PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=13}

Big Lebowski

The Big Lebowski
1998
7,4 158 tys. ocen
7,4 10 1 158273
8,0 68 krytyków
Big Lebowski
powrót do forum filmu Big Lebowski

9/10

ocenił(a) film na 9

Wielki film.

Dialogi, scenariusz ocierają się o geniusz, to ta sama klasa co u Tarantino. Humor jest kapitalny, zwijałem się ze śmiechu.

Prawdziwy fenomen kryje się w bohaterach, z resztą nie tylko w tym filmie, ale i we wszystkich innych Coenów. Każda postać jest mistrzowsko rozpisana, żadna się nie powtarza, każda jest wyjątkowa, każda, nawet malutka, epizodyczna, zapada w pamięć. Tutaj wzmocnione jest to również aktorstwem: kila mistrzowskich ról (konkretnie: Bridges, Goodman, Torturro), kilkanaście świetnych (m.in. Buscemi, Moore, Stormare, Hoffman).

Niesamowita jest również zdolność Coenów do robienia czegoś niezwykłego z czegoś zwykłego. Z każdego tematu robią niezwykle oryginalną historię, wykraczającą daleko poza wszelkie konwencje. Tak jest i tu - z pozornie przeciętnego bohatera (DUDE!!!) zrobili niesamowitą postać, jedną z moich ulubionych.

Najlepszy film Coenów.

9/10, trafia do ulubionych

Policjant: "Mr. Treehorn draws a lot of water in this town, Lebowski. You don't draw shit. We got a nice quiet beach community here, and I aim to keep it nice and quiet. So let me make something plain. I don't like you sucking around bothering our citizens, Lebowski. I don't like your jerk-off name, I don't like your jerk-off face, I don't like your jerk- off behavior, and I don't like you, jerk-off --do I make myself clear?"

Lebowski: "I'm sorry, I wasn't listening."

Ot, cała filozofia tego filmu. Proste, a genialne.

Krocz

Policjant: "Mr. Treehorn draws a lot of water in this town, Lebowski. You don't draw shit. We got a nice quiet beach community here, and I aim to keep it nice and quiet. So let me make something plain. I don't like you sucking around bothering our citizens, Lebowski. I don't like your jerk-off name, I don't like your jerk-off face, I don't like your jerk- off behavior, and I don't like you, jerk-off --do I make myself clear?"

Lebowski: "I'm sorry, I wasn't listening."

Ot, cała filozofia tego filmu. Proste, a genialne.

>> chyba jedyna scena, która była zabawna i która mi się podobała poza tym film uważam za żałosny, nie trawię tak dennego poczucia humoru. Ciągłe bezsensowne wulgaryzmy, walka na słowa kto użyje bardziej debilnego określenia danej postaci albo stanu rzeczy, parafrazowanie własnych wypowiedzi "Look, just stay away from my fucking lady friend. / I'm not messing with your special lady/ She's not my special lady, she's my fucking lady friend /And stay away from my special - from my fucking lady friend, man! < takie i podobne godne pożałowania dialogi, które mógłbym przedstawić w takiej forimie:
On jest pieprzonym kurczakiem! / On nie jest pieprzonym kurczakiem! /Co? Jakim kurczakiem?! /Pieprzonym Donny, pieprzonym!/ Jebani nihiliści zachowują się jak jak popieprzone kurczaki! /Masz racje, dude! Załatwmy ich!
Dobra a teraz kto mi wytłumaczy o czym był ten popieprzony film. Zrozumiałem go w jakimś tam sposób ale chciałbym poznać Twoją recenzje. Wątpię, żebym zmienił zdanie ale chętnie się dowiem czegoś jeszcze bardziej popieprzonego o tym filmogniocie. Najgorszy film Cohenów 2/10 !!!

Krocz

"Każda postać jest mistrzowsko rozpisana, żadna się nie powtarza, każda jest wyjątkowa, każda, nawet malutka, epizodyczna, zapada w pamięć."

Nie zgadzam się, postaci są płytkie, denne i mógłbym podać jeszcze kilka takich negatywnych przymiotników ale wolę podać przykład na poparcie tych słów. Goodman (nie pamiętam jak się nazywał w filmie) ciągle wrzeszczy na Donnyego kiedy ten się wtrąca do rozmowy: "Shut a fuck up Donny" Z 10x się ten tekst powtarza.

Poza tym Krucz piszesz o genialności tego filmu [scenariusz, dialogi, humor, postaci] ale konkretnie co w tym filmie było genialnego to już nie napisałeś? Dlaczego te dialogi były dla Ciebie genialne ? Z tego samego powodu dla którego dla mnie były nędzne?

ocenił(a) film na 9
assan

Tu nie chodzi o dialogi same w sobie, tylko o to, co jest pod nimi. Najistotniejsze jest właśnie to, jak przez bezsensowne gadki (symulujące codzienne rozmowy 'o niczym') przebijają konsekwentnie budowane postaci oraz relacje zachodzące między nimi. Z tym, że trudno to zauważyć za pierwszym obejrzeniem (to jest jeden z tych filmów, które się odkrywa). W każdym razie zatrzymywanie się na tym, że 'krzyczą i przeklinają więc to pewnie jest głupie' nie jest wg mnie zbyt dobrym kluczem do tego filmu.

A w tym filmie o nic nie chodziło ;> - ostatecznie okazało się, że nie było ani porwania, ani pieniędzy, wszystko to były pozory.

ocenił(a) film na 10
assan

@assan
W sumie to nie wiem, co myśleć o twojej wypowiedzi. Czy miał to być jakiś rodzaj prowokacji? Próba na siłę bycia osobą oryginalną? Czy też zwyczajnie nie zrozumiałeś filmu?

Radziłbym zwrócić uwagę na fakt, że film nie jest dramatem psychologicznym, od którego wymaga się głębi psychologicznej głównych bohaterów. Jest komedią z wyraźnie i charakterystycznie zarysowanymi postaciami. Postaci nie są płytkie, są charakterystyczne i przez to doskonale wpasują się w konwencję gatunku.

Zarzut, jakoby w filmie było za dużo przekleństw jest śmieszny. Dokładnie tak samo jak pojawiająca się w innym wątku opinia, że film jest słaby, bo główny bohater jest leniwym nierobem. Nie wiem, czy oczekiwałeś że były hippies i totalnie wyluzowany facet będzie mówił poprawną, książkową angielszczyzną? Przecież jest to zwyczajnie śmieszne.

Dialogi rzeczywiście były genialne. Trzeba jednak umieć czytać "między wierszami" i podchodzić do życia w dużym dystansem. Postać grana przez Johna Goodmana ze swoim ciągłym powtarzaniem "Shut a fuck up Donny" i wiązaniem wszystkiego wokół z wojną w Wietnamie była naprawdę prymitywna wyłącznie dlatego, że taka miała być. Po prostu trzeba umieć oddzielić kreowane postaci od samych aktorów.
Tylko bardzo dobry aktor potrafi w sposób przekonywujący zagrać kompletnego idiotę lub luzaka. W filmie wszystkim się to udało w sposób genialny.
Jeff Bridges był rewelacyjny, ale dla mnie gwiazdą obrazu był właśnie John Goodman, który jest zwyczajnie genialny.

ocenił(a) film na 3
gramin

3/10 w moim odczuciu opowieść o niczym. Nic nie wniosła do mojego światopoglądu, w żaden sposób nie dowiedziałem się czegoś nowego o człowieku. A tego oczekiwałbym po dobrym filmie.

Kilka scen zabawnych, kilka nawet rzekłbym wesołych.
Kilka ładnych karykatur. Kilka ładnie zarysowanych bohaterów.
Całkiem udane dialogi.

Ale sensu w tym nie wiele.
Ani dobrze opowiedziana historia, ani dobra komedia, ani dobry film psychologiczny.

ocenił(a) film na 10
barczakmichal

Błagam, zmiana światopoglądu po obejrzeniu komedii?
Znasz Louisa de Funes?
A Nielsena?
Mistrzowie komedii, a jakoś nigdy nie doznałem duchowego uniesienia po obejrzeniu np. Nagiej Broni.

Masster_Flamasster

Film obejrzałem wczoraj po raz kolejny. Po raz kolejny także spodobałami się gra Goodman`a, on jest istotą filmu,jego porównania do Wietnamu, ciagłe negacje - to trzyma ten film. Do tego mimika Steve`a Buscemi i to w sumie wszystko. Opowieść o flejowatym, zaćpanym alkoholiku który szuka...cholera wie czego, sposobu na życie? Jak lubię Bridgesa to ten film oceniam na 2/10.

ocenił(a) film na 10
Gurgul99

Film jak zawsze w przypadku Coenów rewelacyjny (a nawet coś więcej, bo obok "Tajne przez poufne", to dla mnie ich całkowity top). Dyskusje z ich przeciwnikami nie mają żadnego sensu, bo to tak, jak i u Tarantino, albo się go lubi, albo nie. A jeżeli się nie lubi, to kino należy wtedy omijać szerokim łukiem, bo każdorazowo bracia odciskają na nim swoje charakterystyczne i niepowtarzalne piętno. I jeszcze słówko do przedmówcy: Dude niczego nie szukał, on po prostu kolego żył...