobiety pająka" rewelacyjny film więzienny z genialną rolą Williama Hurta. Gdybym patrzył po opiniach użytkowników to prawdopodobnie skończył bym oglądając takie filmy jak "Gladiator", "Leon Zawodowiec" "
Przeczytałem opinie i oceny tego filmu - dostał prawie 8 (7,87/10) film oceniony jako bardzo dobry - opinie enuzjastyczne- czyli zachęciło mnie to do filmu- zobaczę go. Jak by to powiedział nasz były premier- "oczywista oczywistość" - warto zobaczyć. Czemu więc piszesz że film jest oceniony źle i że nie warto patrzeć na opinie innych- poza przypadkiem "Odysei" zamieszczane tutaj oceny nigdy nie wprowadziły mnie w błąd. (w każdym razie powiedzmy "mniej więcej" opinie się zgadzały-równiez te negatywne) .
Co do "piana z zachwytu" - już wyjaśniłem ze nie odnosiło się to do Ciebie - jesteś akurat wyjątkiem.
Co do Alberta Einsteina - napisaleś nieco z kpiną "ten Einstein to strasznymi bzdurami się zajmował" - niestety- może nie wiesz ale nawet wielki Einstein miał poważne wpadki - przytoczę Ci najśmieszniejszy ale autentyczny przykład. Otóż Einstein poprosił robotnika by mu zrobił 2 otwory w ścianie domu- większy dla psa i mniejszy dla kota- robotnik zwrócil uwagę że przecież i kot mógłby tym mniejszym otworem wchodzić...(speszony geniusz odpowiedział -"nie pomyślałem o tym"- co jest zresztą typowe dla wielkich ludzi) -równiez zabawnym przykładem jest jego brak umiejętności policzenia prostego działania z tabliczki mnożenia. Inny wielki geniusz- wynalazca Edinson- nie ustrzegł się kilku koszmarnych wpadek (np. produkcja żelaza z piasku).
Twoje szyderstwo "ten Einstein to strasznymi bzdurami się zajmował" podkreśla Twój bezkrytyczny stosunek do geniusza który był jednak człowiekiem nie Bogiem i też robił gafy. Istnienie "tunelu czasoprzestrzennego" jest równie wiarygodne jak istnienie czarownicy na miotle- (a propos- jak mi udowodnisz że gdzieś daleko za Jowiszem nie ma czarownicy na miotle? skoro może być monolit to czemu nie czarownica?) Zacytję Twój cytat "Nie zanotowano dotąd żadnych obserwacyjnych wskazówek na ich (korytarzy) istnienie"-podajesz przeciw sobie sam argument- oczywiście powiesz - zostaną te czasoprzestrzenne korytarze dopiero odkryte. Dobra to ja Ci odpowiem- tak zostaną odkryte razem z czarownicami i ich miotłami.
Co do tego czy film jest nudny to w jednym sie z Tobą zgodzę- tak DLA CIEBIE nie jest nudny - dobrze ok- Ty lubisz takie dłużyzny albo takie migające różnokolorowe światełka (pod koniec filmu) albo zmieniające się 10 minut barwy albo bajkowe korytarze. Tylko inni powiedzą że ta bajka jest nudna i wypadałoby uszanować ich zdanie tak jak ja szanuję Twoje. To że mi się nie podoba "Odyseja" nie znaczy automatycznie że jestem od razu miłośnikiem tanich strzelanek czy tez kina akcji. Taką ocenę uważam za niesprawiedliwą i złośliwą.



ocenił(a) film na 1
Feniks003

Oj - możesz nie zrozumieć o co mi chodziło na początku tekstu- miałem na myśli że podany przez Ciebie film "Pocałunek kobiety pająka" ma świetne oceny na filmweb

Feniks003

//Czemu więc piszesz że film jest oceniony źle i że nie warto patrzeć na opinie innych-//

Jeśli masz tu na myśli "Pocałunek kobiety pająka", to nie chodzi o to, że film jest oceniony źle, bo jak sam stwierdziłeś ma ocenę 7,87. Problem tkwi w tym, że ma on raptem 68 głosów, a to oznacza, że nie widnieje w żadnym z filmwebowych rankingów tak więc gdybym zamiast statystyk nagród przeglądał ranking TOP100 to bym tego filmu nie znalazł. Tak jest z wieloma naprawde dobrymi filmami. "M - Morderca" Fritza Langa z 1931 ma średnią 8,86, tylko co z tego skoro ma tylko 460 głosów, a nawet gdyby osiągnął próg 1000, to napewno zaraz znalazło by się kilku mądrali, którzy go nie widzieli, ale wystawili by mu 1, wypychając w efekcie z listy, tylko dlatego, że wyprzedzał on jakiś tam ich ulubiony film.

//Co do "piana z zachwytu" - już wyjaśniłem ze nie odnosiło się to do Ciebie - jesteś akurat wyjątkiem.//

Wiem, wiem :P .

//- niestety- może nie wiesz ale nawet wielki Einstein miał poważne wpadki -//

Wiadomo, i ja nie twierdzę, że wszystkie te teorie o tunelach czasoprzestrzennych są prawdziwe. To jest tylko teoria co zresztą Arthur C. Clarke napisał w przedmowie książki:

----Lecz przełamujemy bariery odległości i być może któregoś dnia spotkamy pośród gwiazd równych sobie jeśli nie potężniejszych. Ludzkość bardzo wolno zdaje sobie sprawę z tej możliwości, gdyż - jak sądzą niektórzy - nigdy nie stanie się ona rzeczywistością. Jednak coraz więcej ludzi zadaje pytanie: Dlaczego nie doszło jeszcze do takiego spotkania skoro my sami już za chwilę podbijemy kosmos? Dlaczego? Oto jedna z możliwych odpowiedzi na to bardzo rozsądne pytanie. Pamiętajcie jednak proszę, że jest ona jedynie fikcją. Prawda - jak to bywa - okaże się o wiele bardziej niezwykła.----

Z tego co napisane jest na wikipedii to tunel czasoprzestrzenny miałby być połączeniem czarnej i białej dziury. Jest to tylko teoria z dwóch powodów: po pierwsze o ile czarne dziury istnieją naprawdę o tyle istnienie białych jest jedynie hipotezą. Po drugie: nie wiadomo czy takie połączenie byłoby stabilne. Wielu uważa, że rozpadły by się zanim cokolwiek zdąrzyłoby się przez nie przedostać.

Tak więc nie twierdzę, że tunele czasoprzestrzenne są faktem. To jedynie teoria oparta na pewnych przesłankach. Uczeni mogli popełnić błąd, mogli przyjąc fałszywe przesłanki albo wyciągnąć fałszywe wnioski. Trudno jednak to porównywać do czarownic na miotłach. Już bardziej pasowałaby do tego, użyta do wyśmiania religii, "teoria kosmicznego czajniczka". Kto wie czy gdzieś na krańcu układu słonecznego, gdzie nie sięgają rzadne teleskopy, nie lewituje w przestrzeni mały czajniczek :P .

//Co do tego czy film jest nudny to w jednym sie z Tobą zgodzę- tak DLA CIEBIE nie jest nudny - dobrze ok- Ty lubisz takie dłużyzny albo takie migające różnokolorowe światełka (pod koniec filmu) albo zmieniające się 10 minut barwy albo bajkowe korytarze. Tylko inni powiedzą że ta bajka jest nudna i wypadałoby uszanować ich zdanie tak jak ja szanuję Twoje. To że mi się nie podoba "Odyseja" nie znaczy automatycznie że jestem od razu miłośnikiem tanich strzelanek czy tez kina akcji. Taką ocenę uważam za niesprawiedliwą i złośliwą.//

I na koniec jeszcze kilka kwestii:

1. Nie zaprzeczam, że w filmie są dłużyzny, ale to jest jeden z elementów mających na celu oddanie pustki kosmosu. Wiem, że niektórym trudno jest to wytrzymać, dlatego warto "zwolnić" do tępa tego filmu. Mianowicie wypić kilka kieliszków. Ja po raz pierwszy oglądałem Odyseję z butelką bourbona w ręce. Te różnokolorowe światełka to była wtedy ostra jazda.

2. To, że nie jesteś miłośnikiem taniego kina akcji ustaliłem już dawno. Tego typu człowiek nie potrafił by sklecić wypowiedzi dłuższej niż dwie linijki, nie mówiąc już o prowadzeniu takiej dyskusji.

3. Szanuję Twoję zdanie, ale uważam, że nie powinno się zaniżać oceny filmu tylko dlatego, że komuś się nie podobał. Widzisz, mi na przykład nie specjalnie podobał się "Obywatel Kane" - uważany przez wielu za najwybitniejszy film w historii. Strasznie mnie znudził, ale nie wystawiłem mu 1 tylko 10, bo zrozumiałem w czym tkwi jego geniusz, może nie w 100% ale wystarczyło, żebym uznał ten film za wybitny. Podobnie było z wieloma innymi filmami. Myślisz, że lubię patrzeć na całujących się facetów w "Brokeback Mountain"? Nie, ale dałem mu 10, bo widzę jego mistrzostwo reżyserskie, geniusz aktorski i wielowarstwową fabułę.

To by było na tyle. W każdym razie szanuję Twoje zdanie.

Picard

Wszystko pięknie, tylko że właśnie streściłeś książkę. Ale nie widzę sensu wdawać się w ponowną dyskusję, jeszcze nigdy nie widziałem, żeby ktokolwiek przekonał kogokolwiek do zmiany zdania na temat jakiegokolwiek filmu :) A to, że nie dostrzegasz tej głębi, nie oznacza, że ona nie istnieje. Tym razem to naprawdę mój ostatni post.

Adahn

Jeszcze tylko dodam, bo prawdopodobnie nie czytałeś książki, że miałem na myśli spłycenie fabuły do wersji z książki.

ocenił(a) film na 4
Adahn

dsotm

Na wstępie przykro mi stwierdzić, że wpisujesz się w

,,1. Jednym z głównych użytych tu argumentów przeciwko Odyseji jest to, że film jest "nudny". I to jest argument na poziomie gimnazjalisty. Pojęcie "nudy" jest nam wszystkim znane, jednak najwyraźniej niektórzy nie zdają sobie sprawy z tego, że jest to pojęcie subiektywne, zależne od gustu konkretnej osoby. Dla was Odyseja była nudna, ale dla mnie na przykład nie. Oglądałem ją 3 razy i gdyby nie to, że TCM nadaje ją zawsze w nocy, to prawdopodobnie zobaczyłbym ją jeszcze z drugie tyle razy. Innymi słowy "nuda" nie jest żadnym argumentem przeciwko jakiemukolwiek filmowi. Jest to conajwyżej argument, żeby danych krytykantów nie traktować serio."

Mój drogi, nigdzie nie twierdziłem, że to, iż film jest nudny nie jest moim osobistym zdaniem - w przeciwieństwie do fanów ,,Odyseji..." zdaje sobie bowiem sprawę, że każde dzieło ocenia się mniej, lub bardziej subiektywnie przez pryzmat własnych odczuć i nie wmawiam nikomu, że ów film jest obiektywnie nudny. Podkreślam jeszcze raz: ja pisze o moich odczuciach względem tegoż filmu Wy piszecie o nim w kategorii prawdy objawionej, co jest rzecz jasna jakimś koszmarnym nieporozumieniem. Zamiast więc wypasywać mi truizmy o tym, że moje odczucia względem filmu są subiektywne, napisz mi proszę zamiast tego co Ty w nim widziałeś ciekawego? Wtedy będziemy mogli ze sobą rozmawiać.

,,2. Coraz powszechniejsza wśród użytkowników Filmwebu jest megalomania. Coraz więcej osób wychodzi z założenia, że są najinteligentniejsi na świecie i jeśli oni nie widzą w danym filmie nic nadzwyczajnego to, nic nadzwyczajnego w nim nie ma. "Gdzieś jest błąd? No to napewno w filmie, no bo przecież nie we mnie." Niestety w większości przypadków błąd tkwi właśnie po stronie widza, który danego filmu po prostu nie zrozumiał."

I znowu ograniczasz się do nic nie mówiącego ogłólnika, pseudo-intelektualnego wywodu nie popartego żadnym rzeczowym argumentem. Zapewniam Cię bowiem, że w pełni zrozumiałem ów film i jego - rzekomo - niezwykle głęboką treśc, tyle tylko, że śmiem wątpić w jej wartość. Tak więc proszę Cię byś napisał mi o tych niby głębokich treściach i przesłaniu jakie niesie za sobą film Kubrica - najgorszy w jego karierze -, czy jest coś więcej niż to co ja napisałem?

,,3. Nie po raz pierwszy czytam tego typu obelgi. Przy bodajże "Gosford Park'u" Roberta Altmana przeczytałem, że jestem "snobem". Przy "Mechanicznej Pomarańczy" Kubricka, że "podniecam się nazwiskami". Nie wiem co ludzie próbują osiągnąć tego typu zachowaniem, w każdym razie można by z tego wyciągnąć wniosek, że tylko mniej znani reżyserzy robią dobre filmy. Ciekawe ile z pośród tych osób, zna takie nazwiska jak np. Jim Jarmusch, Abel Ferrara, Spike Lee czy Werner Herzog. Cóż, oni chyba jednak mieli na myśli takich reżyserów jak Gore Verbinsky("Piraci z Karaibów"). Tak czy inaczej tego typu uwagi to szczyt bezczelności i braku szacunku do rozmówcy."

Jeśli nie chcesz aby ludzie traktowali Cię w ten sposób radzę Ci zastosować się do poniższych, przyjacielskich rad: nie staraj się wmawiać ludziom, że twój ulubiony film jest obiektywnie dobry, a jeśli oni nie są w stanie go docenić to albo go nie zrozumieli albo - za przeproszeniem - cytuje,, pieprzą głupoty". Staraj się też rozmawiać o samym filmie a nie o rzeczach oczywistych - np. o tym, że pojęcie nudy jest względne -, nie komentuj cudzych gustów. Nie pisze tego złośliwie i uwierz, że życzę Ci jak najlepiej. Pozdrawiam! :)

Picard

//Ci zastosować się do poniższych, przyjacielskich rad: nie staraj się wmawiać ludziom, że twój ulubiony film jest obiektywnie dobry//

Jezu, a co ma za znaczenie, że ten film jest jednym z moich ulubionych? Ja już powiedziałem, że dla mnie nie ma większego znaczenia czy jakiś film mi się podobał czy nie. Staram się w miarę obiektywnie oceniać jego wartość nie zależnie od tego jakie były moje odczucia względem niego. Równie dobrze mółbym tu teraz bronić "Tajemnicy Brokeback Mountain" która mnie zniesmaczyła, "Reguł Gry" które mnie znudziły, czy nawet "Titanica" którego nie znoszę.

//Wy piszecie o nim w kategorii prawdy objawionej, co jest rzecz jasna jakimś koszmarnym nieporozumieniem.//

Najwyraźniej. Wy piszecie o swoich subiektywnych odzczuciach, ja jak już mówiłem staram się być obiektywny(nie twierdzę, że zawsze mi się to udaje, ale staram się).

//napisz mi proszę zamiast tego co Ty w nim widziałeś ciekawego?//
//Tak więc proszę Cię byś napisał mi o tych niby głębokich treściach i przesłaniu jakie niesie za sobą film Kubrica//

Jako, że jest niedziela rano, a ja jestem na kacu, to odwołam się tu do źródeł zewnętrznych. Na stronie Klubu Miłośników Filmu znalazłem przyzwoitą interpretację:

http://www.film.org.pl/prace/2001.html

Temat nie został w niej wyczerpany, a z jej III częścią raczej nie bardzo się zgadzam, ale narazie musi to Wam wystarczyć.

ocenił(a) film na 1
FinneganAwaken

dsotm- wprawiłeś mnie w świetny humor za co jestem wdzieczny - piszesz że aby się nie nudzić oglądając /Odyseję/ należy "wypić kilka kieliszków. Ja po raz pierwszy oglądałem Odyseję z butelką bourbona w ręce.." hihi to mi się spodobało bardzo - ale - no cóż pod kiedy facet jest pod wpływem odpowiedniej ilości wody ognistej to i najbrzydszą Ziutę moze pomylić z Claudią Schiffer tylko że problem jest następujący. Moim zdaniem film- arcydzieło sam w sobie powinien zapewnić taki "odlot"- właśnie taki efekt- że sie go ogląda bez dopalaczy bo sam jest "narkotykiem" bo się go ogląda z wypiekami z dreszczem emocjii wzruszennia itp- i sam nie zauważasz a film ponad 2 godzinny już się kończy- zamykasz oczy - i znów widzisz przygodę- znów przeżywasz to co widziałeś przed chwilą - i pamiętasz głębię filmu na zawsze. A co pamiętam z "Odysei"- już nie napiszę by Cię nie denerwować.
I jeszcze wyjaśnienie nieporozumienia. Rozumiem że chodziło Ci że nie sugerować się opiniami na filweb- ponieważ doskonałe filmy są tu często oceniane przez niewielką ilość osób. Ale nie szkodzi- film który przytoczyłeś - (coś tam o pająku) pomimo że oceniony przez niewielką ilość osób jest świetnie oceniony- zobaczę go gdy będę mieć okazję. Na rankingi nie patrzę- tu masz rację- np. moim zdaniem komedia wszechczasów- "Idiota w Paryżu" ma tylko 2 głosy (w tym mój) ale wiesz z czego to wynika? wiele świetnych filmów jest u nas niedostępnych- przytoczony prze ze mnie film "Idiota w Paryżu" oglądalem w orginale w Instytucie francuskim- to taka komedia że mnie i koleżankę już po pół godzinie tak rozbolały brzuchy ze śmiechu że musieliśmy zatrzymać video(serio) - ale u nas niestety zwykle pokazują lipę.

Feniks003

//hihi to mi się spodobało bardzo - ale - no cóż pod kiedy facet jest pod wpływem odpowiedniej ilości wody ognistej to i najbrzydszą Ziutę moze pomylić z Claudią Schiffer//

Dużo musiałbym tego bourbona wypić, żeby pomylić najbrzydszą dziewczynę z Claudią Schiffer, a miałem tylko resztkę i pomyślałem, że wypije ją sobie do filmu. Ciekaw jestem czy gdybym nic nie wypił to czy zareagowałbym inaczej. Wprawdzie dwa kolejne razy oglądałem już na trzeźwo(jeżeli wogóle po tej resztce whiskacza byłem nietrzeźwy, raczej trochę rozluźniony), jednak mam tu na myśli pierwsze wrażenie, które odgrywa dużą rolę.


//Moim zdaniem film- arcydzieło sam w sobie powinien zapewnić taki "odlot"- właśnie taki efekt- że sie go ogląda bez dopalaczy bo sam jest "narkotykiem" bo się go ogląda z wypiekami z dreszczem emocjii wzruszennia itp-//

Ja trochę inaczej definiuję arcydzieło. Dla mnie to musi być film który powinien spełniać następujące warunki:

a)powinien mieć uniwersalne przesłanie
b)powinien być nowatorski, a jeśli nie, to conajmniej doskonale wyreżyserowany, zagrany i/lub napisany.

To czy ktoś podczas oglądania filmu odczuje katharsis, zależy od jego subiektywnego gustu. Was Odyseja znudziła, dla mnie była niemal mistycznym przeżyciem. Uważam, że przy ocenianiu filmu powinno się najpierw brać pod uwagę kryteria obiektywne, na przykład, takie jak te które podałem. Odyseja je spełnia. Ma przesłanie i jest nowatorska.

//moim zdaniem komedia wszechczasów- "Idiota w Paryżu" ma tylko 2 głosy (w tym mój) ale wiesz z czego to wynika? wiele świetnych filmów jest u nas niedostępnych-//

No, niestety, tak. Szczególnie starych filmów. Nie wiem co bym zrobił gdyby nie TCM i TVP Kultura. Takich filmów jak "Reguły gry", "M-Morderca" nie ma u nas w sklepach. Nawet w internecie bywają problemy z niektórymi obrazami. Chciałem ściągnąć "Kardynała" Otto Premingera, a ściągnąłem Malice Mizer - Cardinal DVD(płyta japońskiego zespołu rockowego). Ostatnio musiałem się urwać z ćwiczeń bo w jednym kinie studyjnym grali "Pod wulkanem" Johna Hustona, którego też u nas nigdzie nie ma. Co za życie.

ocenił(a) film na 1
FinneganAwaken

Znów nieporozumienie-
tak piszesz:
"Ja trochę inaczej definiuję arcydzieło. Dla mnie to musi być film który powinien spełniać następujące warunki:

a)powinien mieć uniwersalne przesłanie
b)powinien być nowatorski, a jeśli nie, to conajmniej doskonale wyreżyserowany, zagrany i/lub napisany. "

Nie różnimy się tu ja też tak uważam ale- jak dla mnie jeszcze jeden niezbędny warunek- ten o którym pisałem wcześniej- ma być to film od ktorego nie można oderwać oczu bo tak bardzo wciąga. (bez potrzeby ięgania do kieliszka) I jeśli te wszystkie warunki są spełnione - to wówczas można mówić że jest to -ewentualnie-arcydzieło.
Co do dłużyzn w filmie- (wiadomo że takowe są w Odysei) - oglądałem dziś "Cenę strachu" (1953) nawiasem mówiac zachęciła mnnie do zobaczenia tego filmu świetna ocena wystawiona tu na filmweb- i nie zawiodłem się zresztą. Co ciekawe- ten film ma na początku coś jakby taką dłużyznę- dosć długo akcja sie rozkręca ale- od momentu kiedy bohaterowie wyruszają z ładunkiem nitrogliceryny dramatyzm rośnie błyskawicznie i o nudzie nie ma mowy. Natomiast w Odysei niestety- dłużyzny i na początku i w środku i na końcu...

ocenił(a) film na 10
Feniks003

Tak, chodzili po Jowiszu, grali tam nawet w krykieta. Oczywiście piłką, która ważyła więcej niż człowiek ważący mniej niż piłka na Jowiszu. Ponoć też Kubrick nakręcił scenę, w której monolit jeździ po powierzchni Jowisza na monocyklu, ale niestety nie weszła do ostatecznej wersji filmu.

No i ja też się zastanawiam po diabła człowiek mógłby polecieć statkiem kosmicznym (co za absurd!) w pobliże Jowisza. Pewnie żeby pograć w krykieta, no bo chyba nie po to, żeby go zbadać, czy coś... Żal.




A tak poza tym. Ja rozumiem i nie ukrywam, że Odyseja może być dla niektórych nudna albo dziwna, ale jak ktoś po obejrzeniu twierdzi, że bohaterowie chodzili po Jowiszu, to chyba nie powinien się na temat filmu w ogóle wypowiadać.

ocenił(a) film na 4
Tedeward

dsotm

,,Jezu, a co ma za znaczenie, że ten film jest jednym z moich ulubionych? Ja już powiedziałem, że dla mnie nie ma większego znaczenia czy jakiś film mi się podobał czy nie. Staram się w miarę obiektywnie oceniać jego wartość nie zależnie od tego jakie były moje odczucia względem niego. Równie dobrze mółbym tu teraz bronić "Tajemnicy Brokeback Mountain" która mnie zniesmaczyła, "Reguł Gry" które mnie znudziły, czy nawet "Titanica" którego nie znoszę."

No i właśnie - film to nie jest rzecz, którą można ocenić obiektywnie! Czy jest to rozrywka czy też dzieło sztuki, tak czy inaczej ma oddziaływać na odbiorce, a ten jak wiadomo ma swoje gusta i przekonania. Tak więc stwierdzenie, że jakaś rzecz jest obiektywnie dobra czy zła jest zwyczajnie mija się z prawdą. To tak jakbyś obiektywnie stwierdził, że pomidorowa jest lepsza od czarniny, bo ta pierwsza zupa ma - powiedźmy większą wartość odżywczą. ;) Oczywiście na ocenę filmu składa się wiele czynników - od strony czysto technicznej po treść -, które należy wiąć pod uwagę jeśli chce się być uczciwym wobec samego siebie, jednak najważniejsze jest jak suma tychże czynników na Ciebie oddziałuje. Na mnie suma składników,z których zbudowana jest ,,Odyseja..." nie zadziałała wcale, bądź zrobiła to w bardzo niewielkim stopniu. Dlatego też nie mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że ten film jest dobry - bo taki w moim odczuciu zwyczajnie nie jest - i było by to oszukiwanie tak siebie jak i innych. Nie sprawdzałem ocen jakie wystawiłeś filmom, ale skoro wysoko oceniasz obrazy, które albo Cię znudziły, albo Cię zniesmaczyły, to coś jest z twoją oceną nie tak... ;)

,,Najwyraźniej. Wy piszecie o swoich subiektywnych odzczuciach, ja jak już mówiłem staram się być obiektywny(nie twierdzę, że zawsze mi się to udaje, ale staram się)."

Kłopot w tym, że takie a nie inne ocenianie ,,Odyseji..." - nawet jeśli chciał bym przyjąć twoje ,,obiektywne" kryterium - nie ma nic wspólnego z obiektywizmem. Np. na stronie jaką mi zalinkowałeś film jest tak skrajnie subiektywnie oceniony, że już o lepszy przykład braku obiektywizmu trudno - bo powiedź mi czy rzeczywiście jakiś film pozbawiony jest wad? Autor wyraźnie słodzi ,,Odyseji..." chodź nie jedną wadę ten film posiada. Chodź wiadomo, że jak się jest zwolennikiem jakieś sprawy, to nawet jej słabe strony da się przekuć na zalety -, że tempo wolne? Pozwala nam się w ten sposób dostrzec ,,dziębię" tego działa! Że bezcelowe dłużyzny? W ten sposób dostrzegamy ogrom wszechświata (tak jak gdyby każdy nie mógł sobie popatrzyć na nocne niebo) ! Że mało treści względem czasu trwania filmu? Przesłanie jakie w owym filmie jest jest tak głębokie, że cała ludzkość mogła by się w nim utopić! I tak dalej... ;) Widzisz - jeśli chciał byś jakikolwiek film ocenić w miarę obiektywnie musiał byś wziąć pod uwagę opinie zarówno ludzi, którym ów film przypadł do gustu, jak i tych, którzy za nim nie przepadają - dopiero takie wypośrodkowanie opinii dawało by prawdziwe wyobrażenie o wartości danego obrazu i nie było by jednostronnym, hymnem pochwalnym na jego cześć.

,,Jako, że jest niedziela rano, a ja jestem na kacu, to odwołam się tu do źródeł zewnętrznych. Na stronie Klubu Miłośników Filmu znalazłem przyzwoitą interpretację:"

Pozwól, że się Ciebie zapytam: czy w tym tańcu statków kosmicznych, bezcelowej rozmowie a długiej rozmowie z Rosjanami na stacji kosmicznej, w scenach gdzie astronauta np. leci zmienić jakąś część w antenie, albo w tych kolorkach pod koniec filmu też dopatrujesz się jakieś głębszej treści, która to uzasadniała by obecność takich scen w filmie? Czy to nie jest czasami dorabianie na siłę ideologi do ulubionego działa?


ocenił(a) film na 1
Picard

Picard
Co do treści to zgadzam się zupełnie z tym co napisałeś (a na marginesie to i ja nie lubię"Titanika") tylko nie złość się na niego bo akurat okazało się że dsotm to jeden z niewielu jak nie jedyny na tym forum z którym jeszcz mozna porozmawiać- już takie obelgi się na mnie posypały za skrytykowanie Odysei a akurat ten miłośnik tego filmu jest bardziej "cywilizowany"))))))))))
wiesz co- te kolorowe światełka na koniec filmu to wypisz wymaluj disco polo na wiejskiej dyskotece- i to ma być arcydzieło - szok

Picard

//Nie sprawdzałem ocen jakie wystawiłeś filmom, ale skoro wysoko oceniasz obrazy, które albo Cię znudziły, albo Cię zniesmaczyły, to coś jest z twoją oceną nie tak... ;)//

Podam Ci przykład tego o czym mówię. We wspomnianej "Tajemnicy Brokeback Mountain" jest scena w której dwóch facetów leży w jednym łóżku. Ja nie jestem gejem, więc taki widok nie tylko mnie nie podnieca, ale i wręcz obrzydza. Ale czy to oznacza, że mam temu filmowi wystawić jeden? Moim zdaniem, nie. Ten film ma inteligentną, wielowarstwową fabułę, rewelacyjne aktorstwo, mistrzowską reżyserię i moim zdaniem należy mu się 10. "Reguły gry" nie specjalnie mnie wciągnęły, ale był to bodajże pierwszy film w historii w którym wymieszano komedię z dramatem. "Titanic" to hollywoodzka szmira, ale doskonała od strony reżyserskiej, aktorskiej i technicznej.

//Np. na stronie jaką mi zalinkowałeś film jest tak skrajnie subiektywnie oceniony, że już o lepszy przykład braku obiektywizmu trudno - bo powiedź mi czy rzeczywiście jakiś film pozbawiony jest wad?//

Nigdy nie twierdziłem, że ta recnzja jest dobra. Powiedziałem "przyzwoita". W praktyce po prostu żadnej innej nie znalazłem. Faktem jest, że koleś nie jest wogóle obiektywny, ale napisał też kilka sensownych rzeczy np:

----Od momentu pierwszego użycia kości w celach obronnych - do podboju kosmosu, minęło zaledwie kilka sekund...----

Pomyślałeś o czymś takim? Kiedyś widziałem taki klip, bodajże na Discovery, gdzie facet mówił, że gdyby założyć, że Ziemia istnieję tylko godzinę, to człowiek pojawił się w przeciągu ostatniej 1/100 sekundy. Daje do myślenia, nie?


//Pozwól, że się Ciebie zapytam: czy w tym tańcu statków kosmicznych, bezcelowej rozmowie a długiej rozmowie z Rosjanami na stacji kosmicznej, w scenach gdzie astronauta np. leci zmienić jakąś część w antenie, albo w tych kolorkach pod koniec filmu też dopatrujesz się jakieś głębszej treści, która to uzasadniała by obecność takich scen w filmie? Czy to nie jest czasami dorabianie na siłę ideologi do ulubionego działa?//

To zależy. Rozmowa z Rosjanami miała przesłanie polityczne. Pamiętajmy, że w latach 60tych trwała zimna wojna, a tu Kubrick pokazuje, że w 2001 Amerykanie i Rosjanie będą razem pracować. Co więcej, będą się nawet przyjaźnić(Rosjanie zapraszają Floyda, żeby przyjechał z rodziną ich odwiedzić). W tańcu statków kosmicznych nie widzę żadnej treści poza prezentacją projektów statków kosmicznych. Scena w której astronauta leci zmienić część, pokazuje jak wygląda praca w przestrzeni kosmicznej. Trzeba pamiętać, że Odyseja miała również za zadanie wykreować obraz podboju kosmosu. Tak samo jak "Gosford Park" Roberta Altmana miał wykreować obraz angielskiej arystokracji z pierwszej połowy XX wieku. Niby rozmowy gości przy herbacie nie zawsze mają związek z fabułą, a jednak coś ukazują.

//tylko nie złość się na niego bo akurat okazało się że dsotm to jeden z niewielu jak nie jedyny na tym forum z którym jeszcz mozna porozmawiać- już takie obelgi się na mnie posypały za skrytykowanie Odysei a akurat ten miłośnik tego filmu jest bardziej "cywilizowany")))))))))) //

Dzięki i nawzajem. Ludzie was zjechali bo nie przyszło im do głowy, że możecie być normalnymi, inteligentnymi ludźmi. Tego typu filmy krytykują zazwyczaj dzieci neo, wyjeżdżając z tekstami w rodzaju: "ale gówno, wynudziłem się, -100000000/10". No, ale Wy jak widać do nich nie należycie.

Pozdro.

ocenił(a) film na 1
FinneganAwaken

//Nie sprawdzałem ocen jakie wystawiłeś filmom, ale skoro wysoko oceniasz obrazy, które albo Cię znudziły, albo Cię zniesmaczyły, to coś jest z twoją oceną nie tak... ;)//
- czy to do mnie było? nigdy nie oceniam wysoko filmów które mnie znudziły znów nieporozumienie
Co do Titanica... główni bohaterowie wydają mi sie cukierkowi - takie romansidło... czy doskonałe od strony aktorskiej- moim zdaniem główni bohaterowie słabo grają - może po prostu nie lubię ckliwych wątków miłosnych
/Ludzie was zjechali bo nie przyszło im do głowy, że możecie być normalnymi.../ - widać nie warto od razu szufladkować ludzi tym bardziej że przecież skrytykowałem nie osoby które film oglądają ale sam film
/Pamiętajmy, że w latach 60tych trwała zimna wojna, a tu Kubrick pokazuje, że w 2001 Amerykanie i Rosjanie będą razem pracować/- pracowali razem już znacznie wcześniej jeszcze w czasach zimnej wojny - (parę lat po powstaniu Odysei)- Cyt z wikipedii-
Misja Sojuz-Apollo, przeprowadzona w lipcu 1975, obejmowała pierwsze w historii połączenie na orbicie pojazdów amerykańskiego (kapsuły Apollo) i radzieckiego (kapsuły Sojuz 19).

ocenił(a) film na 1
Feniks003

jeszcze ciekawostka co się sprawdziło z Odysei a co nie (oczywiście wg Wikipedii)

Prognozy na rok 2001 [edytuj]

Spełnione
Istniejące do dziś firmy (sieć hoteli «Hilton»);
Ujednolicenie numeracji telefonów
Do roku 2001 komputer zdołał wygrać z człowiekiem w szachy.
Kieszonkowy komputer osobisty

Niespełnione do roku 2001
Osiągnięcia człowieka w kosmosie:
Dwie kolonie ludzkie na Księżycu.
Wysłanie ludzie za orbitę Marsa.
Komunikacja (trasport) w kosmosie (pierwsze loty komercyjne powyżej stratosfery dopiero po roku 2001).
Badanie Jowisza licznymi satelitami automatycznymi.
Stacje kosmiczne na orbicie o wielkości i liczności załogi jak w powieści.
Termojądrowe lub jądrowe silniki dla rakiet.
Sztuczna siła grawitacji na statkach kosmicznych(wytwarzanie sztucznej grawitacji w sposób przedstawiony przez Clarke'a okazało się zbędne i zbyt kosztowne).
Sztuczny mózg potrafiący komunikować się z ludźmi przy pomocy języka naturalnego.
Istnienie ZSRR.
Sztuczna hibernacja.

Zastanowił mnie trochę punkt dotyczący gry w szachy- fakt że komputer wygrał z Kasparowem ale- !!!! - ten sam komputer na tymże turnieju został też pokonany przez rosyjskiego arcymistrza. To że człowiek przegrał z komputerem wziąlbym na karb stresu zdenerwowania ktorego maszyna nie ma przecież. Ale fakt pokonania komputeraz przez kasparowa (choćby tych wygranych było nawet mniej niż przegranych) oceniam jako wyższość umyslu ludzkiego nad maszyną- tym bardziej że człowiek analizował - przewidywał 3 ruchy na sekundę a komputer (jeśli nie pomyliłem) 27 000 000 w tym samym czasie a jednak człowiek pomimo tej dysproporcji potrafił też wygrać- zdaje się ze w Odysei pada zdanie coś w rodzaju że jeszcze nigdy ze mną nie wygrałeś czy też nie możesz (mówi to Hall) wygrać coś w tym rodzaju.

Feniks003

\\\\//Nie sprawdzałem ocen jakie wystawiłeś filmom, ale skoro wysoko oceniasz obrazy, które albo Cię znudziły, albo Cię zniesmaczyły, to coś jest z twoją oceną nie tak... ;)//
- czy to do mnie było? nigdy nie oceniam wysoko filmów które mnie znudziły znów nieporozumienie\\\\

Nie, to napisał Picard do mnie kiedy ja stwierdziłem, że potrafię dać 10 filmowi który mnie znudził albo zniesmaczył.

\\\\Co do Titanica... główni bohaterowie wydają mi sie cukierkowi - takie romansidło... czy doskonałe od strony aktorskiej- moim zdaniem główni bohaterowie słabo grają - może po prostu nie lubię ckliwych wątków miłosnych\\\\

Z tym doskonałym aktorstwem to może trochę przesadziłem, chociaż Kate Winslet i Gloria Stuart grają bardzo dobrze. W każdym razie reżyseria i kwestie techniczne są na najwyższym poziomie.

\\\\pracowali razem już znacznie wcześniej jeszcze w czasach zimnej wojny - (parę lat po powstaniu Odysei)- Cyt z wikipedii-
Misja Sojuz-Apollo, przeprowadzona w lipcu 1975, obejmowała pierwsze w historii połączenie na orbicie pojazdów amerykańskiego (kapsuły Apollo) i radzieckiego (kapsuły Sojuz 19).\\\\

Nie mówiłem, że Kubrick stwierdził, że Amerykanie i Ruscy ZACZNĄ razem pracować w 2001, tylko, że BĘDĄ razem pracować. Jak widać z tego co napisałeś, ta przepowiednia spełniła się już po kilku latach.

\\\\Niespełnione do roku 2001\\\\

Trzeba przyznać, że z tą datą to trochę przesadzili. Powinni byli to umieścić w czasie nieokreślonym. W każdym razie pozostaje pytanie, czy to co nie zostało jeszcze osiągnięte może zostać osiągnięte w przyszłości? Ja myślę, że większość tak. Kolonie na księżycu czy lot na marsa to tylko kwestia czasu. Do roku 2101 raczej napewno to osiągniemy :P . Tak więc Kubrick i Clarke osiągneli połowiczny sukces. Przepowiedzieli co się wydarzy, ale nie przepowiedzieli kiedy.

\\\\zdaje się ze w Odysei pada zdanie coś w rodzaju że jeszcze nigdy ze mną nie wygrałeś czy też nie możesz (mówi to Hall) wygrać coś w tym rodzaju.\\\\

Nie pamiętam jak to było w filmie, natomiast w książce było opisane, że HAL mógłby bez problemu wygrać każdą partię, ale, żeby nie dołować astronautów został zaprogramowany na przegrywanie połowy. Co do Kasparowa to trudno porównywać komputer z którym on grał do HAL'a, chyba, że miał on AI, a ja o tym nic nie wiem.

Pozdro.

ocenił(a) film na 1
FinneganAwaken

Chodziło mi o taka sprawę- skoro połączenie Apolla i Sojuza miało miejsce zaledwie kilka po pojawieniu się filmu "Odyseja" to oznacza moim Daniela że współpraca radziecko amerykańska w dziedzinie podboju kosmosu musiała się rozpocząć właśnie w czasie powstawania "Odysei" a to przekreśla niby wizjonerski charakter filmu Kubrick'a- nie było sztuką przewidzieć taką współpracę skoro już współpracowali. Oczywiście - przyznaję- nie znam dokładnej daty rozpoczęcia tej współpracy ale po prostu przypuszczam że tego typu operacja musiała być przygotowywana na wiele lat wcześniej.

ocenił(a) film na 1
Feniks003

ojej powinno być na początku "moim zdaniem" nie wiem co się stało(((

Feniks003

Możliwe, że już wtedy pracowali, w każdym razie i tak mało który przeciętny człowiek zdawał sobie z tego sprawę. Tak więc może i nie jest to wizjonerskie ale jednak coś ukazuje.

ocenił(a) film na 10
Feniks003

Same brednie w temacie i nie tylko...

Feniks003

Przed obejrzeniem filmu powinno się przeczytać książkę Arthura C. Clarke'a o tym samym tytule. Bez tej lektury ciężko film zrozumieć. A propos Jowisza, to David Bowman nigdzie nie wylądował, tylko ascendował (przeszedł na wyższy poziom egzystencji). Scena o której tutaj wszystkim chyba chodzi pokazywała rozwoj wszechświata najpierw wielki wybuch, potem tworzenie gwiazd, a na końcu planet. Film jest genialnie zrobiony, bo świtenie dopełnia książkę. Chylę czoła przed reżyserem, bo tak świetne zekranizowanie takiej trudnej powieści jakim jest "Odyseja Kosmiczna" to mistrzostwo.

ocenił(a) film na 1
kwiatek1984

"przeszedł na wyższy poziom egzystencji" ehh.... przecież to pseudonaukowa nazwa snu śpiącej królewny czy też jakiejś innej bajki jak można na serio rozpatrywać takie bzdury

ocenił(a) film na 10
Feniks003

To nie są bzdury. Bzdurą jest twierdzenie, że Bowman gdziekolwiek wylądował i że ktokolwiek w tym filmie chodził po Jowiszu (sic!), bzdurą jest twierdzenie, że w wielu filmach już było coś podobnego jak w Odysei. Rozpatrywanie tego co się stało z Bowmanem ma jedynie sens wtedy, gdy się porusza tak nielubiane przez niektórych metafizyczne aspekty dzieła Kubricka. To film na wskroś metafizyczny i pod tym względem sensowna jest jego analiza. W dodatku wyprzedził filmową epokę pod względem technicznym Efekty specjalne w "Odyseji kosmicznej" to jak do tej pory najlepsze, a już na pewno jedne z najlepszych sztuczek technicznych jakie kiedykolwiek powstały, oczywiście biorąc pod uwagę rok produkcji. Odyseja została zrealizowana najlepiej jak to było możliwe i nie wyjeżdżaj tutaj z przedostaniem się przez śluzę bez hełmu, bo każdy film będzie opóźniony względem ówczesnej mu wiedzy naukowej. Do tej pory powstają filmy, w których na zwykłym promie kosmicznym panuje grawitacja. Zarzuty wobec technicznych aspektów Odysei to najbardziej absurdalne zdarzenie na forum tego filmu, jakie dane mi było zaobserwować.
Jeśli nie zrozumiałeś treści "Odysei" to nie znaczy, że masz powód do stawiania tak niedorzecznych zarzutów jak głupota w filmie, powstałym w 1968 roku i to w tak dopracowanym, jak na swoje czasy pod względem technicznym i naukowym.

Niczego innego to nie przypomina niż, jak słusznie zauważył "odmawiam zmiany nicka", argumentacji typu:

"nudzi mnie to, więc jest głupie"
"nie wiem o co chodzi, więc jest bez sensu"

Bez urazy, ale filmy trzeba oglądać głową i z głową.

ocenił(a) film na 1
_Pablos_

"wyższy poziom egzystencji" to nie jest bzdura??
ok w takim razie podam opinię innego forumowicza skoro moje poglądy Ci nie odpowiadają
Picard
Jezu! Czy na filmweb nie mozna prowadzić normalnych dyskusji, dotyczących filmów, bez przerzucania się epitetami i obrażania współdyskutanta? Co do meritum sprawy- zgadzam się w dużej mierze z założycielem tematu: film nudny, przereklamowany, a co gorsza wcale w swej treści nie tak głęboki jakby można było przypuszczać. Problem polega na tym, że Kubrick - de facto całkiem dobry reżyser, chodź też pokłonów bić przed nim nie zamierzam - zrobił w przypadku omawianego obrazu kolosalny błąd starając się przenieść niedługie opowiadanie Arthur'a C. Clarke'a ,,The Sentinel" na ekran w formie ponad dwugodzinnego filmu. Dlatego też rzecz niemiłosiernie się dłuży, pełna jest nieistotnych dla przebiegu fabuły scen i obrazków, które nie wnoszą do filmu absolutnie nic poza pokaźną dawką nudy. Chyba jest to największy problem tego ,,dzieła" bo trudno sobie wyobrazić by scena, w której dr Floyd rozmawia na stacji z Ruskimi dosłownie o niczym, czy taka, w której astronauta leci wymienić jakąś cześć w antenie przekaźnikowej - i my ten cały jego ,,fascynujący" lot obserwujemy -, czy taka, w której przez dziesięć minut pokazuje nam się świetlisty tunel - będący zapewne przestrogą przed przedawkowaniem środków halucynogennych ;) - miały by jakoś do widza przemawiać bądź w jakiś sposób go angażować w to co się w filmie dzieje. A dzieje się nie wiele bo film wykazuje niezwykłą dysproporcje treści do długości prezentowanego ,,dzieła". Bo co nam ten film mówi? Kosmici przesłali pra-ludziom jakąś ichnią maszynę, która nauczyła naszych przodków jak posługiwać się narzędziami, jak zdobywać pożywienie - bardzo ,,oryginalna" myśl, pojawiająca się jedynie w dziesiątkach starożytnych religii ;) -, ludzie odnaleźli monolit, wysłali misje na Jowisza by ta go zbadała, co ostatecznie prowadzi do tego, że jeden z członków rzeczonej ekspedycji doznaje swoistego oświecenia za sprawą obcych, którzy po raz kolejny wspomagają w ten sposób ludzką ewolucje. THE END. Powiedźcie szczerze czy taka treść rzeczywiście jest tak głęboka i pełna znaczeń, że warto ,,Odyseje..." klasyfikować jako arcydzieło? Z założycielem tematu nie zgadzam się tylko w jednym: wątek HALA Ileś Tam Tysięcy to jedna z nielicznych ciekawych rzeczy w tym filmie - poza ,,małpoludami" na początku - i jedyna rzecz, która klasyfikuje ,,Odyseje.." jako film SF: reszta to miszmasz quasi-religijnego przesłania, prezentu dla kreacjonistów - bo naprawdę człowiek nie mógł wyewoluować bez pomocy bogów bądź obcych - i kolaż niestrawnych dłużyzn podlanych sosem z przestarzałych efektów specjalnych. Wszystko to razem sprawia, że ,,Odyseja..." nie zasługuje na więcej niż 4/10.

ocenił(a) film na 10
Feniks003

Bardzo błędna opinia, pokazująca, że niewiele jej autor zrozumiał z filmu. Szczególnie tam, gdzie się insynuuje, że jest wiele obrazków i scen kompletnie nieistotnych dla fabuły. Powstawały tu już tematy, w których przedstawiono kilka dobrych interpretacji na temat znaczenia "Odysei kosmicznej", o wiele bogatszych i niepretensjonalnych w przeciwieństwie to tego powyższego, ogólnikowego bełkotu, który zawiera jedną sensowną opinię w postaci efektu nudy. No i co kogo obchodzi, że kogoś tam film nudził, skoro innych bardzo fascynuje i w ogóle nie nudzi? Co to w ogóle za argument, że jest nuda? Dla kogo jest dla tego jest. Co do treści sprawa wygląda następująco: treść jest, a możliwość jej interpretacji jest olbrzymia, tylko albo się ją dostrzega albo nie. Forma jest jaka jest i jednych fascynuje, innych nudzi, a film i tak na zawsze pozostanie arcydziełem kina sf.

Tak na marginesie dopiero w tej dyskusji zauważyłem, że monolit jest przez niektórych traktowany jako "maszynę" ;)