PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=693758}

Avengers: Wojna bez granic

Avengers: Infinity War
8,1 201 577
ocen
8,1 10 1 201577
7,4 43
oceny krytyków
Avengers: Wojna bez granic
powrót do forum filmu Avengers: Wojna bez granic

Infantylna bajka o ludziach, którzy mają supermoce i muszą ratować świat. Ten odgrzewany po raz kolejny kotlet, którym jarają się tylko pryszczaci nastolatkowie lub ludzie, którzy zatrzymali się mentalnie w takim wieku, ma 25. miejsce na topliście Filmwebu. Przed "Gladiatorem". Przed "Leonem Zawodowcem". Przed "Zapachem kobiety". Tak, te czasy można już chyba nazwać upadkiem kina.

ocenił(a) film na 10
MusztardaSaperska

1. Infantylna bajka o ludziach, którzy mają supermoce i muszą ratować świat.

Tak to jest jak się ogląda film, uwaga, O KOMIKSOWYCH SUPERBOHATERACH.

2. Ten odgrzewany po raz kolejny kotlet

Pudło. To jest kontynuacja i połączenie wszystkich części w całość.

3. którym jarają się tylko pryszczaci nastolatkowie lub ludzie, którzy zatrzymali się mentalnie w takim wieku,

No i wyszedłeś na dupka, gratulacje.

4. ma 25. miejsce na topliście Filmwebu.

Ponieważ ludziom się podobało? Na tym polega kino. Tworzy filmy, które mają podobać się ludziom

5. Przed "Gladiatorem". Przed "Leonem Zawodowcem". Przed "Zapachem kobiety".

Pierwsze uno: te filmy mają swoje lata na karku, wtedy były inne gusta
Drugie uno: Filmy przez ciebie wymienione mają całkowicie inny gatunek, celują w zdecydowanie węższą grupę odbiorców
Trzecie uno: To był NAPRAWDĘ dobry film

6. Tak, te czasy można już chyba nazwać upadkiem kina.

Ostatnio filmy kinowe nie są najlepsze, ale tutaj to się po prostu przywaliłeś, bo ci się nie podobało.

---

Twój komentarz jest upadkiem pisania komentarzy.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
DeoThor

Jeżeli ten produkcyjniak jest kontynuacją i połączeniem wszystkich części w całość, to można go określić nie tyle mianem odgrzewanego kotleta, ile raczej mianem odgrzewanego kotleta do potęgi, kotleta w stanie rozkładu, innymi słowy cuchnących, gnijących odpadków.

ocenił(a) film na 10
pandion

długo nad tym myślałeś, czy ktoś ci pomógł?

Jeżeli wojna bez granic jest dla ciebie odgrzewanym kotletem... to super, bo szczerze mówiąc mało mnie obchodzi jak bardzo cierpiałeś oglądając ten film.

Mi się podobał :)

DeoThor

W przeciwieństwie do ciebie nie jestem kaleką intelektualnym, nie potrzebuję więc tak jak ty wsparcia kogoś, kto podpowie co i jak myśleć. Te popłuczyny filmowe, wywołujące u ciebie ewidentnie nie tylko oszołomienie, ale również dziwnego rodzaju infantylny fanatyzm, mogą stanowić prawdziwą pożywkę dla myśli jedynie dla osób o ograniczonej zdolności do samodzielnego myślenia i wąskich horyzontach zainteresowań. Oglądanie tego filmiku nie wiązało się dla mnie z cierpieniem, a tylko i wyłącznie ze znudzeniem i niesmakiem, poza tym momentami przysypiałem, więc nie było tak źle.
Mnie z kolei w ogóle nie obchodzi, (i nie napiszę że szczerze, bo szczerość jest dla mnie normą, a ktoś, kto podkreśla, że mówi coś szczerze, oznajmia tym samym, iż zazwyczaj jest nieszczery, zakłamany), jak duże podniecenie i piski zachwytu wywołał w twoim przypadku ten sztampowy produkcyjniak.
Informacja, że ta słabizna podobała ci cię, nie była potrzebna, bo to wynika wprost z twojej oceny tego filmu oraz z treści i formy twojego postu, ale rozumiem, że dla osób twojego pokroju to za mało.

ocenił(a) film na 8
pandion

Rozumiem, że się Tobie film nie podobał. Szanuję to, ale obrażanie innych bo się komuś podobał? Porównywanie kina superbohaterskiego do Gladiatora to jak porównywanie jedzenia lodów do schabowego. Schabowy jest potrzebny, ale lody są smaczne (dają więc przyjemność więc też są potrzebne). Wszystko ma swoje znaczenie, ale też nie wszystko jest dla wszystkich. Kino nie upada gdyż powstaje wiele niszowych, ambitnych produkcji. Lekkie kino superbohaterskie też jest potrzebne, ale jak ze wszystkim trzeba rozsądku. Lody raz kiedyś nikomu nie zaszkodzą (no chyba, że masz alergię na laktozę). Pozdrawiam

OnlyRetroman

Czy możesz wskazać, z łaski swojej, w którym ze swoich postów porównałem rzekomo "Gladiatora" do jakiegokolwiek innego filmu? Tak się akurat zresztą składa, iż "Gladiator" nie cieszy się moim szczególnym uznaniem.
A co do obrażania innych, to dostosowuję ton swoich postów do tonu tych, na które odpowiadam. Nie przeczę, że w moich komentarzach jest trochę złośliwości, ale nie sądzę, żeby można je było uznać za obelżywe.

OnlyRetroman

Jeszcze jedno. Schabowy nikomu do niczego nie jest potrzebny. Ludzie, którzy jedzą schabowe, czy też szerzej rzecz ujmując, jedzą mięso, spożywają je nie dlatego, że muszą, bo takiego przymusu przecież nie ma, nie dlatego, że mięso jest niezbędne w diecie człowieka, bo nie jest, a tylko i wyłącznie dlatego, że chcą i lubią je jeść. Co zaś do lodów, to nie wszyscy za nimi przepadają, nie zawsze też są smaczne; ja sam, choć lody jadam sporadycznie, trafiałem zarówno na takie, które były pyszne, jak i na takie, które były dość podłe w smaku.
Powyższe odnosi się nie tylko do pożywienia, ale również do filmów (żeby nie było, iż wypisuję coś nie na temat).

ocenił(a) film na 9
pandion

aleś przywalił. Człowiek biologicznie jest wszystkożercą. Ba nawet mamy kły. Ale jak się spało na biologii to i się teorie próbuje głupawe tworzyć.

Co do filmu, a oglądnąłeś w ogóle?

Bo z tego co piszesz to nie.

Cathay

Naucz się czytać ze zrozumieniem. Co zaś do głupawych teorii których, jak się zdaje, jesteś piewcą, to przedstaw jakiekolwiek rzetelne badania naukowe wykazujące, że spożywanie mięsa jest człowiekowi bezwzględnie niezbędne do życia i zachowania zdrowia, oraz wyjaśnij, jak to się dzieje, iż miliony wegan i wegetarian na całym świecie nie tylko są w stanie przeżyć na diecie bezmięsnej, ale również bardzo często w dobrym zdrowiu? Jak wykazało wiele badań porównawczych diet oraz różnych grup żywieniowych (Davey i współpracownicy, 2003; Rizzo i wsp., 2013; Key i wsp., 2014; Orlich i wsp. 2014,; Clarys i wsp., 2014, i inne) najzdrowszą ze wszystkich jest odpowiednio zbilansowana dieta wegańska, z kolei według wyników innych badań (AHS; AHS-2; EPIC-Oxford, i inne) diety wegetariańskie charakteryzują się mniejszym niż diety mięsne ryzykiem wystąpienia wielu chorób, w tym niektórych rodzajów nowotworów, natomiast takie instytucje jak np.: American Dietetic Association, Dietitians of Canada, Canadian Paediatric Society, Harvard Medical School, British Nutrition Foundation, stoją na stanowisku, iż właściwie skomponowane diety wegetariańskie, wśród nich diety ściśle wegańskie, zaspokajają należycie zapotrzebowanie pokarmowe, są zdrowe i odpowiednie dla osób na wszystkich etapach życia.
Rozumiem, że uznajesz, iż jedynie osoby wyrażające się o filmie pochlebnie mogły go oglądać (wedle Ciebie "oglądnąć"), te zaś, których oceny są nieprzychylne, stanowczo nie. Jakie to wygodne, choć razi głupotą i infantylizmem.

ocenił(a) film na 6
pandion

Bez obrazy ale ta dyskusja w pewnym momencie zaczęła tracić sens. Pomijając fakt, że zeszli Państwo z filmu na tematy żywieniowe to kilka razy został podany argument mający się nijak do przedstawionych tez. Ktoś wyżej napisał, że schabowy jest potrzebny, to oczywiście nonsens i z tym się zgodzę. Ale jakim argumentem na to, że schabowy nie jest potrzebny jest fakt, iż człowiek jest wszystkożerny? Wszystkożerność to brak specjalizacji pokarmowej. Człowiek zatem może jeść zarówno pokarmy roślinne jak i zwierzęce. Wszystkożerność nie oznacza, że człowiek musi jeść jedno i drugie, lecz, że może jeść jedno i drugie i nie ma wyraźnych i jednoznacznych preferencji co do tego, którą grupę pokarmów wybiera.
Osoba, która napisała komentarz o wszystkożerności została poproszona, czy też może wytknięta, żeby udowodniła, iż mięso jest człowiekowi niezbędne. Na jakiej niby podstawie pada taka prośba? Skoro wszystkożerność, jak już wcześniej napisałem to możliwość (nie konieczność) spożywania pokarmów zarówno roślinnych jak i zwierzęcych bez panujących w gatunku wyraźnych preferencji co do jednej z tych grup pokarmów to prośba o udowodnienie bezwzględnej konieczności jedzenia pokarmów zwierzęcych jest co najmniej śmieszna. I na koniec pojawia się długi wywód o tym jak to diety pozbawione mięsa lub ogólnie produktów pochodzenia zwierzęcego są bardziej optymalne dla zdrowia niż te z udziałem mięsa. Z tym się zgodzę, ale to w żaden sposób nie odnosi się do tego, że człowiek jest wszystkożerny. Zawsze jest tak, że pewne grupy pokarmów są bardziej optymalne od innych, ale nie zawsze istnieje skłonność by to właśnie je wybierać.

Eclipse_1

Reagując na mój post skierowany do OnlyRetromana, w którym napisałem że mięso nie jest czymś niezbędnym w diecie człowieka, Cathay zarzucił mi tworzenie głupawych teorii, przyznając w ten sposób, iż on sam uważa, że owszem, jest mięso w diecie człowieka niezbędne, a ponieważ wedle mojej najlepszej wiedzy twierdzenie takie jest nieprawdziwe, poprosiłem, w moim przekonaniu jak najbardziej zasadnie, aby Cathay nie tyle je udowodnił, ile wskazał jakiekolwiek wiarygodne źródło informacji mogące potwierdzić jego prawdziwość.
Czy teraz moje uwagi pod adresem Cathaya oraz ich kontekst są dla Ciebie zupełnie jasne? Mam nadzieję, że część treści zawartych w Twoim poście jest wynikiem niedostatecznie dokładnego przeczytania postów OnlyRetromana, Cathaya oraz moich własnych, nie zaś wynikiem tego, iż stoisz na stanowisku, że od osób, co do których ma się pewność lub przynajmniej podejrzenie przedstawiania przez nich niepotwierdzonych, błędnych, kłamliwych i fałszywych informacji, teorii oraz twierdzeń nie powinno się żądać udowodnienia prawdziwości tychże informacji, teorii, twierdzeń albo podania rzetelnego źródła danych dowodzącego zgodności ze stanem faktycznym prezentowanych przez nich rewelacji. Osoba biorąca w obronę głosicieli bzdur jako takich nie tylko się ośmiesza, ale też kompromituje; taka postawa to zwykła błazenada.
Na koniec małe sprostowanie: "osoba, która napisała komentarz o wszystkożerności" nie została przeze mnie w żaden sposób "wytknięta", nie mam nawet pojęcia jak takie wytknięcie mogłoby wyglądać; wiem, że można wytknąć komuś błąd, można wytykać kogoś palcami, lecz o wytknięciu kogoś do zrobienia czegoś tom jeszcze nie słyszał.
Aha, co to jest "niby podstawa?"

ocenił(a) film na 6
pandion

Użytkownik Cathay odpowiadając na Twoją wiadomość, popełnił błąd logiczny. Wywnioskował bowiem, że Twoje teorie są głupawe, ponieważ istnieje konieczność jedzenia przez człowieka mięsa wynikająca z faktu, że człowiek jest wszystkożerny. Zatem podstawą wniosku o niesłuszności Twoich teorii jest fałszywe przekonanie wynikające z niezrozumienia definicji wszystkożerności. Mogłeś w jednym zdaniu obalić jego wniosek odnosząc się do podstawy, z której on wynika i udowodnić tym samym, że to Cathay spał na biologii. Niestety tego nie uczyniłeś i połknąłeś haczyk. W swojej odpowiedzi na Jego wiadomość przedstawiłeś rezultaty badań porównujących zdrowie osób z różnych grup żywieniowych. Z badań tych wynika, że diety bezmięsne są zdrowsze. Ja się z tym zgadzam, skoro tak mówi nauka – w porządku, nie będę bronił bezsprzecznie obalonych tez. Chcę jednak zauważyć, że nigdzie w Twojej wypowiedzi nie pojawia się cień wątpliwości, że Cathay pomylił znaczenie ściśle naukowej definicji wszystkożerności. Innymi słowy, w pocie czoła, na poważnie szukasz badań naukowych by obalić czyjś zarzut, który poważny nie jest. Z logicznego punktu widzenia to kompletnie nieefektywny i nieekonomiczny sposób udowodnienia komuś, że nie ma racji. Podam inny, bardziej absurdalny i przerysowany przykład. Wyobraź sobie, że chcesz komuś udowodnić, że globalne ocieplenie nie jest mitem. Oponent podaje argument, że globalne ocieplenie to mit bo kolor ścian w jego pokoju to niebieski. Co wtedy robisz? Podważasz wpływ koloru ścian w jego pokoju na wystąpienie lub niewystąpienie globalnego ocieplenia, czy produkujesz się szukając badań, żeby obalić wniosek, który wynika z błędu w toku rozumowania? Jak już koniecznie musisz szukać tych badań to szukaj, ale przynajmniej podaj błąd w rozumowaniu strony przeciwnej, bo przemilczając ten błąd pośrednio zgadzasz się, że dwie niepowiązane ze sobą rzeczy są powiązane. Chyba, że sam nie znałeś definicji, którą ja sprostowałem - wtedy okazałoby się, że obaj spaliście na biologii (a raczej na przyrodzie). Jestem osobą, która interesuje się naukami przyrodniczymi, dlatego ukłuło mnie w oczy gdy czytając Wasze odpowiedzi zauważyłem, że jedna strona wyciąga wniosek na podstawie błędnego zrozumienia definicji, a druga strona traktuje takie coś poważnie i dodatkowo się to tego nie odnosi(świadomie lub nieświadomie) przyczyniając się pośrednio do zaakceptowania tej dezinformacji. W tym przypadku brak jakiejkolwiek reakcji jest szkodliwy dla nauki.

ocenił(a) film na 6
pandion

Poza tym zauważyłem, że lubisz czepiać się słówek. Rozumiem, taka złośliwość, żeby wzmocnić swoją pozycję. Wobec tego z ogromnym niesmakiem zrobię to samo.
„…a ponieważ wedle mojej najlepszej wiedzy twierdzenie takie jest nieprawdziwe, poprosiłem, w moim przekonaniu jak najbardziej zasadnie…” Poprosiłeś? Słowo „proszę” nie pojawia się nigdzie w Twojej wypowiedzi skierowanej do użytkownika Cathay. Owszem, można prosić bez użycia tego słowa, ale towarzyszy temu szacunek i grzeczność, a nie pogardliwe stwierdzenie w ostatnim zdaniu, że czyjaś opinia razi głupotą(dlatego użyłem słowa „wytknąć”, żeby podkreślić, że to z pewnością proszenie nie jest).
„Mnie z kolei w ogóle nie obchodzi, (i nie napiszę że szczerze, bo szczerość jest dla mnie normą, a ktoś, kto podkreśla, że mówi coś szczerze, oznajmia tym samym, iż zazwyczaj jest nieszczery, zakłamany)…” – w tym miejscu, reagując na użyte przez użytkownika DeoThor sformułowanie „szczerze mówiąc” popuściłeś wodzę fantazji zdecydowanie za bardzo. „Szczerze mówiąc” – fraza partykułowa wzmacniająca, pot. deklaruje szczerość wypowiedzi (głównie wypowiedzi kontrowersyjnych i wypowiedzi mogących urazić odbiorcę); (źródło: https://pl.wiktionary.org/wiki/szczerze_m%C3%B3wi%C4%85c). Użytkownik DeoThor użył tej frazy jako wzmacniacza wypowiedzi sygnalizującego, że po nim pojawi się informacja kontrowersyjna lub niewygodna dla odbiorcy(bo powiedzenie komuś, że nie obchodzi Cię jego zdanie lub cierpienie jest dla odbiorcy dosyć nieprzyjemne, a nawet takie zachowanie może być uznane jako zuchwałe). W żadnym wypadku z użycia utartej w języku potocznym i często nadużywanej frazy nie można wyciągnąć wniosku, że ktoś zazwyczaj kłamie, bowiem język potoczny cechuje się tym, iż nie wszystko w nim traktuje się dosłownie. Ale skoro potraktowałeś to dosłownie to ja postąpię identycznie z fragmentem Twojej wypowiedzi, który już wyżej cytowałem. „…a ponieważ wedle mojej najlepszej wiedzy twierdzenie takie jest nieprawdziwe…” – dlaczego podkreślasz, że odwołujesz się do swojej „najlepszej” wiedzy? Zgodnie z Twoim tokiem rozumowania ktoś kto podkreśla, że odwołuje się do najlepszej wiedzy, zazwyczaj odwołuje się do najgorszej, bo gdyby zawsze odwoływał się do najlepszej wiedzy, to nie musiałby tego podkreślać. Uzewnętrznia się tutaj Twoja arogancja i bezczelność połączona z brakiem konsekwencji w słowach. Istnieje sporo sformułowań, które trwale zakorzeniły się w języku polskim i są stosowane(a często nadużywane) w mowie potocznej, natomiast traktowanie ich w sposób dosłowny i używanie do tworzenia fałszywych wywodów świadczy o braku wyczucia językowego.
Proponuję zacząć nieco dokładniej i wnikliwiej czytać posty oraz poświęcać trochę więcej niż 2 minuty na pisanie własnych, bo taka pochopność niesie wiadome konsekwencje.

Eclipse_1

Przynudzasz, na dodatek bez większego sensu.
To, co napisałeś o treści postu Cathaya, jest niczym więcej jak Twoją interpretacją tejże treści, zawierającej, jakkolwiek by jej nie traktować, negację twierdzenia że mięso nie jest w diecie człowieka niezbędne, w związku z czym powołanie się na konkretne przykłady badań naukowych celem wskazania na jego prawdziwość jest całkowicie zasadne, niezależnie od wiedzy Cathaya na temat wszystkożerności i jego ewentualnego błędu logicznego.
Jeżeli połknąłem jakiś rzekomy haczyk, to kto go zarzucił, czyżby nieznający definicji wszystkożerności i popełniający błędy logiczne Cathay?
W mojej "wypowiedzi nie pojawia się cień wątpliwości, że Cathay pomylił znaczenie ściśle naukowej definicji wszystkożerności", ponieważ nie miałem cienia wątpliwości, że Cathay owo "znaczenie" pomylił; w świetle postawionego przez niego zarzutu pomyłka ta była zresztą nieistotna.
Tak, kiedy szukam informacji na temat badań naukowych to robię to na poważnie. A Ty jak to robisz, niepoważnie, na żarty?
Dlaczego poważne poszukiwanie informacji o badaniach naukowych zmierzające do zniesienia czyjegoś zarzutu, niezależnie od tego, czy ktoś uznaje go za poważny czy też nie, ma być rzekomo metodą kompletnie nieefektywną i nieekonomiczną i to jeszcze z logicznego punktu widzenia (czy jakaś czynność może być nieefektywna i nieekonomiczna z nielogicznego punktu widzenia)?
Kiedy obala się czyjś zarzut, 'podanie' błędu w "rozumowaniu strony przeciwnej", o ile takowy w nim występuje, nie jest czymś niezbywalnym, wystarczy samo obalenie zarzutu, reszta to tylko naddatek. "Dwie niepowiązane ze sobą rzeczy" to według Ciebie które? Wszystkożerność i jedzenie mięsa? Te rzeczy jak najbardziej są ze sobą powiązane.
Naprawdę sprostowałeś definicję wszystkożerności??!!! Wcześniej zawierała błędy? A czy Twój wiekopomny, niebywały wyczyn spotkał się z powszechnym podziwem oraz zachwytem, na które niewątpliwie w pełni zasługuje, i czy spadł na Ciebie deszcz nagród? Nawet jeśli nie, to i tak gratuluję, sprostowanie tej definicji to wielkie osiągnięcie, krok milowy w dziejach ludzkości.
Bardzo mi przykro, że w trakcie czytania naszych "odpowiedzi" "ukłuło" Cię w oczy, mam nadzieję, iż niegroźnie.
Cathay nie tyle wyciągnął "wniosek na podstawie błędnego zrozumienia definicji", ile przedstawił swoje przekonania, a "takie coś" zostało poważnie potraktowane nie tylko przez "drugą stronę", ale również przez pierwszą, gdyż jestem przeświadczony o tym, że Cathay swoje wnioski (fałszywe czy nie), przekonania i zarzuty traktuje bardzo poważnie.
Nie wiedziałem, że mogłem nie odnieść się do 'tego czegoś', do tego błędu popełnionego przez Cathaya, nieświadomie, że mogłem nieświadomie nie napisać o nim w skierowanym do Cathaya poście. Jestem w szoku. Kto wie, czego nieświadomie nie zawieram w tym, co aktualnie piszę. Ten mój biedny post będzie niepełny, z winy złośliwej nieświadomości.
Utrzymywanie, że wykazanie bezpodstawności czyjegoś twierdzenia i ujawnienie tym samym braków w wiedzy z określonej dziedziny i błędów w rozumowaniu tego kogoś przyczynia się do ich zaakceptowania jako dezinformacji, jest absurdalne.
Tak, w określonych sytuacjach lubię czepiać się słówek, ot tak, dla zabawy, nie dla wzmacniania czegokolwiek.
Kiedy coś wzbudza we mnie niesmak, to tego unikam, Ty najwyraźniej na odwrót.
Prośba, z którą zwróciłem się do Cathaya nosi znamiona żądania, niemniej jednak pisząc ją wyrażałem nie żądanie, a prośbę właśnie, nawet jeżeli jej forma jest szorstka.
Gdy się kogoś o coś prosi to może, ale nie musi towarzyszyć temu "szacunek i grzeczność"; niektóre całkiem pozbawione grzeczności i szacunku polecenia mogą być prezentowane jako prośba, bywają też prośby poparte groźbami.
Zawarcie w prośbie krytyki, nawet ostrej, pod adresem proszonego o coś, nie znosi wcale charakteru prośby jako takiej.
Niezależnie od powodu dla którego użyłeś słowa "wytknięta", słowa "wytknąć" bowiem wcale pierwszy Twój post nie zawiera, użyłeś go niewłaściwie.
Gdy reagowałem na określenie "szczerze mówiąc" WODZE mojej fantazji nie zostały popuszczone, bo do czegóż tu potrzebna fantazja, jeśli już to raczej popuszczone zostały wodze mojej złośliwości, w sposób który z perspektywy czasu sam uznaję za przesadny.
"Z użycia utartej w języku potocznym" wyżej wymienionej frazy, jeśli potraktuje się ją jako zupełnie poważną i dosłowną, można wyciągnąć wniosek, "że ktoś zazwyczaj kłamie"--wniosek logiczny mianowicie.
"Wedle mojej najlepszej wiedzy" w tym przypadku oznacza z jednej strony opieranie się w przedstawianych treściach na danych, dowodach i ustaleniach naukowych, nie zaś na własnym mniemaniu, przekonaniach i niesprawdzonych wiadomościach, które u każdego człowieka mogą, w całości lub częściowo, bazować na błędach, iluzjach, przeinaczeniach pamięci, fałszywych informacjach, myśleniu życzeniowym, niewłaściwym nastawieniu, nierealizowalnych pragnieniach i zwykłych zmyśleniach, a niekiedy wytworach zaburzeń psychicznych, przez co w stosunku do rzetelnej wiedzy naukowej stanowią "gorszy" rodzaj wiedzy, podatnej na wątpliwości, czy w ogóle status wiedzy jej przynależy, z drugiej natomiast strony stanowi oświadczenie, poprzez które używający tego określenia oznajmia że nie jest wszechwiedzący, w związku z czym jego przekaz, to co komunikuje innym, pomimo wszelkich starań aby tak się nie stało, może jednak zawierać nieuświadomione i nierozmyślne nieścisłości, niejasności, przekręcenia, niepełne lub nie w pełni poprawne dane, mankamenty rozumowania a nawet błędy. Osoba używająca tego określenia "uzewnętrznia" swoją skromność i rozwagę.
Co do braku "konsekwencji w słowach", Ty z całą pewnością nie jesteś kimś, kto powinien robić z tego tytułu komukolwiek wyrzuty.
Używanie "sformułowań" stosowanych w mowie potocznej do tworzenia "fałszywych wywodów" świadczy raczej o znakomitym wyczuciu językowym.
Sugerowanie, że ktoś kreuje "fałszywe wywody" bez podania żadnych konkretnych, sensownych przykładów, wskazówek czy dowodów samo w sobie jest oznaką fałszu i złej woli. Twoje długie, mętne, pokrętne, rozjeżdżające się tu i ówdzie z logiką, miejscami nieco niechlujne i nieskładne, koślawe diatryby nie zawierają konstruktywnej krytyki i nie wnoszą niczego, co miałoby jakiekolwiek większe znaczenie.
Wystosowujesz pretensje o czepianie się zwrotu "prawdę mówiąc", narzekając że to niewłaściwe, nieracjonalne i w ogóle be, a sam czepiasz się, bezzasadnie zresztą, źle go sobie tłumacząc, zwrotu "wedle mojej najlepszej wiedzy".
Nie zauważasz tych dychotomii, tych ambisentencji, tych sprzeczności wypływających na powierzchnię Twojego dość topornego produktu mającego postać niepotrzebnie tak rozpasanego, wyraźnie wysilonego komentarza? Może to efekt Twojej arogancji i bezczelności.
Posty innych czytam dokładnie, wnikliwie te tylko, które na to zasługują (Twoich postów do nich nie zaliczam), swoje posty natomiast wolę pisać w 2 minuty, niż przez kilka dni, jak to miało miejsce w Twoim przypadku.
Uznanie przez Ciebie wyższości diet bezmięsnych nad tymi, w których spożywa się mięso, godne jest poszanowania, które niniejszym wyrażam, jak najbardziej poważnie, bez jakichkolwiek podtekstów.
XXXXXXXXXXXX
Odpowiadanie na posty fanatycznych wielbicieli wiadomego gniota początkowo było dla mnie zabawne, obecnie jednakże zupełnie mnie nudzi, innymi słowy nie mam już ubawu i tracę tylko czas, którego nie zamierzam bezcelowo marnować nie uzyskując niczego w zamian, tak więc pojawiające się w tym miejscu odpowiedzi na moje posty i komentarze do nich pozostaną bez odzewu z mojej strony.

ocenił(a) film na 6
pandion

„Przynudzasz, na dodatek bez większego sensu.” – ciekawe, bo ja miałem podobne wrażenie czytając Twój ostatni wpis.
„To, co napisałeś o treści postu Cathaya, jest niczym więcej jak Twoją interpretacją tejże treści…” – zgadzam się, to tylko moja interpretacja, podobnie jak Twój powyższy wpis jest Twoją interpretacją mojej wiadomości. W mojej interpretacji odwołałem się do naukowej definicji pojęcia „wszystkożerność”, która uzasadnia że podstawa rozumowania Cathaya jest nie do przyjęcia. Treść jego wiadomości wyraźnie wskazuje na następujące myślenie: „mój przedmówca stwierdził, że nie ma konieczności jedzenia przez człowieka mięsa, ale przecież człowiek jest wszystkożerny i ma nawet kły, więc mój przedmówca nie ma racji”. Obalić Twoje stwierdzenie, że nie ma konieczności jedzenia mięsa można jedynie udowadniając, że taka konieczność istnieje. Cathay argumentuje taką konieczność wszystkożernością coś świadczy, że nie odróżnia możliwości jedzenia mięsa od konieczności jedzenia mięsa. Tym samym błąd w rozumieniu definicji świadczy o tym, iż błąd w całym toku myślenia Cathaya jest ewidentny a nie – jak to ująłeś – „ewentualny”. Zauważasz u ludzi błędy w pisowni oraz językowe drobiazgi i postanawiasz je skomentować, ale to, że ktoś pomylił definicję, a w wyniku czego pomylił całe rozumowanie zostaje przemilczane. Osoba trzecia(którą akurat byłem ja) czytająca Wasze wiadomości może odnieść wrażenie, że fundamentalna dla czyjegoś rozumowania kwestia zostaje przemilczana, bo obie strony nie widzą w niej błędu. Powiedziałem, że jest to szkodliwe dla nauki, bo, odnosząc się do powszechnie znanego powiedzenia, żeby zwyciężyło zło wystarczy bierność ludzi dobrych. Skoro jednak uważasz, że nie masz cienia wątpliwości, że Cathay pomylił znaczenie definicji, to błąd wynikający z dalszego rozumowania byłby dla Ciebie zdecydowanie istotny, oraz nie napisałbyś, że jest to błąd „ewentualny”.
Teraz zacytuje samego siebie. "Dwie niepowiązane ze sobą rzeczy" – wielokrotnie i na wiele sposobów tłumaczyłem, że KONIECZNOŚĆ jedzenia mięsa i wszystkożerność nie są ze sobą powiązane. Przekręcasz znaczenie mojej wypowiedzi uogólniając ją i wkładasz mi w usta, że wszystkożerność i jedzenie mięsa nie są powiązane. Osłabiasz mnie… Nie sądziłem, że będę musiał podkreślać elementy swoich wypowiedzi CapsLockiem, żebyś je zrozumiał. Mam nadzieję, że teraz już wszystko jest dla Ciebie jasne. Owszem, podtrzymuję, że sprostowałem znaczenie definicji, która najwyraźniej była Wam obca, lub niejasna. Krok milowy w dziejach ludzkości to nie jest, ale świadomość spełnienia dobrego uczynku to całkiem przyjemna sprawa ;-)
Co do czepiania się słówek. „Tak, w określonych sytuacjach lubię czepiać się słówek, ot tak, dla zabawy…” – czepianie się słówek uchodzi za złośliwe, wywołuje nieprzyjemne uczucia u odbiorców, może nawet sprawiać wrażenie, że nie słucha się kogoś tylko wyłapuje drobiazgowe błędy a lekceważy merytoryczną wartość wypowiedzi. Nie sądzisz, że dobrowolne sprawianie komuś takich złośliwości „dla zabawy” nie za dobrze świadczy o człowieku? Pytanie to pozostawię bez odpowiedzi, ale nadmienię, że ja nie lubię czepiać się słówek, dlatego właśnie napisałem, że zareaguję na Twoje przyczepki z ogromnym niesmakiem. Czepiam się słówek tylko i wyłącznie dlatego, że robisz to Ty.
„Gdy się kogoś o coś prosi to może, ale nie musi towarzyszyć temu "szacunek i grzeczność"; niektóre całkiem pozbawione grzeczności i szacunku polecenia mogą być prezentowane jako prośba, bywają też prośby poparte groźbami.” – czy na pewno? Odwołajmy się do definicji słowa „prośba”. „Prośba - uprzejme zwrócenie się do kogoś w celu uzyskania czegoś, skierowanie do kogoś jakiegoś życzenia”(źródło: wikisłownik). Czy zawarte w tejże definicji słowo „uprzejme” jest dla Ciebie jasne? „…razi głupotą i infantylizmem….” – Ładne mi bycie uprzejmym dla kogoś kogo się o coś „prosi”. Trzeba odróżniać prośbę, żądanie i wymuszenie. Dalszy komentarz jest zbędny.
Odnośnie wyrażenia „szczerze mówiąc”. „…jeśli już to raczej popuszczone zostały wodze mojej złośliwości, w sposób który z perspektywy czasu sam uznaję za przesadny.” Cieszę się, …że zdajesz sobie sprawę, że przesadziłeś bo stwierdzenie, że ktoś jest „zakłamany” to poważny zarzut. Analizując w identyczny sposób wyrażenie „wedle mojej najlepszej wiedzy” udowodniłem, że traktując dosłownie gotowe sentencje z języka potocznego i dorabiając do nich ideologię można dojść jedynie do fałszywych wniosków. Jeśli podtrzymujesz jednak że „wedle mojej najlepszej wiedzy” można rozpatrywać poważnie i wyciągać z tego wywody, to użycie słowa „najlepszej” jest bardzo niefortunne. Wyrażenie „najlepsza wiedza” ma stanowić symbol odwołania się do najbardziej rzetelnej wiedzy jaką się posiada. Zaznaczam i powtarzam – określenie „najlepsza” ma coś symbolizować w niedosłownym znaczeniu natomiast potoczne użycie tego słowa w utartym sformułowaniu „wedle mojej najlepszej wiedzy” ma już sens. Nigdy nie słyszałem, żeby ktoś używał określenia „najlepsza wiedza” samodzielnie. Zawsze występowało w tego typu utartych sformułowaniach. Skąd mój wniosek o arogancji i bezczelności? Czy Twoja przesadna złośliwość w wypowiedzi na temat szczerości nie ma znamion arogancji? Czy nadinterpretowanie „gotowych zwrotów” w celu ośmieszenia kogoś a następnie stosowanie zwrotów, które w identyczny sposób mogą być nadinterpretowane nie ma znamion bezczelności i braku konsekwencji w słowach? Wiem co znaczą w sensie przenośnym obie te sentencje i wskazuję, że tak się po prostu mówi bo tak się przyjęło mówić i jeśli będąc złośliwym traktujesz takie gotowe teksty dosłownie, to ktoś chcąc również być złośliwym może zrobić to samo, bo sam takie frazy stosujesz.
„Sugerowanie, że ktoś kreuje "fałszywe wywody" bez podania żadnych konkretnych, sensownych przykładów, wskazówek czy dowodów samo w sobie jest oznaką fałszu i złej woli.” Fałszywy wywód to Twoja złośliwa nadinterpretacja frazy „szczerze mówiąc”. To jest konkretny przykład – zalecam czytanie ze zrozumieniem.
„Wystosowujesz pretensje o czepianie się zwrotu "prawdę mówiąc", narzekając że to niewłaściwe, nieracjonalne i w ogóle be, a sam czepiasz się, bezzasadnie zresztą, źle go sobie tłumacząc, zwrotu "wedle mojej najlepszej wiedzy".” Po pierwsze – nie „prawdę mówiąc” tylko „szczerze mówiąc”. Po drugie – to Ty bezzasadnie przyczepiłeś się zwrotu „szczerze mówiąc” a ja Ci pokazałem, że można się też bezzasadnie przyczepić Twojej sentencji „wedle mojej najlepszej wiedzy”. Czy naprawdę nie zrozumiałeś, że świadomie i celowo zinterpretowałem Twoje słowa w identyczny sposób, w jaki Ty zinterpretowałeś słowa użytkownika DeoThor, żeby udowodnić Ci bezsens tego wywodu? Oskarżając mnie, że źle sobie tłumaczę Twoje słowa oskarżasz jednocześnie siebie o złe przetłumaczenie sobie frazy „szczerze mówiąc” bowiem użyłem do tłumaczenia Twoich słów identycznego wywodu co Ty.
Widzę, że średnio Ci się podoba, że się Ciebie czepiam. To dobrze, może wreszcie zrozumiesz, że takie złośliwe „czepialstwo” może być co najwyżej zwrócić się przeciwko Tobie i tylko zmarnować więcej czasu na „czepianie się czepialstwa”(a ponieważ ja też się czepiam to moje czepialstwo też zwraca się przeciwko mi).
Poza tym oskarżasz mnie o brak konstruktywnej krytyki, niespójności, nieskładne pisanie itp. a sam serwujesz pseudointelektualną papkę ubraną w ładne słówka. Wyjątek stanowi jedynie odwołanie do badań naukowych odnośnie diet oraz kilka drobnych spostrzeżeń, z którymi się zgadzam. Reszta to jakaś marna abstrakcja, która ma pozornie intelektualny charakter. Minimum wartości ukryte pod zasłoną barwnych epitetów, których jest i tak przesadna ilość, która wydłuża wypowiedź(ale tego, że wypowiedź jest długa się nie przyczepię, bo moja jest jeszcze dłuższa)
Na jakiej podstawie stwierdzasz, że napisanie mojej wiadomości zajęło mi kilka dni? Bo pojawiła się w odstępie kilku dni od Twojej? Zakładasz, że zauważyłem Twoją wiadomość od razu po jej opublikowaniu i cały ten czas poświęciłem na pisanie odpowiedzi? Muszę Cię zasmucić. Zauważyłem Twoją wiadomość dopiero po kilku dniach i w momencie w którym znalazłem wolną chwilę zająłem się pisaniem odpowiedzi. Nie wchodzę na filmweba codziennie, a gdy wchodzę, to zwykle żeby coś ocenić lub znaleźć. Rzadko patrzę na forum i jeszcze rzadziej wchodzę w powiadomienia.
„Posty innych czytam dokładnie, wnikliwie te tylko, które na to zasługują (Twoich postów do nich nie zaliczam)” – jak Ty masz rozumieć cokolwiek z moich wypowiedzi jeśli nie czytasz ich wnikliwie? To już z samego początku wyłącza Cię z konstruktywnej dyskusji.

Również nie mam zamiaru tego kontynuować bo kolejne wiadomości będą jedynie tłumaczeniem poprzednich wiadomości itd. oraz schodzeniem na coraz bardziej ogólne(i nie związane z filmem) tematy, które dają szersze pole manewru co do argumentacji. Uznaję ten wątek za zakończony a przynajmniej ja nie planuję się już do niczego odnosić bo nic w zamian nie dostanę.

pandion

Raczej bym określił to zmieleniem wszystkich kotletów i podgrzaniem w mikrofali jako jednego superkotleta, który wygląda jak gó*no, a smakuje jeszcze lepiej.

ocenił(a) film na 9
pandion

W latach 80-tych i 90-tych również powstawało wiele odgrzewanych kotletów, z tą różnicą, że obecnie na topie są filmy superhero, a dawniej dominowało kino sensacyjne. Nie dziwie się, że ludziom się podoba Avengers, skoro w latach 80-tych ludzie zachwycali się Zabójczą bronią. Czasy się zmieniają, podobnie jak gusta, do których kino się dostosowuje. Najlepszym komentarzem do tego jest film ,,O północy w Paryżu''. Polecam. Świetny film!!!

DeoThor

filmów nie robi się po to aby podobało się ludziom, żadne dzieło się w ten sposób nie robi, czy to muzyka, film czy książka i tak dalej, dzieła robi się po to aby wyrazić swoje myśli, refleksje, uczucia, opinia innych osób to sprawa (a przynajmniej powinna być) drugorzędna bo inaczej zaczyna się tworzyć rzeczy dla opinii, co za czym idzie dla kasy co już rzadko idzie w parze z jakością

DeoThor

AHA czyle chcac nakrecic oklepany az do porzygu z powielanymi schematami i fabula film ktorych byly setki wczesniej wystarczy nakrecic kilka jego czesci - wtedy nie bedzie mozna tego nazwac 'odgrzewanym kotletem' - logika typu: ynteligentny inaczej

ocenił(a) film na 10
MusztardaSaperska

Musisz mieć smutne życie bez wyobraźni

Himiteshu

Na deficyt wyobraźni cierpią chyba właśnie Ci, którzy ekscytują się bez opamiętania tego rodzaju jałową, pustą, sztampową, płaską, bzdurną, porażająco schematyczną, do bólu ograną i przewidywalną filmową breją. Osoby o bogatej wyobraźni nie muszą jej pobudzać i wzmacniać za pomocą takiej bezwstydnie wprost szmirowatej papki.

ocenił(a) film na 10
pandion

Zero argumentów

Himiteshu

Zero argumentów na co? Czyżby na to, że wszystkie określenia jakich użyłem w odniesieniu do filmu są zasadne? Zapewne, pozostanę jednak przy samej ocenie, którą zawiera mój wcześniejszy post; szkoda mi po prostu czasu na analizowanie tak marnego filmidła, na wytaczanie jakichkolwiek argumentów wykazujących jego słabości, wolę swój czas poświęcić czemuś zdecydowanie bardziej wartościowemu i produktywnemu. Możesz uważać ten film za niezrównane arcydzieło i wielbić póki Ci sił starczy, to mi nie przeszkadza. Twój gust, Twój problem.

ocenił(a) film na 10
pandion

A jednak miałeś czas by pisać ten komentarz xD

Himiteshu

Dwie minuty na każdy post, tyle czasu dla tego filmu mogłem poświęcić, na więcej nie zasługuje. Chciałem też, przez grzeczność, odpowiedzieć na Twoje posty skierowane bezpośrednio do mnie, na więcej odpowiedzi jednak nie licz, ponieważ definitywnie kończę zajmowanie się tym "dziełem".

pandion

Całkowicie zgadzam się z Twoją argumentacją. Dodam, że błędne jest założenie, że gusta całego świata zmieniły się w ciągu kilku lat. Konwencja komiksowego superbohatera sięga początków XX wieku i jest na nowo odgrywana w kinie od kilkudziesięciu lat. Nie jest to rzecz nowa, a na pewno nie nowsza od tej w Gladiatorze itd. To zupełnie inne konwencje. Jest masa filmów z lat 70 nawet, które dziś ogląda się przyjemnie. Sięganie dalej to już jednak zajęcie dla fanów, znawców i bardziej kompetentnych widzów. Zgadzam się również, że obecnie pompowana przez wielki biznes moda, wręcz odrodzenie konwencji superbohaterów, nie wydała na świat żadnego wybitnego dzieła. Sukces komercyjny tego pokroju osiąga się poprzez sprawny marketing i zaspokajanie gustów masowego odbiorcy, zaspokajanie oczekiwań jak najszerszej rzeszy klientów. Nie świadczy to o tym, że film jest dobry, ale że się podoba, tak jak wytwór kultury popularnej podoba się niekompetentnemu widzowi oczekującemu prostej rozrywki, określonej konwencji, sztampy bez wychodzenia poza bezpieczne, znane ramy.

cyc2

Tak samo jak o dobrej jakości dzieła nie świadczy opinia kilku aroganckich bufonów którzy próbują się dowartościować wywyższaniem się ponad innych...

Vitcher

Zarzut wywyższania się ponad innych jakimś dziwnym przypadkiem trafia pod adres wszelkich znawców, którym chciało się sięgnąć głębiej, czegoś dowiedzieć i nabyć kompetencje, ze strony masowego widza z kompleksem niższości, który im mniej wie, tym mocniej jest przekonany o swoich kompetencjach.

cyc2

Wiesz, ten zarzut bycia "arroganckim bufonem próbującym się dowartościować poprzez wywyższanie się" był bardziej skierowany w stronę autora tematu, i tego drugiego chamskiego typa... ty wyraziłeś sie kulturalnie.
Wiesz, każdy z nas uważa się za kompetentnego znawcę, jak to zweryfikować? Mówisz coś ty, i mówię coś ja, gdzie leży "prawda"? Jeśli ktoś nie potrafi komuś wyjasnić swojego stanowiska bez chamskich docinków, wywyższania się(koledzy powyżej), to chyba nie jest tak kompetentny jak mu się wydaje...

pandion

Tu się kolego mylisz, bo akurat Infinity War na pewno nie jest schematyczny. Schemat filmów Mavela jest taki, że dobro zawsze wygrywa, a tutaj tak nie jest, więc wszystkie twoje argumenty o kotletach i schematyczności poszły psu w dupę.

juchacz17

Dobrze, ten film nie jest schematyczny w 100%, jest schematyczny w 95%.
Gdzie w moim poście zauważyłeś jakieś argumenty? Argumentów tam nie ma, szkoda ich na takie "mydlane dziełko", ograniczyłem się więc do samej opinii.
Wnosząc z tego co napisałeś, twoja zdolność do logicznego myślenia, wiedza i gust są równie wyszukane, co twój język i kultura wypowiedzi.

pandion

Specjalnie dla ciebie zalozylem konto zeby móc ci cos przypomniec a mianowicie "ponieważ definitywnie kończę zajmowanie się tym "dziełem"." Miales skonczyc juz dawno a nadal piszesz swoje wypociny wiec mysle ze twoje zdanie jest po prostu gów*o warte i nie jestes jak to sie wyzej okresliles szczerym czlowiekiem.

steez

Kiedy ktoś się do mnie zwraca, w jakiejkolwiek formie komunikacji, to odpowiadam, chyba że wcześniej zaznaczę, iż tego nie zrobię, tak jak to miało miejsce w przypadku wymiany zdań z Himiteshu.
Na twój post, który, z uwagi na jego zahaczający o poziom rynsztoka ton, być może na żadną reakcję nie zasługuje, również postanowiłem odpowiedzieć, zwłaszcza iż rozumiem, że kierowała tobą ciężka frustracja gdy go pisałeś, a demonstrowany przez ciebie podłej jakości, żenujący kształt wyrażania myśli i uzewnętrzniania uczuć wynika wprost z twojej konstytucji psychicznej i ugruntowanego w niej w dużej mierze niskiego profilu kultury osobistej.
Twierdzisz, że to, co napisałem, to "wypociny", przeczytałeś jednak moje posty, a te pobudziły cię do tego stopnia, iż postanowiłeś pokonać wrodzone ograniczenia i założyć wreszcie konto, i to specjalnie dla mnie, ho ho, więc moja rozrywkowa pisanina musiała zrobić na tobie oszałamiające, porażające wrażenie.
To, co myślisz o moim zdaniu--choć nie wiem na jaki temat, nie raczyłeś tego sprecyzować, co, zważywszy na skalę niechlujności treści i sposobu jej prezentacji zawartą w twoim poście, wcale mnie nie dziwi--nie ma żadnego znaczenia, z tego względu, iż człowiek, który nie potrafi odróżnić szczerości od ewentualnej zmiany zdania lub niepamiętania o czymś napisanym wcześniej, nie posiada kwalifikacji intelektualnych dostatecznych do tego, aby jego dotyczące czegokolwiek opinie brać pod uwagę, z którego to powodu nie odpowiem więcej na żaden twój post.

pandion

"Twierdzisz, że to, co napisałem, to "wypociny", przeczytałeś jednak moje posty," No przeciez to logiczne bo gdybym ich nie przeczytal to nie moglbym stwierdzic ze to wypociny intelektualisto XD btw czy gdy mowie komus ze nie pije bo alkohol mnie brzydzi po czym zmieniam zdanie i siegam po butelke nie staje sie klamca? przeczytaj jeszcze raz zanim cos napiszesz prosze.

pandion

Troche zawzięty jesteś... Jak im się podoba to ok ich sprawa... Ja próbowałem się przekonać, znajomi wyciagają na te Marvele ( inteligentni około 30) pasjonują się tym, znają tych thorów itp. z zapałem opowiadają o ich przygodach... robie dobrą minę do złej gry i staram się dostrzec coś w tych filmach, niestety nie wychodzi mi to za bardzo :)

ocenił(a) film na 8
pandion

Ludzie z bogatą wyobraźnią nie siedzą na Filmwebie tylko czytają książki.

OnlyRetroman

Bardzo mnie ciekawi, na mocy jakich to przesłanek doszedłeś do wniosku, że ludzie, którzy "siedzą" na Filmwebie, nie są obdarzeni bogatą wyobraźnią, a na dodatek nie czytają jeszcze książek? Przyklejasz brzydką łatkę sporej grupie osób, użytkowników tego serwisu, no chyba że pisałeś o sobie, bo zdaje się, iż Ty także "wysiadujesz" na Filmwebie. Moim skromnym zdaniem ktoś, kto "przesiedział" na Filmwebie ćwierć życia, może być jednocześnie oczytanym człowiekiem o bujnej wyobraźni, ale nie zaprzeczam, że Ty sam możesz kimś takim nie być.

pandion

Ej.. zamknij japę, proszę.

UNCHARTES

Jak miałbym się zamknąć, skoro nie wypowiedziałem ani do Ciebie, ani do innych osób z którymi wymieniałem posty, jednego nawet słowa, a tym bardziej zdania? Najwyraźniej masz bardzo duży problem z odróżnianiem słowa pisanego od słowa mówionego.
Co to jest "japa"? Rozumiem, że to jakaś mieszcząca się na twarzy, lub twarz zastępująca, część ciała, którą posiadasz, być może efekt jakiejś mutacji genetycznej, która Ciebie dotknęła (to naprawdę nie moja wina, Twoja złość jest więc niewłaściwie ukierunkowana), wszelako mylisz się uważając, że tak jak Ty i wszyscy podobnie zmutowani, "japę" posiadają także inni ludzie. Tak nie jest. Ja osobiście "japizmem" nie zostałem na szczęście dotknięty.
Jedno pytanie na koniec: czy w otwieraniu i zamykaniu "japy" udało Ci się już osiągnąć mistrzostwo? Nie wątpię, że tak.

pandion

Proszę Cię uprzejmie, zamknij japę.

UNCHARTES

Powtarzasz się z uporem godnym lepszej sprawy. Czy tylko tyle jest w stanie wygenerować Twój mózg?
Wbrew temu, co się Tobie najwyraźniej wydaje, chamskie, nieuzasadnione, żywcem wyjęte z kłótni w piaskownicy, a na dodatek zupełnie bezsensowne bardzo nieuprzejme żądanie i uprzejma prośba nie przystają do siebie. To trochę tak, jak gdybym ja poprosił Cię uprzejmie, żebyś przestał niepotrzebnie zużywać tlen, przy czym w tym wypadku byłoby to bardziej zasadne i sensowne, a także pozbawione charakteryzujących Twoje posty oznak infantylności. Jesteś w stanie to zrozumieć, czy też przekracza to granice Twojego pojmowania?

UNCHARTES

Miałeś chyba na myśli xD, niedouczony przedstawicielu gimbazy. Tak czy owak, zgadzam się z Twoją samooceną; również króciutkie tekściki, które bez wątpienia wyduszasz z siebie stękając z wysiłku, można określić jako xD.
Poproś rodziców, żeby zabrali Cię do psychologa i logopedy, ponieważ perseweracji, ubóstwu językowemu i problemom z wysławianiem się można przeciwdziałać. Ta dobra rada to wszystko, co chciałem Ci przekazać.
Ponieważ nie udzieliłeś, jak ostatni gbur, odpowiedzi na pytania, które zadałem Tobie w moim poprzednim poście, postanowiłem nie odpowiadać więcej na jakiekolwiek posty pochodzące od Twojej, jakże źle wychowanej, osoby. Nie zamierzam tracić więcej czasu na byle ograniczonego prostaka, a w szczególności takiego, który ustawicznie się zacina, bynajmniej nie przy goleniu.

pandion

Twoja stara

ocenił(a) film na 6
MusztardaSaperska

xD Kino jest w kryzysie od jakiejś dekady, ale nie wiązałbym tego w żaden sposób z rankingiem. On nigdy nie odzwierciedlał, a nawet nie aspirował, żeby odzwierciedlać artystyczną wartość filmów, która jest zresztą pojęciem problematycznym i w dużej mierze subiektywnym, jest za to jakimś swego rodzaju plebiscytem. Mniej lub bardziej udanym, ale tylko plebiscytem i trzeba o tym pamiętać.

KRCK

Otóż to, wpływ na ranking mają głosy odbiorców (klientów), którym produkt się podobał. Filmy, celujące w masowego odbiorcę bez wymagań artystycznych, nieposzukującego, z mocnym marketingiem, osiągają sukces komercyjny. Nie jest on w żaden sposób dowodem na to, że dany film jest "lepszy" od innego. Po prostu lepiej się sprzedał, a to zwykle (ale nie zawsze) znaczy, że zadowolił gusta i oczekiwania masowego odbiorcy. Czasem dobry odbiór przez widza masowego i przez widza kompetentnego idą ze sobą w parze, np. ścisła czołówka filmwebu tak mniej więcej wygląda, ale zdarzają się skrajne rozbieżności, jak właśnie tutaj.

ocenił(a) film na 9
KRCK

Moim zdaniem wciąż powstaje wiele świetnych filmów. Po prostu czasy się zmieniają podobnie jak kino. Najlepszym komentarzem do tego jest film ,,O północy w Paryżu''. Co do rankingu to zgadzam się.

MusztardaSaperska

Są gusta i guściki ale najbardziej mnie boli jak gnioty są wyżej oceniane niż niektóre arcydzieła ale to tylko świadczy o tym, że ktoś jeszcze nie widział niczego dobrego poza tym co uwielbiają muchy. Może jakbym miał 5 lat, nie widział poprzednich wersji i oglądał mniej filmów to ocenił bym wyżej ale mieszać diamenty z kupą za 2 mld dolarów na 4 pozycji najdroższych filmów to wyższa szkoła tworzenia bez wyobraźni dla ludzi którzy myślą że ją mają bo tak absurdalnych scen walki jeszcze nie widziałem, żadnych tekstów - nic mądrego nie było powiedziane w tym czymś w dodatku historia z młotem Thora poraża jakąś paradoksalnie beznadziejną metafizyką. Ten film próbują ratować jedynie świetni aktorzy, fantastyczne efekty ale nic poza tym bo ogląda się z zażenowaniem...

ocenił(a) film na 4
MusztardaSaperska

"Gladiator" to kupa totalna - "odgrzewany po raz kolejny kotlet" to jest właśnie gladiator, to stwierdzenie i ten film to jedno i to samo.
"Leon Zawodowiec" - to fakt niezły film.
"Zapach kobiety" - film co najwyżej przeciętny, ale z całkiem fajną rolą Pacino

a cały ranking filmwebu to jedna wielka ściema, wystarczy popatrzeć na podium, trzy wielkie kupy na szczycie, czuć na cały internet, multikonta, sztuczne pozycjonowanie filmów, filmweb to nie obchodzi, tylko żeby jak najwięcej głosów było że niby tyle użytkowników. wszystko wokół kasy się kręci

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones