Mam mieszane uczucia po obejrzeniu tego filmu - raz chciałbym dać mu 8 za dobre dialogi i rolę pułkownika Landy, bez której ten film nie byłby wart wspomnienia (Szczególnie Chapter I z nim mi się podobał), z drugiej jednak strony słabiusieńka rola Pitta, jakieś historyczne bajki o tym, że Hitler jedzie do kina z całą ekipą szych rządzących III Rzeszą...no nie mogłem tego "kupić" mimo, że się starałem i cały ten pokaz filmu o tym snajperze był naznaczony naprawdę dobrym czarnym komizmem.
Same bękarty (oddział)- moim zdaniem - beznadziejne - daję tylko plusa Tillowi Schweigerowi, mimo że się w tym filmie nie nagrał i plusa za scenę w tej knajpce w piwnicy razem z Diane Kruger.
Poza tym, niestety akurat dla mnie, granica ilości popkulturowej papki w filmie o II wś została przekroczona (w gruncie rzeczy granica dobrego smaku przez parę scen również). Sceny akcji zbyt sztuczne (te chmurki krwi) i na mój gust nienaturalnie szybkie.
Sposób przedstawienia poszczególnych postaci interesujący (chociaż Goebbels nigdy nie był IIgi po Hitlerze. Drugi był Goering :p )
Film ma bardzo dużo plusów, ale też sporo minusów, koniec końców daje 7/10.
I tak było to lepsze od tych wszystkich Grindhouse'ów i Kill Billów, ale oczekiwanie na coś równie dobrego jak Pulp Fiction pozostaje.
Jak dla mnie 6/10 - dialogi 8/10 fabula - 4-5/10, całe to gadanie o wielkim masakrycznym rżnięciu niemców przez oddział żydów a tu - 1 scena zabijania 3 niemców - 1h gadania, 1 strzelanina -3h gadania i 15min akcji na koniec.
tak więc: ARIWEDERCZI.