Nie wiem, czy ja mam serce z kamienia, czy ten film jest po prostu słaby. Nic a nic mnie ten film nie ruszył. Nie zrobił na mnie ani Mel Gibson z jedną połową twarzy pomalowaną niebieską farbą, a drugą sfajdaną sztuczną krwią (+ pompatyczna mina) ani chwila, kiedy podczas tortur wrzeszczy "freedom". Właśnie tego w tym filmie było za dużo- patosu i pompatyczności. Walles superbohater, mściciel, postrach wrogów, bohater koszmarnych snów. Banał aż nieprzyzwoity. Jego milady, piękna, wdzięczna, dobra. Banał jeszcze bardziej nieprzyzwoity.
I wniosek? Nic nowego. Nie polecam.Chyba że ktoś lubi takie rzeczy.
Pozdrawiam.
Nie popadajmy w paranoję. Oceniłaś go tak jak byś chciała udowodnić że jest to schematyczny filmik, taki jakich wiele. Oparty na faktach film o poświęceniu, oddaniu ojczyźnie i wolności narodu. Tak ja go widzę, nie było w nim żadnej pompatyczności, patosu, ale cóż każdy ma prawo mieć swoje zdanie. Ja odebrałam go nieco inaczej. Może i nie jest specjalnie oryginalny pod względem fabuły, ale niekiedy takich filmów potrzebujemy, takich schematów i postaw żeby mieć porównanie w życiu codziennym :) pozdro :)
Jeśli pytasz czy masz serce z kamienia, czy ten film jest słaby to odpowiedź jest oczywista: masz serce z kamienia. Dlaczego? Ponieważ ten film nie jest słaby, więc zostaje ta druga możliwość. To najlepszy film 1995 roku, zajrzyj też do działu nagrody. Nie rozumiem stwierdzenia "nic nowego". To jest film z 95 roku i w dodatku film historyczny, więc to oczywiste, że nie ma tam nic nowego. W dniu swojej premiery było w tym filmie bardzo dużo nowego, stąd te wszystkie nagrody, których za wtórność nie przyznają. Powstaje coraz więcej filmów wojenno-historycznych i pomimo wzorowania się na braveheart, jeszcze żaden mu nawet nie dorównał.
Witam.
To czy film jest słaby czy nie to pozostaje subiektywną oceną każdego. Nagrody niczego tu nie udowadniają, gdyż również są przyznawane przez... ludzi. Więc jest to ich opinia.
Mnie osobiście film również nie ruszył. Faktycznie opowiada on o ideałach, poświęceniu i innych rzeczach, które powinny wywoływać w nas uczucia i chwytać za serca, ale moim zdaniem film ten robił to w dość nieudolny sposób, w sztuczny sposób. Ale to tylko moja opinia która w tym wypadku zgadza się z opinią Rosie.
Pozdrawiam.
Ciebie Forcer to widocznie tylko Rammstein porusza.A przecież w filmie było mnóstwo ognia i metalu,nie ruszyło cię? "W sztuczny sposób".Możesz mi to głębiej wyjaśnić?Co wg ciebie jest tu sztuczne.Chyba jedynie staromodne ideały-mówienia na głos kocham,lubię...Idź słuchac lepiej,mo aż mnie recę świerzbią...
Witam
Czy to, że w filmie jest dużo ognia i metalu musi poruszyć? Jeżeli tak to przepraszam, nie wiedziałem - może zrobimy film o palących metalach? Efekt murowany. ;)
Jak napisałem moim zdaniem film był hm.. przesłodzony to wszystko było takie plastikowe, niecodzienne. Ale to moja subiektywna opinia.
A moje przekonania muzyczne to moja prywatna sprawa. Możesz nie lubić Rammsteina i możesz słuchać Britney Spears. Mam to głęboko w poważaniu. :)
@Gazdus - jak już pisałem to tylko moje zdanie. A jeżeli uważasz, że ludzie przyznający nagrody są lepsi od zwykłego widza to gratuluję poczucia równości.
Pozdrawiam
Jeżeli przesłodzeniem było dla Ciebie to, że dziesięcioletni chłopiec ogląda dziesiątki trupów powieszonych w stodole (w tym swojego rówieśnika), albo to, że miłość Wallace'a została zabita w tak paskudnie normalny sposób, albo to, że głównej postaci wypruwa się hakiem jelita, odcina głowę a członki rozsyła po kraju... To chyba masz żołądek z palącego żelaza, bo mnie tenże film poruszył... a co do rzekomej sztampowości "Braveheart'a", to, Panie i Panowie, proszę się zapoznać z amerykańską kinematografią i wskazać mi podobny film, albo taki, który zawierałby 5 dowolnych cech "Walecznego Serca".
Pozdrawiam.
~~8.9/10~~
w sztuczny sposob było w tym filmie ukazane...:| przeciez sceny bitewne sa tak realistyczne i tak dramatyczne ze jak w ujeciach sa pokazane momety gdy konie zostaja ranione to Zieloni zaskarzyli producentów filmu że znecaja sie nad zwierzetami w czasie zdjec do filmu pozatym rzeczywiscie trzeba mieć serce z kamienia zeby nie dastrzec w tym filmie nic. Nagordy o niczym nie świadczał?? hmm tak ludzie wybieraja film i to nie sa byle buraki wzięci z ulicy tylko specjlaiści srebrnego ekranu.To że komuś sie nie podobał i twierdzi że to shit i broni sie tym że nagrody które dostał to przez opinie ludzi...tak ludzi to nei psy i koty tylko ludzie wybieraja i głosuja na nagrody.POzatym to jest śmieszne bo w takim razie po co dawać nagory jezeli one dla kogoś nic nie znaczałhmm??:|:|
A mnie ten film ruszył i to bardzo, w sumie to jestem wielbicielem tego typu filmów, z klimatem Szkocji itp, itd.
Ale taka jest prawda, że gdyby film ten powstał teraz, załużmy w 2004/05 roku było by w nim od huja ( sorry) efektów specjalnych, zero fabuły, zwykła napieprzanka, kto wie czy nie pornol :) a tak, powstając 11 lat temu, kiedy to nie mieli może fundusz, niewiem, jest wręcz doskonały.
Moje zdanie :)
Pozdawiam ...
Każdy ma swój gust ale jeśli ktoś pisze ,że ten film ani troszke go nie poruszył i ,że jest to balany i przecietny film to znaczy że tego gustu wogóle nie posiada.Ten filmt o jest klasyk kina jeden z lepszych filmów jakie kiedy kolwiek wyreżyserowano,za każdym razem gdy go oglądam tak samo mi się podoba.Mel Gibson Rządzi !
Mniej więcej tego się spodziewałam. Dobra ludzie, nie znam się. Przyjmuję to do wiadomości.
Pamiętajcie, że "Titanic" dostał 11 oscarów. I chyba każdy zgodzi się ze mną, że niesłusznie (oględnie mówiąc). Dlatego też nigdy nie sugeruje się nagrodami.
Pozdrawiam serdecznie :)
Zauważyłem tendencję krytykowania dosłownie wszystkiego.
To prawda, że w filmie jest dużo patosu, ale jaki film wg. Ciebie jest dobry, nie przesadzony ? Wymień choć jeden tytuł - proszę....
Łatwo jest krytykować tylko ta krytyka kompletnie nic nie wnosi.
To podobnie jak krytyka Władcy Pierścieni (moim zdaniem zupełnie nie uzasadniona) - filmu który pod każdym względem dystansuje inne filmy fantasy.
Mi się Braveheart podoba bardzo, oglądałem go 3 razy (dodam że bardzo żadko oglądam wielkokrotnie filmy) i za każdym razem wciąga mnie na 100 %.
Pozdrawiam i czekam na KONSTRUKTYWNĄ krytykę, bo inna nie ma moim zdaniem sensu.
A czy uważasz, że "Marzyciel" który jest w Twoich ulubionych nie jest przesłodzony ? To sympatyczny film (z sympatycznymi aktorami: Winslet i Deepem), ale uważam, że też powiewa trochę banałem, jest przewidywalny. Trochę brakje Ci chyba konsekwencji, nie uważasz ?
Drogi Tymoteuszu,
Napisałam jasno, co mi się tam nie podobało. W porządku, zrobie to jeszcze raz:
-główny bohater
-to że głównego bohatera grał Mel Gibson
-fabuła.
Pomijam szczegóły. Są powyżej.
Przejdźmy do Marzyciela. Może i film był przewidywalny (kiedy Sylvia rozwieszała prześcieradła pokasłując przy tym lekko, od razu było wiadomo jakie będe następstwa), ale jak sam uznałeś był również sympatyczny. No, A Waleczne serce nie było ani sympatyczne, ani nie miało nawet sympatycznego bohatera.
Nie ma sięco sprzeczać bo o gustach sie nie dyskutuje. Moim zdaniem tan film jest świetny. Dlaczego ? Już wyjaśniam. Otóż, po pierwsze film jest wbrew pozorom bardzo świeży, nie jest to kolejna oklepana historyjka o wolności, wojnie itp. ponieważ powstał on 11 lat temu !! Wtedy mało było takich filmów, powinniśmy twierdzić wręcz odwrotnie, to on stał sie wzorem i szkieletem takiego typu filmów dla innych, nowszych superprodukcji. Po drugie, (tutaj będe troche subiektywny bo bardzo lubie ludową muzykę, zwłaszcza szkocką) muzyka jest naprawde bardzo klimatyczna i również chwyta za serce. Trzecia kwestia jest kwestią bardzo sporną, bo to co dla niektórych będzie pompatyczne i przeszadzone dla innych będzie piękne i tak już będzie zawsze. Myśle że to zależy od uczuciowości człowieka, ale biorąc pod uwagę, że ten film jest oparty na faktach i że to wszystko już się kiedyś wydarzyło, to jednak np. moment tortur chwyta za serce. Pewne ideały i wartości, które ten film sobą reprezentuje chyba powinny być nawet jeszcze bardziej przesadzone bo coraz mniej ich w dzisiejszym świecie, ale to tylko moje skromne zdanie. No i przy ocenianiu tego filmu nie można nie wspomnieć o chyba jednej z lepszych kreacji aktorskih Mela Gibsona. Wallace jest według mnie zagrany perfekcyjnie. Zresztą nie tylko on, a także kilka innych postaci. Podsumowywując film ten dla mnie jest jedną z najlepszych ekranizacji historycznych, może tak uważam dlatego że historia to moja pasja. Nagrody... nagrody napewno o czymś świadczą ale ja uznając Bravehearta za mój ulubiony film nie sugerowałem sie nagrodami, bo jeśli sugerowałbym sie nagrodami to moim ulubionym filmem musiałby być Titanic, którego wręcz nie cierpie. Ja, dajac mu maksymalną ocenę sugerowałem sie raczej urokiem jaki on ma w sobie i jednak tym, że chwyta za serce.
Jeśli jakiś film ma nagrodę za muzykę, to przecież nie bez powodu i można założyć ze ma dobrą muzykę. Jeśli jakiś film ma nagrodę za zdjęcia to zazwyczaj ma świetne zdjęcia. itp, itd. Nagrodami można się spokojnie sugerować. Inna sprawa, że jeśli coś jest uznane za dobre nie znaczy że musi się każdemu spodobać. Co nie zmienia faktu że jest dobre.
niezgadzam się z tym co tu jest napisane chyba ten kto to napisał musi być naprawde denny i beznadziejny
WIdze że wiele osob nie zna sie na filmach. Ten film jest jednym z najlepszych ktorych widzialem, a jestem pasjonatem Kina i ogladam wiele produkcji. Ten film najbardziej utkwil mi w pamieci i bede do niega wracal jeszcze przez lata chociaz go widzialem ostatnio juz dosc dawno. Muzyka wybitna, dopelnienie klimatu w filmie. Film jak dla mnie doskonaly i wzruszajacy do łez. Zaden film w tej tematyce go nie przewyzsza. pozdro dla wszystkich zwolennikow Walecznego Serca i Willisa :p
WIdze że wiele osob nie zna sie na filmach. Ten film jest jednym z najlepszych ktorych widzialem, a jestem pasjonatem Kina i ogladam wiele produkcji. Ten film najbardziej utkwil mi w pamieci i bede do niega wracal jeszcze przez lata chociaz go widzialem ostatnio juz dosc dawno. Muzyka wybitna, dopelnienie klimatu w filmie. Film jak dla mnie doskonaly i wzruszajacy do łez. Zaden film w tej tematyce go nie przewyzsza. pozdro dla wszystkich zwolennikow Walecznego Serca i Gibsona :p
Witam.
Czy to, że ktoś ma inne zdanie od Ciebie oznacza, że musi się nie znać na filmach...?
Trochę poszanowania dla opinii innych osób :)
Pozdrawiam
A czy fakt, że ktoś ma swoją opinię na temat filmu, oznacza, że ten ktoś zna się na kinematografii? Nie, nie sądzę... :)
No widzisz...ty jesteś przeciętnym widzem z robotniczej rodziny, i dostrzegłeś w nim piękne momenty, a ja jestem przeciętną smarkulą z publicznego gimnazjum i pięknych momentów nie dostrzegłam. I nie zmienie zdania, chociażbyście mnie wieszali, ćwiartowali i rozciągali, zniosłabym te wszystkie męki nie biorąc nawet "ćpacza" od życiowego partnera. I jeszcze bym wrzasnęła freedom (of word).
Też nie podoba mi się Gibson, a mimo to cieszę się, że jestem wśród tych, których film "ruszył". O wiele bardziej sympatyczny (heh, padło już to słowo przy Marzycielu) był Hamish, a sceny z nim i z jego ojcem, są wspaniałe. Poza tym tak naprawdę to NIE Wallace był tym, na którego uwagę zwracać powinniśmy najbardziej, jest tam też drugi bohater, narrator całej "opowieści". Kto to jest - na pewno wiesz. to jego przemiana jest ważna, jego niezdecydowanie, jego zdrada, jego miłość/nienawiść do ojca.
O muzyce nie wspominam.
Jedyne co mogę Ci jeszcze napisać to: nie uprzedzaj się już tak na wieki do tego filmu, obejrzyj go jeszcze-raz-za-jakiś-czas, może Cię "ruszy". Życzę Ci tego wbrew Tobie;)
Wszyscy mi sugerują, że film mnie nie ruszył, bo jestem smarkulą. No dobra.
Wzruszyła mnie np. "Wewnętrzna wojna", "Dziewczyna z perłą", w tym drugim szczególnie filmie jest coś mglistego i nieuchwytnego...I tego chcę od kina. Po prostu nie wruszają mnie filmy o walecznych i honorowych wojownikach, którzy mszczą swoje ukochane i konają w najbardziej romantyczny z możliwych sposobów. Nie mówie, że to było braz nieskończenie głupi. On po prostu nic we mnie nie zostawił. Był obdarty z tego rodzaju magii, który tak uwielbiam w filamch. A muzyka? Znacznie bardziej podobała mi się ta w "Hero".
Zamiast mnie ukamieniować za odmienny gust, po prostu spróbujcie to zrozumieć.
Do pani, co ma za nicka e-mail kieruje słowa , że nie potrzebuje się pytać pani od biologii. Zresztą, gdyby istniała we mnie jakaś wątpliwość, sięgnęłabym do niezwykle ambitnej gaztey "Bravo". Tam, nawiasem, można dowiedzieć się wszystkiego. A do gimnazjum poszoruje bez twojego pozwolenia. Ukłony.
Nie chciałem ciebie urazić, sam znowu nie jestem taki stary :) Nie znam obydwu filmow które wymieniłaś powyżej więc nie moge sie odnieść. Jednak uważam że film o którym toczymy tu tak zażarte dysputy powinien wzruszyć każdego człowieka. Nie moge sobie wyobrazić z jakim podejściem oglądałaś ten film?? Pisząc że nie zrobił na tobie wrażenia wydaje mi się że nie oglądałaś go w skupieniu, po prostu sie nie wczułaś (nie pisze że czegoś nie zrozumiałaś, bo film jest raczej prosty w przekazie). Piszesz o pomalowanej twarzy Wallesa zbruzganej krwią dodając że chwile puzniej krzyczy freedom na torturach (pomiędzy tymi dwoma zdarzeniami wiele sie działo 1,5h filmu), znaczy to że zwróciłaś uwage na tylko te dwa charakterystyczne dla filmu momenty. I zaraz zarzucasz pompatyczność i patos (która wg mnie jest o wiele bardziej widoczna w puzniejszych sandałowcach typu "Gladiator", "Troja" o "Królestwie Niebieskim" nie wspominając)które tylko tobie tak rzuciły się w oczy( mimo że WS jest najstarszym z rodzinki). Idąc dalej, film opowiadający o ważnych wydażeniach historyczny musi zawierać w sobie pewną dawkę patosu aby mógł sie w naszych oczach uwiarygodnić, tak. Krew jak to krew, gdzie sie biją tam spływa. Pomalowana twarz to taki bajer (nie wiem jak było naprawde, ale podczas walki jest to pewne zagranie psychologiczne) w końcu to film. Magia hmm, no żeczywiście Harrym Potterem to Gibson nie był ale już w krótce kolejna premiera więc sie nie martw ;). A na koniec zacytuje : "Po prostu nie wruszają mnie filmy o walecznych i honorowych wojownikach, którzy mszczą swoje ukochane i konają w najbardziej romantyczny z możliwych sposobów" (nie wzrusza mnie bo nikt mi nie wpoił w domu podstawowych wartościtakich jak np Honor i Ojczyzna, dlatego nierozumiem gdy bohater krzyczy "wolność" kiedy powienien już dawno wypić trutke i oszczędzić sobie cierpienia, nie rozumiem pojęcia żadnych z tych wartości, po co mi to?? Czasy w jakich żyjemy nas współtworzą, a sztuka ( w tym film) próbuje nam pokazać pewne żeczy o których normalnie nie mielibyśmy zielonego pojęcia, bo kto np z nas brał udział w wojnie?no, prucz kibiców oczywiście:) Nikt nie będzie cie kamieniował za twoje poglądy, szczególnie jeżeli są żeczywiście twoje a nie przygarniete dla wyróżnienia sie na tle innych. Indywidualność to jedyne co nam pozostaje by nie zginąć w natłoku ludzi, choć ja osobiście uważam ten temat za prowokacje (no nie ten film). A jeżeli już żeczywiście taka z ciebie twarda gimnazjalistka to obejrzyj sobie WS jeszcze raz i nie patrz na Walleca jako romantycznego mściciela tylko porywczego chłopka ze wsi i tak wyjdzie ci wtedy kawał solidnego (o ile nie najlepszego od 1995 do tej pory) filmu historycznego. Pozdrawiam
Człowieku, ja na ten film się tak napaliłam, że kiedy wreszcie go zdobyłam to fajerwerki ze we mnie strzelały z niecierpliwości. Dlaczego? Bo miałam na komputerze taki jeden śliczny utwór z jego soundtracka Do głowy mi nie przyszło, ze się zawiodę, zwłaszcza że na tym forum było pełno postów zachwalających film pod niebiosa. I co? I nic właśnie. Ot takie Waleczne serce, film równy, porządnie zrobiony, niby ok, a jednak to nie to.
Jeśli o patos chodzi, to ja go toleruje zawsze w bardzo małych dawkach. Widziałam Troje i Królestwo niebieskie, i żadno z tych "dzieł" nie zrobiło na mnie wrażenia. Musze przyznać, że BH było lepsze, ale jednak zaliczam go do tego samego "gatunku"- bitwy, superbohaterowie i piękne damy.
Jeśli chodzi o herosów, to ja mam jeden typ- Jurand ze Spychowa. To był gość dopiero.
Właśnie, nie rozumiem, czemu tej trutki nie wypił. To było bardzo egoistyczne, bo jego nowa dziewczyna musiała patrzyć na jego cierpienie przez to. Biedaczka.
Pozdarwiam.
PS:Ach tak, kolejnego pottera to naprawdę nie mogę się doczekać :P
Już ktoś ci wcześniej napisał że WS jest filmem z roku 95. Co oznacza że jest on prekursorem w gatunku filmów historyczno-batalistyczno- fabularnych. Nie wiem na czym wzorował się Gibson tworząc swoją wizję (nie widze tam "Kleopatry" czy "Ben Hura"), natomiast doskonale widze na czym wzorował sie reżyser "Gladiatora", film który prezentuje dość wysoki poziom na tle kolejnych historycznych kaszanek (pewnie dlatego że jest najwierniejszą kopią orginału). Klimat filmu może ci nie odpowiadać ,gołym okiem widać ze jest to kino bardziej dla facetów (którzy utożsamiają się z bohaterem + sceny batalistyczne i odrobina przemocy).Ale żeby cie nie ruszył, ani troche, przy krajobrazach z muzyką w tle, nie wspominając o "freedom".Naprawde tego nie rozumiem, nie żebym ci wypominał ale jesteś jedyną osobą która tak ostro jedzie po tym filmie w dodadku 14letnią(nie żeby czegoś ci brakowało).Konkretnie to ci chodzi chyba o to że postać bohatera jest za dużym bohaterem a muzyka powinna zostać wykorzystana w jakimś wartościowszym "dziele"tak? a może jest dla ciebie kiczowata?A może w głównej roli bardziej byś widziała postać Juranda ?Tak dla porównania to jak ktoś by wlazł na temat "Requiem dla Snu" i napisał że film go wogóle nieruszył, solidny ale za ciemno jest na ekranie, muzyka nudna taka nijaka i wogóle przesadzony jest. Celowo porównuje WS z Requiem ponieważ mimo iż są to zupełnie odmienne filmy oba nisą ze sobą duży ładunek emocjonalny (nie dla wszystkich jak sie okazuje) A co do tego: "Właśnie, nie rozumiem, czemu tej trutki nie wypił. To było bardzo egoistyczne, bo jego nowa dziewczyna musiała patrzyć na jego cierpienie przez to. Biedaczka"
To juz sie szykował do spotkania żony i wolał odejść zostawiając po sobie ślad, ale ty nie zrozumałaś jaki. Zapewne oglądałaś ten film jak Jurand po wizycie w Malborku :)
Kiczowaty...nie, bardziej mi pasuje określenie: płaski. Nie płytki, lecz płaski. Jak afrykańska równina (naoglądałam się króla lwa, heh). Nie było w nim żadnego napięcia, wszystkie sceny, nawet te najbardziej dramatyczne pozostawiały mnie idealnie obojętną.
Krajobrazy i muzyka- tak, ale nie takie.
Co do Reqiem dla snu, film miałam okazje oglądać, podobał mi się. Owszem, ciężki, mroczny, etecera, ale jednocześnie wzruszający i trzymający się gowy długi czas. Muzyka i montaż, główni bohaterowie.
Wróćmy do krajobrazów. Po prostu...cudowne góry, łąki itp., to ja sobie na national Gepgraphic mogę zobaczyć, i to oprawione w zupełnie podobną muzykę. Znacznie większe wrażenie robi nieraz na mnie kadr przedstawiający kroplę krwi na śniegu, i to bez żadnej muzyki. Chociaż taki obraz można stworzyć w wielu miejscach i z łatwością, zawiera wg mnie więcej treści...i bardziej na mnie odddziaływuje.
Czytając twoje komentarze z lekka się przeraziłam. Wiesz ten film jest jednak dla ciebie zbyt trudny. Nie możesz porównywać "Dziewczyny z perłą" do "Braveheart" ,gdyż są to filmy zupełnie odmienne. W "Dziewczynie ..." chodzi tylko o uczucia bohaterów, w drugiej pozycji o wolność narodu,który był zniewolony przez długi okres czasu. Jako osoba mieszkająca w naszym państwie powinnaś zauważyć podobieństwo historii Szkotów i Polaków ,ale chyba to pominęłaś i przygotowałaś się na ten film,jak na kolejną amerykańską papkę o niczym ,którą łatwo się ogląda i łatwo się o niej zapomina. Następnym razem poprostu omijaj takie tematyki ,albo powracaj do nich ,jak już dorośniesz ,może wtedy docenisz w nich to,czego nie zauważyłaś teraz.
No cóż... zabierasz się za naprawdę ambitne kino bez porządnych podstaw... to tak jakby... hmmm... Była sobie takamnała Truskawka, która chciała zostac owocem pewnego Jogurtu... Inne, Jej zdaniem dojrzalsze Truskawki, mówiły Jej, co ma robić, aby zostać Owocem Jo...gurtu. No i Truskaweczka wypożyczała, wybierała filmy "wartościowe" pod wpływem starszych Truskawek... No i kiedy chciała obejrzeć "Braveheart", nasza Truskaweczka zawiodła się... Bo to nie jest film n o w e j f a l i. Albo nowego nurtu filmów. Należy się Truskaweczce szacunek i uznanie za wyczucie smaku, jednak przydałoby się Ją troszeczkę doedukować :)
Pozdrawiam ;)
Film nie jest słaby, więc możesz wyciagnąć z tego dalsze wnioski(co do tego serca z kamienia, czy jakoś tak). Mnie tam nie tyle ruszyło to "Freeedooom!", co ten piękny rzut mieczem pod koniec.
Ale więcej nic nie piszę, bo szkoda czasu.
Huh! Piękny rzut mieczem....Bywały piękniejsze, wymienie tylko jeden przypadek: Hero, bo "szkoda czasu" :-/
Ale przecież nie będziemy porównywać BH do Hero....Tak jak do Dziewczyny z Perłą. Zresztą, nie chcę jej urągać takim porównaniem :-|
Waleczne serce opowiada swoją historię w beznadziejny sposób. Mam dość tego dyplomatycznego owijania w bawełne, film jest nieciekawy, wycieka przez palce... Nie podobał mi się i tyle. Takie są fakty, i taka jest moja opinia na temat obrazu. Nie ma w nim nic, co zasługuje na uwagę.
Do Zandama: Ciekawe, co powiedziałbyś mojemu 45-letniemu tatusiowi, który o BH ma podobne (acz szczerze, jeszcze gorsze) zdanie. Też mu każesz dorosnąć?
"Hero" to piękny film, ale żadna scena z niego nie pobije tego wspaniałego rzutu mieczem.
Może nie zauważyłaś, ale "Dziewczyna z perłą" i "Hero" to zupełnie inne filmy niż "Braveheart." Wyciągasz najlepsze filmy ze swoich "ulubionych", żeby wykazać swoją rację, ale to tak nie działa.
"Takie są fakty, i taka jest moja opinia na temat obrazu" - fakty nie, taka jest TYLKO Twoja opinia.
Urągać ?? Wiesz jeszcze raz spróbuję ci to wytłumaczyć. "Dziewczyna z perłą" jest o uczuciach dwojga ludzi. Niczym więcej. "Waleczne serce" jest o poczuciu narodowej dumy, patriotyźmie i zakorzenionej miłości do historii swojego kraju. Przecież ta historia jest podobna do historii Polski. Nie doceniając jej , nie doceniasz historii swojego kraju i osób, które tak, jak William Walace walczyły dla nas, aby uwolnić nasz kraj od kilkusetletniego jarzma niewoli. Porównywanie WS z DzP jest poprostu dziecinne.
Tak, jak poprzedniczka podpiszę się pod tym, że nie są to fakty, gdyż jak zauważyłaś stanowisz jakieś 0.2 % osób (jak nie mniej), które nie doceniają tego filmu, jest to tylko wyłącznie twoja opinia
Tobie kazałam dorosnąć. Pozatym nie napisałaś co twój ojciec sądzi na temat "Dziewczyny z perłą", lub filmów, które lubisz? :] Nie sądzę,żeby mu się spodobały.
ja sie wypowiem poraz drugi, widzialam ten film zaledwie 3 razy, jak dla mnie to nie wiele. Ale drugi raz ogladam tylko taki film ktory faktycznie zrobi na mnie wrarzenie.wiec zaczne dlaczego uwielbiam ten film, poniewaz jest pelen emocji pełen pieknego patosu. Jest to taki film co chwyta głęboko za serce. Dla mnie film dobry to taki który ruszy moja dusza, a takich jest nie az tak dużo.Urodzilismy sie w czasach przynajmniej wiekrzość z nas gdy wolnosc, prawo do miłości, do normalnego zycia jest oczywiste i normalne jak to ze 0k 90% ludzkiego ciala sklada sie z wody czy to by zyc potrzenujemy powietrze. Jednak na calym swiecie wciaz jest mnostwo ludzi co nie wiedza co to wolnosc. Nasi przodkowie musieli walczyc o to co sie nalezy kazdemu człowiekowi mam na mysli wolność. Dlatego uwazam ze kto jak kto to polacy powinni rozumiec przesłanie tego filmu. Przezylismy jako polacy 3 zabory, napady zsrr czy niemiec i to tylko w ostatnich 2 wiekach. Mlodzi ludzie gineli na to ze mozemy tu byc zyc i zyc wolni. Cena za to było wiele istnien, wiele mlodych chlopcow, jeszcze dzieci ktorzy gineli, były powstania: listopadowe itd. przyznam ze ten film robi dla mnie podobne wrarzenie jak wiersze kolumbow, i wielu poetow dzieki ktorym mozemu zroumiec co tzn nie byc wolnym. broniewski, baczynski, poetow i pisarzy zmuszanych uciekac z wlasnej ocjczyzny,i tych ktorzy decydowali sie zostac, polakow ktorzy gineli w obozach zaklady oswiecim itd, na syberii. Nie szanujac filmow o walce do konca, wierzac z ostatnim oddechem, ze mamy prawo walczyc o to co nalezy sie kazdemu kim jestesmy?. Moze jestem idealistka, ale szanuje ludzi ktorzy poswiecali swoje istnienia w jednej słusznej sprawie, wolnosci. Z filmow mozna wiele sie nauczyc w pewnym filmie stary krol swiersził ze wojna w imie miłości, jest o wiele bardziej warta niz kazda inna. Dla mnie tak samo wojna w imieniu wolności jest czyms o co naprawde warto walczyc, za co warto ginać, za co warto cierpieć. Nasi przodkowie gineli nie po to by w 2006 roku ktos powiedział ze gineli na marne. To jest jeden z takich filmow ktorych mowi sie o przesłaniu i to czym soba reprezentuje, i tylko o tym powinna byc mowa
Biję ukłony. Brawo. Tak już musi być, że zapominamy o wartości przeszłości, cenie teraźniejszości. Nie jesteśmy w stanie zrozumieć, ile ludzie o takich sercach jak Wallace poświęcili w imię Wolności, pojęcia dla niektórych abstrakcyjnego, zubożonego, a nawet - sprofanowanego.
Droga Pyzo - przyjmij moje wyrazy szacunku i uznania za powyższą wypowiedź.
P.S. Czytając powyższą wypowiedź i pisząc ten komentarz, słucham irlandzkich melodii z czasów rewolucji... A jak ktoś nadal nie wie, co w tej chwili czuję, proszę o posłuchanie soundtracku ze "Świętych z Bostonu" ("Boondock Saints"), gorąco polecam!!
Niestety, cały ten temat mnie przeraził oO. Pokazuje to tylko, że nawet ludzie inteligentni potrafią byc otumanieni przez współczesny przerost formy nad treścią. BH film znakomity ale dla ludzi z wrażliwością. Tak dziś popularny (i wmagany przez życie] sceptycyzm i niewrażliwość na sprawy "nieswoje" jest tu po prostu nie na miejscu.
Bo dziś tak naprawdę rządzi egocentryzm. Pozdrawiam ludzi, którzy potrafią spojrzeć ponad siebie i najlbliższe otoczenie - tacy ludzie zawsze mieli i mają w życiu ciężko. Ale bez nich ten świat nie byłby taki jaki jest.
Oczywiście dla "sceptyków" (cudzysłów użyty świadomie - chodzi mi bardziej o pewnego rodzaju postawę w życiu) moja wypowiedź jest pełna patosu. Trudno - wolę żyć w pełni i świadomie niż brać udział w wyścigu szczurów. Pozdrawiam z UG :)
Jeejku, a wydawało mi się, że takich ludzi jak Wy już prawie nie ma... :)
Miło się rozczarować w ten sposób!
Pozdrawiamy serdecznie UG!!
Dzisiaj można "wyhaczyć" kilka filmów, które łączą sensowną treść i genialne wykonanie... Mam tu na myśli "Wiosna, lato, jesień, zima i... wiosna"... Nie jest więc chyba tak źle... ;)
Raz jeszcze gorąco pozdrawiam!!
Pani Rosie zrobila dobrze, że wyraziła własne zdanie. Zrobiła źle, że wyraziła je w dość lekceważącej formie. Jest to brak szacunku do ludzi którzy film lubią. Nic więc dziwnego, że w odpowiedzi na jej post również dochodzi do szafowania sformułowaniami emocjonalnymi a nie rzeczowymi i w ogóle dyskusja traci sens. Bo w końcu nie wiadomo, czy przedmiotem jest jakośc filmu czy też gust pani Rosie.
Pomimo tego wstępu muszę sie z ww. panią w niejednym poglądzie zgodzić. Należę do tych ludzi, których Braveheart rozczarował. Oczywiście to tylko efekt niedopasowania do mojego prywatnego gustu. Jednak wypada dodać jeszcze kilka obserwacji.
Braveheart jako superprodukcja nie może być filmem wybitnym. Kategoria superprodukcji sama w sobie zakłada szereg kompromisów. Aby film mógł się zwrócić, musi sie podobać większej liczbie ludzi, a tym samym, spełniac wiele wymogów komercyjnych. Dlatego muszą być pewne elementy przesadnie podkreślone: granie na emocjach, szlachetnośc i tragiczny romans, sygnalizowane samym tytułem bohaterstwo, odpowiednie tempo, dobra obsada, zwroty akcji itd itp. Nie ma w tym nic złego. Przecież to jest jedna z misji kina aby kreować świat emocji i zdarzeń, których w życiu przeciętny człowiek nie doświadczy. Jeśli film dociera do tak wielu osób to znaczy że twórcy odnieśli sukces. Jednak pewnym nieporozumieniem jest wymaganie, aby film podobał się wszystkim. Drugim nieporozumieniem jest twierdzenie, że skoro jest to mój ulubiony film, to musi być absolutnym arcydziełem. Indywidualny gust bowiem decyduje o tym, czy filmowe przerysowania trafiają do naszej wyobraźni, czy nie. Do mnie pewne filmy którym można zarzucić cały szereg wad (z którymi się zgadzam) były duzym przeżyciem. Niektóre nie. Braveheart do mnie nie trafił. Nie zdołał wzbudzić tej struny emocjonalnego zaangażowania i nic na to nie poradzę. Mogę zacząć wymieniać zalaety i wady filmu, ale tu przecież nie o to chodzi. Chodzi o to, aby rozdzielić gust widza od oceny jakości. W tym poście i w wielu innych tego brakuje. Dominuje dyskusja w stylu "nie podoba ci się, to się znasz", "twoje argumenty o niczego nie dowodzą" itp. POzdrawiam panią Rosie, za odwagę krytyki i wyrażenie swojego gustu o filmie przez bardzo wielu ocenianego tak wysoko. Jej oponentom zyczę zdrowszego podejścia do rzeczywistości - wasz gust nie jest jedyny, ani nie jest najbardziej sluszny, a jeśli komuś sie nie podoba ububiony wasz film to co z tego?
Wszyscy mi tłumaczycie, dlaczego BH mi się powinno podobać, że skoro mi sie nie podoba to jeszcze do niego nie dorosłam, itd. Nie przyjmujecie do wiadomości, ze on mi się MÓGŁ nie podobać. Film jest spójny i poprawny, ale mnie nie wzrusza, zostawia mnie obojętną. Tyle razy to powtarzam, że robi się to już nudne. Niczym nie intryguje. Pozytywny Bohater, Negatywny, źli i dobrzy....Nie zachwycają mnie takie filmy, a superbohaterowie jak W, wręcz irytują.
Nie, nie powinno się porównywać dziewczyny z perłą do BH. To prawda. Nie mam i nie miałam takiego zamiaru, i przykro mi jeśli to tak wygląda.
To, że Waleczne serce mi się nie podobało może wynikać z tego że nie jest wrażliwa, czemu nie? Może nie jestem. Może po prostu ten film nie uderzył u mnie w te same struny co u was?
Masz rację. Ty jesteś mało wrażliwa. Ba, odważe się stwierdzić ,że jesteś niestety zimna jak król Edward I. :P To trochę smutne, że nie rusza cię historia o najważniejszych wartościach w życiu człowieka: miłości, godności, walce za ojczyznę. Ten film przecież tak ogromnie oddziaływuje na widza, że sprawia, iż chciałbym żyć w tamtych czasach. Chyba piękniejszych, szczerszych. Móc biec przez sredniowieczne pole bitwy wymachując mieczem, być pewnym, że czyni się słusznie, walczy o dobrą sprawę, dla damy swojego serca. A jeśliby przuszło zginąc to w piękny sposób. A nie tak jak dziś, wykończonym przez choroby cywilizacyjne, czy w zamachu terrorystycznym. Pozdrawiam wszsytkich fanów BH.
PS. Za tydzień lecę do Szkocji na jakieś 4 lata studiów. Będzie co zwiedzać :D!!!
A to najlepsza scena w historii kina!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!!!!!!!!!!!!!!
William: (shouting to them all) Sons of Scotland, I am William Wallace.
Young soldier: (to William) William Wallace is 7 feet tall.
William: (to the young soldier) Yes, I've heard. He kills men by the hundreds, and if he were here he'd consume the English with fireballs from his eyes and bolts of lightning from his arse. (All laugh. He addressed the crowd.) I am William Wallace, and I see a whole army of my countrymen here in defiance of tyranny. You have come to fight as free men, and free men you are. What will you do with that freedom? Will you fight?
Veteran: (to William) Fight against that? No, we will run, and we will live.
William: (in reply) Aye, fight and you may die, run and you'll live. At least a while. (shouting to all) And dying in your beds many years from now, would you be willing to trade all the days from this day to that for one chance, just one chance to come back here and tell our enemies that they may take our lives, but they'll never take our freedom?! Alba gu brath! (Scotland forever!)
To bardzo smutne, że Bh mnie nie wruszyło...To jest takie smutne że normalnie łzy mi się cisną do oczu....jestem zimna jak Edward I, Królowa Śniegu, wędzona wątroba- co tam chcesz. Padam na twarz i posypuje głowe popiołem. Albo lece na wychowanie patriotyczne.
Heh, nie musisz tego robić. A wychowanie patriotyczne to Ci walnie Romuś w szkole. Ja na szczęscie nie będe mieć już doczynienia z polskim systemem edukacji. Wtedy docenisz jaką przyjemną lekcją patriotyzmu jest BH. Wiesz świat były bardzo nudny gdyby wszystkim podobało się to samo. Ale nie musisz na forum atakować filmu, który ma tylu fanów. Wiedziałaś przecież jaka będzie reakcja. Ale może sprawia Ci przyjemność wpieprzania innych. Bo mnie troche wkurzyło gadanie takich bzdur o tym filmie. No cóż nie lubisz tego filmu i tyle. TRzeba była zachować to dla siebie.:P
PS. "Hero" to również z lepszych filmów jakie widziałem. Masz w swoim acc, też parę filmów, które b. lubię. Pozdrawiam.
"Trzeba bylo zachowac to dla siebie"? :/ Ciekawe,ze masz takie poglady a jednoczesnie jestes fanem/fanka "walecznego serca"-filmu o człowieku,ktory mial odwage zeby glosno i odwaznie glosic swoje racje,nawet pod grazba strasznych konsekwencji. szkoda,ze on nie zachowal ich dla siebie i nie wrocil to swojej lepianki aby dalej pasc krowy i plodzic dzieci:/
Buhahaha, nie porównuj walki o wolność państwa, do umyślnej próby rozniecenia kłotni na forum. Toż to się nazywa prowokacją!
Heh,jak tak to zwracam honor i sorki za moja nadinterpretacje:)
Ale tak poza tym to niestety film niezbyt mi sie podobal.Jak na moje potrzeby to troche za duzo jest w nim patosu,chociaz uwazam,ze pokazane w nim idealy i postawy bohaterow sa piekne i wartosciowe.Nie przypadl mi tez do gustu Mel Gibson jako Wallace.podobaly mi sie natomiast postacie Roberta Bruce'a i Stephena.No a poza tym lubie sluchac szkockiego akcentu:)
Założyłam ten temat żeby przedstawić moje, znaczy sie inne zdanie. Onejrzałam Bh zachęcona tymi wszystkimi pozytywnymi opiniami na jego temat. I rozczarowałam się.
Wątki miłosne w tym filmie, szczególnie ten drugi, są banalne, wręcz żenujące. Plusy BH to sceny batalistyczne i muzyka. Cierpiący Mel Gibson po obejrzeniu kilku części "Zabójczej broni" wywołuje u mnie uśmiech na ustach. Nie należy on do moich ulubionych aktorów. Akurat w BH bardziej spodobała mi się rola aktora, który zagrał Robrta Lee. Gibson potrafi robić tylko groźne miny i maślane oczy.Przynajmniej od kiedy pojawił się w Hollywood.