Ogólnie z filmu wyszłam lekko zawiedziona naczytawszy się wcześniej ile kosztowało Nicolę wejście w tą rolę. Spodziewałam się czegoś więcej, ale jak to zazwyczaj bywa, producenci dużo obiecują zwłaszcza scen seksu, a wychodzi jak zwykle ;-) Oczywiście rozumiem, czego dotyczyło jej upokorzenie, ale też trzeba pamiętać, że to były jej najskrytsze pragnienia.
Niemniej jednak wyszłam z filmu z następującymi wnioskami:
1-prawie każda kobieta jednocześnie czegoś (tu akurat seksu, wejścia w romans)chce i nie chce ;-) mówi, ze nie chce, bo tak trzeba, tak wypada, ale tak naprawdę miota się między swoimi prawdziwymi pragnieniami. Chce się całować, ale mówi muszę iść. Chce uprawiać z nim seks, ale mówi musimy to zakończyć. Jest taki mem z psem, który stoi na dwóch przednich łapach, a dwie tylne ma na kanapie z podpisem: "Gdy w sumie byś gdzieś wyszła, ale chyba Ci się nie chce". Jak dla mnie idealne podsumowanie psychiki kobiet - bez urazy, piszę to jako kobieta i samam mam podobnie. Ale czyż życie to właśnie nic innego jak miotanie się pomiędzy własnymi pragnieniami, namiętnościami i trudnymi decyzjami?
2-scena, która totalnie mną wstrząsnęła. Kiedy Nicole jest bez sukienki, stoi taka naga, piękna, wysoka, smukła (dla mnie ideał figury) i on jej mówi: jesteś piękna. A co ona na to może odpowiedzieć jako kobieta? "Nie, nie jestem". Skąd my to znamy.. Straszne..bo jeśli ona z taką figurą tak o sobie mówi, to co maja powiedzieć zwykłe zjadaczki chleba? Czytałam wywiad z reżyserką, mówiła, że był to celowy zabieg, bo tak właśnie reaguje większość kobiet. W 100% podpisuję się pod tym i oczywiście wiem, że to się zmienia, że cześciej mówimy dziękuję i uczymy się te komplementy przyjmować, ale jak widać, jeszcze dużo nauki przed nami...
3-prawie każda kobieta, niezależnie od tego jak wysokie zajmuje stanowisko i jaką ma władzę, jest w głębi duszy małą dziewczynką i chce być po prostu zaopiekowana, nawet jeśli z pozoru wygląda to zupełnie inaczej! tu jest to świetnie pokazane.
4-prawie każda kobieta jest uległa i lubi się poddać mężczyźnie. Znowu, nawet jeśli mówią, że tak nie jest, to ten film pokazuje, że tak jest. Według mnie zawsze wygrywają zachowania atawistyczne. Kobiety pragną mężczyzn, którzy są w stanie je zdominować seksualnie i przejąć kontrolę. Nie wierzysz? przeczytaj jaka jest pierwsza fantazja erotyczna kobiet.
5-jest bardzo prosty sposób na zdobycie prawie każdej kobiety. Patrz punkt 4. dodaj odrobinę tajemnicy, arogancji, lekkiej manipulacji, komplementów, dobrej gadki, szczyptę bezczelności i mamy to. Nawet Pani prezes jest w stanie się wtedy spocić ;-) tak było, nie kłamię.
6-zazwyczaj relacje zaczynają się od przypadkowych spotkań, od nawet kilkuminutowej rozmowy, po których już nic nie jest takie samo. Wystarczy tylko, aby ktoś pojawił się na naszej drodze w odpowiednim dla obu stron momencie. Banał, ale prawdziwy. Aż czasami żałuję, że nie palę ;-)
7-perfekcyjna ścieżka dźwiękowa. Nie wiem, czy kiedykolwiek obejrzałam film, (a trochę już widziałam), w której jedna piosenka była tak dopasowana do całej sytuacji, tak oddała kilmat sceny. oraz zw zasadzie całego kontekstu filmu. Nie chodzi mi tylko o muzykę, ale głównie o słowa. Perfect match do tej sceny. Nie wierzycie? Posłuchajcie ze zrozumieniem słów Father figurę Georga Michaela, to uwierzycie :) dla mnie majstersztyk. I to nagłe odwrócenie ról, mimo, że sam taniec może nie jest nie wiadomo jak porywający, ale nie o to tu chodzi.. Ktoś kto dobierał muzykę zrobił dobrą robotę.
8-bardzo szkoda, że jakoś tak jest to wymyślone, ze zazwyczaj trudno wytrwać w małżeństwie, żeby być spełnioną jako matka i kochanka jednocześnie. O ile życie byłoby prostsze, gdyby można było mieć taki komfort (nie twierdzę, że to się nie zdarza, dlatego piszę zazwyczaj), o ile mniej byłoby pokus, zdrad i ulegania pozamałżeńskim pragnieniom..
Podsumowując, jak dla mnie film miał dobre momenty, dobrze się go oglądało, myślę, że dobrze oddał pragnienia kobiet (znowu; nie wszystkich) co nie zmienia faktu, że miał też momenty groteskowe, w których cała sala się śmiała. Nie jest to na pewno arcydzieło, ale myślę, że dla opisanych przeze mnie wyżej wniosków warto film zobaczyć.
I na zakończenie: tak jak napisałam na początku, to moje wnioski, nie musicie się z nimi zgadzać, możecie mieć inne zdanie, nie będę podejmować dyskusji hejterskich, nie bawi mnie to, szanuje swój czas. Wiem, że są rożne sytuacje w życiu oraz, że ludzie są różni, dlatego nie przyjmuj moich wniosków jako czegoś co można zastosować do każdego jak kalkę.
Odnoszę wrażenie że jako jedna z niewielu osób oglądałaś uważnie i ze zrozumieniem cały film. Przyznaję że ja miałem trochę metlik po napisach końcowych bo obawiałem się czegoś innego a film mnie totalnie zaskoczył. W patriarchalnym świecie mogłem być pewny że pojawi się grono malkontentów spod znaku krzyża i wszelkich świetości którzy będą to dzieło obrzucać guanem (nie zawiodłem się). Jest mi niezmiernie miło że jednak są tu otwarte umysły jak Fiona7. Poniewaz mimochodem sprowokowałem świetoszkowatych to czekam na atak 3, 2, 1...
Wiesz, ja też po wyjściu z kina uznała, że film był średni, te wszystkie myśli doszły do mnie później, jak zaczęłam się nad nim zastanawiać. Kocham kino i zawsze staram się oglądać filmy uważnie i ze zrozumieniem, między innymi po to, żeby też później wymienić poglądy i zwyczajnie porozmawiać na temat tego, co się zobaczyło. Niestety rzadko kiedy ma się z kim, po większość nie dostrzega niuansów lub myśli schematycznie. No z tym atakiem to się nie pomyliłeś, a ja wprost przeciwnie. To moja pierwsza recenzja tutaj i to ile mi się dostało - zwłaszcza od kobiet- mega mnie zaskoczyło. No ale cóż, wiadomo, że najłatwiej się obrzucić kogoś guanem, zalecić terapie lub po prostu hejtować. Dlatego napisałam od początku, że nie będę marnować na to swojej energii i wchodzić w polemikę z takim rozumowaniem. Pozdrawiam ciepło:)
myślę że bedzie mi miło jeśli mi coś polecisz, ja ponieważ aktualnie katuje kino francuskie polecę skromnie "Portret kobiety w ogniu", ciekawi mnie Twoje zdanie na temat tego filmu
Portret - cudowny film! też mi się bardzo podobał. hmmm muszę pomyśleć, co dobrego polecić..ja aktualnie -jak co roku zresztą- oglądam wszystkie oscarowe. Widziałeś Anorę? to ciekawy film, choć w trakcie seansu mnie nie urzekł jakoś bardzo, to później zaczęłam o nim myśleć i doszłam do wniosku, że główna aktorka naprawdę zagrała to świetnie. Także to na tyle z polecajek na dziś ;-) muszę pomyśleć nad resztą :)
Dopiero obejrzałem. Bardzo dziwny film. Myślę, że strategia promocji myląca. Trudno też oczekiwać, aby Kidman zagrała w po prostu erotyku ku uciesze publiczności. Szczególnie,. że nie jest aktorką mocno seksualną mimo że oczywiście może się podobać można też dyskutować o jej zmianach kosmetycznych i jednak przyznaniu że ma swój wiek. I to jest coś co zapewne miało przyciągać do oglądania. Jednych nazwisko innych koncepcja romansu z młodszym co może być punktem wyjścia do szerszej dyskusji. Taka jest na pewno potrzebna i sprowadzenie całości do 365 dni jest jednak nadużyciem. Film niestety sam w sobie ma wiele mankamentów na poziomie scenariusza reżyserii słabe dialogi, jest za długi, ale posiada momenty, gdzie zauważa coś co faktycznie jest realne i co można uznać za element dyskusji - jak widać na forum - i jest na pewno dobre. Myślę, że w intymności jednak amerykańskie kino nie sprawdza się i to też był tu problem.
"mimo że oczywiście może się podobać"
ja bym wrecz napisal, ze jak na swoje lata to mega dobrze sie prezentuje, samo zachowanie takiej sylwetki musi wymagac bardzo duzo cwiczen
Kidman jest piękna, ale że uważam tak od ćwierćwiecza, to zapewne nie jestem obiektywna ;) Nie zmieniły mojego postrzegania jej zabiegi - ona ma w sobie coś takiego, co powala mnie na kolana i bardzo działa na zmysły.
No nie bardzo. Film jest o konflikcie pomiędzy rolą kulturową a tłumionymi pragnieniami, nota bene również czerpiącymi paliwo z konstruktów płciowych, tylko tych spod powierzchni. Główna bohaterka to marionetka dwóch styków przemian kulturowych, podobnie jak mąż i stażysta są kochankami dwóch skrajnie różnych epok, przede wszystkim ideowych, bo nie chodzi o wiek. Bohaterka została wykorzystana przez Samuela i jego czarnoskórą koleżankę, a było to możliwe przez to, jak namieszane miała w głowie ideowo i błędnym postrzeganiem tożsamości przez skonfliktowane rolę kulturowe; twój komentarz reprezentuje tylko jeden z tych konstruktów kulturowych, który ją więził.
Dla mnie morał historii był właśnie taki, że trzeba w związku mówić o swoich potrzebach i nawet jak wydaje się to niemożliwe, to próbować jes realizować.