Po projekcji 'Był sobie chłopiec', gdyby ktoś mnie zapytał, czy podobał mi się film, odpowiedziałabym: Nie wiem. Film jest do szpiku kości angielski, z typowym angielskim humorem, ale bez typowej angielskiej fabuły. Niby znajdziemy w 'About a Boy' szczyptę humoru (morderstwo kaczki za pomocą bochenka chleba), romantycznego wątku (Rachel) i parę pouczeń (które są na tyle lekkie, że nie zapewnią nam moralnego kaca), ale... No właśnie. Ale. W tym filmie ukryte jest niepokojące ale, które reżyser pozostawił do interpretacji każdemu widzowi z osobna. Historia matki - samobójczyni to tylko barwne tło.
Słów kilka jeszcze o Hugh Grancie. Aktora szczerze nie lubię (i to bardzo), ale w tej roli zdecydowanie lepiej sprawdził się niż np. w 'Dwa tygodnie na miłość'. Tym razem Grant może być.