No fajny....ale spodziewałam sie czegos wiecej...zakonczenie takie troche bezsensowne...mołoby sie happy endem zakonczyc:)
Cóż, zakończenie z pewnością nie spodobało się wielbicielom tych szczęśliwych "i żyli długo, i szczęśliwie". Ale trzeba na to spojrzeć z innej strony. Zachowanie Richarda to świadectwo najszczerszej miłości do Ilsy. Wiedział, że ona nigdy nie będzie szczęśliwa, opuszczając Victora. Wiedział, bo nie uciekła z nim z Paryża, tylko wróciła do męża. Więc to zakończenie nie jest tak zupełnie bezsensowne...
Pozdrawiam.
Całkowicie się z Tobą zgadzam;) fakt słowo "beznadziejne" nie jest odpowiednim słowem do tego, co chciałam wyrazić;)
Sądząc po tym, że do siebie wrócili i wciąż niezmiernie się kochali...to spodziewać sie można właśnie happy endu.
Ale bardzo mi się podobał ten film, gdyż uwielbiam melodramaty:) Piękne były te "zaszklone" oczy Ingrid Bergman :)
Pozdrawiam:)
zakończenie nie było szczęśliwe? jak to?! przecież odeszli razem w stronę wschodzącego słońca i powiedział: *to może być początek wspaniałej przyjaźni*. kto wie, co z tego wynikło! hollywood pewnie nakręci sequela w setną rocznicę premiery.
Och nie, niech nie kręcą.... Zabiją ten film. Kaki aktor i aktorka mogą oddać Humprey'a Bogarta czy Ingrid Bergman?