A dlaczego? Polański, mimo że to bardzo miło z jego strony, że odświeżył tak piękny gatunek, którego mistrzem był m.in. grający tutaj Noaha Crossa John Huston, nie uchwycił jednak do końca urody kryminału, dramatu i filmu noir. Ale z drugiej strony, scenariusz filmu jest wyśmienity, a obsada wyborowa. To dobrze, że Nicholson nie starał się skopiować np. Bogarta. Stworzył indywidualny obraz postaci wedle własnej idei. No i Faye Dunaway-jak zawsze z klasą, jak zawsze genialna.