PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=100562}

Bridget Jones: W pogoni za rozumem

Bridget Jones: The Edge of Reason
6,8 157 766
ocen
6,8 10 1 157766
5,8 22
oceny krytyków
Bridget Jones: W pogoni za rozumem
powrót do forum filmu Bridget Jones: W pogoni za rozumem

Bridget Jones jest misiem o bardzo małym rozumku, jednak od Kubusia odróżnia ją upodobanie do facetów, a nie do miodku, co zarówno w wersji książkowej „Dzienników”, jak i tej filmowej było i zabawne, i sympatyczne. Ekranizacja drugiej części jej perypetii zapowiadała się też sympatycznie i zabawnie, lecz na zapowiedziach się skończyło. Katastrofa to nie jest, ale porażka niestety tak. W stylu znanego z „Dzienników” zjazdu na kamerę mało apetyczną pupą. Puszysty wdzięk Renée zastąpiła niesmaczna otyłość: wygląda tak, jakby przeżyła bliskie spotkanie pierwszego stopnia z rojem wściekłych pszczół, bo w jej twarzy prawie nie widać oczu. Wraz z oczętami Renée zniknął też elegancki urok Colina Firtha, który i w pierwszej części zachowywał się jakby kij połknął - bo taki miał właśnie być - ale tutaj ten kij chyba mu utkwił w gardle, ponieważ biedak ledwo mówi. Brakuje mi poza tym znanych z „Dzienników” żywych, soczystych, miejscami idiotycznych, ale zabójczo rozweselających dialogów Bridget z przyjaciółmi. Pozostała jedynie fajna, rzucająca mięskiem Shazzer i niepoprawny, łajdacko uroczy Daniel Cleaver. Dla mnie to za mało.

killashandra

A mi druga część podobała się "o niebo" bardziej. MOże dlatego, że oglądałam ją z koleżankami w kinie podczas 18-ki siostry? I że w ogóle była fajna atmosfera zimowej, nocnej w-wy? NIe wiem. W każdym razie na Bridget 2 zwijałam się ze śmiechu do bólu:). To jedna z śmieszniejszych komedii romantycznych jakie widziałam (nie mówiąc o tych starych, na prawdę śmiesznych komediach, ale one nie były romantyczne na ogół:D). POdczas gdy pierwsza część to, wg mnie, zwykła, tkliwa komedyjka jakich wiele. Miejscami nawet mocno nudnawa. Zgodzę się natomiast w jednej sprawie... Bridget w pierwszej części była słodko pulchna(nawet śliczna), podczas gdy w drugiej rzeczywiście trochę "odstraszała".

klioo

Dla mnie druga część – zarówno film jak książka – nie jest może cieniem pierwszej, ponieważ byłoby to zbyt mocne słowo, ale nie ma już jej oryginalnego smaku. Nie przeczę, momentami jest dość zabawna, ale mnie zdecydowanie większej radochy dostarczyły „Dzienniki”. W drugiej, poza epizodem więziennym, nie ma niczego, czego nie byłoby w pierwszej. Te same rozterki, ciągłe pakowanie się w kłopoty z tą samą uroczą, ale i krótkowzroczną brawurą, piękniejsza „rywalka”, dziwaczne pomysły mamusi, a nawet walka pomiędzy Markiem i Danielem, znów rozpoczęta przez tego pierwszego. Wszystko to może bawić i po raz drugi, ale ja wolę mniej puszystą Bridget i pierwszy etap znajomości z Markiem, który polubił ją „taką, jaka jest”, nawet gdy paraduje w kostiumie króliczka i „wygłupia się” na antenie ;-)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones