Co by nie mówić - oczywiście jest to propaganda (i fakty przeinaczone, i ogromny patos), ale w jakim stylu! Jednak to nie efekty specjalne mnie w tym filmie urzekły, i nie realistycznie pokazana walka (nie ma jak u Amerykanów, że rzeźnia, masa trupów na przedpolu, a dzielni marines właśnie opłakują postrzelonego w kolano kolegę), a scenariusz. Na tyle solidny, że tworzy kilkanaście pełnokrwistych, rozpoznawalnych postaci w czasach, kiedy Hollywood ma trudności z wykreowaniem bodaj jednego prawdziwego, rzeczywistego bohatera na film.