Złapie cię kiedyś gorszy humor - pomyśl o tym filmie i od razu ci przejdzie:) Oczywiście trzeba go najpierw zobaczyć:)
Dokładnie tak mam - oglądam jak jestem w beznadziejnym nastroju, nawet trochę, troszeczkę i od razu mi lepiej. Pozdrowionka, dude! :))
Bracia Cohen odwalili kawał dobrej roboty. Oglądam 3 raz a się śmieje jak bym oglądał pierwszy raz. Po prostu super komedia, i te nowe komedie "o amerykańskich nastolatkach" to jest po prostu totalny shit w stosunku do tego.
A tak w ogóle to myślę po trailerze do "Czarujący szpieg" z Jeffem że będzie to dobra komedia z jego rolą, trza iść Panie i Panowie do kin już wkrótce!
Nie przesadzałbym z tym 10, ale jest to niewątpliwie świetny film na poprawienie humoru. Jeff Bridges i John Goodman stworzyli świetny duet.
ja bym dala 7... bo zakonczenie troche slabe. Ale dobrze sie bawilam, robiac sobie przerwe od nauki:)
Zgadzam się, dopiero wczoraj go obejrzałam i normalnie żałuję, że tak późno! Uśmiałam się ale i wzruszyłam - a Goodman to mnie położył na łopatki - zagrał świetnie, Brigdes też of kors. Naprawdę - ten film jest idealny by poprawić sobie humor. 9/10
Zanim zobaczyłem ten film, chyba jakoś przed rokiem, wczesniej poznałem kilku "wyznawców" Big Lebowskiego. Niestety nie mam tu na myśli taki oryginalnych "kolesi", ale ludzi, którzy kochają ten film miłością bezgraniczną. Przyznam też szczerze, ze ten fanatyzm wielbicieli, przez większość czasu sprawiał, ze nie chciałem go oglądać. Dlaczego? Dlatego, że słyszałem o nim zbyt wiel pochlebstw, a taka stanowczość nie służy pierwszemu wrażeniu, które, nie oszukujmy się, ma wielki wpływ na naszą prywatną ocenę. Nie lubię bowiem, kiedy oczekiwania biorą górę nad zdrowym podejściem.
Jednak ten rok temu zobaczyłem Lebowskiego pierwszy raz i przyznam, że może nie jestem wyznawcą kultu, jeśli możemy mówić o kultowości tego dzieła (swoja drogą wydaje mi się, ze ten film na to już zapracował i w istocie tak już chyba jest), ale bez wątpienia doceniam to dzieło. Być może musze zobaczyć ten film jeszcze raz i jeszcze raz, a też stanę się fanatykiem, ale póki co, poprostu doceniam.
Moja ocena - nie jestem w stanie wyrazij jej cyfrowo, bo jak wystawić ogólną notę za dzieło, które zawiera w sobie aż tyle cech, które nalezy wziąć pod uwagę. Film, którego scenariusz liczył pewnie kilkaset stron, pochłonął miesiące, a może lata pracy, nie zasłużył sobie na zimną cyfrę, która właściwie nic nie mowi. Więc powiem, że mnie podobało się niemal wszystko. Mówię niemal, chyba jednak bardziej z przekory, by nie łechtać ego wyznawców. Przynam więc, że Koleś" był poprostu świetnie wykreowany. Ta postać jest jakby niedoścignionym wzorem człowieka, który afirmuje wszystko co wiąże się z... spokojem, zdorowiem (bo wątroba zamiast od stresu ugnije mu co najwyżej od białego rosjanina). Ponadto, koles przecież jest szczęsliwym człowiekiem i to jest to szczęście, które wiąże się raczej z brakiem przykrości. Brak przykrości, rozumiem tu przez to, że nic nie robiąc Lebowski nie ściaga na siebie nieszczęść (poza aferą w filmie, jednak przedtem i potem zakładam, ze nadal żyje po swojemu). Przykrośc konieczna, to śmierć przyjaciela. I przyznam, ze chyba na tym głównie polega szczęście i atrakcyjność kolesia. On się chyba najbardzie podoba tym, co ciągle za czymś gonią, lub czują potrzebę gonienia wraz z dość sprzecznym pragnieniem "by mieć wszystko w d***", które pojawia sie po powrocie z nudnej pracy, do nieprzytulnego domu...
Pozdrawiam
Świetnie to napisałeś. Szczególnie wywód o Kolesiu i życiu, zgadzam się z twoją opinią w 100% gdzieś głęboko we mnie kłębiły się takie myśli, lecz niewyartykułowane.
Faktycznie. Istotą kolesia jest to, że on po prostu postanowił być szczęśliwy. Wy sobie gońcie szczury, a ja pójdę na kręgle. Może dlatego to wszystkich tak wkurza. To, że Koleś pokazuje im, że to oni są życiowymi frajerami nieszczęśliwymi w swych pozach.
Nie potrafię dosłownie przytoczyć konkluzji, ale przecież pozstaje "Wierzyć, że gdzieś żyje Koleś, ktory jest wyluzowany za nas wszystkich"
No tak. Słowa kowboja z końca pasują świetnie. W końcu z założenia miały być konkluzją.
Ja ten film odebrałem nieco inaczej. Zobaczyłem mroczność faktu, że wszyscy po kolei traktują człowieka, który odmówił udziału w wyścigu szczurów, jako gościa do wydymania. Każdy po kolei chce go jakoś wykorzystać, wyrolować.