Z pewnością najsłabszy film Kieślowskiego. Z aktorów najlepiej wypada chyba Jerzy Radziwiłowicz. Oczywiście trzeba było dać scenę w,której Szapcia jest rżnięta przez jakiegoś faceta co ?
Jak dla mnie 9. Kieślowski zupełnie inny, a Kisiel politycznie to był dużo bardziej w Przypadku. Przypadek jak dla mnie na razie tylko 7.
Bardini i Barciś zagrali źle?
A jak należało pokazać zdradę? Kieślowski poruszył bardzo ważne problemy kwestii moralnej i etycznej. Widać to szczególnie w jednej z ostatnich scen, gdy synek zadaje Szapołowskiej pytanie.
Obejrzałem w końcu "Bez końca" (hehe) i stwierdzam, że to film niestety poniżej ekstraklasy, do której przyzwyczaił mnie Mistrz. Klimat jest bardzo gęsty, nieprzyjemny, odstręczający niekiedy. Niewątpliwie jako świadectwo swoich czasów ważny, wszak Kieślowski nigdy nie kręcił fikcji oderwanej zupełnie od rzeczywistości, ale samo to nie wystarczy, by ten obraz uznac za coś więcej niż ambitną porażkę. Ale czuc już tutaj zakusy Kiśla do metafizyki, którą tak wspaniale rozwinął w Dekalogu, a potem dopełnił Weroniką i trzema kolorami. Z aktorów najbardziej podobali mi się Barciś i Bardini, pozytywnie zaskoczył też Bajor. A Szapołowska? Ładne ciało, ale ja tam wolę Jandę;)
Proroku, rozumiem twoje rozgoryczenie erotyką u Kieślowskiego. Oglądam właśnie po raz trzeci "Podwójne życie Weroniki" i stwierdzam, że chociaż Irene jest piękna, to jednak sceny łóżkowe, chociaż wspaniale nakręcone przez Idziaka, nie są wcale takie niezbnędne. Natomiast "Bez końca" jeszcze przede mną:)