nie wiem czemu, ale mam nieodparte wrażenie, że Polanski utożsamił się z Noahem Crossem, ojcem gwałcicielem. wydaje mi się, że ta postać miała kluczowe znaczenie w o 3 lata późniejszym 'incydencie' Polanskiego z trzynastolatką. można zakładać, że Evelyn Cross w momencie gwałtu również miała trzynaście lat, wprawdzie w filmie jej wiek posiadania dziecka wynosi 15 lat, ale można to sobie jakoś przekombinować, poza tym wszystko odbywało się w luksusie, gdzie starsi panowie musieli sobie poużywać. a co wy myślicie na ten temat?
Nie popadajmy w paranoję. Idąc tym tokiem film miał wpływ także na Nicholsona bo impreza na której miał miejsce wybryk Polańskiego odbywała się w domu Jacka.
Czysty zbieg okoliczności. Nie zapominajmy też, że Polański nie wymyślił sam scenariusza do filmu, tak naprawdę był jedynie tym który wniósł tylko poprawki.
ok, załóżmy, że między tymi wydarzeniami nie ma żadnego związku, za dużo nayczytałam się kryminałów. ale czy w takim razie nie uważasz, że Polanski pokazał jak bardzo jest hipokrytą reżyserując najpierw film z tak brutalnym wątkiem i przedstawiając go w taki sposób, a następnie robiąc prawie to samo w życiu prywatnym?
Gwałt i to na własnej córce porównujesz do przelotnego seksu z 13 latką (to tak jakby porównać morderstwo z pobiciem)? Poza tym tak jak już wspomniałem, Polański był reżyserem, ale nie twórcą historii filmu więc o hipokryzji nie może być mowy.
nie, porówuję gwałt na nieletniej do gwałtu na nieletniej, a hipokryzją jest to w jaki sposób przedstawił w Chinatown gwałt, co innego byłoby, gdyby pokazanie tej zbrodni było lekkim wykroczeniem.
To, że matka każe spać córce ze znanym reżyserem nie jest definicją gwałtu prawda? To można nazwać lekką głupotą Romana i nic poza tym.