PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=572639}

Charlie

The Perks of Being a Wallflower
2012
7,5 145 tys. ocen
7,5 10 1 145328
7,7 48 krytyków
Charlie
powrót do forum filmu Charlie

1. Do kogo pisał Charlie? Dobrze rozumiem, że do czytelnika książki, a więc w filmie do widza?
2. Skąd wzięła się ksywka Patricka? Zaintrygowało mnie to. ;)

Swoją drogą całkiem fajny film, mimo że historia jest tak banalna. Dobra muzyka i ciekawe odwołania jak na film młodzieżowy.

ocenił(a) film na 10
rozowy_wiercipietek

1. Do "przyjaciela", którego znał przez kogoś tam. Ale ja wciąż propaguję teorię, że Stephen tu zastosował taki zabieg jakby to właśnie czytelnik był tym przyjacielem.
2. Obejrzyj sobie jeszcze raz pierwszą scenę w której się pojawia, czyli scenę warsztatów. Chociaż tego wątku w książce akurat chyba nie było.

ocenił(a) film na 7
nikike

A, faktycznie, nie wsłuchałam się w to, co mówili w tej scenie. :)

ocenił(a) film na 9
nikike

Hej. Chciałem zapytać tylko, jak oceniasz książkę pod względem językowym? jest do przebrnięcia dla samouków ze średnio-zaawansowanym angielskim?

ocenił(a) film na 10
hud

Znaczy czytałem po polsku, ale przejrzałem kiedyś po angielsku - już w tłumaczonej wersji jest widoczny bardzo, bardzo prosty język(dlatego na początku byłem dość sceptycznie do niej nastawiony, bo miałem wrażenie, jakby pisał to pięcio- a nie piętnastolatek), to samo jest w wersji oryginalnej. Inna sprawa, że polska wersja jest nie wiedzieć czemu strasznie demonizowana, jest dobra, więc możesz przeczytać nawet po polsku. Ale jasne że lepiej po angielsku, sam zresztą się przymierzam, lol.

ocenił(a) film na 9
nikike

Mój sceptycyzm bardziej wynikał z przeczytanej informacji "published by MTV", ale po obejrzeniu filmu staram wyzbyć się uprzedzeń.
Dzięki za info, nie wiedziałem w ogóle że jest polski przekład :) Z tego co mi wiadomo to nowela więc warto by obie łyknąć...

ocenił(a) film na 10
hud

Ja bym wręcz powiedział, że to dobrze, że właśnie MTV opublikowało to dzieło - bo inaczej nie zdobyłoby tak wielkiej popularności i nie stało się kultowe. Nie warto kierować się uprzedzeniami ;)
Nie nowela, a powieść, chociaż też byłbym co do tego sceptyczny, bo forma listowna nie wiem czy podpada pod powieść...

ocenił(a) film na 9
nikike

Trudno zachować uprzedzenia z dala gdy pamięta się MTV za czasów gdy samo w sobie było kultową "instytucją", co w porównaniu do prezentowanej dzisiaj treści pozwolę sobie pozostawić bez komentarza... Miło że chociaż w innych dziedzinach tkwi jeszcze kawałek starego dobrego ducha który kieruje takie treści w dzisiejsze pokolenie "Szału ciała Paris Hilton i innych nastoletnich matek" :)

ocenił(a) film na 10
hud

Inna sprawa, że Perks powstało bardziej w czasach tego "dobrego" MTV.

ocenił(a) film na 10
hud

Ha, nawet jest taki nurt - powieść epistolarna http://pl.wikipedia.org/wiki/Powie%C5%9B%C4%87_epistolarna i chyba to właśnie ten gatunek, mimo że nie zgadza się punkt "wymienianych między sobą przez bohaterów".

ocenił(a) film na 8
nikike

znaczy, lol,
NIEEEEEEEEEEEEE

ocenił(a) film na 10
ocenił(a) film na 8
hud

Książka powinna być dosyć łatwa dla osób nawet ze średnio-zawaansowanym poziomem języka angielskiego.

ocenił(a) film na 9
nikike

Ja mam takie 3 pytania:czy Sam i Patrick na końcu dowiedzieli się ,że Charlie miał takie tragiczne przeżycia z dzieciństwa?Czy ten jego przyjaciel ,który się zabił to istniał naprawdę, czy to było tylko jego wyobrażenie?I czy między Charlie'm a Sam doszło do czegoś więcej tego ostatniego wieczoru przed odjazdem Sam na studia?Wydaję mi się ,że tak ,ale się upewniam :)Byłabym wdzięczna za odpowiedź :)

ocenił(a) film na 10
moniq60

Czy się dowiedzieli nie pamiętam.
Nie ma powodu żeby sądzić że Michael nie istniał naprawdę.
Zdefiniuj "coś więcej"

ocenił(a) film na 9
moniq60

jeżeli chodzi ci o seks, to w filmie można tak przypuszczać i ta wersja o wiele bardziej mi się podoba, bo...

w książce Charlie zaczyna płakać, a Sam zaczyna mu matkować, co czyni całą tę scenę żałosną (pisałam w innych wątkach na temat infantylności książkowego Charliego)

ocenił(a) film na 8
rozowy_wiercipietek

1. Pisał do jakiegoś przyjaciela chyba obaj byli anonimowi.
2. Bo on powiedział że albo przestaną go nazywać Patty albo niech nie mówią Nic. I stąd Nic

ocenił(a) film na 8
rozowy_wiercipietek

Dziwnie oglądasz film skoro nawet takich rzeczy nie wiesz

ocenił(a) film na 8
Claudia_filmweb

dokładnie!

rozowy_wiercipietek

Charlie pisze do wymyślonego przyjaciela. Ksywka wzięła się stąd, że Patrick powiedział do nauczyciela od warsztatów, że albo będzie go nazywać Patrick albo Wcale.

ocenił(a) film na 9
rozowy_wiercipietek

Mi się wydaje,że to nie był wymyślony przyjaciel ani nikt kogo poznał przez kogoś, bo w książce było powiedziane, że Charlie pisze anonimowo, czyli podpisuje się imieniem ale nie podaje adresu zwrotnego żeby ten nie mógł mu odpisywać, chciał się z nim tylko dzielić swoimi przemyśleniami. Nie chce mi się teraz sięgać po książkę ale o ile pamiętam to było coś w stylu pisania do jakiegoś miejsca gdzie się pisze po porady, nie wiem jak to nazwać ;)

rozowy_wiercipietek

1 Charli pisal do przyjaciela ktory zmarl:) bylo w filmie.. jak Sam mowi do Patrica ze on nie ma przyjaciol i jego jedyny kumpel sie zabil..

ocenił(a) film na 7
aolka

Nie, na 100% nie pisał do niego. Nieuważnie oglądałaś. Z tego co się zorientowałam, to pisał do jakiegoś obcego chłopaka, o którym usłyszał podsłuchując czyjąś rozmowę. Nie wiem tylko, czy w książce faktycznie wysyłał te listy, bo w filmie tego nie pokazali.

aolka

wg mnie też pisa do tego przyjaciela, który zmarł...

ocenił(a) film na 10
aolka

Kurde, ta teoria nie wiadomo skąd się wykluła chyba na forum Filmwebu, a jest kompletnie błędna. Niech wszyscy sobie to zapamiętają.

ocenił(a) film na 9
rozowy_wiercipietek

2. To było zarówno w książce jak i w filmie. Patrick powiedział, do nauczyciela żeby mówił mu po imieniu albo żeby nie mówił wcale/nic (or say nothing - w angielskim nie ma podwójnego przeczenia) - on żartując z niego zaczął mówić mu Wcale; w książce przetłumaczyli to jako "Nic", w filmie "Wcale".

Trochę chaotycznie może, ale ja tak to rozumiem.

Doremi_filmweb

Normalnie pofatygowałam się, rzuciłam to, co robiłam przed chwilą i włączyłam świeżo zakupiony film tylko po to, żeby upewnić się, że nie przetłumaczyli tego na filmie w ten sposób, jak napisałeś... i niestety rozczarowałam się. Nie wierzę, że mogli zepsuć tak prostą rzecz. Wystarczyło przecież porównać z książką. Zresztą jak można przetłumaczyć "Nothing" inaczej, niż "Nic"? To tak, jakby w filmie po angielsku mówiliby "At all"... Pozostaje mi teraz z uporem ignorować beznadziejne napisy.

Się zdenerwowałam, no.

użytkownik usunięty
snowdog

Akurat to tłumaczenie to mądre posunięcie, bo tylko w ten sposób brzmi, jakby Patrick dawał wybór, a na tym polega żart - "Albo mówi mi pan Patrick, albo wcale", "A więc Wcale". To już nie brzmi tak jak "Albo mówi mi pan Patrick, albo NIE mówi nic".

Wszystko fajnie, o ile nie czytało się wcześniej książki. Przed filmem czytałam ją ze dwa razy i tak się przyzwyczaiłam, że inne tłumaczenie brzmi dla mnie jak zmiana imienia jednej z głównych postaci.

użytkownik usunięty
snowdog

Ale to już twój problem, a nie wina dystrybutora czy kogokolwiek innego.

Problem kogoś innego, kto nie potrafi się dostosować do już istniejącego tłumaczenia książkowego i robi po swojemu.

użytkownik usunięty
snowdog

Książkowe tłumaczenie nie jest żadnym wyznacznikiem.

Jeśli film powstał na podstawie książki, to wypadałoby, żeby tłumaczenie się zgadzało.

użytkownik usunięty
snowdog

Dlaczego? Na jakiej zasadzie autorzy tłumaczenia filmu mają być zobligowani do przestrzegania tłumaczenia książki? Ile książek ma po kilka tłumaczeń, a ile nie ma wcale? Napisy są przygotowywane pod dialogi z filmu, nie pod książkę.

Dlatego, że to jest jedna powieść, tylko przedstawiona w innym formacie. A jak jedna powieść, to rzeczy typu imiona bohaterów, ksywki itp powinny się zgadzać. Skoro książka wyszła wcześniej i można było to sprawdzić, to wypadałoby to zrobić. Tak samo, jakby nazwy własne z Harry'ego Pottera zostały inaczej przetłumaczone w książce, a inaczej w filmie - zaraz podniosłyby się głosy w tej sprawie i całkiem słusznie.

użytkownik usunięty
snowdog

Co innego nazwy własne, wymyślone na potrzeby danego świata a co innego zwykły, potoczny język. A i tu nie musi być zgodności - jest wiele tłumaczeń Władcy Pierścieni chociażby. Zresztą, tłumaczenie filmowe jest poprawne gramatycznie, a książkowe - nie.

Ale ta konkretna książka była przetłumaczona tylko raz i tego tłumacz powinien się trzymać. Niezależnie od tego, czy było poprawne gramatycznie czy nie - tak przetłumaczono i powinno to być wyznacznikiem tego jak przetłumaczyć w filmie.

użytkownik usunięty
snowdog

Nie, nie powinno. Nie ma takiej zasady, film jest dla wszystkich, nie tylko tych, co czytali książkę.

Właśnie, że powinno. A nikomu nie zabraniam oglądania filmu bez przeczytania książki.

użytkownik usunięty
snowdog

Nie, nie powinno, bo nie ma ku temu żadnych powodów, oprócz twojego widzimisię, że fajnie by było, gdyby ksywka się zgadzała. Film to oddzielny twór i ma oddzielne tłumaczenie.

Film jest na podstawie książki, więc to nie jest oddzielny twór. Raz zostało przetłumaczone i takie tłumaczenie powinno obowiązywać.

użytkownik usunięty
snowdog

Dobra, z tobą jak ze ścianą. Wprowadź taki przepis, jeśli chcesz, a dopóki go nie ma - nie czepiaj się bez sensu.

Ze mną jak ze ścianą? Póki co to ty masz problem z zaakceptowaniem tego, że mam inną opinię w tej sprawie niż ty.

ocenił(a) film na 9
snowdog

tłumaczenie książki woła o pomstę do nieba. Co do wydania na dvd, zrobili jakie zrobili, ja się cieszę, że w ogóle je zrobili i mogę sobie puszczać Perksa w odtwarzaczu, zamiast oglądać online, jak robiłam wcześniej.

Najlepsze tłumaczenie jest pierwsze nieoficjalne, które zrobił ktoś po premierze filmu w USA. Tam masz właśnie NIC, masz rozmowę z Sam o tym, czemu wszyscy których kochamy, wybierają ludzi, którzy traktują nas jak śmieci

prawda jest taka, że jak ktoś oglądał wersję z napisami po kilkanaście razy, zanim dystrybutor raczył wydać polskie dvd, to żadna wersja nie będze już nam pasować, bo kwestie z filmu wryły nam się w pamięć.


A jeszcze tylko dodam, że książka jest słaba w porównaniu z filmem. Bardzo się cieszę, że Chbosky po latach naprawił to, co w książce było spieprzone

tolerancja91

Zgadzam się w kwestii nieoficjalnego tłumaczenia, oglądałam trzy razy zanim kupiłam płytę - ktokolwiek odpowiadał za tłumaczenie internetowe, powinien zostać zatrudniony do wersji dvd. Nie czytałam książki w oryginale, więc nie mogę się w tej kwestii wypowiedzieć.

Powiem szczerze, że nie wiem co w książce zepsuł, bo bardzo mi się podobała i w zasadzie uważam ją za ciut lepszą od filmu (a jednym i drugim byłam zachwycona).

ocenił(a) film na 9
snowdog

chodzi mi o charakter Charliego... w książce był dziecinny, infantylny, płaczliwy. Na szczęście w filmie jest bardziej dojrzały i właśnie taki powinien być, bo Charlie nie pasował do swoich rówieśników, interesował się literaturą bardziej zaawansowaną, zaprzyjaźnił się z ludźmi z ostatniej klasy, potrafił stanąć na wysokości zadania, gdy jego siostra zaszła w ciążę i poprosiła o pomoc, gdy jechała na zabieg. Nijak się miało to do zdań typu "Nawet trochę popłakałem" co 20 stron, czy to przy czytaniu wiersza w Święta, czy jak się obmacywał z Sam. Dla mnie to niepojęte. Rozumiem skrzywienie psychiki przez ciotkę, itd. ale bez przesady. Dlatego tak bardzo się cieszę z tego, jaki Charlie jest w filmie. Nie wiem, ile w tym zasługi reżysera, a ile aktora, ale takiego Chaliego lubię i podziwiam, a ten książkowy doprowadzał mnie do szału.

Nie wiem, jak to w końcu było w książce, czy sypiał z Mary Elizabeth czy też nie. Ale to dziwne, że przy niej takich jazd nie miał z wpadaniem w histerię, a przy Sam tak. Jeszcze to ich pożegnanie (z Sam) na drugi dzień - nic się nie martw, Charlie, spróbujemy później jak wrócę. No ja pierdzielę. Dlatego miliard razy bardziej wolę to jak to przedstawili w filmie. Bo można domniemać, że się jednak przespali, stali się dla siebie jeszcze ważniejsi, a Charlie w oczach Sam nie jest dzieciakiem parę lat młodszym tak fizycznie, jak i psychicznie.Mi się najbardziej własnie podobało w tej relacji Charliego z paczką, że traktowali go na równi, jak swojego.

Film jest 100 razy lepszy. Film jest po prostu cudowny, Widać wyraźnie, że i Chbosky dojrzał przez tych kilkanaście lat. W końcu był dwudzestoparolatkiem, gdy pisał tę książkę, a teraz jest bardziej bogaty w doświadczenia. Mam nadzieję, że niedługo napisze jakiś kolejny scenariusz. Bardzo na to czekam.

tolerancja91

Fakt, w książce był trochę co najmniej dziwny. Na zmianę mnie denerwował i mu współczułam. Ale myślę, że wydarzenia z dzieciństwa tłumaczą jego niecodzienne zachowanie. Co nie zmienia faktu, że rzeczywiście w filmie był znacznie mniej denerwujący, wręcz wcale.

O ile dobrze pamiętam, to nie sypiał z Mary Elizabeth. A jeśli chodzi o Sam, to właśnie bardziej podobało mi się to w książce, bo miało to sens - nie przespał się z nią, bo... (nie chcę pisać spojlerów). Do mnie bardziej trafia wersja książkowa, o wiele bardziej biorąc pod uwagę powód, dla którego do niczego nie doszło.

Jeśli jeszcze nie widziałaś, to polecam musical "Rent", jest na podstawie książki (sztuki teatralnej?), którą napisał Chbosky. Reżyserem jest Chris Columbus.

ocenił(a) film na 9
snowdog

tak, wiem o Rent, niestety ne mogę go znaleźć online, a nie chcę kupować w sklepie

tolerancja91

Proszę bardzo ;) :
http://www.youtube.com/watch?v=4cpj7Y5n9EA
Są dwa minusy: 1) bez napisów polskich (w kwestii piosenek polecam znaleźć tekst w internecie, w pozostałych przypadkach trzeba polegać na swoich umiejętnościach), 2) dźwięk jest trochę jakby obniżony w porównaniu z moją wersją płytową, ale jeśli ogląda się pierwszy raz, to nie powinno to stanowić problemu.
Płytę posiadam, bo kupiłam siostrze na urodziny - miała fioła na punkcie tego musicalu i kiedy dostała płytę, to zmusiła mnie do obejrzenia, efekt jest taki, że płyta częściej jest u mnie, niż u niej ;)

ocenił(a) film na 9
snowdog

no właśnie z tym moim angielskim różnie bywa... kontekst zrozumiem, ale nie że wszystko niestety

tolerancja91

Rozumiem, Rent nie należy zresztą do najprostszych. Sama miałabym problem z oglądaniem bez polskich napisów. Wysłałam, żebyś w ogóle miała okazję obejrzeć, jeśli chcesz ;)