Film tylko „ciut” gorszy niż kultowe Pulp Fiction (chodź nie wiadomo, może kiedyś zmienię zdanie bo w końcu to czy coś jest kultowe oceniamy po czasie, jak obejrzymy dzieło kilka razy i widzimy ze nic a nic nie obgryzł go ząb czasu...) Poza tym akurat dziś mam taki kaprys, ze nie chcę naduzywac wielkich słów, a więc: film jest „NIEZŁY”, „CIEKAWY”... (czyt. świetny, porażająco wciągający) ...
Mało? – Nie mało. Wielki Quentin – Wielkie Brawa!!
O KLIMACIE i DIALOGACH nie musiałbym wspominać – bo zdradziłem Państwu już na początku kto jest autorem „projektu”...:)
Ps. Na filmie byłem z kobietą na 1 randce , i może to był eksperyment - bo nie była to komedia typu Lejdis:), ale „operacja się udała, a pacjent NIE umarł” i już zaprosiłem wybrankę na „Bękarty wojny 2”:) Poza tym to całkiem „romantyczna komedia”, mamy tam i wątek miłosny (żołnierz i właścicielka kina) i bajkę o kopciuszku (moment przymierzania buta). A teraz tak poważnie: jeśli to film wojenny, to ja już od dziś kocham filmy wojenne...
...no jasne Skarbie!!:) idziemy??;)
Korzystając z okazji chciałbym jeszcze dodać – chcąc znaleźć jakąś WADĘ, że (może) rzeczywiście film (może) wydawać się (zbyt) BRUTALNY (dodatkowo wrażenie to jest potęgowane przez to, ze początkowo sielankowy nastrój tego nie zapowiada - np. mleczko od krowy), ale...
po 1. mamy element zaskoczenia (to jedna z wielkich zalet filmów:) )
po 2. jak powiedział kiedyś Quentin, mieć pretensje do niego ze robi brutalne filmy to tak jakby mieć pretensje do Metalliki ze za głośno gra na koncertach
po 3. film to nie koncert życzeń (jak się nie podoba to można oglądać transmisje mszy świętej z Watykanu)
po 4.w końcu to „film wojenny”, a więc musiał być brutalny:) – chodź pragnął bym tego, to nie mogli przecież pić mleka cały czas (no i super że Hitler zginął – od dziecka o tym marzyłem)
podpisują siępod powyższą wypowiedzią - nie rozumiem, czego ludzie oczekiwali po filmie takiego reżysera jak Quentin 'Jaskrawa Krew' Tarantino. Analogicznie, oburzenie na widok śmiałych scen seksu oralnego w filmie o Benedykcie XVI byłoby na miejscu, ale w tym przypadku jestem zmuszony sfacepalmować.
fuckt, w filmie o papiezu, to by nie przeszło ;P
Inna sprawa - jestem świerzo po obejrzeniu filmu i jestem w szoku. Obejrzawszy trailer byłam przekonana, że będzie to jedno wielkie przegięcie - wycinaine swastyk na czole etc - jednak po wszystkim dochodzę do wniosku, że Tarantino świetnie wyważył popkulturową konwencję z dobrym, pełnowartościowym kinem.
Quentin daje radę.
Co jak co, ale 'Karol człowiek który został papieżem' - pod ręką Quentina nabrałoby zupełine nowego wymiaru ;P