Wyobraźmy sobie Casablancę nakręconą przez europejczyka, z większą głębią i charakterem byłaby ona znacznie bardziej przekonywująca. Jeszcze bardziej noir, jeszcze bardziej sexy...
Zapraszam na blog.
Ale za amerykańskie pieniądze. Oni decydowali i mieli ostateczny głos. Do tego filmu szczęśliwe zakończenie nie pasuje, niestety uparli się, by choć w części takie przemycić. Szkoda.
No właśnie nie jest. :] Ostatecznie za mało cynizmu, a za dużo szlachetności. Sokół maltański był bliższy doskonałości.
film jednak straciłby wtedy swoją lekkość
byłby mroczniejszy i cięższy, ale jednocześnie straciłby swój "rozrywkowy" charakter - tak ja to widzę