Film wart polecenia. Kawał dobrego kina i aktorstwa. "Grindhouse-Death Prof" podobało mi się średnio, zbyt naciągane i miejscami nużące. Dla fana Quentina po Kill Bill (szczególnie części pierwszej) oczekiwania były zbyt duże i "Grindhouse" mnie rozczarował. "Bękarty" są dość długie ale nie odczuwa się tego w kinie. Seans wciąga. Waltz i Pitt "kradną" cały film swoimi genialnymi kreacjami. Na uwagę zasługuje również piękna Melanie Laurent, którą pamiętam z epizodu filmu "W rytmie serca". Daniel Bruhl również nieźle sobie poradził. Till Schweiger w roli Stiglitza to kwintesencja humoru wg Tarantino. Na pewno wybiorę się jeszcze raz do kina aby dokładnie prześledzić wszystkie niuanse. Moja ocena 9/10.